background image

 

SHUTTERST

OCK

prawnik

Piątek – niedziela | 17–19 października 2014

Polskie 

sądownictwo

RAPORT 

Z OBLĘŻONEJ 

TWIERDZY

DEBA

TA DGP

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               1 / 8

background image

 

C2

 

„Prawnik” powstaje we współpracy z   

Krajową Radą Sądownictwa

   

Naczelną Radą Adwokacką 

 

Krajową Radą Komorniczą

   

Krajową Radą Notarialną

 

 

Krajową Izbą Doradców Podatkowych 

 

Krajową Radą Radców Prawnych

Niepoczytalność i poczytalność ogra-

niczona to instytucje prawa karnego, 

ale mają charakter interdyscyplinarny. 

Wiążą się bowiem i to ściśle z innymi 

naukami, jak psychologia czy psycho-

patologia. Dlatego też na gruncie prawa 

karnego publikacji w tym zakresie nie 

ma zbyt wielu. „Tymczasem to właśnie 

prawo karne nakazuje wiązać doniosłe 

skutki z faktem zniesienia lub ograni-

czenia w znacznym stopniu zdolności 

rozpoznania znaczenia czynu lub pokie-

rowania swoim postępowaniem przez 

sprawcę”, co podkreśla autorka. I tak 

składnikiem przestępstwa jest wina, 

czyli możliwość ponoszenia odpowie-

dzialności karnej. To zaś jest warunko-

wane m.in. poczytalnością sprawcy. Tym 

rozważaniom poświęcona jest publika-

cja, która analizuje  istotę poczytalności, 

niepoczytalność, poczytalność w znacz-

nym stopniu ograniczoną. To trzy pierw-

sze rozdziały książki. Następnie autorka 

pochyla się nad problemem stanu nie-

trzeźwości lub odurzenia sprawcy i tego,  

jak to wpływa na ocenę poczytalności. 

Szczególnie interesujący jest ostatni roz-

dział, który prezentuje stany wyjątkowe 

oraz szczególne przypadki wpływające 

na zniesienie lub zmniejszenie poczy-

talności sprawcy. I tak czytelnik może 

w tej części przeczytać o nietypowych 

formach upojenia, problemie psycho-

patii i charakteropatii, istocie afektu, 

a także zaburzeniach preferencji seksu-

alnych. Książka zawiera wiele ciekawych 

przypadków z akt sądowych. I tak opi-

suje np. sprawę 29-letniego mężczyzny, 

oskarżonego o spowodowanie ciężkie-

go uszczerbku na zdrowiu swojego ojca. 

W tej sprawie upicie się oskarżonego 

miało przebieg dwufazowy. W pierwszej 

części przebiegało w formie zwykłej, a w 

drugiej, gdy ojciec zaatakował oskarżo-

nego nożem, wyzywając go – doszło do 

pogłębienia się upicia spowodowane-

go zadziałaniem uwolnionych silnych 

emocji. Prezentowana publikacja jest 

obszerna i wyczerpująca. Lekko się ją 

czyta. Skierowana przede wszystkim do 

karnistów i im będzie najbardziej po-

mocna w codziennej pracy. 

EMR

biblioteka

 

prawnika

Poczytalność 

w prawie karnym 

Anna Golonka, 

Niepoczytalność 

i poczytalność ograni-

czona, LEX a Wolters 

Kluwer business, 

Warszawa 2013

cytat

 

tygodnia 

Mediacja jest skutecznym 

sposobem na szybkie 

załatwienie sporu. Jak pokazują 

statystyki, rozstrzygnięcie 

w tym trybie zapada średnio 

po czterech miesiącach, 

zaś koszty sprawy są niższe 

i nie przekraczają pięciu proc. 

wartości sporu

Cezary Grabarczyk, 
minister sprawiedliwości (wypowiedź  
z 13 października 2014 r. na otwarciu konferencji 
prasowej inaugurującej Tydzień Mediacji,  
źródło: wiadomosci.onet.pl

W odpowiedzi na pozew, którą napisa-

łem, było wiele wniosków dowodowych. 

