263
Część ogólna.
i na temże poznaniu oparte odwołanie się do sumienia poszczególnych par małżeńskich, nie wystarczy do powstrzymania zbyt wielkiego ograniczania liczby urodzin. Tym popierającym czynnikiem może być już omówione uprzywilejowanie gospodarcze rodzicielstwa i wyrównanie różnych ciężarów zależnie od liczby dzieci. Możnaby dodatki do płac dla rodzin, wprowadzone tu i tam po wojnie z innych przyczyn, uważać za odpowiednią próbę. Na tę drogę należałoby jednak wkroczyć energicznie, ażeby doprowadzić do koniecznego gospodarczego odciążenia rodzin robotniczych, obarczonych dziećmi. Nie można jednak tego brać za złe naczelnym związkom zorganizowanej klasy robotniczej, jeżeli one odrzucają te płace społeczne, jak je przez nieporozumienie nazywano. Usprawiedliwia to stanowisko obok innych niedogodności, już poprzednio omówionych, obawa, że zasadnicza zmiana dotychczas panującego systemu płac, mogłaby być użyta do ogólnego ich obniżenia. Ale tego rodzaju wątpliwości nie mogą być podnoszone przeciw już również dokładnie przedstawionemu ubezpieczeniu rodzicielstwa. Polityczni i zawodowi przywódcy powinni się dlatego poważnie zająć zbadaniem tych i tym podobnych wniosków może łącznie z potężnem dążeniem ruchu związków ludzi obarczonych dziećmi. Nieprzepartej i popularnej siły agitacyjnej tego ruchu, jednającej zwolenników, przywódcy socjalistyczni nie powinniby wypuścić ze swoich rąk.
W przyszłym socjalistycznym ustroju gospodarczym, z właściwym mu planowym rozdziałem dóbr na podłożu wspólnoty gospodarczej, wyrównanie ciężarów na korzyść rodzin, obarczonych dziećmi, będzie rzeczą samo przez się zrozumiałą. W czasach jednak, w których tak, jak w naszych pokazują się dopiero zaledwie zaczątki rozpoczynającej się socjalizacji, musi gospodarcze uprzywilejowanie ludzi obarczonych dziećmi być szczególniej w czyn wprowadzone, jeżeli mamy zadość uczynić elementarnym eugenicznym wymaganiom. Na to niema prawie innego środka, jak system pomocy, który Francja wybrała, albo obowiązkowe ubezpieczenie, dające gwarancję większego skutku i bardziej przystosowane do niemieckich stosunków.
Jeśli filozof i socjolog F. A. Lange ma rację, mówiąc: „Prawo ludnościowe jest alfą i omegą kwestji społecznej, a w każdym razie wgląd w prawa ludności jest niezbędnym warunkiem wstępnym do każdego celowego omówienia kwestji społecznej", to ekonomiści powinni wreszcie przyzwyczaić się do tego, żeby nie rozpatrywać kwestji ludnościowej wyłącznie tylko z punktu widzenia gospodarczego i wychodząc z założenia wątpliwej naturalnej płodności, ale powinni opierać się ściśle na wynikach młodej nauki eugeniki. Powinni oni właśnie czuć ulgę, jeżeli eugenika odbiera im troskę o zagadnienie ludnościowe. Osławiony bowiem zgodny stosunek ilości ludności z wytwórczością, nad którą to sprawą w optymistycznem, jako też pesymistycznem znaczeniu ekonomiści tyle nałamali sobie głowy, da się tylko środkami praktycznej eugeniki osiągnąć.
Można prawie powiedzieć, że od czasów Malthusa kwestja ludnościowa stała w centrum teoretycznej ekonomji politycznej, jak temat obcy, powodujący, nieproduktywne spory. Może tylko wyjść na korzyść