Afirnpwław Łoboeki — Wprowadzeniu do metodologii badań pedagogicznych
logicznych. Nie może on np. nic wiedzieć; że istnieje wyraźny priorytet problemu badawczego przed sposobami jego rozwiązywania. W odwrotnym przypadku, tj. dopracowywania lub wręcz naginania problemu do gotowej metody mamy nierzadko do czynienia z badaniami pseudonaukowymi, które odznaczają się na ogól znikomym stopniem trafności i rzetelności. Badaniami są one przeważnie tylko z nazwy i niczego w zasadzie nic wnoszą do ogólnego dorobku nauki.
Istotna — zwłaszcza w przypadku badań ilościowych — jest gruntowna znajomość interesujących badacza problemów badawczych i hipotez roboczych, łącznic z odnoszącymi się do nich zmiennymi i związaną z nimi opcracjonalizacją. Ważna jest także znajomość stosowanego w tego rodzaju badaniach pomiaru, a także fachowa wiedza o sposobach konstruowania metod i technik badawczych stosownie do sformułowanego uprzednio problemu i hipotezy. Przy czym warto pamiętać, że rzeczą nieuczciwą jest dobieranie lub konstruowanie sposobów badań, które wyraźnie wybiegają poza nasze kompetencje zawodowe. Do tego rodzaju metod i technik należą nierzadko testy inteligencji i osobowości, jak np. test Wcchslcra, Ravcna, Rorschacha i Marraya, a także psychologiczna analiza wytworów dziecięcych w formie ekspresji plastycznej i werbalnej.
Często oznaką braku wystarczającej wiarygodności i kompetencji badacza jest niedosyt opisu własnej koncepcji badań, w tym także bliższego scharakteryzowania i uzasadnienia zastosowanych metod i technik badań. W wielu pracach naukowo-badawczych pedagogiki mówi się o warsztacie badawczym raczej tylko zdawkowo i niedokładnie. Zdarza się też nierzadko, że nic zamieszcza się narzędzi badań — nawet tych nigdzie niedostępnych w literaturze przedmiotu. Traktuje się je jako rodzaj tabu lub jako rzekomo tak oczywiste, że rezygnuje się z ich udostępnienia. Niekiedy zaś odnosi się wrażenie, że są świadomie przemilczane z uwagi na krytyczny do nich stosunek samego badacza. Pragnie on w ten sposób uniknąć krytyki, co zakrawa wręcz na skandal. Słusznie więc mówi się, że badacz, który celowo ukrywa przed innymi niedomagania zastosowanej przez siebie metody lub specjalnie zawyża jej wartość poznawczą, „nie tylko postępuje niezgodnie z kodeksem etycznym, ale kreuje nowe fakty pseudonaukowe za pomocą tej nieuczciwie skonstruowanej i stosowanej metody” (J. Brzeziński, 1996, s. 128).
Natomiast wiarygodny i kompetentny badacz nic tylko nic waha się udostępnić używane przez siebie narzędzia badawezc, lecz także uważa za swój obowiązek poinformować czytelnika o ewentualnych ich nicdomaganiach. Dzieli się również informacją o niespełnionych oczekiwaniach, związanych z badaniami, które przeprowadził, np. co do niepotwierdzonej hipotezy roboczej lub trudności, jakie napotkano w nawiązaniu bliższego kontaktu z osobami badanymi. Szczerze przyznaje się także do różnych ulepszeń swej koncepcji badań, np. ostatecznego sformułowania celów badawczvdt i hipotez roboczych dopiero w trakcie przepro-
wadzania badań. W ten sposób umożliwia się czytelnikowi lepsze poznanie i rozumienie opracowanej przez badacza koncepcji badań. Może byt to również ważną przestrogą dla innych badaczy przed zbyt pośpiesznym i niedokładnym przygotowaniem własnego warsztatu badawczego (A. Rubin, E. Babbic, 1997, s. 64).
Wierność etosowi profesjonalnemu
Wiarygodny i kompetentny badacz zabiega o autonomię uprawianej przez siebie dyscypliny naukowej, a tym samym o prawo do swobodnego myślenia i wypowiadania swych myśli, tj. zgodnie z własnym wewnętrznym przekonaniem o ich słuszności. Badacz taki —jak już wcześniej była o tym mowa — ma odwagę mówić prawdę i tylko prawdę. Przy czym odróżnia prawdę naukową od przekonań opartych raczej na przesłankach ideologicznych, światopoglądowych, religijnych niż stricte naukowych. Pragnąc pozostać w pełni wiarygodnym i kompetentnym, nic poddaje się łatwo naciskowi opinii publicznej. Daleki jest też od służebnej postawy wobec władzy, której podlega. Ceni autorytety w nauce, lecz nic wyklucza podejmowania z nimi polemik w sprawach kontrowersyjnych.
Słowem, badacz wiarygodny i kompetentny pozostaje wiemy — wedle wyrażenia Janusza Goćkowskiego (1984) — swemu etosowi profesjonalnemu. Brak dochowanej etosowi temu wierności sprawia, że badacz przestaje być autentycznie wiarygodny i kompetentny. Zasługuje wówczas na miano nie tyle naukowca z prawdziwego zdarzenia, ile przysłowiowego funkcjonariusza nauki, ślepo posłusznego wobec tych, od których zależy jego awans naukowy lub inne profity z tytułu wykonywania pracy zawodowej. Dobrze spełnia on także funkcję doktry-nera, którego zazwyczaj bardziej interesuje rzeczywistość, jaka być powinna, niż jaka faktycznie istnieje. Dla doklryncra ważniejsze od faktów czy niezbitych dowodów są jego własne poglądy i przekonania. Bywa też na ogół wrogiem nowatorstwa, które nie mieści się w jego sposobie myślenia i postrzegania interesującej go rzeczywistości (por. M. Mazur, 1976, s. 23 i n.). Postawa taka pomniejsza niewątpliwie wiarygodność i kompetencje badacza. Skazuje go bowiem na brak dociekliwości badawczej, a często także na mówienie nieprawdy lub świadome przemilczanie naukowych argumentów, przemawiających przeciw głoszonym przez niego twierdzeniom (por. M. Fudalej, 1991, s. 86-89).
207