Moim zdaniem były one niezbędne dla 

wykazania racji klienta. A sędzia na po-

czątku przesłuchał strony i zwrócił się 

do mnie z pytaniem, czy cofam wnioski 

dowodowe, ponieważ możemy skończyć 

sprawę już na pierwszej rozprawie. Je-

żeli jednak podtrzymuję wnioski, wów-

czas będzie jeszcze wiele terminów. I to 

odległych. W tej sprawie reprezentowa-

łem pozwanego, który w zeznaniach 

wypadł dobrze, więc miałem prawo od-

nieść wrażenie, że powództwo zostanie 

oddalone. Od dwudziestu lat chodzę do 

sądu i wiem, że często sugestia cofnię-

cia wniosków jest mrugnięciem okiem 

do strony: „wszystko będzie dobrze”. 

Ryzyko jest jednak niemałe, ponieważ 

sugestię można mylnie zinterpreto-

wać, albo też obietnica nie musi zostać 

dotrzymana. Odmrugałem zatem do 

sędziego i zasugerowałem, że to sąd 

może uznać dowody za zbędne dla roz-

strzygnięcia i w rezultacie je oddalić. 

Oferta nie została jednak przyjęta, a po-

irytowany sędzia zapytał bezpośred-

nio mojego klienta czy cofa wnioski 

pełnomocnika? Po krótkiej wymianie 

zdań o tym, że klient nie musiał sobie 

zdawać sprawy z konsekwencji, sam 

zgłoszone wnioski cofnąłem. Sędzia za-

mknął więc rozprawę, wysłuchał zdaw-

kowych wystąpień pełnomocników, po 

czym odczytał przygotowany już wy-

rok. Wygraliśmy. W liczbie mnogiej, 

ponieważ wygrał klient i ja. To porażki 

są samotne.

Jednak to, co się wydarzyło na tej roz-

prawie, ciągle na daje mi spokoju. I nie 

tylko dlatego, że mogło się skończyć 

zupełnie inaczej. Ostatecznie zdarze-

nie to podważyło we mnie przekonanie, 

że o bezstronności sędziego w trakcie 

procesu decyduje nieujawnianie jego 

poglądów. Sięgnę do tekstu sprzed lat: 

»„Gołym okiem widać, że chodzi o nie-

dopuszczenie do wyroku skazującego” 

– wykrzyczał pod moim adresem pe-

wien ławnik bezpośrednio po zakoń-

czeniu jednej z rozpraw. Już w trakcie 

postępowania wiedział, jaki ma być wy-

rok. Wniosek o wyłączenie był skutecz-

ny – obrazuje ten problem Andrzej Mi-

chałowski, wiceprezes Naczelnej Rady 

Adwokackiej. – Nakaz bezstronności 

sądzącego nie dotyczy bowiem tylko 

poglądu na ostateczny wynik postę-

powania. Procedury sądowe czy jakie-

kolwiek inne to przede wszystkim obo-

wiązek zapewnienia równych reguł dla 

wszystkich uczestników, niezależnych 

od osobistych poglądów sędziego. Prze-

sądzanie jakiegokolwiek rozstrzygnię-

cia w trakcie trwania procedury jest 

złamaniem reguł. A przed jej rozpoczę-

ciem – kpiną ze sprawiedliwości (Nie 

można wyrokować przed wyrokiem, 

Marek Domagalski, Rzeczpospolita, z 2 

listopada 2009 r.).« 

Minęło 5 lat. Jestem już byłym funk-

cjonariuszem samorządu. Jestem też 

bogatszy o kilka oddaleń wniosków 

o wyłączenie sędziów z powodu ujaw-

nienia poglądów na wynik postępowa-

nia. Czasem w sytuacjach żenujących. 

Mam za sobą więcej doświadczeń z są-

downictwa polubownego, w którym ar-

bitrom łatwiej przychodzi zakreślanie 

problemów do rozstrzygnięcia w postę-

powaniu i sugerowanie potrzeby wy-

kazania pewnych okoliczności. Bardzo 

mi to odpowiada jako pełnomocnikowi 

i jako arbitrowi. Oczyszcza postępowa-

nia z niepotrzebnego zastawiania na 

siebie pułapek. Umożliwia odpowiednio 

wczesne korygowanie założeń, które 

mogą wpłynąć na rozstrzygnięcie, ale 

mogą być przecież błędne. W najmniej-

szym stopniu nie narusza reguły rów-

ności stron.

