M. BŁASZKOWSKA „Poblask migotliwy na granicy percepcji”. Polska literatura...
miotu i pełne zrozumienie własnych zachowań i motywacji jest niemożliwe, bo wymagałoby ujęcia ich w słowa, które jednak nigdy nie oddają stanu faktycznego. „Wiemy, kim chcemy być — nie wiemy, kim jesteśmy”17, stwierdza Gierosławski, oddając w tym zdaniu sugerowaną między innymi przez Lacana dramatyczną sytuację podmiotu zderzającego się bezustannie z granicami języka i próbującego zatrzeć linię między tym, co na swój temat chce wyrazić, a tym, co mówi. Człowiek, zawieszony pomiędzy ciałem a myślą, nie jest w stanie pojąć wszystkich swoich zachowań - część z nich wynika z norm społecznych i mniej lub bardziej uporządkowanych zasad życia z innymi ludźmi, część z wewnętrznych przekonań, część z działania nieuświadomionych sfer siebie. Przede wszystkim nie jest zaś w stanie ich „wypowiedzieć” - przez co rozumie się nie tylko mówienie sensu stricto, ale też wszystkie typy kontaktów międzyludzkich (a więc wszystko, co przynależy do Symbolicznego), a nawet wewnętrzne monologi, które służą tylko porozumieniu z sobą samym.
Język do opisu mnie samego nie istnieje, ponieważ tej rzeczywistości nie doświadcza nikt poza mną. [...] Każdy musi sam go stworzyć. Większość ludzi - prawie wszyscy, jestem przekonany - do śmierci się na to nie zdobywa. Co najwyżej powtarzają w duchu cudze opisy własnej osoby, wyrażone w owym języku pochodnym -w języku drugiego rodzaju - albo wyobrażają sobie, co by w nim o sobie powiedzieli, gdyby dane im było spojrzeć na się z zewnątrz18,
- stwierdza Gierosławski. Język do opisu rzeczywistości wewnętrznej - zdaniem bohatera Lodu - nie ma prawa istnieć, jest bowiem oparty o jednostkowe doświadczenie, którego nie jest w stanie odczuć nikt inny. Mówienie ludzi o sobie samych byłoby więc zawsze mówieniem z perspektywy innych, w „języku drugiego rodzaju”.
Z problemem tym wiąże się także pośrednio zabieg wprowadzony w dalszej części -wybór języka pozbawionego perspektywy „ja”, która jest złudna i zakłamu-je rzeczywistość. Koncepcja ta ma związek przede wszystkim z kwestią funkcjonowania świadomego podmiotu działającego w świecie, a więc „istnienia prawdziwie” zestawionego w opozycji z „iluzją bytu”19. Mówienie o sobie jako o biernym podmiocie dziejących się zdarzeń ma jednak także inne znaczenie: „ja” jest zawsze bytem wydzielonym z otaczającej go rzeczywistości w sposób poniekąd sztuczny. Nie ma pewności nawet co do prawdziwości własnego istnienia (i tego, na ile żyje „prawdziwiej” niż to, co uznaje się za materię nieożywioną) ale by funkcjonować w świecie, musi używać kategorii upraszczających, „wypowiedzieć prawdę tak, jak można ją wypowiedzieć”20:
17 J. Dukaj, Lód..., s. 19.
18 Ibidem.
19 Ibidem, s. 52.
20 Ibidem.
- 14-