— r nie rattircia. że cię Rir rincttje'’
— Jesł tcielkim egoistą.
— To po co wychodziłaś za mąż?
—• Sfer ‘dfóio innych zalet Zresztą zhciałam mieć dzie-
Magd, wzru1-/.vła ramionami.
— Ti co je życie. Twoja sprawa, fa bym r.a twoim miejscu... Zresztą, co się będę mądrzyć... Jak będziesz w potrzebie, to zgłoś się do mnie. Nie odmówię... A może byśmy kiedyś spróbowali we trójkę? Jacek to równy facet. I nie będzie rozpowiadał naokoło, co z ciebie za an-cymonek...
— Powiesz mu?
— Pewnie mu powiem. Wszystko sobie mówimy. Przyznam mu się. że dzisiejszej nocy go zdradziłam. Wyobrażam sobie jego minę. Nie, właściwie sobie nie wyobrażam — zachichotała.
Magda zadzwoniła do Julii po dwóch dniach.
— Wyobraź sobie, że ten palant mi nie uwierzył. Miałaś rację — chłopy są beznadziejne.
— Czy dalej ci z nim dobrze w łóżku? — spytała Julia.
— A wiesz, że jeszcze nie spaliśmy ze sobą od tamtej nocy ... Jak twój stary znów wyjcdzie, to zadzwoń, dobrze?
Julia dzwoniła za każdym razem, gdy jej mąż nie miał nocować w domu. Zdarzało się to mniej więcej dwa, trzy razy w miesiącu. Magda przybiegała zawsze. Chętna i pełna entuzjazmu. Z biegiem czasu już nawet nie musiała wlewać w siebie alkoholu, żeby pójść » Julią do łóżka. •*
— Miłość z kobietą — powiedziała kiedyś do Julii — jest higieniczniejsza, bezpieczniejsza i zdrowsza. Co prawda nie jest mi z tobą tak ekstatycznie jak kiedyś z Jackiem, ale daje mi to wiele ciekawych i zupełnie przyjemnych przeżyć. Przesiałam ci się dziwić. No, bo jeśli od tego zaczęłaś...
Magdy
©wiedz:
n bvł
przyjaciółko spotykały. W
mieć normalne stosunki u: imiłżcwstirie..
Julia była rozczarowana, ale i tak dostała więcej nir myślała na początku ich znajtimości. Zresztą miał; rodzinę, liczne obowiązki i pracę, którą lubiła. Seks ni< wypełniał jej wszystkich myśli i doszła do wniosku, ż< może się bez niego obejść. Przynajmniej na jakiś czas. ć. teraz jeszcze bardziej jej zmysły zaczęła wypełniać tę czarnulka z laboratorium. „Nawet nie wiem. jak ona sit nazywa!” — zastanowiła się .— „Dobrze — zdecydował;, w myślach — niech przyjdzie. Zobaczymy, co z tego wyniknie...”
Nic nie wynikło. Zanim doszło do spotkania, „czarnulka” przeprosiła Julię, że juz. tamte kłopoty, n którycl wspomniała, same się rozstrzygnęły i nie będzie zawracać jej głowy. „Los tak chciał! Trudno!” — pomyślała Julia i tylko od czasu do czasu przed zaśnięciem wyobrażała sobie jak laborantkę rozbiera, pieści i całuje. Bywało, że w takich półsennych marzeniach mąż zaczynał zaczepiać ją w łóżku i dawał nieco odprężającego spełnienia...
Kiedy Julia miała skończyć 40 lat, postanowiła, ż< pożegna pewną epokę i przyznając się do swego wieku, urządzi rodzinne przyjęcie z tortem i świeczkami. Mąż zażartował, że przy okazji i jego postarzy, ale zgodził się na tę ekstrawagancję bez oporu. Ale zanim doszło do tćgo urodzinowego przyjęcia, Julia na trzy dni wyjechała do Gdańska na sympozjum naukowe...
Jad
znaczy — zaciekawiła sic Ju3i:-i — że
n«<; jest ci rak jak poprzednio?
}uż teraz.
Na salę konferencyjną weszła w ostatniej chwili i z konieczności musiała zająć miejsce na końcu jednego z trzech długich stołów. Żle słyszała sędziwego profesora
— 13 —