Struktura socjometryczna: stuktura afektywno malej grupy 197
cechującej się syndromem grupowego myślenia. Jest to sprawa oczywista i - jak sądzę - nie wymaga komentarzy. Po pierwsze, na ogól przyjmuje się, że w socjologii prawa deterministyczne są niemożliwe; po drugie, twierdzi się, że przeważają prawa o charakterze statystycznym, a więc takie, które określają jedynie poziom prawdopodobieństwa wystąpienia określonego zjawiska w wyniku pojawienia się określonych warunków poprzedzających. Tak więc również w wypadku omawianego zjawiska mogą zaistnieć okoliczności, których pojawienie się uniemożliwi powstanie syndromu myślenia grupowego.
Dla nas najbardziej interesującą kwestią jest mechanizm powodujący, że przekształcenia strukturalne grupy, których końcową fazą jest powstanie syndromu grupowego myślenia, zniewalają jednostkę, deindywidualizują ją i pozbawiają wolności. Otóż wbrew pozorom grupa o niskim stopniu spójności - o czym była już mowa poprzednio - bynajmniej nie daje jednostce większego poczucia wolności i rzeczywistej wolności przez zliberalizowanie wymogów i oczekiwań, zminimalizowanie kontroli społecznej itd. Przeciwnie, największy poziom wolności uzyskiwany jest w wysoce spójnych grupach, które jednak nie uległy trendowi poszukiwania jednomyślności. Być może jest rzeczą paradoksalną, jak niewiele dzieli grupy wysoce spójne, dające swym członkom wielki zakres wolności od grup dotkniętych syndromem myślenia grupowego, które deindywidualizują swych członków. Grupa niespójna cechuje się małym lub całkowitym brakiem poczucia solidarności wśród członków. To powoduje występowanie stałej obawy braku akceptacji ze strony innych członków grupy i radykalnie obniża stopień swobody zachowań i wyrażania opinii. Zwróćmy uwagę, że dzieje się tak nie wskutek silnych nacisków strukturalnych grupy, lecz właśnie z powodu ich braku. Brak tych nacisków wywołuje w jednostce poczucie niepewności, braku poparcia i w konsekwencji ograniczenie swobody w sensie czysto psychologicznym. Aby te obawy przezwyciężyć, jednostka musi dysponować przekonaniem, że jest członkiem grupy „na dobrych warunkach”, to jest przekonaniem, że solidarność grupowa jest tak silna, iż pozostali członkowie będą ją nadal cenić nawet wówczas, gdy będzie przejawiać odmienne zachowania i wyrażać opinie przeciwne opiniom przeważającym w grupie. Na przykład badania Dittesa i Kelleya (1956) dowiodły, że w miarę wzrostu spójności grupowej jednostka czuje się bardziej akceptowana przez innych, przez co uzyskuje większy poziom wolności w mówieniu tego, co naprawdę myśli. Badania te wykazały, że wysoce akceptowane jednostki są bardziej skłonne do wyrażania opinii odbiegających od tych, które przeważają w grupie. Z drugiej strony, osoby, które mają poczucie braku akceptacji w grupie ze strony innych, stąją się ąjarzmione.
Powstaje jednak pytanie, jaki jest to rodzaj ujarzmienia? Badania Dittesa i Kelleya ujawniają niezwykle, moim zdaniem, interesującą stronę tego zagadnienia. Otóż osoby odczuwające brak akceptacji ze strony innych w grupie radykalnie obniżały swą aktywność grupową, a w ich zachowaniach pojawiał się silny konformizm, znacznie większy niż u pozostałych członków grupy. Jednakże był to konformizm szczególnego rodzaju. Polegał na wewnętrznym odseparowaniu się od grupy. W poglądach wyrażanych prywatnie pojawiał się natomiast nonkonformizm wobec sposobu ujmowania zagadnień dotyczących grupy. Tak więc obniżenie poczucia akceptacji charak-