CCF20081221021

CCF20081221021



niach do przekonania o istnieniu stałego „substratu” .owych jakości w postaci rzeczy nieobserwowalnej, od owych jakości różnej. W rzeczywistości „nie mamy idei substancji, odrębnej od idei zbioru poszczególnych jakości, i nie nadajemy też żadnego innego znaczenia terminowi »substancja«, gdy mówimy lub myślimy o niej”. Co więcej, obserwacja ta rozciąga się nie tylko na substancje cielesne, których krytyką Berkeley się trudnił, ale także duchowe. Żadna „jaźń” czy „osobowość duchowa” nie jest nam dana w impresjach, poszczególne doznania nie odsłaniają żadnego trwałego ich „nosiciela” i wszystko, oo wiemy o „duszy”, daje się zredukować bez trudu do wiedzy o jednostkowych percepcjach. „Jaźń” jest hipotezą zbędną, bo nie tłumaczy niczego w obserwacji, czego nie wiedzielibyśmy bez owego konstruktu.

Konsekwencje światopoglądowe tej krytyki są charakterystyczne dla całej późniejszej filozofii pozytywistycznej, gdzie, podobnie jak w przypadku Hume’a, obserwuje się stale tę samą podwójną orientację polemiczną: przeciwko metafizyce realistycznej i przeciwko metafizyce religijnej. Krytyka pojęć substancji i przyczyny każe nam, wedle Hume’a, zawiesić wszelkie sądy o bycie jako o czymś różnym od pęrcypowanych jakości. Ta sama krytyka niszczy nieodwołalnie wszelkie próby doszukiwania się w przyrodzie czegoś, cc pozwalałoby wnosić o porządkującej ją inteligencji boskiej. Krytyka wierzeń religijnych jest w pismach Hume’a nader obszerna i niepodobna zdawać z niej sprawy w całości. Wystarczy powiedzieć, że obejmuje ona zarówno dowody istnienia Boga a priori, jak wszelkie argumenty odwołujące się do przyczyńowości, do porządku racjonalnego w przyrodzie. Absurdalność dowodu ontologicznego jest po prostu przypadkiem szczególnym absurdalności, jaką odznaczają się wszelkie próby wywodzenia egzystencji jakiejkolwiek a priori, nie mówiąc o tym, że dowód ów, gdyby nawet był uprawniony, nie zawierałby żadnych wyników dotyczących obecności Boga w świecie oraz działania jego jako stwórcy świata, opiekuna i źródła miłości — a więc byłby jałowy z punktu widzenia tych prawd, na których religia wszelka .się wspiera. Ale dowody istnienia Boga t ładu widzialnego świata nie większej są mocy; jakiekolwiek wymyślilibyśmy racje na rzecz istnienia stwórcy, nie mogą one nigdy wyłamać się z zasady proporcjonalności przyczyny i skutku, nie mogą tedy nigdy z rzeczy skończonych wnioskować o przymiotach nieskończonych domniemanego stworzyciela, ale kazałyby mniemać, że objawił on raczej w marnościach świata własną swoją marność. W ogólności jednak poprawna interpretacja Związku przyczynowo-skutkowego uniemożliwia jakiekolwiek w tym zakresie dowody, jako że musielibyśmy, pozostając w granicach doświadczenia, dysponować przynajmniej pewną sumą stale obserwowanych przypadków analogicznego związku; zadanie niewykonalne, skoro nie mamy w rozporządzeniu wielości światów, których uprzednie warunki stwórcze byłyby nam' wiadome. Wszechświat, na mocy założenia, jest jeden, skoro obejmuje sobą „wszystko’*, nie poddaje się tedy jako całość rozumowaniom wedle zasady analogii. Ze świat jest ,w- całości czymś „przypadkowym” w tym znaczeniu, iż obecność jego wymaga obecności bytu „nieprzypadkowego”, a więc takiego, co w naturze swojej zawiera konieczność swej egzystencji — tego żadną miarą na podstawie doświadczenia okazać nie sposób. Jakież tedy zostaną racje, które pozwolą nam utrzymać religijne przeświadczenia? Hume sięga pozornie do wypróbowanej obrony przez kapitulację: powiada — parokrotnie powtarza się ten motyw w jego pismach — że oporna na wszelkie racjonalne, aprioryczne czy doświadczalne uzasadnienia religia ma swoje miejsce uprawnione dzięki potrzebom serca. Wolno zachować wiarę jako wiarę właśnie, porzucając beznadziejne próby przeobrażenia jej w wiedzę.

Postawa taka nie byłaby oczywiście nowością w dziejach wiekowych kontrowersji o wzajemne prawa „rozumu i wiary”. Jednakże Hume snuje dalej swoją refleksję. Samo zjawisko wiary i jej potrzeby, poczucie „oczywistości serca”, na które powołują się obrońcy zdespero^ wanej religii antyracjonalnej, nie są niczym tajemniczym. Dają się w swojej genezie zinterpretować; jeśli zagłębimy się w dzieje wierzeń religijnych i odsłonimy ich zaląż-

45


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20081206060 10. Przeczytaj podany fragment i rozważ czy trał ta C i on do przekonania. Holt pisz
CCF20081211007 Do rozdziału X 453 Do rozdziału X 453 9.102. Macierz X nie istnieje. 9.103. Ogólne r
CCF20090225025 Wielu etologów doszło dziś niezależnie od siebie do przekonania, że związek pomiędzy
CCF20091120020 śniejszego zdania sobie sprawy, o co właściwie chodzi, doprowadzają do przekonania,
Członkowie większości mogą dojść do przekonania, że istnieją jeszcze inne poglądy oprócz
Odłamki krzemienia z górnych warstw trzeciorzędowych pod Aurillac (t antal), co do których istnieje
IMG)63 56 I. Romantyczny„sposób odczuwaj I" tologiczny nie przemawia mu zupełnie do przekonania
page0419 415 bów trących jako najlepiej przystosowanych do pokarmu roślinnego. A chociaż przy owych
Ergonomia korekcyjna odnosi się do już istniejących stanowisk pracy i dotyczy; •
Habermas12 120 Rozdział III i wolę - j dojść do przekonań, w których wszystkie jednostki mogą się ze
IMG)63 56 I. Romantyczny„sposób odczuwaj I" tologiczny nie przemawia mu zupełnie do przekonania
IMGD25 62 Andrzej Flis lem działania zgodne z funkcją przyczyniają się do utrzymania istniejącej str
oświatowym. Zadowolony z rodzaju pracy, mając dobre wyniki, doszedł do przekonania, że powołaniem je
WSP J POL72 76 h>: Miodek, O normie Językowej znawcy przyczyniają się do stabilizacji istniejącej
Teoria strukturalno-genetyczna, badania R. Goldmana Ronald Goldman nawiązywał do przekonania Jamesa,
Restrukturyzacja firmy - to ogół przedsięwzięć zmierzających do zmiany istniejącej struktury
65788 Zdjęcie1134 fakt. ie n-ltrólcf potem doszedłem do przeko-

więcej podobnych podstron