Mimo samozadowolenia, jakie przeważa w wydawanych publikacjach z zakresu pedagogiki specjalnej, nic nowego się w niej nie dzieje. Raczej odwrotnie, zamykamy się na zachodzące w świecie przemiany i nie dokonujemy niezbędnych przewartościowań w zakresie ogólnych zasad i metod dotyczących podejmowanych działań
loga i logopedy, na co dzień stykałem się z mniej lub bardziej drastycznymi problemami osób niepełnosprawnych i ich rodzin. Przez ostatnich pięćdziesiąt lat, zarówno w Polsce, jak i na całym świecie, wiele zmieniło się w zakresie perspektyw życiowych i szans na niezależność w życiu codziennym tej grupy ludzi. Wciąż jednak pozostają oni częściej ofiarami ukrytej lub jawnej dyskryminacji i fakt ten przybiera przeważnie paradoksalną formę dobroczynności. Pisał o tym m.in. wybitny amerykański psycholog Marian Lane w swej książce na temat społeczności głuchych pt. Maska dobroczynności (WSiP 1996), wydanej dzięki staraniom Polskiego Ko mitetu Audiofonologii z myślą o profesjonalistach pracujących z osobami niepełnosprawnymi (także w placówkach kształcenia specjalnego). Niestety, gdy rozmawiam z ludźmi, którzy z racji swego zawodu powinni znać tę książkę, okazuje się, że wielu z nich słyszy o niej po raz pierwszy. Osobnym paradoksem jest fakt, że książka ta w kilkutysięcznym nakładzie poszła na przemiał, bo wydawnictwo -czy też instytucje odpowiedzialne za jej promocję - nie zadbały o odpowiedni przepływ informacji. Z drugiej strony, mam wrażenie, że marnowanych jest corocznie wiele pieniędzy, które mimo tego, że są przeznaczane na potrzeby osób niepełnosprawnych, są wydatkowane w sposób niewłaściwy.
S.S.: Czytając Pana życiorys znajdziemy informację, że wśród zainteresowań bada wczych znajdują się dwa główne zagadnienia: podstawy komunikacji z głuchymi oraz zaburzenia rozwojowe dzieci autystycznych. Czego dokładnie dotyczą owe badania i czy te probłemy mają ze sobą coś wspólnego?
- Moje badania nad autyzmem, a także nad porozumiewaniem się osób głuchych, mają wiele wspólnych elementów. Jednym z nich pozostają dane związane z czynnikiem czasu, jego percep
cji i przetwarzania jego parametrów w układzie nerwowym jako wartości niezmiernie ważnych dla prawidłowego przebiegu złożonego i trudnego do jednoznacznej oceny procesu komunikacji. Dlatego z pewną nadzieją przyglądam się próbom wykorzystania w badaniach podejścia opartego na teorii dynamicznych systemów złożonych, podejścia, które dostarczyło już obiecujących wyników w zakresie wielu zjawisk dotyczących rozwoju. Można, jak się wydaje, oczeki wać interesujących danych odnoszących się do psychopatologii, zwłaszcza w zakresie autyzmu, którego rozmaite formy przejawiają się w postaci zaburzeń zachowań mających wybitnie nieliniową charakterystykę. Aby odpowiedź na to pytanie mogła być wyczerpująca, musiałaby mieć postać obszernego studium, bo już przed 40 laty prowadziłem badania nad dziećmi głuchymi, a wyniki tych poszukiwań stanowiły przedmiot mojej pracy doktorskiej ukończonej w 1969 r. i obronionej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Były to na owe czasy badania w naszym kraju pionierskie, realizowane w ramach polsko-amerykańskiego projektu, który był koordynowany przez Instytut Matki i Dziecka w Warszawie i dotyczył wczesnego wykrywania i wielospecjalistycznej opieki nad małym dzieckiem głuchym. Nie mogliśmy wtedy nawet marzyć o tym, co udało się przeprowadzić obecnie dzięki środkom finansowym Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka, a mianowicie nie marzyliśmy o objęciu badaniami przesiewowymi miliona trzystu tysięcy noworodków i wyłowieniu wśród nich przypadków wrodzo-
Konspekt nr 4/2006 (27)