BOK¥łłCWIE f INNI XUX
się traktować to jako młodzieńczą przygodę. Nie jest przecież wykluczone, że i w tym wypadku gra on przed nami i przed samym sobą dobrze obmyśloną rolę. Jeśli bowiem byłaby to tylko młodzieńcza przygoda, to dlaczego właśnie u niego, w jego domu znajduje schronienie i strawę Rocho, ów niezwykły nauczyciel ludowy i pątnik w jednej osobie, działający w imię najlepszych tradycji polskiej demokracji z czasów powstańczych? Zwraca uwagę wielka duma stanowa Macieja. Skąd się brała? Wszak w młodości musiał odrabiać pańszczyznę. Wyrósł wśród pańszczyźniaków. Co sprawiło zatem, że tak wyzbył się tej strasznej ..pani", którą w tym samym czasie, kiedy Reymont pisał Chłopów, Jakub Bojko zaciekle zwalczał, zwąc ją „duszą pańszczyźnianą”? Wszak jego sąsiedzi: stary Płoszka, Pryczek, Sikora, dobrze pamiętający czasy pańszczyźniane, z największą atencją odnoszą się do urzędu, a zarazem aż dyszą nienawiścią wobec panów. To z czasów pańszczyźnianych wynieśli oni wyraźnie dominującą w ich charakterze podejrzliwość wobec wszystkiego, co robią panowie. Dla nich słowo „Polska” wciąż kojarzy się ze słowem „pańszczyzna”. Przy każdej też okazji starają się „dogryźć” panom. W osobowości Macieja Boryny próżno szukać tego składnika. Owszem, jest podejrzliwy, jak prawie każdy chłop. Ale nie jest to podejrzliwość chorobliwa, jak u innych pańszczyźniaków. Widocznie Reymont pragnął w postaci Boryny wykreować chłopa nowego typu: wolnego, wyzbytego kompleksów. Dlatego raz po raz podkreśla on, że Maciej Bory na „na odwiecznych kmiecych rolach siedział, z dziada pradziada we wsi był” (I, s. 183). To w całej pełni spadkobierca odwiecznej, piastowskiej tradycji. Ale to zarazem człowiek nowy. Choć na dobrą sprawę więcej w nim jeszcze owego osadu dawnej, dobrej tradycji, niż elementów nowych. Sie jest on bowiem, jak słusznie zauważyli niektórzy krytycy, jeszcze obywatelem, uczestniczącym w życiu społecznym kraju. To dopiero młodsze pokolenie — Mateusz Gołąb, Grzela Ra-koski (wójtów brat), Antek — otworzy nową epokę w dziejach stanu chłopskiego.
Antek Bory na, spadkobierca Macieja, tytko pozornie wydaje się przeciwieństwem swego rodzica. Pisarz ulepił obydwu z tej samej gliny. Podobnie jak ojcu, tak i Antkowi wszczepił największą z wielkich namiętności: miłość do ziemi. Ona przywiązała go na zawsze do Lipiec, ona pokonała także inną wielką namiętność: miłość do Jagny. Pamiętamy wszak, że gdy cała wieś czekała z niepokojem na jego, Antka, wyrok w sprawie Jagny, on sam... wyszedł z kosą w pole, aby ścinać zboże. Ślepa żądza posiadania ziemi, idąca w parze z wielkim uczuciem do Jagny, w pewnej chwili niemal doprowadziła Antka na skraj przepaści: najpierw zepchnęła go na margines społeczności wiejskiej, potem wetknęła mu do ręki strzelbę, którą w czasie walki o las wymierzył w stronę ojca. A przecież człowiek ten potrafił się podnieść. Nagła jego przemiana w czasie walki ojca z borowym sprawiła, że zamiast ojcobójcy ujrzeliśmy przed sobą mściciela. Antek oczyścił się. Oczywiście, musiał jeszcze odpokutować: odbywa też ową pokutę w więzieniu, w oczekiwaniu na proces. Po kilkunastu tygodniach wraca przecież do wsi już jako zupełnie inny człowiek: jako przyszły przywódca całej społeczności. W czasie pracy nad sylwetką tego bohatera Reymont posłużył się dobrze znanym w polskiej literaturze chwytem. Antek Boryna to wszak nieodrodny brat Jacka Soplicy czy Andrzeja Kmicica. W wypadku tamtych dwu los sprawił, że zostali uznani w oczach ogółu za zdrajców sprawy narodowej. Dostrzegłszy w pewnym momencie straszliwy swój błąd obaj rozpoczęli pokutę: Jacek Soplica w sutannie księdza Robaka, Andrzej Kmicic w roli pana Babi-nicza. Pokuta doprowadziła ich do pełnej rehabilitacji. Podobną drogę w swoim życiu odbywa Antek Boryna. I on popełnia wielki grzech, nie wyrzekając się występnej miłości do macochy. Gotów jest nawet zamordować ojca. Musi za ten grzech odpokutować. Najpierw wywiera zemstę na borowym, potem