Emile Benveniste
Semiologia języka
znakami, które jednak nie należą do jakiejś odrębnej niowości (signifiance8). Z tego wynika, że wszystkie
\
>IOUC
jetkO
oMs t
kategorii ani nawet do stałego rodzaju. Słowa należą w większości do „symboli”; niektóre są „indeksami”, np. zaimki wskazujące, i z tego tytułu należy je klasyfikować razem z odpowiadającymi im gestami, np. z gestem -wskazywania. Peirce nie bierze zatem w ogóle pod uwagę faktu, że taki gest jest powszechnie zrozumiały, podczas
znaki, wbrew Peirce’owi, nie mogą funkcjonować identycznie ani należeć do jednego systemu. Trzeba będzie utworzyć kilka systemów znaków oraz uwypuklić istniejące między nimi różnice i analogie.
Tutaj właśnie zjawia się Saussure, przeciwstawiając się wprost Peirce’owi, zarówno w metodologii, jak
gdy słowo wskazujące stanowi cześć szczególnego systemu w praktyce. U Saussure’a źródłem refleksji i jej wyłącz-znaków dźwiękowych, jakim jest język, a w jego obrębie nym przedmiotem jest język. Język jest rozpatrywany jest częścią jeszcze bardziej szczególnego systemu, jakim dla niego samego, a językoznawstwo podejmuje potrójne jest język narodowy. Poza tym to samo słowo może się zadanie: 1) opisać w synchronii i diachronii wszystkie zjawić w różnych odmianach „znaku”: jako ąualisign, znane języki; 2) wydobyć ogólne prawa działające jako sinsign, jako legisign.5 Nie widać zatem przydat- w językach; 3) ustalić swój zakres i swoją definicję. ności operatywnej podobnych rozróżnień, ani w czym Nie zauważono, że ten program, pod pozorami racjonal-mogłyby one pomóc językoznawcy tworzącemu semiolo- ności, kryje osobliwość stanowiącą o jego sile i śmiałości, gię języka jako systemu. Trudność, która uniemożliwia Językoznawstwo stawia sobie jako trzeci z kolei cel zde^ jakiekolwiek zastosowanie pojęć Peirce’owskich, oprócz finiowanie siebie samego. To zadanie, jeśli je w pełni dobrze znanego potrójnego podziału, stanowiącego jednał: pojąć, pochłania dwa pozostałe i w pewnym sensie je ramy zbyt ogólne, polega na tym, że znak u Peirce’a jest niweczy. Jakżeż językoznawstwo może sprecyzować swój podstawą całej rzeczywistości i że funkcjonuje zarazem zakres i samo siebie zdefiniować nie precyzując jedno-jako zasada definicji każdego elementu i jako zasada cześnie i nie definiując swego własnego przedmiotu, tzn wyjaśniania każdego zbioru, zarówno abstrakcyjnego, języka? Albo czy może spełnić dwa pozostałe zadania, jak konkretnego. Człowiek cały jest znakiem, jego myśl postawione na pierwszym miejscu, a mianowicie skon-jest znakiem8, jego wzruszenie też jest znakiem. 7 Leci: struować opis i historię języków? Jakżeż językoznawstwo w końcu te znaki, skoro są znakami jedne wobec drugich, mogłoby „zbadać siły działające w sposób stały i powsze-czyż mogą być znakami czegoś, co nie jest znakiem? chny we wszystkich językach i wydobyć ogólne prawa, Czyż znajdziemy jakiś stały punkt, w którym można by do których można by sprowadzić poszczególne zjawiska zakotwiczyć pierwszą relację znaku? System seir.j '' występujące w historii języków”, jeżeliby nie zaczęło od tyczny konstruowany przez Peirce’a nie może się zan>; (definiowania możliwości i metod samego językoznawstwa, nąć w swojej definicji. Aby pojęcie znaku nie zniknę* tzn. od sposobu ujmowania języka, a tym samym od w tym powielaniu w nieskończoność, trzeba założyć (kreślenia jego natury i charakterystycznych właściwo-że w jakimś punkcie rzeczywistości istnieje różnic* jfci? W tym przedsięwzięciu wszystko jest współzależne między znakiem a elementem znaczonym (Ze signifil) yj, językoznawca nie może uważać jednego ze swych zadań Każdy znak musi być zatem ujęty w system znaków i m;. odrębne od innych ani poświęcić się całkowicie i wy-się w nim zawierać. W tym tkwi warunek znaczę- ' cznie jednemu, jeżeli przedtem nie uświadomił sobie
•“p-i <vf C/i/n * ,
12 o - /l\d IMCC
i