bałkańskich. Węże, nazywane często identycznie jak demony domowe (na przykład damawik, Chowaniec), gnieździły się w domostwach i uważane były za istoty opiekuńcze. Zwykle opiekowały się dziećmi, a liczni badacze z niedowierzaniem notowali, że podobno nawet bawiły się z nimi i jadły z jednej miski. Zabicie węża miało pociągać za sobą kalectwo, a nieraz i śmierć dziecka. W zamian za pokarm otrzymywany od ludzi (mleko i chleb) strzegły ponadto chaty, ziemi i całego dobytku. Ludność nadrabiańska uważała, że węże znajdują się w każdym domu, w przeciwnym bowiem razie „nie darzyłaby się gadzina” czyli bydło.
Wszystko wskazuje na to, iż mamy do czynienia z demonami domowymi w postaci węży, a więc istot związanych bezpośrednio z ziemią, urodzajnym elementem kosmosu. Chtoniczny charakter demonów, wyrażony tu tak pokrętnie, ujawniają wyraźnie, pewne reliktowo zachowane (o ile wiadomo, tylko u Bułgarów) zwyczaje, będące jednak, według K. Moszyńskiego, pozostałością praktyk dawniej powszechnych. Demony domowe, tym razem uważane wprost za członków rodziny, pojawiają się jako węże. Nazywano je stopanami, a przypisywane im przez Bułgarów cechy nie różnią się od poprzednio wymienionych, typowych dla wszystkich tego rodzaju istot. Najciekawszy jest unikalny w materiałach z terenu Słowiańszczyzny opis składania stopanowi ofiary:
Główną rolę przy sprawowaniu obrzędu pełni kobieta, najstarsza ze wszystkich, jakie są w danej rodzinie; {...] zbliża się ona do ogniska, skąd odmieciono popiół oraz gdzie wykopano małą jamkę i zarzyna tam czarną kurę, tak aby krew ofiary spłynęła do jamki; następnie dołek zostaje zalepiony gliną, a kurę pieką lub smażą. Pieką też kobiety ciasto. Za czym przygotowuje się ucztę przy ogniu, przed którą najstarsza kobieta wylewa wino na ogień mówiąc: „Baduj się stopanie. wesel się chato” i wraz z dwiema towarzyszkami zanosi na strych dla stopana część ofiarnej kury, kawałki pieczywa oraz
133