40 2. Wybrane teorie dewiacji
4. W obawie przed autodeprecjacją jednostka zacznie uruchamiać różne mechanizmy obronne lub mechanizmy odreagowania, np. zacznie oskarżać otoczenie o swoje niepowodzenia, być może zapragnie mściwej satysfakcji, wdając się w kolejne nielegalne działania, a być może oceni, że taka się właśnie urodziła i trzeba to zaakceptować. Zacznie się przystosowywać do nowej roli dewianta.
5. Człowiek wyizolowany ze środowiska tzw. porządnych ludzi być może zacznie szukać kontaktu z osobami lub grupami, które go zaakceptują, jest wysoce prawdopodobne, że będą to inni dewianci. Krótkotrwale korzyści przebywania z dewiantami czy grupami dewiacyjnymi są niezwykle kuszące. Oprócz możliwości wsparcia dysponują one wypracowanym zestawem różnych usprawiedliwień dla naruszania norm, potępiania tzw. uczciwych obywateli, znajomość technik oszukiwania czy wręcz zachowań nielegalnych. Być może osoby takie same zaproponują kontakt. Cena, jaką jednostka zapłaci, jest wysoka. Jest nią bowiem tożsamość dewiacyjna, która na dłuższą metę jest porażką społeczną jednostki (Garfinkel, za: Siemaszko, 1992,1993).
Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy czynem dewiacyjnym a tożsamością dewianta, np. pomiędzy stwierdzeniem: „ukradłem pieniądze” a „jestem złodziejem”. Czyn można wyizolować z samooceny, oddzielić od ogólnego obrazu siebie1. Samoocena stanowi natomiast esencję poczucia własnej tożsamości.
Każda jednostka w grupie funkcjonuje dzięki przypisaniu jej jakiegoś stygmatu, tzn. zestawu cech, na podstawie których jest identyfikowana. Istotne jest, że chociaż ma ona w swoim „tożsamościowym pakiecie” wiele statusów, to w określonej grupie społecznej najczęściej definiowana jest przez jeden status główny, któremu podporządkowane są inne statusy (Becker, 1963). Statusem głównym człowieka są najczęściej jego role, jakie pełni w społeczności lub dominujące cechy osobowości. Na przykład na ulicy dominujący jest status kobiety, na uczelni - studentki, a w domu - córki, matki, żony itp. W pewnych okolicznościach statusem głównym może jednak być na przykład niepełnosprawność, poczucie honoru lub szczególne umiejętności. Dominujący status „podporządkowuje sobie” niejako wszystkie inne statusy, tzn. spycha na drugi plan wszystkie pozostałe statusy, jednak nie jest niezmienny, „pula” bowiem posiadanych statusów ma charakter ruchomy i hierarchiczny. Na przykład chore dziecko wymagające opieki matki (status główny w domu) może zepchnąć na dalsze miejsce obowiązki kobiety pracownika (status główny w pracy).
Nadanie człowiekowi statusu dewianta polega właśnie na zmianie jego statusu głównego, czego następstwem będzie podporządkowanie mu wszystkich pozostałych statusów. Ostatecznym efektem tego procesu jest reinterpretacja przeszłości człowieka tak, aby dopasować ją do nowo tworzącego się statusu głównego (Kitsuse, 1962). Doskonałą ilustracją tego procesu jest film Filadelfia. Kiedy okazało się, że główny bohater jest homoseksualistą (co wyszło na jaw, kiedy zachorował na AIDS) stracił pracę, choć do tej pory był cenionym prawnikiem. Stracił także wielu przyjaciół, choć
podobno był uroczym człowiekiem. Zmiana statusu głównego na status dewianta nazywana jest „ceremonią degradacji statusu” (Garfinkel, za: Siemaszko, 1992,1993).
Istnieje wiele technik manipulacji otoczeniem, w wyniku których można zmienić status główny jednostki na dewiacyjny. Aby techniki te były skuteczne, muszą być spełnione istotne warunki.
Warunki skutecznego naznaczenia według Garfinkła są następujące:
• Zarówno sprawca, jak i zdarzenie muszą być wyjęte z obszaru „normalności” i przedstawione jako niezwykłe.
• Oba elementy muszą być przedstawione w schemacie preferencyjnym, tj. zarówno zdarzenie, jak i sprawca przedstawione być muszą jako nietypowe, różniące się od innych zdarzeń i innych obywateli, niegodziwe.
• Oskarżyciel musi wystąpić jako obrońca spraw publicznych, a nie własnego interesu. Obrońca interesu publicznego jest bardziej wiarygodny.
• Oskarżyciel musi przekonać światków, że nie chodzi o incydent, wyjątek, ale ! o obronę zasady, o wartości nadrzędne.
• Oskarżyciel musi przekonać otoczenie o swoim prawie do oskarżania czy do obrony tych wartości. Najlepiej, jeżeli sam jest wzorem do naśladowania, jest kompetentny lub występuje w imieniu osób, które mają do tego prawo.
• Oskarżyciel musi wreszcie zaakcentować swój dystans do osoby oskarżanej w taki sposób, aby świadkowie odczuli ten dystans. Podkreślić, że nic go nie łączy z tym sprawcą, że różnią się diametralnie, i że nawet nie o sprawcę tu chodzi, ale o sprawę.
[ • Sprawcę należy rytualnie odseparować od miejsca, jakie zajmował w dotychcza
sowym porządku normatywnym (Siemaszko, 1993). Chodzi o to, żeby nie ulegało wąt-; pliwości, że sprawca jest inny niż reszta, obcy.
Powstaje pytanie, czy jednostka ma możliwość obronienia się przed stygmatyza-cją. T\vórcy teorii stygmatyzacji przekonani byli, że nie, że raz rozpoczęty proces naznaczania wymyka się spod kontroli jednostki i zależy od społeczności. Wszystko, co człowiek może zrobić, to nie dać się wciągnąć w tryby społecznego procesu stygmatyzacji negatywnej, np. przez schodzenie z oczu cenzorom szczególnie w okresie „polowania na czarownice”.
Jednak współcześnie wielu autorów uważa, że jednostka ma możliwość pewnego wpływu na zmianę procesu naznaczania. Na przykład większość kierowców jeździ sa-I mochodem z porównywalną prędkością, ale tylko niektórzy przekraczający prędkość [ zostaną zatrzymani, a jeszcze mniejsza grupa zapłaci mandat. To, czy zostaną ukarani, czy nie, w dużym stopniu zależy od znajomości przez kierowców punktów kontroli : i od uzgodnień między policjantami a osobami naruszającymi prawo. Co więcej, roz
poczęcie procesu stygmatyzacji może stać się dla jednostki momentem otrzeźwienia, refleksji i przy odpowiednim wysiłku może nie dojść do jego zakończenia (Kosewski, 1985). Siłą przetargową potencjalnego dewianta będą na przykład elokwencja, uro-
Oddzielenie niekorzystnych fragmentów obrazu siebie może prowadzić do poważnych zaburzeń dysocjacyjnych, jest bardzo niebezpieczne dla integralności wewnętrznej jednostki, jednak w przypadku doświadczeń trudnych do zasymilowania dość często jest wykorzystywane jako mechanizm obronny.