Miocąyaław Loboeki — Wprowadzenie do metodologii badań pedagogieanycb
w etyce zawodowej, a więc — najogólniej wyrażając się — reprezentowanego przez naukowców poziomu moralnego Dzieje się tak zwłaszcza w naukach społeczno--humanisiycznych, do których należy także pedagogika Stąd też nie bez znaczenia jest znajomość niektórych przynajmniej moralnych aspektów badań pedagogicznych I chyba nic jest przesadą twierdzenie, że pedagogika bez uwzględnienia kontekstu moralnego w swym postępowaniu badawczym straciłaby wiele ze swej wiarygodności, a na pewno znacznie ucierpiałby wskutek tego jej — i tak niezbyt wysoki — status naukowy.
Poszukiwanie i głoszenie prawdy aktem odwagi badacza
Istotnym aspektem moralnym badań pedagogicznych jest staranne przygotowanie się do nich, poprawne ich przeprowadzanie i opracowanie materiału badawczego z pełną świadomości badacza o naczelnym celu, jaki przyświeca wszelkim wartościowym badaniom naukowym czy w ogóle jakiejkolwiek autentycznej działalności naukowej. Celem takim, podkreślanym od wieku, jest poznawanie prawdy, czyli ujawnianie stosunkowo obiektywnego stanu rzeczy i to bez względu na przykre następstwa, jakie może ono spowodować w życiu badacza. Chodzi tu zarówno o poszukiwanie i odkrywanie prawdy naukowej, jak i jej opisywanie (głoszenie). Przy czym rzeczą niebagatelną jest czynić tak zawsze zgodnie z wymaganiami współczesnej metodologii i poczuciem własnej odpowiedzialności za następstwa swych poczynań naukowo-badawczych (por. P. Kisiel, 1994, s. 176). Szczególnie upowszechnianie jej naraża niekiedy badacza na poważne przykrości i brak zrozumienia. Toteż wymaga niejednokrotnie wyjątkowej odwagi cywilnej i samozaparcia.
Głoszenie prawdy jest jednak nie tylko wyrazem odwagi, lecz niekiedy także prawdziwego męstwa, a nawet bohaterstwa. Wystarczy przypomnieć choćby tragiczny los Sokratesa i po części Galileusza oraz dramaty wielu uczonych naszych czasów. Uczeni ci dla prawdy wyrzekali się kariery, awansu i innych form uznania publicznego. Pozostawali w zapomnieniu i na uboczu, aby ocalić swą tożsamość i nic poddawać się opłacanej tendencyjności lub głosić określone hasła na tzw. zamówienie społeczne, nie mające żadnego związku z nauką i postawą naukowca.
Odkrywanie czy poszukiwanie prawdy i zarazem jej głoszenie jest jedynie słuszną drogą zarówno z naukowego, jak i moralnego punktu widzenia. Tylko w ten sposób badacz może pozostać w zgodzie z pełnioną przez siebie zawodową rolą naukowca. „W pełnieniu tej roli [...] nie może pozwolić sobie na kompromisy.
polegające na mówieniu nieprawdy czy półprawdy, gdyż właściwo pełnienie roli zawodowej uczonego jest jego obowiązkiem moralnym" (S. Nowak, 1985, s. 474 i n.) Tego oczekuje od niego nauka i szerokie kręgi społeczne, które zazwyczaj mu zawierzają. Tym większą więc ponosi odpowiedzialność moralną za własny wkład w poszukiwanie prawdy i jej upowszechnianie.
Względność prawd poszukiwanych w badaniach
Warto w tym miejscu podkreślić, iż pomimo najbardziej nawet konsekwentnych i bezkompromisowych dążeń badacza do prawdy nic jest on w stanic wykazać prawdziwości wielu głoszonych twierdzeń w sposób niezawodny. Można więc mówić o różnych stopniach prawdziwości twierdzeń naukowych. Ma to szczególną wymowę w badaniach pedagogicznych, za pomocą których pragnie się udowodnić niekiedy zbyt ogólnie sformułowane hipotezy, wymykające się wszelkiemu empirycznemu sprawdzeniu.
Toteż dążąc do prawdy — zwłaszcza z pomocą badań pedagogicznych — nic wolno zapominać, że obowiązuje tu nie tylko „intelektualna pokora” (W. Stróżew-ski, 1991. s. 70), krytyczna postawa wobec własnych i cudzych dokonań naukowo-badawczych, lecz także powściągliwy umiar w ocenie użyteczności praktyczną owych dokonań. Dopomóc w tym może przekonanie, iż „prawda typu naukowego [,..| jest zawsze prawdą cząstkową i względną | j, osiągnięciem tymczasowym”, a nauka głosząca taką prawdę „nie jest systemem zamkniętym i samowystarczalnym [...], jest jedną z wielu form wiedzy i poznania” (A. Bukowski, 1994, s. 57 i n.).
Z pewnością dobrze byłoby pamiętać też o względności głoszonych prawd także przez pedagogikę, by nie pozwolić się unieść „pychą naukową”. Pozostaje ona w jawnej sprzeczności z obowiązującymi naukowca zasadami moralnymi. „Wyraża aprioryczne poczucie wyższości własnej prawdy lub systemu prawd w stosunku do odmiennych (konkurencyjnych) prawd, stanowisk czy sądów” (A. Bukowski, 1994, s. 59). Badacz zaślepiony pychą naukową poszukuje uzasadnień głoszonych przez siebie prawd zazwyczaj w przypuszczeniach pozanaukowych, a więc nie poddanych dotąd kontroli stricte naukowej. Pycha, o której tu mowa, nie jest obca bynajmniej osobom zajmującym się badaniami na użytek pedagogiki. Niejednokrotnie znajduje swój wyraz w zbytniej pewności co do wartości poznawczej zastosowanych metod i technik badawczych, prawdziwości wniosków końcowych i bezkrytycznego ich uogólniania. Zwykle nic towarzyszą temu próby dalszej weryfikacji naukowej dotychczasowych osiągnięć naukowo-badawczych lub, co najmniej, wsłuchiwania się w glosy krytyki zwłaszcza pod adresem głoszonych innowacji pedagogicznych.