W procedurach powszechnych są 

przewidziane przepisy nakazujące na 

przykład uprzedzanie o możliwości 

zmiany kwalifikacji czynu. To przywi-

lej zastrzeżony na korzyść oskarżone-

go. Dlaczego jednak uczestnicy sporów 

cywilnych mają być takich przywilejów 

pozbawieni? Żeby dobrze sądzić, trzeba 

być kimś, umieć słuchać, komunikować 

się z innymi i mieć charakter. Sądze-

nie to spór prawa z uczuciami. Jednak 

sympatie nie mogą mieć znaczenia dla 

pracy dobrego sędziego, który kieru-

je się wiedzą i wartościami. Jeżeli sę-

dzia spełnia te wymagania, to może 

już na początku przekazać swój pogląd 

na problemy ważne dla rozstrzygnię-

cia sprawy. Mimo tego, szanując swoją 

rolę, zachowa bezstronność. Ale dzię-

ki ujawnieniu ważnych zagadnień da 

stronom szansę na rekację, ograniczy 

proces do zagadnień istotnych, będzie 

bliżej sprawiedliwości. Sędzia z opisy-

wanej na początku rozprawy powinien 

móc powiedzieć wprost, że odpowiedź 

na pozew i zeznania stron przekonały 

go. Uniknąłby niezręcznych pozorów 

i stworzył szansę powodowi na odpar-

cie ujawnionego poglądu.

Tego jestem dzisiaj bardziej pewny 

niż kiedyś, choć właściciwe od począt-

ku nie rozumiałem zakazu ujawniania 

poglądów i jego rzekomego powiązania 

z nakazem bezstronności. Przypomina-

ło mi to lekcję, którą kiedyś odebrałem, 

kiedy jako pilny student zgłosiłem się 

na egzamin w terminie jeszcze przed 

sesją. Umiałem wszystko. Egzamin 

trwał tak długo, aż padło pytanie, po 

którym zastanowiłem się przez chwilę, 

a ezgzaminujący wykrzyknął: O, tego 

pan nie umie. Będzie czwórka, nie piąt-

ka. Wolę znać wyrok przed wyrokiem, 

żeby mieć szansę na spór o istotę, niż 

uczestniczyć w pozorowanym sporze, 

którego wynik już jest przesądzony.

felieton

 

na początek

Ujawnienie poglądów przez 

sędziego nie przekreśla jego 

bezstronności

Wolę znać wyrok 

przed wyrokiem, 

żeby mieć szansę 

na spór o istotę, 

niż uczestniczyć 

w pozorowanym 

sporze, którego wynik 

już jest przesądzony

Żeby dobrze sądzić, 

trzeba być kimś, 

umieć słuchać, 

komunikować się 

z innymi i mieć 

charakter. Sądzenie 

to spór prawa 

z uczuciami. Jednak 

sympatie nie mogą 

mieć znaczenia 

dla pracy dobrego 

sędziego, który 

kieruje się wiedzą 

i wartościami. 

Jeżeli sędzia spełnia 

te wymagania, 

to może już na 

początku przekazać 

swój pogląd na 

problemy ważne 

dla rozstrzygnięcia 

W sądownictwie 

polubownym 

arbitrom łatwiej 

przychodzi 

zakreślanie 

problemów do 

rozstrzygnięcia 

w postępowaniu 

i sugerowanie 

potrzeby wykazania 

pewnych 

okoliczności. 

Oczyszcza to 

postępowania 

z niepotrzebnego 

zastawiania na 

siebie pułapek

Andrzej MichAłowski

adwokat

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               2 / 8

background image

 

prawnik 

 17–19 października 2014 nr 202 (3843)  

gazetaprawna.pl

prosto

 

ze Strasburga

Odmowa rejestracji grupy 

scjentologów jako związku wy-

znaniowego jako naruszenie 

wolności wyznania i zrzesza-

nia się, czyli wyrok Europejskie-

go Trybunału Praw Człowieka 

w sprawie Church of Scientolo-

gy of St Petersburg i in. p. Rosji.

Choć w przekazie społecz-

nym różne grupy religijne 

mogą być odbierane i postrze-

gane w sposób negatywny, 

wszelkie procedury i decyzje 

dotyczące ich rejestracji mu-

szą następować zgodnie z prze-

pisami oraz standardami do-

tyczącymi wolności wyznania 

i zrzeszania się. 

