150
Porównywając ludy koczujące myśliwskie z narodami piśmien-nemi nie powinniśmy o jednćj rzoczy zapominać. My wszyscy jesteśmy parobkami społeczeństwa, wprawieni z wielką pracą od dzieciństwa do pełnienia służby koła w narządzie kołowóm życia społecznego, często nawet li sprychy, wrzeciona lub szruby. Swobodnym rzeczywiście jest jedynie Botokuda, Australczyk lub Eskimos. Straty wrodzonój swobody nie czujemy nigdy, gdyż nie można tego utracić, czego się nigdy nie posiadało. Aby sobie ktoś w tych słowach nie upatrzył żalu za utraconym rajem w zrozumieniu Georga Forstera, wolemy natychmiast dodać, że człowiek kulturowy posiada z swej strony innego rodzaju wolność, którćj mu barwnoskórzy myśliwi zazdrościć powinni, t. j. wolność duchową. Pytano się nie raz, czy u t. z. dzikich ludów można religijne poczucia znaleść. Znawca ludów nie postavvi nigdy takiego pytania. Wie on bowiem dobrze, że czym człowiek bliższy stanu natury, tym więcej wierzy. Potęga rzeczy nie do uwierzenia nie jest nigdzie tak wielką, jak w umyśle t. z. dzikiego człowieka i on drży przez całe swoje życie przed wytworami swej własnej wyobraźni. Tym to sposobem nie pozostało w końcu naszemu rodowi żadnego innego wyboru, tylko: albo stać się niewolnikiem pewnego społecznego porządku, ale wolnym od ucisku własnćj wyobraźni, albo też swobodny od wszelkich społecznych więzów przebiegać jako jedyny władca leśne obszary za dzikiem zwierzęciem, lecz za to umierać ze strachu przed każdym wykrzywionym wytworem wyobraźni i pozostawać łupem dziecinnej obawy przed widmami i upiorami.
2. Żywność i jej przysposobienie.
Gdy po raz pierwszy zaczęto s_ę zastanawiać nad pierwszym rozwojem ludzkiego rodu, uważano to za rzecz rozumiejącą się sama przez się, że widownia pierwszego Jego rozrostu tam być musiała, gdzie przyroda pokarmem codziennym każdego tak hojnie i obficie darzy, iż po niego tylko rękę wyciągnąć potrzebuje. Istnienie tego warunku przypuszczano jedynie pomiędzy zwrotnikami, i tylko w cieniu palm i ozdobiony puszystemi ich koronami, zdołano sobie ten błogosławiony ogród przedstawić, gdzie nasi praojcowie żadnej walki z troską o wyżywienie staczać nie potrzebowali. A jednak i po dziś dzień jeszcze wolno nielicznym gromadom tam żąć, gdzie nic nie posiały