CXXIV CZ. IV: UWAGI WYDAWNICZE
jaśnienie tej kwestii przyniesie wydanie naukowe pism poety Niniejsza publikacja VM — zgodnie z zasadami serii BN — nje pretenduje do kompletności i źródłowej wzorowości; jest efektem daleko posuniętego kompromisu między intencjami autorskimi i oczekiwaniami współczesnego czytelnika; tym domniemanym oczekiwaniom dało się tu zdecydowane pierwszeństwo. Chciałbym jednak podkreślić arbitralność rozwiązania, przyjętego w tym wydaniu, i z naciskiem stwierdzić, że zupełnie możliwa do przyjęcia jest zupełnie inna postawa wobec tekstów Norwida — pozornie bierne przejęcie jego rozwiązań interpunkcyjnych, a w istocie zgoda na nauczenie się jego poetyckiego systemu znaków ekspresji.
Znamieniem najbardziej uderzającym jest zasadnicza odrębność Norwidowskiej notacji zarówno wobec tradycji dawnej, jak i jemu współczesnej; dzisiejsze zasady interpunkcyjne również nie przystają do tego dzieła. Co dziwniejsze, ta interpunkcja sprawia wrażenie jednorazowego wynalazku, dokonanego ze względu na VM i więcej — w pełnym wymiarze — nie wykorzystywanego. Dość porównać VM np. z ,-A Dorio ad Phrygium ” — a szczególnie te utwory, które znalazły się w obu dziełach — aby się przekonać o niepowtarzalności VM. Utwory sprzed VM również wykazują taką różnicę.
Jaki jest główny mechanizm interpunkcyjny VM? Wydobyć słowo z biernego trwania i zmusić do maksymalnej aktywności: znaczeniowej, brzmieniowej, obrazowej... Tb słowo nie wyrasta z autorskiego „tchnienia”, lecz z kamieniarskiego nieomal trudu, przetwarzającego caliznę mowy na pieśń. Tb się pracuje z potem czoła; śladem trudów autorskich jest interpunkcja — Norwidowski system znaków ekspresji — która jest równocześnie źródłem trudów czytelniczych. Tb oznakowanie tekstów nie jest wykonane ze względu na „wygodę” czytelnika: interpunkcja ta nie tylko nie ułatwia odbioru — a przynajmniej nie w pośpiesznym czytaniu — lecz wręcz go utrudnia, a może nawet u-nie-ładnia. Ale —
Któż by chciał tak wycinać w pień gaje majowe,
By widz leniwy, w stronę pozierając owę,
Coraz to nowszy przedmiot odbitym czuł w oku;
Nie domyślił się ruszyć — i umarł... w szlafroku.
Ale widziałeś! — ale dotknąłeś rękoma Publiczności-prywalnej, ile? nieruchoma!...
I jako — z autorem gdyby który raczył
Współ nieco się u-trudzić — pierwej by z-rozpaczył.
(Do Walentego Pomiana Z.)
Nie miejsce tu na szczegółowy rozbiór zasad Norwidowskiego systemu; niżej podaję zakres modernizacji, wyrażając równocześnie nadzieję, że przyjdzie czas, kiedy wreszcie przełamią się opory — czy może wręcz nawyk strachu — wobec oryginalnej notacji Norwidowskiej.
a) Kropka. W kilku miejscach została przez poetę przeoczona, ale ten znak w zasadzie nie wymagał uwspółcześniania.
b) Średnik. Jest to jeden z najważniejszych znaków poety. Używa go szeroko i wielofunkcyjnie; uwspółcześnienie polegało na zamianie na przecinek (np. VIII 10), na myślnik (np. VHI 14); nierzadko pozostawał bez zmiany (np. X 2, XII 2, XIII 6); niekiedy nie daje się go ani uratować, ani przełożyć na inny znak (np. XVI 6), był wtedy kasowany.
c) Dwukropek. To także jeden z wielofunkcyjnych znaków VM. Służy głównie — jak dziś — wprowadzaniu wypowiedzi, ale funkcjonuje często jako myślnik (np. XX 3), bywa też odwrotnie (XXV 1); używany bywa w miejscach, w których dziś położylibyśmy... średnik (XXIV 2), wielokropek (XXX 8) lub wręcz kropkę (XXXII 3) — a więc odwrotnie do dzisiejszej funkcji. Używa też tego znaku w funkcji dywizu (łącznika międzywyrazowego), tak właśnie połączył Vade:mecum na karcie dedykacyjnej, oraz stale jako znak towarzyszący nawiasowi: (::). Dwukropek w tym wydaniu podlega częstej modernizacji.
d) Wielokropek. Ulubiony znak Norwida. Tak się dobrze w tym wypadku złożyło, że i dziś zasada stosowania tego znaku jest bardzo liberalna; odradzane jest... nadużywanie tego