108 Rozdział 4. Interakcja społeczna a życie codzienne
wstałem z łóżka, poszedłem do łazienki i zacząłem myć zęby. O siódmej dziewiętnaś cie odkręciłem prysznic...” Rozumiemy, o jaką odpowiedź chodzi Marii między innymi dlatego, że wiemy, co Maria i Tom zazwyczaj robią wspólnie i co Tom robi w dany dzień tygodnia.
Pewne eksperymenty, jakie przeprowadził Garfinkcl z pomocą swoich studentów, ujawniają „ukryte oczekiwania”, które porządkują nasze codzienne konwersacje. Studenci mieli nawiązać rozmowę z kimś spośród przyjaciół bądź krewnych i nalegać, żeby rozmówca precyzował sens swoich niezobowiązujących uwag i ogólnych wypowiedzi] Kiedy ktoś powiedział „Miłego dnia”, student miał odpowiedzieć „W jakim sensie miłego?”, „Jaką część dnia masz na myśli?” itd. Jedna z rozmów przebiegała następująco (zob. Garfinkel 1963):
S:
E-.
S:
Jak się masz?
Jak się mam pod jakim względem? Mojego zdrowia, moich finansów, mojej nauki, mojego spokoju ducha...
(iczerwony na twarzy, nagle, tracąc panowanie nad sobą) Słuchaj; Po prostu chciałem być uprzejmy. Szczerze mówiąc, mam gdzieś twoje samopoczucie.
Dlaczego ludzie tak się denerwują, kiedy zostają naruszone pozornie banalne konwencje rozmowy? Otóż stabilność i sens naszego codziennego życia społecznego'; zależy od milcząco podzielanych założeń w kwestii tego, co się mówi i dlaczego. Gdybyśmy nie potrafili przyjmować tego jako oczywistość, sensowna komunikacja) okazałaby się niemożliwa. Po każdym pytaniu i wypowiedzi następowałaby zmasowa-f na „procedura wyjaśniająca”, podobna do tych, jakie mieli eksperymentalnie inicjować studenci Garfinkla, co prowadziłoby do załamania całej interakcji. Okazuje się zatem, | że na pozór nieistotne konwencje konwersacyjne stanowią oparcie dla samej tkanki życia społecznego i dlatego ich naruszenie ma tale poważne konsekwencje.
Zwróćmy uwagę, że w życiu codziennym ludzie niejednokrotnie celowo udają brak tej milczącej wiedzy. Mogą to robić, chcąc dać komuś nauczkę, zakpić z kogoś, wywołać zakłopotanie albo zwrócić uwagę na ukryte znaczenie tego, co zostało powie- i dziane. Weźmy taką klasyczną wymianę zdań między rodzicem a nastolatkiem:
Dokąd idziesz? Wychodzę.
Po co?
Po nic.
Odpowiedzi nastolatka są przeciwieństwem tych, których mieli udzielać ochotnicy
Garfinkla. Zamiast dociekać sensu pytań, czego normalnie nikt nie robi, nastolatek unika udzielania adekwatnych odpowiedzi - mówiąc tym samym „Zostaw mnie w spokoju!”. W innych okolicznościach na pierwsze z pytań mogłaby paść inna odpowiedź:
A: Dokąd idziesz?
B: Wychodzę z siebie.
B świadomie przeinacza sens pytania A, żeby ironicznie wyrazić swoją frustrację. Takie udawane niezrozumienie zawartych w rozmowie milczących założeń jest podstawą komedii i żartów. I nie ma w tym nic złego, dopóki każda ze stron przyjmuje, że intencją, jaka za tym stoi, jest wywołanie śmiechu.
Jak już powiedzieliśmy, rozmowa to jeden z podstawowych mechanizmów utrzymywania stabilności i koherencji w naszym codziennym życiu. Najlepiej czujemy się wówczas, gdy wszyscy postępują w myśl milczących reguł niezobowiązującej pogawędki. Pogwałcenie tych konwencji wywołuje w nas niepokój, zmieszanie i poczucie zagrożenia. Podczas większości codziennych rozmów, aby mogły one gładko przebiegać, rozmówcy starannie dostrajają się do wskazówek, jakie otrzymują od innych, takich jak zmiana intonacji, krótkie pauzy czy gesty. Dzięki takiej wzajemnej uwadze rozmówcy „współpracują” w otwieraniu i zamykaniu interakcji i ustalaniu kolejności wypowiedzi. Natomiast interakcja, w której jedna ze stron nie współpracuje, może zrodzić poważne napięcia.
Studenci Garfinkla stwarzali napięte sytuacje, celowo podważając reguły konwer-sacyjne w ramach eksperymentu socjologicznego. A jak to jest z sytuacjami, gdy rzeczywiście stosowane przez ludzi praktyki konwersacyjne wywołują problemy. Dwaj socjolodzy amerykańscy. Mitchell Duneier i I Iarvey Molotch (zob. 1999), badali wymiany słowne między przechodniami a „ludźmi z ulicy” w Nowym Jorku, próbując dowiedzieć się, dlaczego takie interakcje często są dla przechodniów kłopotliwe. Do porównania wybranych wymian słownych z ulicy z próbkami codziennych konwersacji zastosowali oni technikę zwaną analizą konwersacyjną. Metodologia analizy konwersacyjnej polega na rejestracji i analizie znaczenia wszystkich aspektów konwersacji, począwszy od najmniejszych wyrażeń - „wypełniaczy” (jak „uhm” czy „ach”) do precyzyjnego pomiaru czasu wypowiedzi (w tym pauz, przerywania sobie i nakładających się fragmentów wypowiedzi) pod kątem ich znaczenia.
Duneier i Molotch przyglądali się interakcjom między czarnymi mężczyznami, często bezdomnymi alkoholikami i narkomanami, a mijającymi ich na ulicy białymi kobietami. Mężczyźni często próbowali nawiązać rozmowę z kobietami, wołając do nich, prawiąc komplementy lub zadając pytania. Ale zdaniem autorów coś w tych rozmowach jest „nie tak”, bo kobiety rzadko kiedy odpowiadają tak, jak by odpowiadały w normalnej interakcji. Mimo że komentarze mężczyzn na ogól nie są wypowiadane wrogim tonem, kobiety przeważnie przyspieszają kroku i sztywno patrzą przed siebie. Następujący przykład pokazuje, jak Mudrick, czarny mężczyzna kolo pięćdziesiątki, próbuje wciągać kobiety do rozmowy (ibid.: 1273-1274):
[Mudrick] rozpoczyna tę interakcję, kiedy równym krokiem zbliża się w jego stronę biaia kobieta wyglądająca na 25 lat:
]. Mudrick: Kocham cię, maleńka.
Kobieta krzyżuje ramiona i przyspiesza kroku, ignorując tę uwagę.
2. Mudrick: Wyjdź za mnie.
Zbliżają się dwie biate kobiety, leż około 25 lat.
3. Mudrick: Cześć, dziewczyny, ślicznie dziś wyglądacie. Macie przy sobie pieniądze? Kupcie sobie parę książek.
Lekceważą go. Przechodzi młoda czarna kobieta.