172
•X- Granice
Jeden tylko znam przypadek, by kontrolowano podróżnego pr» wjeździe do Anglii, ale wskazuje on na sprawę bardziej ogólni konstabl uznał za podejrzanego Morysona (1597), który odziany był z włoska, i wziął go za jezuitę lub świeckiego księdza katolickiego. Oberżysta rozproszył ich podejrzenia. Do przesłuchania czy rewizji nie doszło.
Granica, która zawsze robiła wielkie wrażenie — w Pirenejach — świadczy zarazem, że w przypadku relacji z podróży jeszcze mniej niż w jakimkolwiek innym wolno wnioskować z milczenia źródeł. Niektórzy z turystów zdają się przenikać przez granicę, jakby nie było na niej żadnej kontroli, choć przeżycia innych dowodzą, że zarówno absolutyzm (zwłaszcza hiszpański), jak przeważnie zaognione stosunki między obydwoma mocarstwami, nakazywały kontrolę przejść granicznych. Jednakże wrażenia turystów świadczą o braku efektywnej kontroli, więcej, o rozkładzie i korupcji.
W roku 1612 anonimowy Francuz opisuje przekroczenie granicy między Langwedocją (francuską) a Roussillon, które wtedy należało jeszcze do Hiszpanii. Podróżny zanotował istnienie hiszpańskiego zamku (średniowiecznego, z okrągłymi wieżami i donźonem), gdzie ściągano myto po jednym sou od konia. Przekroczenie granicy stało się dla niego okazją do komentarzy na temat cech narodów.
„Przebywszy tę rzekę (BidassoaJ, która jest wspólna, wchodzi się na ziemie Francji, gdzie znajduje się powietrze, ziemie i lud milszy, styl życia wygodniejszy i rozmowy przyjemne; w ten sposób opuszczając hiszpańskie grubiaństwo, biedę i barbarzyństwo Hiszpanii, tak w obyczajach, jak w stylu życia, znajduje się grzeczność francuską i zdumiewa, jak ta mała przestrzeń i trochę wody wprowadza tak wyraźną i wielką różnicę we wszystkim: obyczajach, języku, pożywieniu, strojach, budownictwie, meblach, niebie, powietrzu, ziemi, wodzie; zdaje się, że się wyszło z pustyń Arabii, aby wejść do Ziemi Obiecanej, tak wielka zachodzi nagle zmiana ordynarności, chamstwa, brudu całego barbarzyństwa i braku cywilizacji — tam, na grzeczność, uprzejmość, czystość, splendor i wspaniałość — tutaj, a to zarówno w żywności, jak w obyczajach, wnętrzach i budowlach".
Nie każdy odczuwał podobnie i nie każdy Francuz pozwalał sobie na taki wylew uczuć, dla których niełatwo znaleźć mi było słowne odpowiedniki polskie, jest w tym jednak charakterystyczna, nie zaś wyjątkowa, skłonność do kojarzenia różnic z linią graniczną. Rzeka nie jest tu wyłącznie symbolem; oddziela nie tylko region górski od wesołych dolin; staje się jakby czynnikiem sprawczym, istotna nrzv czyną zmiany: „trochę wody wprowadza tak wielką i wyraźną rćżn~
pohmenty i kontrole_________
^toczona relacja należy raczej do traktatów politycznych (w najsrereZym sensie) niż systematycznych zapisów własnych wspomni W późniejszych dziesięcioleciach kilku jeszcze Francuzów jadąc ni południe, opisało przeżycia graniczne. Wynika z nich, że nawet w okresach napięcia kontrola graniczna podlegała tu prawom korupcji zmieszanej z przepisami czy z bezprawiem; francuscy turyści nie pojmowali tego. Jednemu z nich powiedziano, że gdyby spróbował przejść przez bramę bez zaświadczenia z hiszpańskiej komory celnej, strad wszystko, ale w praktyce kłopotu nie miał. Inny wkrótce potem spotkał na przejściu jakiegoś Hiszpana, który twierdził, że jest miejscowym gubernatorem. Dostał odeń pisemną zgodę na przejście, choć nie był o nic pytany i nie żądano od niego paszportu (którego zresztą nie miał). Żduitiiało turystę, że Francuzi, którzy przejeżdżali nieco wcześniej, musieli zapłacić sporą sumę i poddani zostali surowej rewizji bagażu; sądził, że jemu pomogła znajomość hiszpańskiego i nowiny, które zaciekawiły celnika.
Madame d'Aulnpy, autorka najbardziej popularnego we Francji w końcu XVII stulecia, choć wyssanego z palca opisu podróży po Hiszpanii, przedstawia barwnie swe rzekome przygody na tejże granicy:
.Choć miałam paszport od króla Hiszpanii, najdokładniejszy i najogólniejszy możliwy, musiałam wziąć bi/let celny, bo bez niego skonfiskowano by mi wszystkie bagaże. »Do czego służy paszport królewski?* -zapytałam ich. »Do niczego* — odpowiedzieli. Komisarze i strażnicy celni nie raczą nawet rzucić nań okiem; mówią, żeby król sam przyszedł potwierdzić, że rozkaz jest jego własny”. Nie warto tłumaczyć, że się nie zna hiszpańskich przepisów; .odpowiadają sucho, że ignorancja cudzoziemca przynosi zysk Hiszpanowi".
2 kolei podróżni, poddani kontroli celno-dewizowej na granicy któregoś z królestw hiszpańskich, stanowiących z osobna zamknięte obszary fiskalne, chętnie wierzyli historyjce, jaką raczy nas niestrudzony anegdociarz James Howełl:
.Słyszałem o francuskim malarzu, który dostawszy znaczną sumę pieniędzy, zamienił wszystko na małe złote pistole i je połknął. Strażnicy, którzy spostrzegli byli, że ma ze sobą znaczną sumę pieniędzy, i zbadali skrupulatnie każde miejsce, gęby jego i ogona nie wyłączając, wrzucili go między cztery ściany, dali jakieś pigułki i lewatywę. I tak ow, strażn.cy
muundis - niemała dawka
aktualności-