12 Jerzy Mlchaltki
niesienie własnego prestiżu, o zastraszenie przeciwników, o wy* warcie nacisku na dwór królewski. Zagraniczna protekcja zabezpieczać też miała polskich magnatów przed „prześladowaniem^* , to znaczy przed wszelkimi przykrymi konsekwencjami w razie niepowodzeń. Istniało bowiem ńlni» ugruntowane przekonanie, źe magnaci me powinni ponosić takich konsekwencji i źe każdy poważniejszy konflikt należy kończyć tzw. pacyfikacją, kompromisem przyznającym stronie pokonanej odszkodowania w postaci wakansów i króle wszezyza, czy też przynajmniej ekspektatyw na nie.
Magnateria polska nie tyle więc świadomie wysługiwała się obcym państwom, De wciągała obce państwa w wewnętrzne konflikty polskie nie zastanawiając się, w imię jakich korzyści dokonywać miały tej ingerencji Magnaci polscy na ogół przeceniali swe własne znaczenie dla zagranicy, przekonani będąc, źe mocarstwom istotnie zależy na posiadaniu w Polsce swoich stronników czy całego stronnictwa. Stąd od zagranicznych protektorów spodziewano się pozyskać zakrojoną na dużą skalę pomoc militarną, polityczną czy finansową, ndzśdaną na hipotekę optymistycznie czy wręcz fantastycznie obliczanych własnych środków i możliwości, a z drugiej strony przywiązywano duże znaczenie do niewielkich choćby świadczeń czy nawet do samych obietnic, widząc w tym przejaw istotnego zaangażowania się w sprawy polskie. Za największy zaś atut do wyłożenia uważano ofertę polskiej korony.
Przekonanie, że mocarstwa zainteresowane są sprawami pol-ńmi i pozyskaniem sympatii i współpracy Polaków i że można je łatwo i bez większego dla państwa ryzyka wciągnąć w wewnętrzne interesy polskie, było w XVIII wieku bardzo rozpowszechnione. Własna słabość nie rodziła poczucia zagrożenia, gdyż niemal za dogmat przyjęto pogląd, że tzw. równowaga polityczna Europy wymaga istnienia nienaruszonego a słabego państwa polskiego i że mocarstwa nie dopuszczą, aby któreś z nich wzmocniło ńę kasztem Rzeczypospolitej- Rozwój wypadków w czasach saskich zdawał się potwierdzać słuszność tego poglądu. Z okolicznych wojen neutralna Polska wyszła bez szwanku. Interwencje Piotra I i Anny w wewnętrzne sprawy Rzeczypospolite) nie doprowadziły do trwałego uzależnienia jej od carskiego imperium. Wprawdzie meudzieieme Skutecznej pomocy Leszczyńskiemu przez Francję w czasie przedostatniego bezkrólewia odczuto dość boleśnie, ale Pacyfikacja 1736 noku wyrównała przynajmniej częściowo pre-t®n*:e strony pokonanej, a Wersal w dalszym ciągu nie skąpił •ubsydiów dla swych stronników, choć w zamian właściwie nie uzyskiwał od nich jakichś realnych pożytków dla siebie.
ińko leirn sekreta snrzysięienla fię na obronę Mentalność polityczna konfederatów barskich „
o
Stąd u progu czasów stanulawowikieh większość
społeczeństwa bezbronnej Rzeczypospolitej odczuwała go zagrożenia zewnętrznego, a w obcych mocarstwach, zwłaszcza sąsiedzkich, upatrywała potencjalnych protektorów i sprzynńerzeó-ców. Nie istniało jednak fnrm^j1Trrh trak
tatów sprzymierzeńczych, gdyż do jatko środka wciągania Polski w czynną politykę europejską, odczuwano zdecydowaną awersję, idea neutraUzmu zapuściła bowiem głęboko korzenie w społeczeństwie szlacheckim. Chodziło o spray mię nie żądających w zamian czynnego współdziałania Rzeczypospolitej, a przede wszystkim o sprzymierzeńców na tiżytek ówczesnej wewnętrznej polityki polskiej. Tak właśnie pojmowali swój stosunek do Rosji Czartoryscy, Po wykorzystaniu rosyjskiej interwencji w okresie ostatniego bezkrólewia odrzucili myśl o aliansie polsko-rosyjskim, tym bardziej perspektywę współdziałania przeciw Turcji, choć było to logiczne następstwo koncepcji częściowego wzmocnienia i uaktywnienia Polski w ramach tzw. koncertu północnego, na co wówczas szedł dwór petersburski. Czartoryscy sąthiH, źe również w sprawie dysydenddej potrafią wymanewrować się z zapłacenia politycznego rachunku za uzyskaną pomoc.
Podobnie ich przeciwnicy, a więc obóz, z którego wywodziła się konfederacja barska, Uczyli na zagraniczną protekcję i pomoc nie zastanawiając się, jakie widoki korzyści skłaniać mają jprzy-jazne potencje1 do ich udzielania. Przekonam byU bomem, że samn zachowanie Polski in statu quo, zwłaszcza w dziedzinie ustrojowej, jest dostatecznym motywem. Nie brali też pod uwagę kwestii, czy dane państwa posiadają dostateczne siły i środki do interwencji w sprawach polskich. Rywal Stanisława Augusta, niedoszły król Jaif IV, czyli hetman koronny Jan Klemens Braaaicki, rejterując się na Podkarpacie przed pościgiem wojsk rosyjskich i nadwornych oddziałów Czartoryskich, pisał 12 czerwca 1764 do Karola Radziwiłła:
Gdybyśmy na koniec i na gorliwości kompetnotów naszych, i na posiłkach zagranicznych potencyj (jako dotąd płonnymi nas :j— -1 oe-gżących nadziejami) zawiedzeni zostali, tego przynajmniej jednak pewnrmi zawsze być możemy, że tez same potencje, z własnych maksym do całości praw i granic Rzeczypospolitej interesowane, nie odmówią tego in eztremo casu, co ich nic kosztować nie będzie, aby za ich mediacją prawa i swobody Rzeczypospolitej tudzież nas wszystkich bezpieczeństwo obwarowane były 1.
Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (AGADj, Arek Radziwiłłowi kie V 1334.