38 STUDIA i ROZPRAWY II
skowcem żeńskim jest nie wiersz o sylabę krótszy (o podziale 7+5 m), ale wiersz o tej samej liczbie sylab (7+6 m), co jest już archaizmem szczególnie wymyślnym i obliczonym tylko na dobrych znawców wersyfikacji staropolskiej! Przykład:
Muszę koszyk z wikliny napełnić czubiasto Pożytecznymi zioły i trującym chwastem.
Ziemia matką i trumną naturze. Rodzi lub To, co z łona wydała, w czarny zamyka grób.
Owszem, takie wierszowanie zdarzało się w staropolszczyźnie, kiedy rym jednozgłoskowy był rzadkością. Ale dziś, przy masowym jego zastosowaniu, wrócić do tego systemu uszom naszym trudno. Sama też długość wiersza z punktu widzenia teatru nasuwa wątpliwości (wiersz ten występuje, prawda, i w Dziadach, ale tam przerywany jest innymi rytmami). Dodajmy, że wydłużony ten wiersz, skrępowany rygorem rymu, zmusza czasem tłumacza do rozszerzania zdań Szekspirowskich, do wprowadzania obrazów, których w oryginale nie ma: a to znowu nasuwa wątpliwości innego rodzaju.
Trzynastozgłoskowcem rymowanym posłużyła się także Barbara Zan w swoim przekładzie Burzy. Wynik nie był udatny. Boy, który wysłuchał tego przekładu w Teatrze Narodowym, pisze (Flirt z Melpomeną, wieczór VII): „Forma ta, którą w przeciwieństwie do dawnych przekładów tłumaczka zastąpiła biały jedenastozgłoskowiec, nie jest szczęśliwa i nie odpowiada krwistemu stylowi Szekspira, odmężcza go niejako, czyni go gadatliwym, monotonnym, kwiecistym. Po jakimś czasie uwaga słuchacza nuży się: kołysze go brzęk słów, treść ginie często w ich jednostajnym toku”. Na dobitkę tłumaczka tym samym wierszem przełożyła te sceny, które u Szekspira są prozą, co jest już zupełnym nieporozumieniem.
Oto np. urywek z monologu Trynkula (II, 2):
Nic nie rośnie tu, żaden krzaczek ani drzewo,
Gdzieby się można schronić przed ulewą.
A tu już nowa burza, śpiewna i halaśna,
W tupocie zawieruchy! Ot ta chmura spaśna,
Czarna, wygląda niby jaki bukłak stary,
Gotowy płyn wychlusnąć, gdy dźwigną legary.
Curiosum wersyfikacyjne stanowi próbka przekładu S._ Fl^ kowskiego (monolog o „teatrze życia” z Jak wam się podoba). Man(y tu także 13-zgłoskowce, ale ani o podziale 7+6, ani 8+5, ani o j^ kimkolwiek innym: 13-zgłoskowce bezśredniówkowe: typ nieznany dotąd w wersyfikacji polskiej, nawet w jej początkach: coś jakby dorobiony prymityw. Oto zakończenie monologu:
Jego glos silny, męski, przemienia się znowu W dziecięcy dyszkant, a piski i gwizdy grają W każdym jego dźwięku. Wreszcie ostatnia scena,
Która kończy tę dziwną, obfitą w wypadki Historię, to powtórne dzieciństwo, zapomnienie,
Bez zębów, bez oczu, bez smaku, już nic zgoła.
Powrotności odcinków tak długich, a pozbawionych jakiego^ regularnego wewnętrznego rozczłonkowania, ucho nasze dokładny nie chwyta. Uchodzi też naszej uwagi dodanie jednej zgłoską (jak w wierszu przedostatnim) albo odrzucenie dwóch (jak w je<j. nym z wcześniejszych). Inaczej mówiąc: te rozwlekłe wiersze nie są rytmami, ale rytmoidami. Dlaczego tłumacz zastosowąj taki pseudoprymityw dla oddania jambicznego wiersza Shakes. peare’a, który jest lakoniczny i „lotny jak aforyzm” (żeby się po. służyć słowami rosyjskiego poety Borysa Pastemaka) ? Trudno t0 pojąć. Szkoda, że nam nie dał wyjaśnienia swoich intencyj.
Przekład Burzy Czesława Jastrzębiec-Kozłowskiego, oceniany wedle wrażeń słuchowych z teatru, ujawnia znaczne wartości lite. rackie. Jest płynny, jasny, nie zatraca Szekspirowskiej obrazo, wości, dość rzadko się posługuje szykiem przestawnym („I w tych cię dybach osadzę, hultaju”). Trochę zanadto szafuje krótkimi postaciami zaimków dzierżawczych („me”, „twe”, „swe”) i nie wystrzega się „młodopolszczyzny” („ślozy”, „gędźba”, „cud-klej. noty”, „powolnym będę ci rabem”). Najcelniejszy zdaje się byó w scenach realistyczno-komicznych, napisanych prozą, w których świetnie stosuje dosadne wyrażenia idiomatyczne: „dziwki i wał. konie”, „cholera na twojego potwora”, „nabij mu pysk”, „tępy matoł”, „trunkowy potwór”, „ciuchy”, „otwórz buzmchnę’’ (Stefano ironicznie do Kalibana) itp.
f\
i '