Wysiłki podejmowane przez 

grupę rosyjskich scjentologów 

działających w Sankt Peters-

burgu w celu zarejestrowania 

ich kościoła jako związku wy-

znaniowego i poprzez to uzy-

skanie podmiotowości prawnej 

od lat pozostawały daremne. 

Ostatnia z odnotowanych de-

cyzji odmownych władz oparta 

została na uznaniu, iż wyma-

gany prawem rosyjskim do-

kument potwierdzający fakt 

funkcjonowania grupy od mi-

nimum 15 lat nie był wiary-

godny. W opinii eksperckiej 

uwzględnionej przez sądy kra-

jowe podważano również reli-

gijny charakter grupy. 

W skardze do Trybunału 

w Strasburgu skarżący dowo-

dzili całkowitej arbitralności 

decyzji w ich sprawie. Jako 

nieuzasadniony i skierowany 

na ograniczenie wolności reli-

gijnej grup mniejszościowych 

określili przy tym wymóg 15 

lat działalności na danym te-

renie. Strona rządowa z kolei 

wskazywała na brak spełnienia 

przez scjentologów wymogów 

formalnych, a same przepisy 

warunkujące przyznanie wła-

ściwego statusu prawnego gru-

pom podobnym do skarżących 

miały zostać ustanowione ze 

względu na konieczność za-

pobieżenia naruszeniom po-

rządku publicznego na tle re-

ligijnym.

Przystępując do merytorycz-

nego zbadania skargi, trybunał 

podkreślił, z jakimi uprawnie-

niami (m.in. możliwość naby-

wania bądź wynajmowania 

nieruchomości przeznaczo-

nych na miejsca kultu religij-

nego, dystrybuowanie religijnej 

literatury itp.) wiąże się w Rosji 

nadanie statusu prawnego gru-

pie religijnej, konkludując, iż są 

one niezbędne dla pełnego ko-

rzystania z wolności religijnej. 

Zasadnicze uwagi trybu-

nału dotyczyły jednak braku 

uwzględnienia, jako wadliwe-

go, zaświadczenia o długolet-

nim funkcjonowaniu grupy 

Scjentologów. W tym aspekcie 

w Strasburgu odrzucono argu-

ment państwa strony, iż wła-

ściwe zaświadczenie nie mo-

gło zostać wydane przez radę 

miejską Sankt Petersburga, po-

nieważ ukonstytuowała się ona 

zbyt późno, aby móc świadczyć 

o 15-letnim okresie działalno-

ści grupy skarżących. Jak ujął 

to trybunał: w żadnym miej-

scu przepisy krajowe nie mó-

wią o tym, że jednostka władzy 

lokalnej wydająca wymagane 

zaświadczenie musi być lite-

ralnie tą samą jednostką, któ-

ra funkcjonowała w momencie 

zgłoszenia przez grupę religij-

ną informacji o zawiązaniu 

się.  W konsekwencji nie moż-

na oczekiwać, że grupa skarżą-

cych ponosić ma konsekwencje 

administracyjnej reorganizacji 

władz lokalnych czy też czuwać 

nad ciągłością jej archiwów. 

Za pozbawiony podstaw 

w prawie rosyjskim uznano 

również wymóg jednego z są-

dów krajowych rozpatrujących 

sprawę, aby skarżący dostar-

czyli dowody braku działalno-

ści na tym samym terenie in-

nych grup scjentologicznych 

oraz funkcjonowania ich grupy 

w niezmienionym składzie od 

15 lat. Konkludując, trybunał 

uznał, że decyzja odmowna 

w sprawie rejestracji związ-

ku wyznaniowego pozbawio-

na była właściwych podstaw 

prawnych. 

Dodatkowo trybunał od-

niósł się do zbyt długiego 

zdaniem sędziów strasbur-

skich okresu wymaganego 

dla zarejestrowania związ-

ku religijnego, podkreślając, 

że wobec tego rodzaju ogra-

niczenia wolności wyznania 

i wolności zrzeszania się nie 

znajduje zastosowania prze-

słanka konieczności wprowa-

dzenia ograniczenia w społe-

czeństwie demokratycznym. 

Trybunał nie pominął milcze-

niem również znamiennego 

faktu, iż przez wiele lat kolej-

ne odmowne decyzje dotyczą-

ce rejestracji kościoła scjen-

tologów zawierały odmienne 

uzasadnienia: sześciokrotna 

odmowa za każdym razem 

wynikała z innego, nieprzy-

woływanego wcześniej po-

wodu. W ten sposób władze 

rosyjskie jedynie wzmocniły 

przekonanie o arbitralnym 

charakterze swego postępo-

wania wobec scjentologów. 

