Barbara Szacka
Sl\ Aby literatura popularna głosząca tego rodzaju prawdy mogła powstać i cieszyć się szerokim zainteresowaniem, muszą być spełnione dwa warunki. Po pierwsze, musi wytworzyć się odpowiedni klimat opinii. Ludzi muszą zacząć dręczyć pytania, na które książki te zdają się przynosić odpowiedzi wraz z obietnicą zaspokojenia głodu określonego typu prawd. Po drugie, nauka musi rozporządzać odpowiednimi, dającymi się wykorzystywać przez popularyzatorów danymi, a także hipotezami i teoriami.
Jeśli idzie o spełnienie pierwszego warunku, to przypomnieć należy, że w latach sześćdziesiątych, a zwłaszcza u ich schyłku, nastąpiło wyraźne załamanie dotychczasowego obrazu świata oraz zakwestionowanie wielu panujących dotąd przekonań, wywodzących się z dziewiętnastego, osiemnastego czy jeszcze wcześniejszych wieków. Technika, która, jak w to długo wierzono, miała przynieść wyłącznie dobrodziejstwa, zapewnić człowiekowi panowanie nad światem i uczynić jego życie łatwiejszym i przyjemniejszym, ukazała swoje drugie oblicze. Dostrzeżono widmo całkowitego zniszczenia środowiska i groźbę nuklearnej zagłady. Podesłała ^i^ieg^cłi^ięką^jiądzieją^że^zwójjnmld^Z^li nie tylko zapanować nad naturą, lecz także racjonalnie pokierować światem_ sjgp|eczi^n^ -
wstania harmonii jw stosunkach międzyludzkichj_zrea-lizowania społeczeństwa doskonałego, okazała . się płonna. Wyszło na jaw, że mimo 'ogromnego i coraz szybszego rozwoju nauki i techniki, człowiek nie umie radzić sobie ze światem, w którym przyszło mu żyć.,Załamała się ostatecznie zrodzona w czasach nowożyt-
nyęh-wiaraTw^iostęp^: .....................
Kryzys, o którym mowa, przejawiał się na różne sposoby. Jednym z jego wyrazów było pojawianie się na-, strojów antyscjentystyęznych. Innym, pragnienie ...pp^
Wstęp wrotu do natury, które wyrażało się zarówno w chęci spożywania jarzyn wyhodowanych bez użycia nawozów sztucznych, jak i w kwestionowaniu biblijnego wizerunku człowieka — pana świata, który został stworzony dla jego wygody i pożytku. Odrzuceniu takiego obrazu człowieka towarzyszyło poczucie zagubienia, sprzyjające stawianiu pytań: Kim my jesteśmy? Jakie jest nasze właściwe miejsce na planecie Ziemia? Jakie są granice naszych możliwości, jeśli idzie o przekształcenie świata i człowieka? Pytanie, kim jest człowiek, zaczęło dręczyć już nie tylko filozofów, ale i ogół may-ślącycETuHil.
Wspomniana literatura zdawała się dostarczać odpowiedzi na te pytania, a w każdym razie wskazywać kie-riHeklćH^pb^zuk^ąńrproponowąłą^zastahowienie się nad zwierzęcym dziedzictwem człowieka i jego ewolucyjną przeszłością. Zwracała uwagę na podobieństwa żaćhówańia^T^ człowieka i jego zwierzęcych kuzynów. JDesmond Morris w The Humań Zoo dowodził, że podobnie jak zwierzę, żyjące w ogrodzie zoologicznym w nienaturalnych warunkach, przejawia wiele nienaturalnych zachowań, tak samo człowiek, który drogą ewolucji został przystosowany do życia w zbieracko--myśliwskich gromadach, w nienaturalnych dla siebie warunkach współczesnych zurbanizowanych społeczeństw przejawia wiele takich samych nienaturalnych zachowań jak te, które spotykamy u zwierząt zamkniętych w klatkach.
Klimat opinii, jaki ukształtował się w latach sześćdziesiątych, nie tylko stworzył odbiorców pewnego typu literatury. Wpływał również na uczonych. Pytanie o miejsce człowieka w świecie było także ich pytaniem, a potrzeba znalezienia na nie odpowiedzi stwarzała presję, która w jakimś stopniu oddziaływała na ich poczynania, skłaniając niekiedy do formułowania zbył po-
7