scandjvutmp27101

scandjvutmp27101



Brzeski roześmiał się, zatupał nogami na uciekającego malca i powstał. Zrozumiał, że go wołają na wieczerzę.

Wyszedł. Niebo, pełne dżdżystych, ciężkich, zwichrzonych chmur, zalewała ognista wieczorna pożoga, wróżąc wietrzną pogodę. Brudne podwórko, szarym wyłożone kamieniem, szare zmurszałe mury przylegającego rządowego budynku, wielkie ślepe okna ubogiego mieszkania Wań Siń-linia płonęły jak czeluście hutniczego pieca.

Na gałązkach i konarach dwuch czarnych, bezlistnych drzew,i stojących w głębi dziedzińca, lśniły się rubinowe połyski, całe snopy rubinowych iskier migotały na starej ich korze chropawej. Wilgotna, zielona dachówka pogiętych dachów i rozwarte na ich rogach, zamiast rynien, paszcze glinianych smoków grały ogniami. Stare złocenia i delikatne purpurowe malowania rzeźbionych okapów wypłynęły z cieniów i zaświeciły łagodnie, jak rysy zbudzonego ze snu człowieka.

Brzeski nie poznawał „rudery", jak nazwał pod pierwszym wrażeniem lichy domek „Władcy Wrót Zachodnich". Z pod opadłych jego tynków, z brudnych zacieków muru, z błota, gruzu i śmiecia podwórzowego, wyjrzało nagle coś starego, pięknego w swym cichym, wiekowym zgonie.

Mieszkanie Wania przedstawiało taką samą jak Brzeskiego obszerną, brudną izbę, podobną do zakurzonej latarni. Tylko miała ona znacznie więcej sprzętów. Pośrodku, wprost drzwi, mieściła się pod ścianą mała kuchenka z wmurowanym kotłem do grzania wody. Nalewo w głębi stół w otoczeniu prostych drewnianych stołków, a pod ścianą — ołtarz przodków, rodzaj biurka ustrojonego taniemi rycinami, rzeźbionemi tabliczkami przodków, oraz poszczerbioną porcelanową wazą z pawim piórkiem. Naprawo od kuchenki, tuż przy ścianie, szedł nizki ka-

121


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
scandjvutmp20a01 205. żywszy się, skoczyło lekko na ziemię i, jak błyskawica, zniknęło. Ludzie, kor
scandjvutmp9601 143 wystawiają się niebezpieczeństwa, Jak na tylu czarujących widowi -skach, którem
scandjvutmp13601 78 as. Melodyk stmrełytas. pyppp p p p i f r p p p Na - ro - dzil się w stajni Je-
scandjvutmp17e01 121 —    Niedaleko! — roześmiał się Paweł. —    No t
scandjvutmp18b01 355 więcej nad 55 razy na minutę!; a nareszcie bardzo wcześnie chylą się do ziemi,
A tamten tramwaj już ucieka I tylko śmieje się i dzwoni, Ze nasz tak na przystanku czeka, Że go na p
scandjvutmp1bf01 407 skości, atoli ten stan, tyle przyjazny naszemu pomnażaniu się, naszemu panowan
scandjvutmp22b01 —    Chao! Brzeski czuł się oszołomionym, szczególnie, gdy po długi
Mikołaj właśnie chciał pokazać Julce, jak się jedzie bez trzymanki z nogami na kierownicy, kiedy&nbs
scandjvutmp19701 Mógłżeś więcej co uczynić dla naa niegodnych, Panie, Podjąwszy śmierć dałeś się na
scandjvutmp1b501 428 ziemia, otwierająca swe łono na wiosnę, aby się rozwinęły wszelkie zarody, któ
scandjvutmp1ea01 .174 Jak się zacznie kośba i zbiór siana, to wszyscy wy-wędrujemy stąd na dolinę i
scandjvutmp1ff01 Teodor nie ruszał się i patrzał żałośnie na bladą, pomarszczoną twarz staruszki, z
scandjvutmp23301 245 ukazującego się na południowej stronie nieba. Nareszcie zniknął i ów pasek i n
scandjvutmp29b01 Brzeski pomyślał i zgodził się. Nazajutrz Brzeski z odświętnie ubranym Siań-szenem
scandjvutmp2af01 czętom, dla czego kobieta z nogami jak „złote lilje" więcej warta, niż kobiet
scandjvutmp4c01 46 mienia się na niemoc, wesołość przemienia się w ponurą, poważną melancholiją; w
scandjvutmpa301 156 wy po śmierci mężów; każdemu dziś wiadome jest nieszczęsne ofiarowanie się indy
scandjvutmpb601 150 la im zarobić pracą na wyżywienie dzieci, od owego juz mówię czasu spostrzegać

więcej podobnych podstron