W konsekwencji trybunał 

jednogłośnie stwierdził naru-

szenie art. 9 EKPCz (wolność 

wyznania) w świetle art. 11 

(wolność zrzeszania się).

Scjentolodzy mają prawo być traktowani zgodnie z przepisami

dr Aleksandra 

Gliszczyńska-

-Grabias

 

adiunkt  
w poznańskim 
Centrum Praw 
Człowieka Instytutu 
Nauk Prawnych 
PAN

Zanim ta sprawa zostanie załatwiona 

ustawą, adwokatura warszawska musi 

na gruncie bieżącego stanu prawnego, 

sama rozwiązać problemy dotyczące coraz 

trudniejszych kwestii dyscyplinarnych. 

A jak wygląda pana współpraca z człon-
kami rady? Podobno bardzo różniliście się 
w poglądach, a prawie cały dotychczaso-
wy skład przetrwał zgromadzenie.

Prawie robi wielką różnicę. Proces docie-

rania się nadal trwa, ale idzie w dobrym 

kierunku. 

Czyli pana koncepcje przedstawiane na 
posiedzeniach rady przechodzą?

Tu nie chodzi o forsowanie koncepcji, 

a o wypracowanie wspólnego najlepsze-

go rozwiązania. Są w radzie osoby, z któ-

rymi się nie zgadzam, ale razem współ-

pracujemy i zawsze liczę na ich trzeźwe 

spojrzenie i zdrowy rozsądek. 

Czyli wszystko w zasadzie działa. Może 
więc będzie pana interesowała druga 
kadencja?

Raczej nie.

Bo się pan rozczarował?

Nie. Bo przyszedłem po to, żeby rozwią-

zać pewne problemy w adwokaturze. Nie 

interesuje mnie sprawowanie funkcji dla 

samego sprawowania funkcji. 

No to ile pan teraz zarobi na byciu dzie-
kanem?

6 tys. z groszami. Brutto.

I liczy pan na zrozumienie młodych adwo-
katów odnośnie do podniesienia składki 
adwokackiej, gdy spora część z nich może 
zarabia połowę tego...

Zgromadzenie pokazało, że takie zrozu-

mienie jest. Ale ci adwokaci, o których 

pani wspomina, muszą mieć świado-

mość, że różnica w granicach 30 zł w skali 

miesiąca nie umożliwi im utrzymania 

kancelarii. A sprawnie działający samo-

rząd może im w tym utrzymaniu pomóc. 

Wiem, że spotka mnie za to krytyka, ale 

uważam, że niektórzy członkowie nasze-

go środowiska, zwłaszcza młodzi, muszą 

się naprawdę zastanowić, czy właściwie 

wybrali zawód. Rynek jest przesyco-

ny, a możliwości zarobkowe ograniczo-

ne. Dam przykład – w Warszawie jest  

ok. 13 tys. taksówkarzy, my w izbie mamy  

8 tysięcy członków, radców jest ponad  

20 tys., do tego doradcy… Czy na pewno 

jest tyle pracy na rynku, aby wszystkich 

wyżywić? Nie mówiąc już o elitarności 

naszej profesji.

Jest pan najmłodszym dziekanem 
w Polsce...

Nie. Prof. Maciej Gutowski jest młodszy 

pół roku...

… ale jest pan wystarczająco młody, by 
startujący w zawodzie adwokaci mogli się 
z panem identyfikować. Z takimi pogląda-
mi chyba nie wyrośnie pan jednak na ich 
wybawcę...

Ale ja nie jestem i nie będę populistą. Wolę 

pokazać rzeczywistość. Proszę ode mnie 

nie oczekiwać tego, że zapewnię adwo-

katom egzystencję. To przekracza możli-

wości dziekana. Mogę jedynie wzmacniać 

pozycję samorządu i go usprawniać co, 

w pewnej perspektywie wpłynie na wa-

runki pracy i zarobki adwokatów.

Rozmawiała Emilia Świętochowska

Nadzwyczajne Zgromadzenie Izby Adwo-
kackiej w Warszawie zostało zamknięte. 
Co dalej?

