199
my, czy też przypuścić, że swe żeglarskie wiadomości od azyjatyckich sąsiadów przyjęły i aż do wyspy Yancouver je rozpowszechniły. Jedno i drugie jest możliwśm, lecz na każdy przypadek wpływ dobroczynny nie przekroczył granicy fjordów.
Dla obecnych poszukiwań jest to rzeczą mało ważną, czy azyja-tyckie ludy lub też tylko azyjatycka kultura na północno zachodnich brzegach Ameryki się rozprzestrzeniła, gdyż jedno i drugie ułatwio-nem było mocno przez budowę północnej Ameryki, wielkie znaczenie mającą. W Australii umożliwił właśnie półwysep Carpentaria (przylądek York), rozciągający się od strony Nowej Gwinei, związek ze starym światem, i może nam się uda przyjaciół Etnografii przekonać, że ów wazki lądowy język był właśnie tym organem geograficznym, który na dźwignięcie się społecznych stosunków pomiędzy krajowcami Australii wpłynął. Północny zachód Ameryki posiada takie same ukształtowanie w swym półwyspie Alaszka, rozciągającym się nakształt ramienia ku północnej Azyl; na tern wyciągniętćm ramieniu wisi nawet, niby sznur pereł, łańcuch wysepek aleutskich, tworzących niejako chociaż poprzerywany pomost do Kamczatki. Gdyby mogła być mowa o przeznaczeniu, to owa droga stanowiłaby naznaczony z góry szlak dla kulturowego połączenia się świata starego z nowym, i gdyby Ameryka już w roku 1492 nie była przez Hiszpanów odkrytą została, a Europa o pół tysiąca lat później do tej dojrzałości dopiero doszła, którą w owej chwili posiadała, toby nas ludy kulturowe azyjatyckie, mianowicie Japończycy, byli w odkryciu Ameryki drogą wschodnią uprzedzili. Nie mamy tu wcale takich przypadków na myśli jak zbłąkanie się na morzu Japończyków i zapędzenie ich przez burzę na odległe oceanu strony, jak to się im roku 1832 i 1833 wydarzyło, w którym aż do wysp Sandwichskich, a nawet w sąsiedztwo morskiej drogi De Fuco w Ameryce zapędzeni zostali, gdyż dzieje nie znają takiego przypadku, w którym by zrobione odkrycie przez z drogi spędzonych lub od rozbicia zbawionych żeglarzy, stało się powodem do zawiązania pomyślnemi następstwami brzemiennych stosunków między odległemi krajami x). My mamy tutaj raczej tę okoliczność na my-
T) Możnaby wprawdzie tutaj sięgnąć pamięcią do podróży Bjarne Herjulfsso-lia, który w r. loOO chciał odszukać Greulandyją i zbłąkawszy się do Ameryki, prawdopodobnie Labrador odkrył. Lecz to przypadkowe znalezienie Ameryki przez Nor-mąunów pozostało bez wszelkiego kulturowego następstwa. Można by tu jeszcze wspomnieć Portugalczyka, nazwiskiem Cabral, który, żeglując po raz drugi do Wschodnich Indij, Brazilią odkrył. Nie był to jednak przypadek, lecz fizyczna ko-