46 2. Wybrane teorie dewiacji
bicji (Siemaszko, 1993; Hoiyst, 1999). Porządek normatywny jest tak skonstruowany, aby zabezpieczać nie tylko cele osobiste jednostek, ale i większości społeczeństwa, co z kolei zapewnia mu trwałość. Jednocześnie więc implikuje założenie, że w każdym społeczeństwie istnieje jeden porządek konformistyczny.
Dla jednostki zdecydowanej na realizowanie oczekiwań społecznych zachowanie konformistyczne jest w pewnym sensie łatwiejsze. Wprawdzie wymaga wiele zabiegów i poświęcenia, ale nie trzeba wszystkiego wymyślać od nowa, życie jest zorganizowane, wypełnione, daje poczucie celowości, a i korzyści są bardziej przewidywalne. Społeczeństwo organizuje się wokół utrwalonych schematów zachowań i zapewnia uprzywilejowaną pozycję jednostkom przestrzegającym tych schematów, odrzuca zaś nonkonformistów. Jeżeli jednostka zainwestowała w konformizm, to nie ma ona ani czasu, ani pomysłu na opozycję wobec społecznych oczekiwań. Zaangażowanie jest behawioralnym wyrazem akceptacji porządku normatywnego.
Element ten stanowi niejako naturalną konsekwencję poprzednich refleksji i poczynań, wiarę w to, że zaangażowanie w porządek konformistyczny jest słusznym wyborem, że ma sens. Jest wreszcie emocjonalnym wyrazem świadomej refleksji nad zainwestowaniem w przestrzeganie norm. Element ten ma różny stopień natężenia, tzn. że są jednostki bardziej i mniej przekonane o konieczności przestrzegania norm, a stopień przekonania określa jednocześnie siłę oporu wobec ewentualnej pokusy zachowań nonkonformistycznych.
Podstawowe wątpliwości w teorii Hirscha budzi założenie, że ci, którym zależy na innych, są przywiązani do porządku normatywnego, że istnieje jeden porządek normatywny, co do którego jest powszechna zgodna i wreszcie, że związanie ze środowiskiem, w którym człowiek żyje, jest dostatecznym zabezpieczeniem przed dewiacją. Co prawda zakładał on możliwość naruszania norm przez konformistów, ale uważał, że zachowania te są wynikiem błędu w ocenie sytuacji lub niewiedzy. Nie potrafił natomiast wytłumaczyć zachowań nonkonformistycznych, które realizowane są właśnie po to, aby spełniać oczekiwania innych (np. w grupach podkulturowych), zachowań buntowniczych czy wreszcie wynikających z utraty kontroli emocjonalnej.
Koncepcja ta znajduje odzwierciedlenie zarówno w nurcie tzw. nowej kryminologii, jak i w nowej psychiatrii, która rozwinęła się w latach 60. i 70. XX w. jako wyraz sprzeciwu wobec pozytywistycznego myślenia o patologii czy stylu represyjno-izola-.
; cyjnego. Owo piętno pozytywistycznego myślenia, ciągle jeszcze dominujące w spo-| sobie uprawiania współczesnej nauki o człowieku, wyraża się w kilku bardzo charak-f terystycznych sposobach analizowania natury człowieka i jego relacji z otoczeniem. [ Po pierwsze, w wierze w istnienie jednego systemu wartości i społecznego konsensu-i su wobec tego systemu. Po drugie, w założeniu, że wszelkie dewiacje są wynikiem za-i burzeń, choroby, niepoczytalności, a w każdym razie ograniczonej zdolności oceny sy-f tuacji. Po trzecie, w przekonaniu, że obowiązkiem państwa i delegowanych przez nie instytucji jest „naprawianie” jednostki za wszelką cenę, tzn. resocjalizowanie, rehabi-; litowanie i wymuszanie zachowań konformistycznych. Po czwarte, w nadmiernym za-i ufaniu do klinicznych diagnoz, których nieprecyzyjne kryteria i niska sprawdzalność nie dają żadnych gwarancji sukcesu procesu korekcyjnego, a tym samym podstaw do takiego zaufania. Po piąte wreszcie, w budowaniu na podstawie tych diagnoz specyficznych definicji dewianta, etykietek, „panchrestonów”12 (np. schizofrenik, kleptoman, psychopata) mających tendencje do utrwalania się, co najczęściej utrudnia jednostce zmianę swojej sytuacji spbłecznej, tzn. wyjście poza przypisaną jej rolę społeczną. W wyniku owego terapeutyczno-korekcyjnego podejścia, zwanego także metodą zreformowaną (zob. Fersch, 1980; Urban, 2005), nie tylko pozbawia się jednostkę prawa do autonomii, lecz także wtłacza się ją w rolę, z której będzie jej bardzo trudno się uwolnić. Na dodatek instytucje publiczne uzurpują sobie prawo do określania i możliwych wyborów człowieka. Bronisław Urban stwierdza wręcz: „pozytywistycznie nastawieni badacze na długie dziesięciolecia wykluczyli badanie procesów wolicjonal-; nych w etiologii dewiacji” (2005, s. 12).
r Innym utrwalonym modelem traktowania dewianta, wyprzedzającym nieco w czasie model terapeutyczno-korekcyjny (który obecnie dominuje w naukach społecz-| nych), był model represyjno-izolacyjny zakładający potrzebę separacji dewiantów od normalnego społeczeństwa i wymuszanie na nich konformizmu metodami represyj-> nymi. Oba podejścia łączy przekonanie, że społeczeństwo najlepiej wie, co jest dobre I dla jednostki, istnieje więc konsensus społeczny, co do istnienia jednego dobrego po-: rządku normatywnego oraz potrzeba naprawiania tych, którzy się z owego porządku : wyłamują. Nurt ten niestety co jakiś czas staje się bardzo popularny w polskim życiu p publicznym.
Koncepcja ponownego przemyślenia (rethinking method) albo też „dobrowolnej i poprawy” stanowi jedną z ciekawszych propozycji wyjaśnienia przyczyn patologii, wy-i pływa z głębokiej wiary w autonomię człowieka, w jego prawa do samostanowienia ' i zdolności do samosterowania. Jej autorem jest Ellseworth A. Fersch, profesor psychologii i psychiatrii na Uniwersytecie Harvarda. Autor wychodzi z założenia, że za-p chowanie dewiacyjne jest wyborem jednostki, efektem jej osobistej decyzji, konse-J kwencją wolnej woli, a instytucje publiczne mogą ingerować w życie dewianta tylko I o tyle, o ile wymaga tego interes innych ludzi. Krótko mówiąc, jedynym prawem wkra-I czania instytucji publicznych w życie osoby zachowującej się nonkonformistycznie jest i konieczność zabezpieczenia społeczeństwa przed negatywnymi skutkami działania
12 Określenie Szasza (1978).