Trzeba nadrabiać wieloletnie opóźnienia. Często, rozmawiając z osobami pracującymi w różnych placówkach kształcenia specjalnego pytam, co sądzą o podręcznikach, monografiach wybitnych autorów zagranicznych, które dla nich wydajemy. Wówczas z zażenowaniem dowiaduję się, że nie znają tej literatury, zarówno sprzed dwóch, jak i dziesięciu lat
się zalążkiem polskiej szkoły rehabilitacji w odniesieniu do osób głuchych i mających trudności w opanowaniu kompetencji komunikacyjnej. Dzisiejsze programy wykrywania i wspomagania wczesnego rozwoju stanowią realizację naszych dawnych planów, na co dawniej nie mieliśmy warunków.
Dorota Kamisińska: Czy zechciałby Pan przybliżyć nam tzw. Przesiewowy Program Wad Słuchu u Noworodków, kiedy i gdzie się go stosuje i jakie są jego efekty?
- Powszechny Przesiewowy Program Wykrywania Wad Słuchu u Noworodków może być przedmiotem naszej dumy i satysfakcji jako pierwsza tego rodzaju inicjatywa w świecie. Ale jednocześnie w związku z jego realizacją stoi przed nami ogromne zadanie, do którego nie jesteśmy jeszcze gotowi, a mianowicie przygotowanie wysoko wykwalifikowanej kadry specjalistów, którzy będą realizować programy wczesnej interwencji i wspomagania rozwoju dzieci z uszkodzonym słuchem, przy zapewnieniu partnerskiego udziału ich środowiska rodzinnego. Pragniemy upowszechnić w Polsce wspaniale opracowane amerykańskie metody oparte na nowych zasadach wczesnej interwencji, uwzględniających podstawowe prawo, które mówi, że człowiek jest twórcą własnego rozwoju. Nie jest to, jakby się mogło wydawać, jedynie pięknie brzmiące hasło, lecz konkretny program tak opracowany, by można było realizować oddziaływania najlepiej dostosowane do potrzeb i możliwości dziecka. Wykorzystuje się tu wytyczne, jakich dostarczyć może podejście oparte na teorii nieliniowych, dynamicznych systemów złożonych i komputerowej symulacji procesów rozwojowych, które mogą się wyzwalać pod wpływem naszych oddziaływań.
S.S.: Czy ze względu na charakter Pańskich badań czuje się Pan bardziej lekarzem czy naukowcem?
- Z wykształcenia jestem humanistą i pracowałem wiele lat jako psycholog, logopeda, zajmowałem się badaniami nad procesami komunikacji, percepcji słuchowej, oceną reakcji psychoruchowych, a dość często badanymi osobami były dzieci z dysfunkcjami rozwojowymi. Dziś już specjaliści nie podejmują istotnych dla samopoczucia dziecka i jego przyszłych losów decyzji bez aktywnego w nich udziału rodziców. Czy bardziej realizuję się w roli praktyka czy badacza? Myślę, że jedno nie może przysłaniać drugiego, tak jak mówi się, że dla dobrej praktyki niezbędna jest teoria i odwrotnie.
D.K.: Ostatnio często s/jszj’ się o języku mi-ganym. Jaka jest różnica pomiędzy nim a językiem migowym? Czym są fonogesty?
- Rzeczywiście w' całym świecie, a także i u nas w kraju, zaczyna się coraz większe znaczenie przywiązywać do wykorzystania języka migowe go w nauczaniu, wychowaniu i wspomaganiu prawidłowego rozwoju dziecka głuchego. W ostatnich latach nawet upowszechnia się w USA programy dla słyszących niemowląt wykorzystujące elementy języka migowego po to, by przyspie szać i ułatwiać im opanowanie języka mówione-go. W Polsce dotychczasowe doświadczenia 15 w upowszechnianiu wizualnego kodu językowe- — go w dziewięćdziesięciu procentach ograniczały się do tzw. systemu językowo-migowego (tzw. język migany), opartego na polskiej składni i gramatyce języka mówionego. Dziś zaczyna się wprowadzać język migowy w niektórych, odpowiednio do tego przygotowanych placówkach
Konspekt nr 4/2006 (27]