320
Aleksandi
er t>.
%
uniemożliwiający osobowe urzeczywistnienie. U Konwickiego z l lei dzieciństwo to historia nieudanej socjalizacji, nie spełni0nD' miłości i nie docenionego poświęcenia. Dramat przezwycięż^ upokorzeń wynikających z własnych ułomności i niskiego statu'4 społecznego, zdobywanie pozycji w grupie rówieśniczej, a po|g| w społeczeństwie — kończy się porażką. Dla bohatera — znoJ? nie tylko tej powieści — dotkliwa wydaje się świadomość współmierności marzeń i realizacjr, miłości i jej spełnienia, po' święcenia i obojętności
Tomasz ma wszystko, co do szczęścia potrzebne: przyja, ny dom dziadków, ogród, rzekę, las — a przecież i on cierpi na czucie sieroctwa, opuszczenia, wydziedziczenia. Dlaczego? Pr^ odpowiedzią na to pytanie wypada bliżej przyjrzeć ^się światu przedstawionemu Doliny. Otóż poza kolorytem lokalnym — co zro. zumiałe — przestrzeń powieści Miłosza różni się od poprzednio omówionych swą dwuwarstwową strukturą: świat ma oblicze jasne i ciemne, ludzkie i demoniczne. Bo owe diabły znad Issy, mimo swej zabawnej aparycji, nie są zupełnie nieszkodliwe: stanowią przecież symbol zła, które nie jest tylko tworem wyobraźni, lecz stałym elementem bytu. Pod tym względem Dolina przypomina bardzo Dziadów cz. III; groteskowe figury diabłów noszących osiemnastowieczne kostiumy w niczym nie pomniejszają powagi zmagań dobra ze złem. Jeśli więc czytamy, że „Rozmaite Siły obserwowały Tomasza w słońcu i zieleni i osądzały go według zakresu swojej wiedzy” (D 19), to należy traktować tę wypowiedź całkiem poważnie. Bez uwzględnienia stale w niej obecnego metafizycznego wymiaru — powieść Miłosza pozostaje niezrozumiała.
Czymże zatem jest owa demoniczność? Na imię jej — konieczność. Jak podpowiada diabelskie alter ego Baltazara „cokolwiek już się stało, wygląda jakby musiało się stać i jakby nie mogło być inaczej” (D 146). Ten nadrzędny porządek, którego geneza i skutki wymykają się rozumieniu, włada zarówno przyrodą, jak człowiekiem. „Jeśli Natura jest naszym wrogiem, a my jesteśmy jej częścią, to ten wróg jest w nas i jakąkolwiek wybierzemy broń, będziemy nosicielami naszej własnej zagłady” ‘. To z gruntu mani-chejskie — jak słusznie dowodzi Yallee — przekonanie prowadzi Miłosza do wyodrębnienia trzech możliwych postaw wobec tak rozumianej konieczności.
6 L. Vallee, The Valley of Issa..., loc. ęit. Dalsze moje wywody stanowią rozwinięcie i uzupełnienie spostrzeżeń Autorki na temat postaw w Dolinie Issy.