270
PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA.
•ta
Z tego stanowiska rzecz sądząc, nie możemy w ocenie dzieł dotąd wydanych sprzeczać się o ich literacką wartość, wyszukiwać skrupulatnie wad i zalet, tylko chcemy zwrócić uwagę czytelnika na to co wyszło i podać o tem reporterską relacyę.
Naprzód nasunął się Szymona Szymonoioicza Castus Joseph, przekładania Stanisława Goshnoskiego 1597. Wydał Roman Zaioiliuski. Nazwisko profesora Zawilińskiego należy już do szeregu poważniejszych firm w zakresie
tf
literatury i lingwistyki polskiej. Ścisły, sumienny, rozważny, a energiczny w pracy, czego dowiódł w każdym swoim, choćby drobnym artykuliku, to też komentarze jego do przekładu Gosławskiego acz krótkie, pełne treści, zwięzłe, dokładne tak dalece, że nie brak w nich opisu, jak wygląda, jak oprawiony egzemplarz z którego rzecz przedrukowano. Czy tylko nie możnaby uwolnić tłomacza od zarzutu „dowolności*, gdy „malus daemon* Szymonowicza, nazywa „ starym frantem* ? Biorąc miarę i z literatury i z podań ludowych, możnaby zgodzić się z Gosławskim, bo podobno nie tylko dla niego, ale dla całego społeczeństwa, był w XVI w. „malus daemon* tylko „frantem14. Taki znawca literatury starożytnej jak Symonides, taki wzorów greckich wielbiciel i naśladowca, smakiem artystycznym, zrozumieniem ducha klasycznego górował z Kochanowskim i Sarbiewskim po nad innymi pisarzami owych czasów,, ale że jego Castus Joseph prawdziwie dramatem nie jest, że Symonides dramaturg nie dopisał Symonidesowi sielankopisarzowi, to już wątpliwości ulegać nie może i Castus Joseph, nie przestaje być dziełem cennem, jako zabytek epoki Zygmuntowskiej, jako robota Symonidesowa, arcydziełem zaś nie był i nie jest, i z „Odprawią posłów* Kochanowskiego iść w parze nie może.
Z praw7dziwrą przyjemnością czyta się książeczkę o 22 stronnicach Fortuny i cnoty różności, w historyi o niektórym młodzieńcu ukazana 1524. Wydał Stanisław Ptaszycki. Młodzieniec pewien przybył do miasta, którego pan nazywał się „Szczęście*. Była tam gospoda „Prawdy*, ale w niej nie długo przebywał młodzian i mimo rad i przestróg swego gospodarza, dał się wnet wciągnąć w towarzystwo „Pychy*, „Lubości*, „Pochlebnika* i innych dworzan pana Szczęścia. Hulając z nimi w gospodzie, pokłócił się z „Przygodą*, w skutek czego towarzysze Przygody „Żałość*, „Szkoda*, „Niezdrowie* i t. d. pobili młodzieńca. Dawni towarzysze z dworu pana „Szczęścia* opuścili go zupełnie i młodzian ginął w nędzy, aż go śmierć udusiła.
Bzecz pisana z humorem, archaizmy gubią się w potoczystem opowiadaniu, więc książeczka ta nietylko literatom się przyda, ale zapewne rozejdzie się szeroko. Przydałaby się bardzo, gdyby ją w jakiem popularnem, ludowem wydaniu rozpowszechniono.
Wydawca Stanisław Ptaszycki, wykazuje pochodzenie tej powieści z literatury czeskiej, dodaje sygnificata archaizmów. Zapewne przez nieuwagę korektora, wkradł się na pierwszej stronnicy w przedmowie błąd, którego tu pominąć nie można. Czytamy: „pozwalał sobie pewną dowolność*, zamiast „pewnej dowolności*. Błąd to rażący, a zwłaszcza w książce pod firmą Akademii Umiejętności wydanej.
Od powieści moralnej, zajrzyjmy do satyr z XVI w. W tym wieku po części, który jest chlubą i historyi i literatury naszej, bujnie zakwitła satyra, przecież jako reakcya przeciw nowatorstwu w obyczajach i pojęciach cywilizacyj-uych, po części jako troska poetów analogiczna z zabiegami tych politycznych