Hans-Herman Hoppe, Misesowskie argumenty przeciwko Keynesowi 5
bezczynności niż wynagrodzenie, które odzwierciedlałoby krańcową produktywność świadczonej przez nią pracy.
W opisanej strukturze nie ma miejsca na coś takiego, jak „przymusowe bezrobocie”. Jeśli ktoś jest bezrobotny, czyli nie jest pracownikiem najemnym, to oznacza to, że albo woli bezczynność, albo wybiera samozatrudnienie. W każdym z tych przypadków bezrobocie jest dobrowolne. Czy jednak na wolnym, nieskrępowanym rynku nie może się zdarzyć, że ktoś będzie „bezrobotny” we współczesnym znaczeniu, to znaczy będzie bezowocnie poszukiwał pracy? Takie przypuszczenie rodzi wiele problemów. Mogę poszukiwać pracy na stanowisku rektora Uniwersytetu Harvarda, a pracodawca ten z nieznanych powodów może mi odmówić zatrudnienia na tym stanowisku. Moglibyśmy powiedzieć, że stałem się „przymusowym bezrobotnym”, ale to wypaczyłoby znaczenie tego określenia. W każdej umowie dotyczącej wynagrodzenia, podobnie jak w każdej wymianie na wolnym rynku, obie strony muszą wyrazić chęć wymiany, czyli uczestniczyć w niej dobrowolnie. Gdyby połowa pracowników upierała się przy tym, że każdy z nich powinien być zatrudniony na stanowisku rektora Harvardu i tylko na tym stanowisku, to rzeczywiście połowa siły roboczej oprócz jednej osoby byłaby stale „przymusowo” bezrobotna. Czy oznacza to jednak, jak chciałby Keynes, niedomaganie wolnego rynku, czy zachwianie równowagi psychicznej u pracowników i defekt w systemie wyznawanych przez nich wartości? Ponieważ w tym wypadku problem leży ewidentnie po stronie samych robotników, to musimy dojść do wniosku, że tego rodzaju bezrobocie jest „dobrowolne”; dobrowolne w sensie realistycznym, czyli będące konsekwencją wewnętrznych procesów psychicznych i wyborów pracowników, nawet jeśli każdy z nich chciałby „dobrowolnie” zająć stanowisko rektora Harvardu, a nie pozostawać bez pracy.
Pracownicy mogą również postanowić - i tu zbliżamy się do sytuacji bezrobocia występującego w czasie depresji - że nie będą najmować się do pracy za wynagrodzenie poniżej określonego poziomu, czyli narzucić sobie płacę minimalną, poniżej której nie zgodzą się pracować. Zwykle ma to miejsce w recesyjnej fazie cyklu koniunkturalnego, gdy - jak nas uczy austriacka teoria cyklu koniunkturalnego - występuje nagły spadek popytu na pracę ze strony pracodawców, zwłaszcza w przemyśle dóbr kapitałowych. Spadek ten jest wynikiem nagłego, poczynionego na początku depresji odkrycia, że przedsiębiorcy zostali wprowadzeni w błąd przez inflacyjną ekspansję kredytową i przez zwią-