Lektura tych uwag Glascnappa, a właściwie nie jego, lecz prze-ciętnego Hindusa czy Chińczyka, wykazuje, jakim horrendum po. zostaje literyzm biblijny, a przecież do wystąpień Wellhausena, Renana czy Straussa był on powszechnie uznawany.
Niezwykle pouczająca i subtelna jest próba prześledzenia ewolucji duchowej Jezusa. Według hipotezy uczonego syn Marii stopniowo uświadamiał sobie swoją misję. Początkowo uczeń Jana Chrzciciela przejmuje po nim świadomość roli zwiastuna, a potem nie bez wpływu entuzjastycznych wyznawców uznaje się za Mesjasza, wreszcie za zbawiciela i Boga.
Nie byłby Glasenapp sobą, gdyby mu się nie nasunęło porównanie z Buddą. Jak takie zestawienie wygląda w oświetleniu wierzącego chrześcijanina, znamy dobrze choćby z charakterystyki Menschinga. Dla niego Budda i Chrystus stoją na zupełnie różnych płaszczyznach, nie przecinających się ze sobą, a więc nieporównywalnych. „Budda w pewnej mierze stał obok i poza zwiastowaniem, a Jezus w całkiem odmienny sposób stoi nie poza, lecz w swoim zwiastowaniu” 24. To praeteritum wobec Buddy i praesens wobec Jezusa (stand — steht) wystarczy za wiele wyjaśnień. Tymczasem Glasenapp daje rzeczowe, spokojne porównanie, które niczego nic przesądza. Wywodzi on, że „Budda nauczał wyrzeczenia się świata w celu unicestwienia wszelkich namiętności, założył mnisi zakon, który miał przełożyć ten ideał na rzeczywistość, ustanowił ścisłą różnicę między mnichami i świeckimi. Jezus nic takiego nie uczynił. Nie starał się o to ani nie zalecał bliźniemu niewzruszonej stałości charakteru, nie założył żadnego zakonu z dokładnymi przepisami w celu pognębienia pożądliwości, a nawet w najwęższym gronie swych uczniów nie wymagał od nich, aby opuścili swe żony, bowiem Piotr był żonaty i małżonka towarzyszyła mu w podróżach misyjnych (I Kor.
9, 5), podobnie było z bratem Jezusa i innymi apostołami. Powód do pogardzania światem w jego kościele był zupełnie inny niż ten, który ożywiał działalność buddystów. Ci ostatni pragnęli przede wszystkim wyzwolić się od wszelkiej egzystencji, chrześcijanie przeciwnie chcieli wyrwać się z egzystencji doczesnej, naznaczonej grzechem, aby dostąpić życia przeistoczonego, ponad-ziemskiego, wiecznego...” 25
W relacji Glasenappa nie można dopatrzyć się żadnych ten-
dencji, żadnych ukrytych myśli — to no-naukowe przedstawienie i stemów religijnych. Każdy, kto z życiem religijnym Wschodu, n tolerancji, odbijającej korzystnie od namiętnej bojowości systemów zachodnich. Dostrzega tę cechę Glasenapp i mocno podkreśla: „Hinduizm jest konsekwentnie biorąc «all tolerant, all compliant, all comprehensive9 all absorbingn (wszechtolerancyj-ny, wszechkompromisowy, wszechrozumiejący, wszechwchłania-jący), a sekty nie grają w nim żadnej roli normującej. Przeciwnie, chrześcijaństwo jest wyłączne, jest ono nietolerancyjne wobec wszelkiego błędu, który godzi w chwałę Bożą i ludzkie zbawienie (F. J. Stahl), a nadto uważa ono za błędną myśl: «Homine$ in cuiusvis religionis cultu viam aetemae salutatis reperie aeter-namąue salutatem asseąui posuunt»” • (Ludzie mogą postępować po drodze wiecznego zbawienia i dostąpić wiecznego zbawienia poprzez kult dowolnej religii). Poszanowanie Hindusa dla odmiennych przekonań stwarza lepsze podstawy do oceny tego, co myślą inni, chociaż z drugiej strony nie trzeba sądzić, że wyznawcy religii indyjskiej skłonni są do porzucania swych poglądów i przechodzenia na inne pozycje. Nie cechuje ich chwiejność i plastyczność psychiczna, lecz jedynie w myśl swej doktryny skłaniają się do uznania islamu, chrześcijaństwa czy parsizmu za składowe, cząstkowe prawdy w obrębie własnego systemu. Odnośnie zaś kwestii fundamentalnych trwają oni w dogmatycznym uporze, nieprzełamanym nawet przez nieortodoksyjne reformy Mahawiry i Buddy i nic ani nikt nie jest w stanie zachwiać ich ślepej wiary w wędrówkę dusz, wyznaczanie rangi wcieleń przez
* Les cinq grandes religions du monde, s. 375. Warto w tym miejscu przypomnieć, że jest to fragment Syllabus errorum, propositio XVI. Komentarz półoficjalny brzmi: „Wszystko to są błędy, ponieważ twierdzenia takie nie zdają sobie sprawy z objawienia, z ustanowienia przez Chrystusa religii katolickiej i z obowiązku postawionego przed każdym, aby do niej należał”. Ponieważ — jak zaznacza Pius IX — istnieje tylko jeden prawdziwy Kościół i na próżno chełpią się przynależnością do niego ci, którzy opuścili katedrę Piotrową, na której on «jest zbudowany»” — L. Brigue: Syllabus w: Dictionnaire dc theologie catholiąue, vol. XIV, Paris 1941, szp. 2894.
285