Schematyczność dzieła literackiego 47
nych), które występują w przytoczonych wierszach i w całej części przedstawiającej grę Wojskiego, to otrzymujemy pewne wyrażenie, które treścią swą tworzy jedynie pewne pojęcie ogólne. Róg ten był mianowicie „bawoli, długi, cętkowany, kręty jak wąż boa”, przy tym najpierw czytamy, że był „na taśmie przypięty”, potem zaś, że „na pasie rzemiennym” chwiał się. (Albo więc zachodzi tu pewna niezgodność w opisie, wprowadzająca odpowiednią dysharmonię w rzeczywistość przedstawioną, albo też róg był na taśmie, która z kolei była przywiązana do pasa rzemiennego. Wykluczone bowiem wydaje się, żeby umocowanie rogu uległo zmianie podczas gry). Może być bardzo wiele rogów posiadających zebrane tu cechy, zaliczając do nich nawet te, które można mu przypisać na podstawie tekstu, jeżeli wykorzysta się szereg orzeczeń, w których opisane są szczegóły gry Wojskiego, a więc cechy określone przez to, jakiego rodzaju głosy mógł róg wydawać (zrazu „odzew wdzięczny”, potem „jęki po jękach”, gdzieniegdzie „ton twardszy” itd.). Mistrzem był grajek, ale i róg mistrza godny. Niemniej jednak wszystkie te określenia razem zebrane nie dają nic nad pewną złożoną nazwę ogólną. Jeżeli czytając ten ustęp Pana Tadeusza, mimo to ani na chwilę nie jesteśmy nastawieni na ogólną ideę rogu ani też na pewien typ jego, lecz róg ten wydaje się nam od pierwszej chwili czymś równie indywidualnym, jednorazowym jak sam pan Wojski Hreczecha, to jedynie dlatego, że dowiadujemy się, iż Wojski „chwycił (...) swój róg bawoli”, „oburącz do ust go przycisnął” i grał na nim na różne sposoby, tak barwnie potem opisane. Wojski „chwycić” mógł jedynie pewną określoną rzecz jednostkową, nigdy zaś coś ogólnego. Tak samo tylko indywidualnie określony róg mógł wydawać różne glosy („my-śliłbyś, że róg kształty zmieniał, i że w ustach Wojskiego to grubiał to cieniał, udając głosy zwierząt: to raz w wilczą szyję przeciągając się, długo, przeraźliwie wyje; znowu jakby w niedźwiedzie rozwarłszy się gardło, ryknął; potem beczenie żubra świat rozdarło”). Liczba pojedyncza czasowników tu występujących, wraz z formą czynności jednorazowo dokonanej sprawiają ze swej strony, iż podmiot (resp. przedmiot) tych czynności musi być pojęty jako pewne określone indywiduum, a korektywnie, że związane z nimi nazwy ogólne stają się przez zastosowanie jednostkowymi.
Skoro jednak zgodzimy się raz na indywidualność co najmniej wielu1 przedmiotów przedstawionych w dziele sztuki literackiej, to musimy zarazem przyznać, że przedmioty te, jako indywidualne, odznaczają się pewnymi właściwościami strukturalnymi („formalnymi”), charakterystycznymi dla nich. M.in. należy tu właściwość posiadania nieskończonej mnogości cech. Każdy bowiem przedmiot indywidualny jest - jak wiadomo - pod nieskończenie wielu względami jakoś uce-chowany. Po wtóre: każde z tych określeń jest jednocześnie ustalone, jest takie lub inne, ale nigdy nie niezdecydowane. Inaczej: każdy (autonomicznie istniejący) przedmiot indywidualny podpada pod zasadę wyłączonego środka2.
Jakimi środkami przedstawienia przedmiotów indywidualnych rozporządza dzieło literackie? Abstrahując od wyglądów, które ze swej strony stosunkowo dość rzadko dodają jakieś określenia przedmiotów przedstawionych, służą do tego celu różnego rodzaju twory językowe. Mogą one spełniać tę funkcję zarówno dzięki znaczeniu w nich występującemu, jak i dzięki funkcji wyrażania spełnianej przez nie w mniejszej lub większej mierze. Z uwagi na znaczenie wchodzą tu w rachubę z jednej strony niektóre składowe zdań, mianowicie przede wszystkim nazwy (imiona własne i pospolite), a więc rzeczowniki i przymiotniki, potem zaś czasowniki określone, przysłówki i niektóre słówka
Nie wszystko bowiem, o czym mowa w dziele literackim, musi być przedmiotem indywidualnym. Mogą to być również np. pewne ogólne związki, idee itd. Mieliśmy już z tego rodzaju wypadkiem do czynienia w wierszu Schlufistiick Rilkego.
Już w najdawniejszych dociekaniach formalno-ontologicznych u Arystotelesa przyjmowano wszechstronne jednoznaczne określenie przedmiotów indywidualnych. Do niedawna jednak nie uświadamiano sobie wyraźnie, że dotyczy to jedynie przedmiotów indywidualnych a u t o n o mi cz n i e i s t n i e j ą c y c h, jakkolwiek jest rzeczą wielce prawdopodobną, że wygłaszając to twierdzenie, zawsze miano na oku tylko tego rodzaju przedmioty indywidualne. Na konieczność takiego zacieśnienia rozważanego twierdzenia zwróciłem uwagę w mych pracach filozoficznych. Dla ścisłości muszę więc wstawić słowa podane w nawiasie, sprawy te jednak są zbyt specjalne i trudne, żeby je można tu bliżej rozwijać.