HISTORIA FILOZOFII NOWOŻYTNEJ
część III:
Przed rozpoczęciem przebudowy domu, należy znaleźć sobie dom zastępczy. Na tej metaforze opiera Descartes swoją .moralność tymczasową'. Oto jej reguły:
1. być posłusznym prawom i obyczajom mojego swojego kraju, zachowywać religię, a we wszystkich innych sprawach kierować się przekonaniami najbardziej umiarkowanymi i najdalszymi od wszelkiej przesady oraz powszechnie stosowanymi w postępowaniu przez rozsądnych ludzi;
2. być możliwie nieugiętym i zdecydowanym w działaniu, trzymać się przekonań nawet najbardziej wątpliwych, skoro już się raz na nie zdecydowało (metafora z zagubionym w lesie);
3. starać się zawsze przezwyciężać siebie, a nie los, przyzwyczaić się do przeświadczenia, że nie ma niczego, co byłoby całkowicie w naszej mocy, prócz naszej myśli;
Sceptycyzm Descartesa jest pewną metodą. Ma ona jednak inny cel, niż poznawczy sceptycyzm filozofów starożytnych. Jest eksperymentem, który ma wieść do zdobycia pewności.
część IV:
Descartes przyjmuje więc eksperymentalnie założenia sceptyckie: odrzuca w całości świadectwo zmysłów, uznaje wszystko, co kiedykolwiek doszło do jego umysłu za złudzenie. Zauważa jednak, że z tego, że zakłada, iż coś jest fałszywe, wynika, że istnieje jakieś ja", które to właśnie zakłada. W ten sposób pierwszą zasadą jego filozofii staje śę cogito ergo sum. Człowiek jest substancją, której całą istotą jest myślenie. Nie zależy od żadnej rzeczy materialnej.
W ten sposób Descartes uzyskuje pewne istnienie jakiegoś ja”. Może wziąć pod rozwagę kolejną myśl i przeanalizować ją, stosując tę samą procedurę. Ponownie uzyskuje jakieś ja". Tylko jeszcze nie może ich ze sobą utożsamić. Gwarantem tożsamości owego ja" mógłby być dopiero Bóg.
Człowiek nie zna, ale wąipi, nie jest zatem istotą najdoskonalszą (z tą przesłanką można by polemizować). Fakt, że może myśleć o czymś doskonalszym od śebie (a więc „znającym") dowodzi, że musiał śę tego nauczyć od istoty od śebie doskonalszej (skutek nie może być doskonalszy od swojej przyczyny). Szereg istot coraz doskonalszych może śę wydłużyć, ale zawsze na jego końcu muś stać ta najdoskonalsza - a zatem ona istnieje. W tym miejscu Descartes dokonuje nieuprawnionego przeskoku myślowego, z miejsca utożsamiając najdoskonalszą istotę z Bogiem chrześcijańskim. Przy okazji przytacza też dowód ontologiczny Anzelma z Canterbury. Jego własny dowód, w którym obecność w umyśle idei Boga dowodzi formalnego istnienia Boga noś nazwę dowodu psychologicznego.
Kartezjusz dowiódł więc istnienia siebie samego, ale nie istnienia innych ludzi. We wszystkich bytach innych od Boga stosować należy kryterium oczywistości. Jednakże nie może nas ono zapewnić o tym, że inni ludzie nie są na przykład pewnego rodzaju maszynami.
W piątej części „Rozprawy o metodzie" zajmuje śę Descartes zagadnieniami fizycznymi, a w szóstej -wymienia rzeczy potrzebne do dokonania postępu w zakreśe nauk przyrodniczych.