106 Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków
106 Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków
'IW ^ ^ S • V5 ft A11
2 jednej strony poniżenie, wstyd i cierpienie, z drugiej zaś — kobieta, wino i śpiew. Diabeł robi więc wszystko, aby Więzień znienawidził miejsce próby. Od takiej nienawiści do buntu, jak wiemy, jest już tylko krok.
Aniołowie, którzy — zgodnie z Listem do Hebrajczyków (1, 14) — są „duchami przeznaczonymi do usług, posłanymi na pomoc starającym się posiąść zbawienie", zostali tedy przytłoczeni arogancją i zaciekłością Gustawa. Wiedzą, że o przeznaczeniu Więźnia rozstrzygnie jego myśl, starają się więc pilnować ruchów jego świadomości. W obecnym stanie ducha ich podopiecznego trud ten nie rokuje niczego dobrego. „Aby święci aniołowie Boży byli nam przychylni i robili wszystko dla nas — czytamy u Orygenesa — wystarczy, o ile jest to osiągalne dla ludzkiej natury, jeśli tak będziemy usposobieni wobec Boga, jak oni; jeżeli będziemy naśladować ich sposób postępowania, tak jak oni naśladują Boga...”5 W Więźniu trudno dopatrzyć się takiego usposobienia, dlatego szanse aniołów są nikłe. Na razie. Wiemy bowiem, że nie zrażają ich żadne trudności. Zresztą bój o duszę Gustawa dopiero się zaczyna.
Zarówno wojska niebieskie, jak i giermkowie Księcia Tego Świata żywią przekonanie, że ich słowa przenikają do świadomości bohatera poprzez sen. Zajmiemy się więc teraz ^romantyczną teorią snu i romantyczną mitologią języka^) aby sprawdzić, czy ich przeświadczenie było na czymś ugruntowane. Medytacje Więźnia o naturze śnienia będą w tym bardzo pomocne.
Rozpoczyna je krytyka sensualistycznej teorii snu jako przypomnienia i gry wyobraźni. Uczeni wieku XVIII uważali, iż sen wćale nie oznacza zejścia świadomości z poziomu „normalnej” psychikLjPragnąc zachować za wszelką cenę jedność życia psychicznego, założyli najpierw, żecjniędzy życiem na jawie a życiem onirycznym istnieje naturalne podobieństwo. W snach, podobnie jak w myślach na jawie, obraz nie pojawia się bynajmniej przypadkowo, lecz na tych samych zasadach, na których powstają obrazy empirycznej rzeczywistości, tworzone przez zmysły w czasie dnia. Sny są tedy swoistym przypomnieniem życia dzjennegcjp Kiedy zwrócono uwagę, że czasem nie przypominają one w niczym znanej nam z doświadczenia dziennego rzeczywistości, teoretycy stwierdzili po prostu, że ten rodzaj widziadeł sennych stwarza fantastyczna gra wyobraźni. Tym razem asocjacja była na tyle subiektywna, że świadomość, podobnie jak w stanach mistycznego uniesienia czy pijaństwa, zatraciła już zdolność odtworzenia rzeczywistości i pogrążyła się w fantasmagorii.6
Gdyby Więzień nie był jednocześnie poetą, jego krytyka nie nabrałaby tak zdumiewającej jasności:
Prędzej dzień będzie nocą, rozkosz będzie każnią,
Niż sen będzie pamięcią, mara wyobraźnią. 1 (111,130)
^Pogląd Więźnia na senjjest podobny do przekonań Anioł<£Sen to „marzenie”: różny od świata na jawie „cichy, głuchy, tajemniczy świat”, w którym odbywa się prawdziwe „życie duszy”. Między życiem świadomym i onirycznym istnieje zasadnicza różnica, ponieważ są to całkowicie odmienne przestrzenie duchowe. W śnie ujawnia się to, co się dzieje w „głębi serca”, w podświadomości, w głębokim ,ja”/W II części Dziadów dusza Bohatera Polaków została obnażona tylko dlatego, że najprawdopodobniej wyszła ze swego uśpionego ciała. Sen wyrwał ją bowiem z otchłani chtonicznej i pozwolił zetknąć się ze „światem wyższym”, „niewidzialnym i niematerialnym”, umożliwił transgresję skończoności człowieka. Dał w ten sposób nadzieję na powrót do utraconejjedności z Wielką Całością. Cjrzestrzeó snu znajduje się na granicy obu sfer bytu./(Nawiasem mówiąc, na tej samej granicy grasują upiory.) I (tylko w przestrzeni snu mogą spotkać się stworzenja rozumne ze sfery niematerialnej z duszą uwięzioną w „glinianej lepiance^f Tak kontaktował się anioł ze św. Józefem przed ucieczką św. Rodziny do Egiptu, aby sięgnąć tylko do jednego przykładu z Pisma. Toteż nic dziwnego, że zarówno hufce anielskie, jak i kohorty diabłów zdążają do uśpionego Więźnia.
Słowo nie traci znaczenia w tej niemal nadprzyrodzonej przestrzeni. Inaczej ani posłańcy Boga, ani słudzy Szatana nie ufaliby tak mocno swym wypowiedziom. Co prawda, nie posiadają oni aparatu mowy. Aniołowie - czytamy u św. Jana z Damaszku — „ze swej natury, bowiem nie mąjąciełesnego kształtu, konsekwentnie, nie mieszczą się w trójwymiarze. Uobecniają się więc w sposób duchowy, jak myśl, i podobnie działają, gdziekolwiek by im zlecono, nie mogąc jednocześnie być i działać w różnych miejscach”.8 Używają więc zapewne „słowa wewnętrznego”. Ale ,w Dziadach, kiedy zstępują do ludzi, zarówno międzysobąjalći w kontaktach z trzeciąlbrmą rozumnych bytów stworzonych, z którymi łączy ich właśnie mvśl. posługują się ..słowem zewnętrznym". Podobnie czynią wysłańcy zła.Romantycy żywili bowiem głębokie przekonanie, że język jest fenomenem religijnym i wobec tego z samej swej natury może pośredniczyć między „światem niematerialnym” a „sferą ludzkich myśli i działań”.9 W Dziadach znalazły więc praktyczne zastosowanie idee językowe, które Mickiewicz w formie teorii przedstawi później w wykładach paryskich o literaturze słowiańskiej.