Ffaufiert, Tani 'Boimy
rując się jako człowiek rozpustny (całkiem możliwe, jak wiadomo, że sukcesy don Juana u kobiet brały się również z opinii, jaką sobie wyrobił). A skuteczność jego działań przypomina Johannesa... który, rezonując, manipulował Kordelią.
W przypadku wcześniej omawianych tekstów ich bohaterowie (z wyjątkiem, może, Abelarda) zakochiwali się „niechcący” - z wyroku niebios lub losu, skutkiem podobieństwa, przypadkiem, wbrew woli itp. Motyw uwiedzenia pojawiał się w Don Juanie i w Dzienniku uwodziciela, które, jak była o tym mowa, do książek zbójeckich, również i dlatego, nie należą. A jak się ma sprawa z Panią Bovaiy? Pisaną z dystansem, z psychologiczną analizą motywacji bohaterki, z obrazem uwodzenia i uwiedzenia? A, z drugiej strony, z wyraźnym przesłaniem mówiącym o szkodliwości lektury? Czy należy ona raczej do grupy tych ostatnich, czy tych poprzednich dzieł? Czy jest ostrzeżeniem przed „zbójectwem”? Czy też, w jakimś sensie, sama staje się „zbójecką książką”?
Rudolf prowadzi filipikę na rzecz namiętności, przeciwstawiając ją zasadom, zupełnie tak, jakby powtarzał argumenty romantyków:
Dlaczegóż powstawać na namiętności? Czyż nie są one jedyną piękną rzeczą na tej ziemi, źródłem bohaterstwa, zapału, poezji, muzyki, geniuszu, słowem, wszystkiego na świecie? (...) moralności są dwie (...). Jedna ciasna, konwencjonalna, ludzka, nieustannie się zmieniająca podnosi wielki krzyk i trzyma się przy ziemi, tylko o niej myśli owa rzesza głupców, którą pani widzi przed sobą. Druga zaś, wieczna i nieodmienna jest wkoło nas ponad nami, jak ten krajobraz, który nas otacza, jak ten błękit niebieski, któiy nam przyświeca. (...) jeżeli dwie biedne pokrewne dusze spotkają się przypadkiem, wszystko wytęży swe siły, aby nie mogły się połączyć. Będą jednak próbowały, będą trzepotały skrzydłami, będą się nawzajem wołały. Ale prędzej czy później, za pół roku, za dziesięć lat może, połączą się i będą się kochały do śmierci, bo los tak chce, bo są stworzone jedna dla drugiej! (cz. II, rozdz. VIII, s. 131, 132)236.
236 (...) pourąuoi dćclamer contrę les passions? Ne sont-elles pas la seule belle chose qu’ily ait sur la terre, la source de ITićroisme, de. 1’enthousiasme, de. la poćsie, de la mu-siąue, des arts, de tout enfin? (...) c'est qu’ily en a deux [moralności; przyp. - MC-K]. (...) La petite, la convenue, celle des hommes, celle qui varie sans cesse et qui braille si fort, s’cigite en bas, terre a terre, comme ce rassemblement d’irnbeciles ąue vous voyez. Mais l’autre, 1’ćternelle, elle est tout autour et au-dessus, comme le paysage qui nous environne et le ciel bleu qui nous ćclaire. (...) s’il se rencontre enfin deuxpauvres dmes, tout est organisć. pour qu’elles ne puissent se joindre. Elles essayeront cependant, elles
159