132 Zwyczajna gmina, zwyczajny biskup w III wieku
dziane. Nie bierz natomiast do ręki książek pogańskich. Co cię obchodzą tam jakieś obce twierdzenia czy prawa, czy pseudoproroctwa, które zwłaszcza w młodych ludziach mogą tylko podważyć wiarę? Czyż nie wystarcza ci Słowo Boże, żebyś musiał dopiero sięgać do bajek pogańskich? Chcesz się dowiedzieć czegoś z historii? Masz Księgę Królewską. Pragniesz filozofii? Masz Proroków, u których znajdziesz więcej wiedzy i mądrości niż u wszystkich razem uczonych i filozofów, bowiem są oni głosem jedynego, wszechwiedzącego Boga. Potrzebujesz czegoś do śpiewu? Masz Psalmy. Interesuje cię początek wszechświata? Masz Księgę Rodzaju, napisaną przez wielkiego Mojżesza. Chodzi ci wreszcie o wiadomości dotyczące praw i przepisów? Masz chwalebne Prawo Pańskie. A więc za wszelką cenę unikaj jakichkolwiek pism obcych i diabelskich...”
Jest to jedna z niewielu tak otwartych deklaracji niechęci do literatury i filozofii pogańskiej, jakie znajdujemy w chrześcijańskim piśmiennictwie starożytnym. Chrześcijaństwo bowiem bardzo wcześnie przyjęło wobec dorobku pogańskiej kultury stosunek otwarty, choć krytyczny i selektywny. Autor Didaskaliów mylił się zresztą głęboko, sądząc, że pogańskie dzieła hi-storiograficzne mogła zastąpić chrześcijanom Księga Królewska, a filozofię — pisma Proroków. Ludzi poszukujących lektur, a więc ludzi o pewnej kulturze, Stary Testament przyprawiał o głęboką frustrację: wedle ówczesnego smaku estetycznego był po prostu źle skomponowany i napisany brzydkim językiem. Dzisiaj trudno jest nam pojąć, że strona literacka Starego Testamentu (a także Nowego) budziła aż tyle zastrzeżeń, walory ściśle literackie Biblii (niezależnie od jej posłania religijnego) są dla nas oczywiste. Ale nasza otwartość wobec dorobku kulturalnego innych epok i cywilizacji jest ogromna — możemy podziwiać i wiersze Horacego, i psalmy, czytać z równą przyjemnością Tacyta, kroniki średniowieczne i współczesne eseje o historii, Bach i Bartók budzą zachwyt u tych samych słuchaczy; nasi przodkowie tego nie potrafili, ukształtowani w określony sposób przez szkolne lektury i nauki umieli iść tylko wskazaną przez nie drogą.
Czytelnicy nieco bardziej wymagający od autora Didaskaliów potrzebowali innych lektur nie tylko z racji ściśle estetycznych. Walor intelektualny antycznego dorobku był przytłaczający: jeszcze po wiekach, w czasach Renesansu i w dobie nowożytnej, dzieła antycznej literatury, nauki, filozofii przemawiały do ludzi kultury z niezwykłą siłą. Na szczęście intelektualiści chrześcijańscy nie poszli za głosem naszego biskupa, nie zdobyliby się na to — ich szacunek dla wykształcenia, pięknej literatury, subtelnej myśli o święcie i Bogu był silniejszy niż nakazy nowej religii. Mogli wyrzec się wielu rzeczy, ale nie potrafili wyrzec się swej kultury, chroniąc ją z tym bardziej czystym sumieniem, że znaleźli się tacy ludzie wielkiej wiary, którzy potrafili im ^tłumaczyć, dlaczego trzeba ją zachować...