Tymczasem, chociaż brakowało jakiejkolwiek ustanowionej dyscypliny, działała tu pewna praktyka dyskursywna mająca swą regularność i spoistość. Ta praktyka dyskursywna była oczywiście włączona w medycynę, ale równocześnie w prze-1 pisy administracyjne, w teksty literackie lub filozoficzne* w kazuistykę, w teorie lub projekty pracy przymusowej albo, opieki nad biedotą. W epoce klasycznej mamy więc do czy-; n lenia z formacją dyskursywną i z pozytywnością najzu-j pełniej dostępną opisowi, i której nie odpowiada żadna określona dyscyplina dająca się porównać z psychiatrią.
Ale jeśli nawet jest prawdą, że pozytywności nie są zwykłymi dubletami ustanowionych dyscyplin, to może są one zarysem przyszłych nauk? Czy nazwą formacja dyskursyw-‘ na nie oznacza się retrospektywnej projekcji nauk na ich własną przeszłość, cienia, który pada na to, co je poprze- '■ dzało i w ten sposób kreśli z góry ich profil? Czy to na,j przykład, co zostało opisane jako analiza bogactw lub gramatyka ogólna oraz obdarzone może całkiem sztuczną auto-' nomią, nie jest po prostu ekonomią polityczną w stanie po- 1 cżątkowym albo fazą poprzedzającą ustanowienie ścisłej wreszcie nauki o języku? Czy w owym ruchu wstecznym, : którego prawomocność trudno byłoby zapewne wykazać, archeologia nie próbuje zgrupować w jednej niezależnej : praktyce dyskursywnej wszystkich niejednorodnych, i roz-y proszonych elementów, których współdziałanie okaże się ko- -nieczne do powstania jakiejś nauki?
Tu również odpowiedź powinna być przecząca. To, co by- : ło badane pod nazwą historii naturalnej, nie zamyka by- '■ najmniej w jednej formie wszystkiego, co w XVII i XVIII ; wieku mogło funkcjonować jako zarys nauk biologicznych ] i zasadnie figurować w ich genealogii. Wydobyta w ten spo-0 sób pozytywność obejmuje oczywiście pewną ilość wypo- '' wiedzi dotyczących podobieństw i różnic między istotami*;, ich widocznej budowy, ich cech swoistych i rodzajowych, możliwości ich klasyfikowania, nieciągłości, jakie je dzielą, ® oraz przejść, jakie je łączą; pozostawia jednak na uboczuJB wiele innych badań, które datują się przecież z tej samej 9 epoki i które również kreślą pierwotne kształty biologii analizę odruchu (tak ważną dla powstania anatomii i fizjo-,® logii układu nerwowego), teorię zarodkową (która zdaje się |l zapowiadać problematykę ewolucji'i genetyki), wyjaśnianie .®
wzrostu zwierząt i roślin (będzie to jeden z wielkich problemów całej fizjologii organizmów). Więcej nawet: historia naturalna nie tylko nie zapowiada przyszłej biologii, ale wręcz — jako dyskurs- taksonomiczny związany z teorią znaków i z.projektem nauki o porządku — wyklucza, przez swoją trwałość i niezależność, ukonstytuowanie się jakiejkolwiek całościowej nauki o życiu. Podobnie, formacja dys* kursywna opisywana jako gramatyka ogólna nie obejmuje bynajmniej wszystkiego, co w epoce klasycznej mogło być powiedziane o języku i czego spuściznę lub odrzucenie, rozwinięcie lub krytykę, mieliśmy odnaleźć później — w filologii: pomija na przykład metody stosowane w egzegezie Biblii czy też filozofię języka kształtującą się u Vica lub Herdera. A zatem formacje dyskursywne nie są przyszłymi naukami ujętymi w momencie, gdy, jeszcze siebie nieświadome, tworzą się bez hałasu: w rzeczywistości nie istnieją one w stanie teleologiczńego podporządkowania orto-genezie nauk.
Czy wobec tego trzeba orzec, że nie może być nauki tam, gdzie jest pozytywność, i że pozytywności — tam, gdzie można je odkryć — zawsze wykluczają nauki? Czy trzeba założyć, że zamiast pozostawać w relacji chronologicznej względem nauk, znajdują się one w sytuacji alternatywnej? że są jakby pozytywnym ucieleśnieniem jakiegoś niedostatku epistemologicznego? Ale i w tym wypadku można by przytoczyć kontrargument. Medycyna kliniczna z pewnością nie jest nauką. Nie tylko dlatego, że nie odpowiada kryteriom formalnym i nie osiąga poziomu ścisłości, jakich wymaga się od fizyki, chemii czy nawet fizjologii, ale również dlar tego, że mieści w sobie ledwie zorganizowaną masę obserwacji empirycznych, prób i surowych wyników, recept, nakazów terapeutycznych, przepisów instytucjonalnych. Niemniej owa nie-nauka nie wyklucza nauki: w ciągu XIX wieku ustanowiła ona określone związki pomiędzy naukami całkiem już ukształtowanymi, jak fizjologia, chemia lub mikrobiologia; co więcej, wprowadziła dyskursy w rodzaju anatomii patologicznej, nadanie zaś tej ostatniej miana fałszywej nauki byłoby zapewne rzeczą pochopną.
Nie sposób więc utożsamiać formacji dyskursywnych ani z naukami, ani z ledwie unaukowionymi dyscyplinami, ani z konturami rysującymi z daleka nauki przyszłości, ani
219