56 Kondycja ludzka
wskazywano tak często, że nie ma potrzeby ich powtarzać, krytyka ta dotyczy jedynie możliwej zmiany w psychice istot ludzkich — tak zwanych wzorców zachowania — a nie zmiany świata, w którym żyją. Ta psychologiczna interpretacja, dla której obecność dziedziny publicznej lub jej brak są równie nieistotne jak jakakolwiek namacalna światowa rzeczywistość, wydaje się dość wątpliwa w świetle faktu, że żadna czynność nie może stać się doskonała, jeśli świat nie zapewni jej odpowiedniej przestrzeni, gdzie można ją praktykować. Ani edukacja, ani pomysłowość czy talent nie mogą zastąpić konstytutywnych elementów dziedziny publicznej, które czynią świat właściwym miejscem dla ludzkiej doskonałości.
7
Dziedzina publiczna: to, co wspólne
Termin „publiczne” oznacza dwa zjawiska, które są ściśle ze sobą związane, lecz nie są zupełnie identyczne.
Po pierwsze, wszystko, co pojawia się publicznie, może być widziane i słyszane przez każdego i ma najszerszy z możliwych krąg odbiorców. Zjawisko [appearance] — coś, co jest widziane i słyszane zarówno przez innych, jak i przez nas samych — konstytuuje dla nas rzeczywistość. W porównaniu z rzeczywistością pochodzącą z bycia widzianym i słyszanym nawet największe siły życia wewnętrznego — namiętności naszego serca, myśli umysłu i zachwycenia zmysłów — wiodą żywot niepewny i mroczny, dopóki nie zostaną przekształcone, poprzez pozbawienie ich charakteru prywatnego i jednostkowego, w taki sposób, by nadawały się do pojawienia w sferze publicznej41. Takie przekształcenia są czymś powszechnym w opowiadaniu historii i w ogóle w artystycznej transpozycji przeżyć jednostki. Jednak aby być świadkami tej transfiguracji, nie potrzebujemy formy tworzonej przez artystę. Za każdym razem, gdy mówimy o rzeczach, który ch można doświadczyć jedynie w prywatności czy intymności, wprowadzamy je w pewną sferę, w której zyskują realność, jakiej nigdy przedtem mieć nie mogły, niezależnie od swej intensywności. Obecność innych, 1 2 którzy widzą to, co my, i słyszą to, co my, upewnia nas o realności świata i nas samych; i podczas gdy intymność w pełni rozwiniętego życia prywatnego, nieznana przed początkiem epoki nowożytnej i towarzyszącym mu upadkiem dziedziny publicznej, będzie zawsze w wielkim stopniu intensyfikować i wzbogacać całą skalę subiektywnych emocji i osobistych uczuć, to jednak owa intensyfikacja następować będzie zawsze kosztem pewności co do rzeczywistości świata i ludzi.
Doprawdy najbardziej intensywne ze znanych nam odczuć, zdolne przytłumić wszystkie inne doznania, mianowicie doświadczenie silnego bólu fizycznego, jest zarazem najbardziej osobiste i najtrudniejsze do zakomunikowania. Jest nie tylko jedynym chyba doświadczeniem, którego nie potrafimy przekształcić tak, by nadawało się do pojawienia w sferze publicznej, ale faktycznie odbiera nam wrażliwość na rzeczywistość do tego stopnia, że możemy zapomnieć o niej szybciej i łatwiej niż o czymkolwiek innym. Wydaje się brakować jakiegokolwiek przejścia od najbardziej radykalnej subiektywności, w której nie jestem już „rozpoznawalna”, dó zewnętrznego świata życia3. Innymi słowy, ból, prawdziwie graniczne doświadczenie pomiędzy życiem jako „byciem pośród ludzi" (inter homines esse) a śmiercią, jest tak subiektywny i oddalony od świata rzeczy i ludzi, że nie może w ogóle przybrać postaci zjawiska4.
41 Jest to również powodem, dla którego niemożliwością jest „napisać zarys charakteru jakiegokolwiek niewolnika... Dopóki nie staną się wolni
sławni, pozostaną raczej niewyraźnymi cieniami niż osobami” (Barrow, Slavery in the Roman Empire, dz. cyt., s. 156).
Posłużę się tu mało znanym wierszem o bólu, pisanym przez Rilkego na łożu śmierci. Pierwsze wersy niezatytułowanego utworu brzmią: „Komm du, du letzter, den ich anerkenne, / heilloser Schmerz im leihlichen Geweb” [„Przyjdź, ty ostatni, którego uznaję, / nieuleczalny bólu, który owęźlił ciało]; kończy się on zaś następująco: „Bin ich es noch, der da unkenntlich hrennt? / Erinnerungen reiss ich nicht herein. / O Leben, Leben: Draussensein. / Und ich in Lohe. Niemand, der mich kennt” [„O życie, życie: przebywanie w świecie. / Ja w płomieniu. I nikogo, kto by mnie znał” (w: R.M. Rilke, Wiersze rozproszone i pośmiertne z lat 190C>~1926 w przekładzie B. Antochewicza, Krajowa Agencja Wydawnicza, Wrocław 1991, s. 173-174)].
O subiektywności bólu i jego znaczeniu dla różnych odmian hedonizmu i sensualizmu patrz par. 15 i par. 43. Dla żywych śmierć to przede wszystkim zniknięcie [dis-appearance]. W przeciwieństwie do bólu, śmierć ma jednak pewien aspekt, w którym jak gdyby pojawia się wśród żywych, dzieje się to mianowicie w okresie starości. Goethe zauważył kiedyś, że starzenie się jest „stopniowym wycofywaniem'się z przejawiania” JsfuJenweises Zuriickireten aus der Erscheinung); prawdziwość tej uwagi