f-
był tak hojny jak wkład żadnego innego narodu. Z całą pewnością Diirer był tak wielkim małarzem jak żaden inny ze współczesnych mu malarzy europejskich. Z całą pewnością Luter był tak wielkim religijnym reformatorem jak żaden inny reformator religijny w historii Europy. Jednak przyglądając się Niemcom w wieku siedemnastym i w początkach wieku osiemnastego, widzimy, że z jakiegoś powodu — poza jedną wielką postacią, postacią Leibniza, który z pewnością jest filozofem światowego formatu — jest nam bardzo trudno znaleźć kogoś, kto wywarł jakikolwiek znaczący wpływ na światową myśl, czy nawet na światową sztukę; dotyczy to zwłaszcza końca wieku siedemnastego.
Jaka jest tego przyczyna — dość trudno powiedzieć. Nie będąc kompetentnym historykiem, nie chcę tu mówić zbyt wiele. Powiem jednak, że z tego czy innego powodu Niemcom nie udało się stworzyć scentralizowanego państwa w tym sensie, w jakim stworzono je w Anglii, Francji czy nawet w Holandii. W wieku osiemnastym, a także i w siedemnastym Niemcami rządziło trzystu książąt i tysiąc dwustu i władców rangi niższej niż książęta. Cesarz miał swoje inte- I resy we Włoszech, a także gdzie indziej, co nie pozwalało mu, być może, skupiać się w stopniu dostatecznym na swoich niemieckich posiadłościach. Jednak nade wszystko nastąpiła gwałtowna destabilizacja spowodowana wojną trzydziestoletnią, w trakcie której obce wojska, w tym wojska francuskie unicestwiły ogromną część ludności Niemiec i uto- I piły cały potencjał kulturalnego rozwoju w morzu krwi. Było to nieszczęście nie mające sobie równego w historii Europy.
Od czasów Dżyngis-chana nigdy, z jakiegokolwiek powodu nie zabito takiej liczby ludzi, a dla Niemiec było to ogromne nieszczęście. Zniszczyło ono w znacznym stopniu niemiec-kiego ducha, czego wynikiem stało się sprowincjonalizowa-nie niemieckiej kultury — rozbicie jej na poszczególne małe prowincjonalne dwory, na których panowała duszna atmosfera. W Niemczech nie było Paryża, nie było centrum, nie było życia, nie było dumy, nie było poczucia, że następuje
rozwój, nie było dynamizmu ani siły. Kultura niemiecka dryfowała albo w kierunku luterańskiej scholastycznej pedanterii — studiów drobiazgowych, lecz raczej nieciekawych — albo w stronę buntu przeciwko tym studiom, kładącego nacisk na wewnętrzne życie ludzkiej duszy. Stymulowane to było bez wątpienia przez luteranizm, ale także zwłaszcza przez fakt, że w Niemczech zaistniał wówczas rodzaj potężnego narodowego kompleksu niższości, kompleksu w stosunku do państw Zachodu, zwłaszcza w stosunku do Francuzów, w stosunku do Francji — owego pełnego świetności i blasku państwa, któremu udało się zmiażdżyć i upokorzyć Niemców, owego wielkiego kraju, który przodował w naukach oraz sztukach i wszelkich innych sferach ludzkiego życia z niespotykaną dotąd arogancją i ciesząc się niespotykanym sukcesem. To wytworzyło w Niemczech permanentne uczucie smutku i poczucie upokorzenia, które można zauważyć w dość smętnych balladach oraz w literaturze popularnej końca siedemnastego wieku, a nawet i w tych sztukach, w których Niemcy się wyróżniali — nawet w muzyce, która miała w owym czasie skłonność do przybierania charakteru domowego, religijnego, pełnego żarliwości, skierowanego do wnętrza człowieka, a nade wszystko skłonność do tego, by różnić się od roziskrzonej sztuki dworskiej i wspaniałych świeckich osiągnięć kompozytorów takich jak Rameau i Cou-perin. Nie ma wątpliwości co do tego, że — porównując kompozytorów takich jak Bach i jemu współcześni, a także Telemann — z kompozytorami francuskimi tego okresu, widzimy, że choć geniusz Bacha jest nieporównanie większy, to cała atmosfera i ton jego muzyki jest znacznie bardziej, nie powiem, prowincjonalny, lecz ograniczony do ściśle określonego wewnętrznego życia religijnego Lipska (czy innych miast, w których Bach mieszkał) i nie przeznaczony do tego, aby stanowić ofiarę złożoną pełnym blasku europejskim dworom, lub do tego, by podziwiała go cała ludzkość w taki sposób, w jaki przeznaczone były bez wątpienia obrazy i utwory muzyczne Anglików, Holendrów, Francuzów oraz
67