M. BŁASZKOWSKA „Poblask migotliwy na granicy percepcji”. Polska literatura...
jako zasadniczo binarny i wykluczający to, co w owe binarne podziały się nie wpisuje. Adam postuluje więc inną strategię radzenia sobie z tym, co nie zostało ujęte w systemie pojęciowym i w aparacie językowym - strategię zacierania indywidualnych cech bytów nieprzystających do prostych opozycji i generalizacji, umożliwiającej mówiącemu podmiotowi jedynie pobieżne opisanie tego, co niezrozumiałe:
— Jak to właściwie jest z płcią phoebeow? — zagadnął, by przerwać ciszę. — To znaczy, orientuję się, że ani żeńska, ani męska [...]. Dlaczego po prostu nie «to»? Przepraszam, jeśli cię uraziłem, ale nie rozumiem, po co te lingwistyczne wygibasy12.
Takie podejście nie jest jednak podzielane przez pozostałych bohaterów Perfekcyjnej niedoskonałości, którzy, zakorzenieni w rzeczywistości XXIX wieku, jako naturalną przyjmują zmianę warunków egzystencji ludzi. Świat znany Adamowi Zamoyskiemu jest jedynie reliktem przeszłości, konieczne staje się dostosowanie do reguł rządzących nowym, diametralnie odmienionym światem. Wykraczanie poza przyjęte ramy i podziały przestaje być niekonstruktywne i wykluczające; status ontologiczny odmienności umacnia się na tyle, by wymusić zmiany w całym systemie językowym i symbolicznym, a wartością staje się nie stałość, a elastyczność i zdolność modyfikacji własnego ciała, poglądów czy upodobań. Przestaje być więc zasadne zadawanie pytań o płeć czy wygląd, zamiast których pojawiają się nowe kategorie; „Ja nie jestem bezpłciowu, nie jestem aseksualnu. [...] Po prostu moja seksualność całkowicie transcenduje kategorie męskości i kobiecości13”
- mówi jeden z bohaterów Perfekcyjnej niedoskonałości.
Świadomość nieprzystawalności stosowanego dotąd aparatu symbolicznego i konieczności jego rekonstrukcji w nowej sytuacji towarzyszy też w wyraźny sposób bohaterom powieści Stanisława Lema Eden. Stykają się oni z nieznaną rzeczywistością: ich statek kosmiczny rozbija się na planecie, na której żyją istoty nieprzy-pominające żadnych z istniejących na Ziemi. Ziemskie kategorie są więc zupełnie nieprzystawalne, co jest uciążliwe dla bohaterów również z uwagi na to, że są oni naukowcami - nazywani właściwie jedynie terminami reprezentowanych zawodów, stają się figurami naukowego dyskursu dążącego do pełnego opisu rzeczywistości. Tymczasem rzeczywistość temu opisowi się wymyka. Przy próbie przeprowadzenia sekcji zwłok nieznanego stworzenia Doktor odkrywa, że „w czaszce
— w tej małej czaszce — nie ma mózgu. To znaczy — jest tam coś, ale każdy anatom nazwałby mnie nieukiem, gdybym usiłował wmówić w niego, że to mózg”14.
Przy zetknięciu z mieszkańcami planety bohaterom towarzyszy nieustannie poczucie zdumienia i niezrozumienia, niemalże Freudowskie Unheimlich. Próbują zwalczyć to wrażenie przy pomocy nazywania - wpisując nowo zaobserwowane rzeczy w rejestr symboliczny, usiłując je zracjonalizować i dookreślić. Jednak zadanie to jest z góry skazane na porażkę, co nawet sami nazywający sobie
12 J. Dukaj, Perfekcyjna..., s. 221.
13 Ibidem.
14 S. Lem, Eden, Kraków 2003, s. 72.
- 12-