Tobie jednak to wszystko jest niepotrzebne. Prawdziwa szkoła tajemna nie polega na miejscowości, ani na budowli, ale na pracy. Nie o to idzie, aby znajdować się w jakimś osobliwym otoczeniu, tylko o to, aby pracować. Pracę zaś możesz podjąć w każdej chwili i w każdym miejscu. W szkołach publicznych też są "ekstemiści", którzy do tych szkół przychodzą tylko na egzamin po ukończeniu nauki. Tobie również szkoła tajemna będzie potrzebna dopiero wtedy, gdy będziesz dojrzały do egzaminu. Dowiesz się o tym w samą porę - ale nie wcześniej - dokąd masz się udać na egzamin. Przed czasem nie wypytuj się o nią, bo nikt ci o niej nic prawdziwego nie powie. We właściwej porze otrzymasz wskazówki o swej szkole i także nic o niej nie powiesz nikomu. Nie zdradzisz nawet tego, że wiesz o niej coś realnego. Niechaj ona do tego czasu zostanie mitem dla ciebie.
Zatem, szkoła będzie dla ciebie czymś aktualnym, gdy zaczniesz się zbliżać do wtajemniczenia. W chwili odpowiedniej zetkniesz się z ludźmi, którzy ci coś o tym powiedzą. Nie będzie to nic szczególnego, nic tajemniczego, a jednak będzie prawdziwe. Wówczas będziesz już tak wysoko na ścieżce, że od razu spo-strzeżesz, jak prawdziwe jest to, co ci powiedzą. Na razie nie zaprzątaj sobie tym głowy, a zajmij się pracą nad sobą z całą cierpliwością i wytrwałością do jakiej tylko jesteś zdolny. Zobaczysz później, że cierpliwości i wytrwałości potrzeba na ścieżce o wiele więcej niż jej masz dotychczas. Jednym z twych stałych zadań będzie wyrabianie w sobie tych zdolności w coraz to większym stopniu.
Obecnie trzeba tylko, abyś pozbył się uprzedzenia, jakoby którakolwiek ze szkół prawdziwych mogła prowadzić do czegoś innego niż pozostałe. Podobnie, jak siedem ścieżek różnych jogi staroindyjskiej było tylko siedmioma światłami barwnymi jednego promienia słonecznego, rozszczepionego w pryzmacie równi ziemskiej, tak i różne szkoły nowoczesne, to tylko dopływy jednej wielkiej rzeki. Nie jest zatem w niczym odmienna szkoła np. różokrzyżowa od chrześcijańskiej, adjar-skiej, szkockiej, hermetycznej itd., jeżeli tylko jest prawdziwa. A czy jest prawdziwa - poznasz nieomylnie na odpowiednim stopniu ścieżki po tych jej cechach, które wówczas staną ci się zrozumiałe.
Pamiętaj także (i przed tym cię przestrzega już od samego progu ścieżki "Głos milczenia"), abyś "nie szukał Guru w dziedzinach szału". Nie jest z pewnością Wtajemniczonym ten, który sam siebie "wtajemniczonym" mianuje, chyba że pod tą nazwą rozumie się adepta Hatha jogi. Prawdziwy Wtajemniczony nie używa żadnych tytułów i na pozór nie różni się niczym od przeciętnego człowieka. Możesz spędzić z nim lata w zażyłości, a nie dowiesz się od niego nawet tego, że jest on Wtajemniczonym. Musisz mu dopiero dorównać, aby dowiedzieć się kim on jest, a raczej, aby to rozpoznać. Między Wtajemniczonymi nie potrzeba zawierania znajomości, nie potrzeba wzajemnego przedstawiania się, a tym bardziej nie jest potrzebne wymienianie jakichś tajemniczych słów lub znaków. Tam każdy widzi od razu kim jest drugi, zna go zresztą od dawna na równiach wyższych, pomyłki zatem lub wątpliwości są tu niemożliwe.
To widzenie innych Wtajemniczonych, ta świadoma łączność z nimi w ciałach nadzmysłowych, jest dla człowieka możliwa dopiero od czasów Chrystusowych. Dlatego też od tych czasów szkół tajemnych w dawniejszym znaczeniu już nie potrzeba. Zbyteczna już jest obecność ciągła ucznia w pobliżu Mistrza w ciele fizycznym. Dlatego też dopiero od tych czasów jest możliwe "samowtajemniczenie". Za pierwszego "samowtajemniczonego" uchodził Paracelsus [Paracelsus (właśc. Theophrastus von Hohenheim), 1493-1541, alchemik, lekarz, twórca tzw. jatrochemii (chemii leków), którą wyłożył w dziele "Archidoxae" (ok. 1525) - przyp. red.]. Wtajemniczył się o tyle "sam", że nie miał żadnego Mistrza w ciele fizycznym, ale pojmiesz łatwo, że go musiał mieć w ciele astralnym lub myślowym. Również święci chrześcijańscy lub różokrzyżowcy [Tajemnicze stowarzyszenie teozoficzno-alchemiczne, które pojawiło się na początku XVII w. w Europie pod nazwą Różokrzyżowców, którego założycielem miał być Chrystian Rosenkreutz z Niemiec. Jak głosi legenda Zakonu, zwłoki Chrystiana Rosenkreutza zachowały się doskonale w skonstruowanym przez niego grobowcu, który miał być modelem wszechświata. Znaleziono przy nich książeczkę, która na końcu zawierała słowa: "Ex Deo nascimur, in Jesu morimur,