-agą a wysłannikiem króla. Chodziło bowiem o ustosunkowanie się tatarszczyzny do ewentualnego porozumienia polsko-rosyjskiego. Królowi zależało na tym, by w razie uregulowania stosunków z Rosją nie narazić się na odwet Tatarów. Subchan Ghazi-aga ujęty jakoby odpowiednimi „upominkami” wyraził zgodę na zawarcie tego rodzaju porozumienia. Przy okazji Tatarzy sprzedali część jeńców. Między innymi królowa Maria Ludwika wykupiła za własne pieniądze wiele żon i córek oficerów szwedzkich. Niektórzy kupcy udzielali pożyczek na okup szwedzkim oficerom, którzy zobowiązali się zwrócić im znacznie większe sumy.
Gdy w centrum kraju pertraktowano — dowódcy szwedzko-brandenburscy korzystając z odejścia z obozu polskiego Tatarów posiłkowych, a jednocześnie znacznego wzmocnienia własnych sił — postanowili uderzyć na dywizję Gosiewskiego.
Obóz szwedzko-brandenburski rozłożył się za osłoną jeziora pod Stradunami (o 3 kilometrów na północ od Ełku). Od strony nie osłoniętej jeziorem zatoczono wozy taborowe. Wewnątrz obozu rozbito liczne namioty. W namiocie szwedzkiego feldmarszałka Stenbocka trwała narada wojenna, w której brał udział dowódca brandenburski generał Waldeck (pobity pod Prostkami) oraz von der Goltz, Sulzbach, baron Henryk Horn, książę Filip Palatyński i generał Sparr. Feldmarszałek Stenbock był przeciwny wyprawie na Gosiewskiego. Jako Szwed nie widział potrzeby osłaniania za wszelką ceną Prus Książęcych — nie rozumiał również chęci Waldecka zrehabilitowania się za ciężką przegraną pod Prostkami. Był zdania, że należy wracać na linię wielkich jezior pod Pisz i Ryn. by nie dopuścić do współdziałania lub połączenia się Gosiewskiego z Janem Kazimierzem. Podobne stanowisko zajęli inni dowódcy szwedzcy. Natomiast Waldeck z częścią starszyzny pruskiej parł do dalszego marszu i domagał się stanowczo rozprawy z Gosiewskim, który — jak twierdził — „opuszczony przez Tatarów (których siły nadal przeceniano) bez piechoty zostanie szybko pokonany”.
Dochodziło do gwałtownych scysji; wzajemnie oskarżano się o tchórzostwo. Stenbock wciąż przypominał, że to nie on został pobity pod Prostkami i nie on wygubił tam oddziały szwedzkie. W końcu zdecydowano się wobec nalegań Bran-denburczyków, że Stenbock rozpocznie działania, ale będzie on jednocześnie sprawował dowództwo nad wszystkimi wojskami, aby nie powtórzyły się Prostki. Waldeck, mimo iż był dowódcą całości wojsk brandenburskich, a nie tylko dowódcą korpusu, jak Stenbock, musiał mu się podporządkować.
Rankiem 20 października oddziały szwedzko--brandenburskie wyruszyły na Olecko. Tam rano 22 października otrzymano wiadomość, że Gosiewski znajduje się zaledwie w odległości
91