96 RECENZJE I PRZEGLĄDY PIŚMIENNICTWA
osobno na kawałku skóry i przyklejony do okładziny (tabł. 13). Widoczne to jest także przy superekslibrisie Mateusza Karwowskiego, zm. po 1634 r. kanonika wiślickiego (tabl. 62).
W zasadzie wyciskano superekslibrisy w centralnym miejscu okładziny górnej, rzadziej dolnej, a zdarzało się niekiedy, że i na górnej, i na dolnej. Natomiast skromny superekslibris Franciszka Podoskiego kasztelana ciechanowskiego a później mazowieckiego, wytłoczono na grzbiecie oprawy (tabl 100). Ewoluqa stylu superekslibrisu polskiego została dobrze udokumentowana właśnie poprzez zastosowanie w książce układu chronologicznego. Najstarszy tu prezentowany znak z 1520 r. należał do Marcina Głowackiego h. Prus, kanonika uniejowskiego (tabl. 1); najpóźniejszy to superekslibris króla Stanisława Augusta Poniatowskiego — nie datowany, wytłoczony na książce wydanej w 1790 r., przedstawia skromnego, bez żadnych ozdób i bez kartusza herbowego, niepewnie kroczącego Ciołka. Zdaje się zwiastować nie tylko schyłek panowania króla Stanisława Augusta, ale i zmierzch ery superekslibrisów jako znaków własnościowych.
Należy podkreślić, że precyzyjne ustalenie daty powstania superekslibrisu nie jest na ogół możliwe. Zdawała sobie z tego sprawę Autorka, która zdecydowała się utożsamiać czas powstania superekslibrisu z datą oprawy, odrzucając tym samym — wbrew K. Piekarskiemu — jako kryterium szeregowania daty roczne (zjawisko to dość częste) wygrawerowane na plakietach bądź radełkach introligatorskich. Stanowisko Autorki wydaje się jednak co najmniej dyskusyjne. Przecież superekslibris jest tylko odbiciem tłoku, który bywał nierzadko używany przez wiele lat do zdobienia ksiąg. Tak było np. z datowanym na 1580 r. tłokiem, znaczącym książki Wojciecha Korycióskiego jeszcze 55 lat po wygrawerowaniu (tabl. 80). Z kolei Jakub Łempicki w roku oprawy książki (data wytłoczona na oprawie to 1562) miał dopiero 9 lat —jeśli tedy nie była ta oprawa wykonana na zamówienie kogoś z jego rodziny, to ów superekslibris został wyciśnięty na już oprawionej książce przynajmniej kilka lat później, dla dorosłego J. Łempickiego (tabl. 25). W wypadku używania przez jedną osobę kolejno kilku superekslibrisów wydaje się, że późniejsze stawały się coraz bardziej ozdobne. Choć zdarzały się wyjątki od reguły, jak chociażby superekslibrisy Stanisława Augusta Poniatowskiego, którego z pewnością późniejszy znak własnościowy przedstawia Ciołka bez tarczy herbowej, podczas gdy dwa wcześniejsze pysznią się wielkimi herbami Rzeczypospolitej obojga narodów (s. 255, 257 i 259).
Mówiąc o ewolucji superekslibrisu w Polsce, warto zaznaczyć, że pierwsze inicjały w języku polskim na znakach własnościowych reprodukowanych w pracy Marii Sipayłło pojawiają się stosunkowo późno, bo dopiero ok. 1633 r., w superekslibrisie Jana Krasickiego z Siecina, stolnika sanockiego, w postaci: „I K S S” (tabl. 78).
Kim byli właściciele ksiąg zdobionych superekslibrisami? Wśród 82 osób (nie licząc panujących) wymienionych w książce aż 2/3 należało do stanu duchownego, 1/3 to świeccy, w tym tylko jedna kobieta — Izabela z Flammingów Czartoryska (tabl. 97). Z osób pochodzenia plebejskiego Autorka wyróżniła nielicznych profesorów Akademii Krakowskiej. Poza nimi w książce znalazł się tylko jeden mieszczanin, bogaty rajca warszawski Stanisław Baryczka, który znaczył swe książki superekslibrisami zanim jeszcze uzyskał indygenat na sejmie 1658 r. (tabl. 83). A przecież i inni mieszczanie zdobiąc książki gmerkami, starali się naśladować superekslibrisy rozpowszechnione w sferach magnackich i duchownych.
Zastanawia w tym świetle dość ubogi zbiór superekslibrisów królewskich: Zygmunta Augusta — 5, Anny Jagiellonki — 1, Zygmunta III — 1, Augusta II Mocnego — 1, Stanisława Leszczyńskiego — 1 i Stanisława Augusta Poniatowskiego — 3. Ponadto związek jednego z nich z Anną Jagiellonką (s. 247) wydaje się wątpliwy. Przede wszystkim wytłoczonemu na oprawie rękopiśmiennego modlitewnika herbowi Korony (Orzeł) nie towarzyszy litewska Pogoń, zaś inicjały A K P niekoniecznie muszą się tłumaczyć „Anna królowa Polski”. W Katalogu rękopisów Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie1, w objaśnieniach dotyczących tego modlitewnika (sygn. 185), odrzuca się taką możliwość. Zdając sobie sprawę z tych wątpliwości, Maria Sipayłło uważa, że był to superekslibris donacyjny, czyli wykonany na książce przeznaczonej na dar dla królowej. Nie wykluczone jednak, że rękopis ów należał do którejś ksieni zakonnej w Poznaniu. Mogłaby na
T. 1. Warszawa 1963 sygn. 185.