Takie były czasy - rektor również był pod presją. Przewidywałem, że i na mnie będzie ona wywierana, co zresztą miało miejsce. Nie kryję, że w związku z tym okazywałem surowość. Zgodnie z intencjami innych organów Uczelni odbywałem z tymi uczestnikami rozmowy - próbowaliśmy im tłumaczyć niewłaściwość postępowania
resowania w tym kierunku. To uważam za cechę negatywną.
Dawniej mieliśmy ze strony resortu, który do matematyki się specjalnie nie mieszał, dużą swobodę w ustalaniu siatek godzin i programu studiów. Od pewnego czasu obserwuję u nas nasilenie się wpływów zewnętrznych, charakteryzujących się tendencją do unifikacji, nawet nie w' skali kształcenia nauczycieli w Polsce czy na świecie, tylko w skali kształcenia matematyków w ogóle. A taka unifikacja, jeżeli chodzi o kształcenie nauczycieli, nie jest zjawiskiem pozytywnym. Pamiętam, że m.in. prof. Krygowska uważała, iż nauczyciele matematyki powinni być kształceni w sposób specyficzny. Czyli istotne jest nie tylko to, czego się na studiach matematycznych uczy, ale jak to się robi - jakimi metodami współpracuje się ze studentami.
Otóż, obserwuję już od wielu lat, mniej więcej od dziesięciu, tendencję do minimów programowych, egzekwowania w sposób żelazny tego samego na wszystkich uczelniach - co nie służy podniesieniu poziomu kształcenia nauczycieli. Nie kryję, że to zjawisko budzi moje obawy, aczkolwiek z drugiej strony jestem świadom faktu, że przynajmniej część kolegów w naszym Instytucie Matematyki, autentycznie zainteresowanych kształceniem nauczycieli, stara się tego właściwego ducha zachować. Wymienione zjawiska w żadnym przypadku nie umniejszają mojego głębokiego zadowolenia stanem obecnym Akademii.
S.S.: - Porozmauiajmy o Pana specjalności -matematyce. Czy dziedzina ta nadal się rozwija?
- słyszymy o nowych odkryciach fizyków, chemików i biologów, natomiast o osiągnięciach matematyków w ogólnodostępnych mediach pisze się jakby mniej. Co dzieje się obecnie z matematyką? - pytam o tojako humanista...
- Rozwija się tak samo jak inne dziedziny, a może nawet burzliwiej. Rozwijają się stare dziedziny matematyki a jednocześnie powstają nowe.
Nasila się wpływ metod matematycznych w innych dziedzinach nauki. Wymienił pan kilka dyscyplin, które bez matematyki nie mogłyby istnieć i się rozwijać. Ale to nie wszystko. Wspomniał pan, że jest przedstawicielem nauk humanistycznych. I)o tych nauk matematyka pcha się drzwiami i oknami. Powiedziałbym więcej - sami humaniści domagają się matematyki. Na przykład psychologowie sięgają obecnie do metod komputerowych, które bardzo mocno korespondują z informatyką, a informatyka bardzo mocno związana jest z matematyką. Językoznawcy również starają się korzystać z niektórych metod matematycznych. Rozwój samej matematyki jest obecnie tak burzliwy, że zapanowanie nawet nad niewielkim procentem nowych wiadomości z tej dziedziny jest rzeczą praktycznie niemożliwą. Może to budzić pewne obawy, co do kierunku, w jakim się to wszystko dalej potoczy. Jeżeli obecnie w ciągu roku pojawiają się dziesiątki tysięcy prac matematycznych, ludzie publikują wyniki badań nad rozmaitymi problemami, na ogół niemającymi a priori zastosowań praktycznych, z których tylko niektóre znajdują zastosowanie teoretyczne czy praktyczne w innych dziedzinach - to zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest to niepokojąco burzliwy rozwój.
S. S.: - W kilku numerach „ Konspektu "przedstawiciele nauk ścisłych podnieśli istotny problem społecznej aprobaty wobec osób „szczycących się” niewiedzą z zakresu tychże nauk. Z czego, Pana zdaniem, to wynika i czy nauczyciele-ma-tematycy starają się ten pogląd zm ien iać?
Konspekt nr 1/2006 (25)