był fanatycznym katolikiem. Gosiewski wysoko cenił kanclerza za jego pilność w służbie publicznej. Jednocześnie z mieszanymi uczuciami patrzył na jego zaciekłość w zwalczaniu innowierców i przesadne przestrzeganie wszystkich praktyk religijnych. Poparcie tak wpływowego człowieka, jakim był kanclerz, oraz zasługi zmarłego ojca, a także spory majątek, połączone z wrodzonymi zdolnościami pozwoliły Gosiewskiemu szybko uzyskać dużą popularność wśród szlachty litewskiej. Szlacheckiej braci imponował sposób bycia nowego stolnika, zwłaszcza to, że mimo wszechstronnego wykształcenia zdobytego za granicą nie wywyższał się nad innych, nosił się po polsku, a raz danego słowa, zawsze dotrzymywał. Wincenty chętnie poświęcał się sprawom publicznym, a i kanclerz często zlecał mu różne zadania, związane nierzadko z wyjazdami do Warszawy. Młody stolnik uczestniczył również w sejmikach prowincjonalnych, a nawet został wybrany marszałkiem koła sejmikowego.
Rok 1648 był trudny dla Rzeczypospolitej. Wybuchło pod wodzą Chmielnickiego powstanie Kozaków na Ukrainie, nastąpiły pierwsze klęski wojsk polskich i wreszcie dla dopełnienia czary nieszczęść zmarł król Władysław IV. I właśnie w tym ciężkim dla Rzeczypospolitej roku Wincenty Gosiewski wstąpił na szerszą arenę polityczną i wojskową.
Podczas sejmu konwokacyjnego w czerwcu 1648 roku wybrany został komisarzem do Rady Wojennej regimentarzy, która miała kierować walkami na Ukrainie w zastępstwie wziętych do niewoli hetmanów: Mikołaja Potockiego i Marcina Kalinowskiego.
Zgodnie z panującym w Polsce zwyczajem dowództwo nad armią koronną winien objąć hetman wielki litewski Janusz Kisiel, Jednakże choroba nie pozwoliła mu na objęcie dowództwa. Mógł go zastąpić hetman polny Janusz Radziwiłł. Należał on jednak do przeciwników potężnego kanclerza Jerzego Ossolińskiego, który w okresie bezkrólewia piastował najwyższą władzę w Rzeczypospolitej. Aby nie dopuścić do objęcia dowództwa przez Radziwiłła, kanclerz przeprowadził na sejmie powołanie instytucji re-gimentarzy.
Pomysł ten nie był najszczęśliwszy, tym bardziej że wybrani na regimentarzy Aleksander Koniecpolski, Mikołaj Ostroróg i Dominik Za-sławski, nazwani ironicznie przez Chmielnickiego „łaciną”, „dzieciną” i „pierzyną”, nie posiadali talentów wojskowych. Byli jednak oddani kanclerzowi.
Godności regimentarza nie powierzono głośnemu wówczas wojewodzie ruskiemu Jeremiemu Wiśniowieckiemu, a to z uwagi na jego warcholstwo i obawę, że nie podporządkuje się rozkazom władz centralnych.
Punkt zborny wszystkich wojsk wyznaczony został przez regimentarzy pod Glinianami, nato-
19