niebezpieczeństwem, pewne życzenie lub wypowiedzenie wojny wyraża. A pies nie ogianicza się w takim razie na swym glosie jedynie; on grzebie łapami lub szczerzy zęby, używa przeto pewnego rodzaju mimicznćj mowy. Nie bez słuszności nazwano tedy szczekanie psa pierwszćm usiłowaniem mowy zwierzęcia 1). Tćj wprawy nabrał on zaś iedynie przez obcowanie z wielomównym człowiekiem, gdyż psy europejskie, pozostawione na samotnej wyspie, odwykały zupełnie od szczekania i wydawały potomstwo nieme, które dopiero przez ponowne obcowanie z człowiekiem utraconą zdolność do użycia swych narzędzi głosowych odzyskiwało.
Ludzka mowa odróżnia się zaś od owych głosów zwierzęcych, służących do wzajemnego porozumienia się, nie tyle li samym obszarem dziedziny zwierzeń, lecz głównie tern, że coś objawić zdoła, co po za obrębem wszelkiej umysłowej władzy zwierzęcia leży, t. j. nie tylko spostrzeżenia lecz i pojęcia Jeżeli szczekanie psa nazwano pier-wszśm usiłowaniem mowy, to możemy i to dodać, że owe usiłowanie dotąd nigdy nie miało powodzenia. Zwierzę nie doszło nawet jeszcze do przvswrojenia sobie osobnego znaku wabiącego dla każdśj oznaczonej osoby. Gdy dziecko tak dalece dojrzeje, że po raz pierwszy z zupełną świadomością: ojciec, matka, zawoła, to mu się pierwsze usiłowanie mówienia zupełnie powiodło. Zwierzę nie będzie nigdy w stanie takich prostych pojęć komukolwiek udzielić, jakie się w tych wyrazach: jasno, ciepło, słodko, twardo, kończasto, niebiesko, czerwono i t. p. zawierają.
Ponieważ tedy dzieje i codzi3nne doświadczenie nas uczą, że języki się zmieniają i równocześnie w objętość rosną, ich rozwój przeto nigdy nie ustawa, a przekształcenie ich i wytwarzanie od nas samych pochodzi, tobą właściwie nie powinno nigdy przyjść do sporu o to, czy człowiek sam był twórcą, swej mowy. A jednak chciano pierwsze jćj początki przypisać nadprzyrodzonemu zdarzeniu. Jeżeli zaś w ludz-kićj mowie szukać należy właśnie owego skoku, odróżniającego nas śród świata zwierzęcego od reszty stworzenia, to ci poniżają nasze umysłowre władze i zwężają ową przepaść, co twierdzą, że człowiek nie wysnuł sam z siebie najwwższego swojego odznaczenia. Gdyby owe zaprzeczenie z chorobliwśj bigoteryi pochodzić miało, to potrzebujemy na to tylko zwrócić uwagę, że samo Pismo św. stanowczo mo-wę jako wytwórjyzłowieka uznaje (Gen, II. 19—20)7!
') L. Geiger, Ursprung der Sprache. Stutrgardt 1869. str. 19).
7*