Władzom stołecznej adwokatury udało 

się uspokoić sytuację w izbie. Teraz wra-

camy do normalnej ciężkiej samorządo-

wej pracy. Historia stołecznych zgroma-

dzeń to nie jest jednak nic szczególnego. 

W tak dużej grupie adwokatów zawsze 

będą pojawiać się różne spojrzenia na 

działalność samorządu, różne pomysły 

i koncepcje. Czasem nawet prowadzące 

do spięć czy dyskusji, którym towarzyszą 

większe emocje. Tak się stało w stołecz-

nej izbie, a zamknięte zgromadzenie jest 

momentem przywrócenia normalności. 

Co więc jest teraz dla pana najważniejsze?

Wykonanie uchwały programowej.

Da się to zrobić przy składce adwokackiej 
na poziomie 120 zł miesięcznie?

Stanowczo powiedziałem jeszcze przed 

podejmowaniem jakichkolwiek uchwał na 

zgromadzeniu, że składka w takiej wyso-

kości jest stanem prowizorycznym. Obo-

wiązuje do końca 2014 r. Docelowo, wy-

nosić będzie ok 150–160 zł. Jaka to będzie 

konkretnie kwota, będę mógł powiedzieć 

po zakończeniu prac nad wyliczeniem 

wszystkich implikacji uchwały progra-

mowej. 

A nie można było od razu obniżyć składki 
do 150 – 160 zł i uniknąć sporów?

Wtedy jeszcze nie można było. Wysokość 

składki to poważna sprawa, która musi być 

poparta analizami w związku z zadania-

mi izby. To nie jest kwota, którą można 

ustalać ot tak sobie.

I wróciły diety. Choć mniejsze...

Dotąd dziekan miał cztery diety, a reszta 

członków prezydium rady dostawała trzy 

diety. Obecnie dieta będzie mniej więcej 

na takim poziomie, jak proponowałem 

w roku ubiegłym, czyli zmniejszona o 40 

procent. Uchwała ORA określa, że dieta 

dziekana nie będzie obejmowała już do-

datku dziekańskiego. Nie wpłynie na moje 

zaangażowanie w działalność na rzecz 

izby. Moja rola w samorządzie nie spro-

wadza się do czystej ekonomii, ale uwa-

żam, że tak ciężka i czasochłonna praca 

powinna być wynagradzana. 

Tej kontrowersyjnej diety też nie dało się 
obniżyć wcześniej?

Moja propozycja obniżenia diet w paź-

dzierniku 2013 r. nie napotkała akcepta-

cji rady. 

Ucieszyło pana, że mec. Nogal cofnął 
wniosek w sprawie odwołania pana?

Mam nadzieję, że jest to przejaw pewne-

go otrzeźwienia i zrozumienia wreszcie 

tego, że samorządowi nie należy szko-

dzić. I tak adwokatura znajduje się pod 

ogromną presją, w szczególności władzy 

publicznej, która zmierza do ograniczenia 

naszych kompetencji, a więc takie działa-

nia podejmowane przez samych adwoka-

tów osłabiają środowisko jeszcze bardziej. 

Jakie jeszcze ma pan przemyślenia po 
zgromadzeniu? Padały zarzuty dotyczące 
działania m.in. pionu dyscyplinarnego.

Trzeba wprowadzić pewne zmiany. Ale 

te decyzje będą podejmowane w ramach 

samorządu, a nie będziemy o tym dysku-

tować na forum publicznym. 

Ale jakie ma pan zastrzeżenia?

Nie będę przedstawiał ich w prasie. Na-

tomiast mogę powiedzieć, że pion dyscy-

plinarny wymaga dynamizacji. 

No ale zmienia się ustawowo model postę-
powań dyscyplinarnych. To nie załatwia 
sprawy?

Koniec zgromadzeń

PAweł RybIńskI

dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej  

w warszawie

fOT

W

O

JTEK

 G

ó

RSKI

30 czy 40 zł w skali miesiąca. O tyle może wzrosnąć składka 

adwokacka w 2015 r. Prawnicy są już gotowi na podwyżkę, 

bo zaakceptowali uchwałę programową stołecznej palestry. 

