42 Mieczysława Adrianek
XI
Szczebrzeszyn, 7 listopada 1829 r.
Jaśnie Wielmożny Mci Dobrodzieju! Musiałeś JWWMPan Dobrodziej czytać w „Gazecie Polskiej” artykuł przeciw mnie wydrukowany. Z osnowy, stylu i innych okoliczności poznaję, że ten artykuł jest pióra Zienkowskiego aibo Sierocińskiego, moich najserdeczniejszych przyjaciół. Ale czyjkolwiek jest, muszę nań koniecznie odpowiedzieć, jeżeli nie dla innych względów, to dlatego przynajmniej, aby homines impii46 nie triumfowali, jeśli będę milczał. Nie mogę mojego odpisu posyłać na ręce Ordyńca, bo to jest poczciwy niedbalec. Na kilkakrotne moje odezwy ani mi słowa jeszcze nie odpowiedział, przymuszony więc jestem udać się do JWWMPana Dobrodzieja, który mi nigdy swoich względów nie odmawiałeś i teraz zapewne nie odmówisz. Będę JWWMPanu Dobrodziejowi nieskończenie wdzięczen jeżeli raczysz podać do Redakcji „Gazety Polskiej” przyłączony tu mój odpis wraz z listem i skłonić Redaktora do umieszczenia go natychmiast, zwłaszcza że już się i tak mocno spóźniłem. Zaklinam JWWMPana Dobrodzieja na wszystko, abyś mej prośby nie odrzucił, bo prawdziwie nie wiedziałbym, do kogo mam się udać. Odpowiedź moja nie jest jeszcze cała, ale ja resztę następującą pocztą nadeślę, tymczasem niechby to drukowali.
Zeszłych wakacji byłem po to w Warszawie, aby się z kim względem Lomonda ułożyć. Zrobiłem z Ordyńcem umowę, ale cóż z tego, kiedy on do mnie zupełnie nie pisuje i ja nie mogę wiedzieć, czy mam posyłać manuskrypt lub też nie. Czy umarł, czy też o mnie zapomniał! Mam do niego największy żal. Ze sześć listów pisałem, ani jednej litery na to wszystko. Będę musiał na Boże Narodzenie znowu udać się do Warszawy i z jakim księgarzem robić układy, bo chciałbym juz pozbyć się tego Lomonda. Jeżeli JWMPan Dobrodziej wiesz co o Ordyńcu, racz mi donieść z łaski swojej, bo prawdziwie, że mię ostatnio złość i niecierpliwość porywa. Co poczty wyglądam listu i co poczty się muszę zmartwić. Taka oziębłość, takie niedbanie na drugich, jest nawet pewnym rodzajem okrucieństwa. Pakiet do mojego ojca chciej JWWMPan Dobrodziej odesłać. O podanie mojego artykułu jeszcze raz upraszam JWMPana Dobrodzieja. Racz JWWMPan Dobrodziej Redaktorowi przełożyć, aby nic nie odmieniał ani opuszczał. Ostrożność ta na to potrzebna, że Sierociński mnie tam intrygi porobił.
Zostaję z powinnym uszanowaniem JWWMPana Dobrodzieja najniższy' sługa Józef Żuchowski
XII
Szczebrzeszyn, 27 lutego 1830 r.
Jaśnie Wielmożny Mci Dobrodzieju! Pisałem do JWWMPana Dobrodzieja, prosząc abyś mi raczył podług łaskawej swojej obietnicy udzielić wiadomości o Ordyńcu i o moim Lomondzie; ale ponieważ nie odebrałem od JWWMPana Dobrodzieja odpowiedzi, powtórnie więc ośmielam się Mu naprzykrzać. Donosi mi siostra mojej żony, że druk dobrze idzie, jak jej Ordyniec powiedział; lecz chciałbym wiedzieć, jak już daleko posunięty i czy będzie ukończony przed Wielkanocą, bo w przeciwnym razie nie miałbym po co do Warszawy przyjeżdżać. Zostawiłem ja tam kilkaset złotych na koszta druku. Nie donoszą mi wcale, czy tych pieniędzy jeszcze wystarczy czy nie. Jest to rzecz niezmiernie ważna, bo jeżeli zabraknie, to się i robota naturalnie wstrzymać musi. Będąc na Boże Narodzenie w Warszawie zostawiłem Ordyńcowi „Wiadomość o odkryciu Ameryki”47 dla umieszczenia w „Dekameronie”48. Pismo to było czytane na otwarciu szkoły naszej, a ze stosunków
46 Źli ludzie.
47 Zob. przyp. 42 (list X).
48 „Dekameron Polski” był kontynuacją „Dziennika Warszawskiego”, jego redaktorem był J. K. Ordyniec.