Wracają też diety za pełnienie funkcji samorządowej

PreNUMerATA:

Cena prenumeraty DZIeNNIkA GAZeTA PRAwNA: wersja standard – miesięczna (październik 2014 r.): 112,70 zł: – październik–grudzień 2014 r.: 308,70 zł: wersja Premium – miesięczna 
(październik 2014 r.): 131,10 zł – październik–grudzień 2014 r.: 359,10 zł. wszystkie ceny brutto (zawierają 8% VAT). więcej informacji na stronie www.gazetaprawna.pl/prenumerata

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               3 / 8

background image

 

C4

Dlaczego państwa zdaniem kompe-
tencje sędziów budzą tak wiele 
wątpliwości? Czemu w kontekście 
sądownictwa bardzo często pojawiają 
się w debacie publicznej opinie o sitwie, 
nepotyzmie, korupcji, a wizerunek 
sądów i sędziów jest, delikatnie 
mówiąc – zły?

Prof. Ewa Łętowska

 Co tu dużo mówić: pod 

gmachem sprawiedliwości się pali. Ogień 

niestety widać. Jest kilka przyczyn. Jed-

na to paskudny obraz sądów i wymiaru 

sprawiedliwości kreowany przez stablo-

idyzowane media. Wyroki sądów, za któ-

rymi stać ma oczywiście sędzia – drań, 

sędzia – leń, sędzia podatny na korupcję 

polityczną czy dosłowną, to bardzo nośne 

tematy, które cudownie się sprzedają. A że 

to uproszczone, nie całkiem prawdziwe, 

a niszczące zaufanie i autorytet? Kogo to 

obchodzi? Sądownictwo nie ma rzecznika, 

a broni się samo źle. Bo mamy problem 

z reakcją na krytykę. Bo trzeba prosto-

wać, ale fakty, nie opinie, i to nie z pozy-

cji oblężonych w twierdzy. Sędziowie są 

przyuczeni milczeć (bo tak wygodniej) 

i przeczekać. Oficjalna reakcja rzeczni-

ków prasowych jest często spóźniona. Co 

gorzej, bronią sądownictwa przez atak, 

co nie jest najlepsze dla budowy auto-

rytetu. Jest teraz sporo różnych, czasem 

znakomitych, czasem mniej dobrych ra-

portów dokumentujących złe praktyki lub 

złe skutki działania wymiaru sprawiedli-

wości. Nie zawsze jednak uwzględniają 

one wszystkie skomplikowane mecha-

nizmy, które kryją się za orzeczeniami 

i pracą sądów. Mamy często do czynie-

nia też z niekompletnością badań do-

tyczących oceny stanu rzeczy. To z ko-

lei wina tych, którzy mają ten właściwy 

obraz wymiaru sprawiedliwości kreować. 

Tylko wtedy nie należy się na te raporty 

obrażać, lecz prostować, a jednocześnie 

wyciągać wnioski krytyczne. Skupia się 

to wszystko na sędziach szeregowych, 

którzy są poddani ciśnieniu manipulacji 

medialnej, własnej niewiedzy, własnego 

oportunizmu, bo taki też istnieje, mani-

pulacjom Ministerstwa Sprawiedliwości, 

które też występują. Bo przecież między 

drugą i trzecią władzą iskrzy i nie ma co 

tego ukrywać. W teorii się wymaga, aby 

granica między tymi władzami wyraża-

ła wręcz „separację”. Niestety, praktyka 

konstytucyjna (także orzecznictwo TK) 

jakoś nie wypracowało zasad rozumie-

nia w tym względzie art. 10 konstytucji. 

W takiej sytuacji jeśli się pali, to dzisiejsza 

dyskusja powinna się skoncentrować na 

tym, co siedzący przy stole mogą zrobić 

dla poprawy istniejącego stanu rzeczy. 

Prof. Roman Hauser

 Diagnoza prof. Łętow-

skiej jest zasadniczo trafna i pewnie w ja-

kimś sensie uzasadniona. Czytamy i wi-

dzimy, jak wymiar sprawiedliwości jest 

oceniany. Nie mamy specjalnego wpływu 

na kształt tworzonego prawa, to sprawa 

polityków. W takim zakresie, w jakim Kra-

jowa Rada Sądownictwa może wywierać 

wpływ na proces legislacyjny – robi to, bo 

pisze opinie do przedstawianych jej pro-

jektów aktów prawnych. Ale co się z nimi 

dzieje, to pani profesor doskonale wie – w 

ogóle nie są uwzględniane. Wie pani też, 

że np. prośby o opinie wpływają czasem 

z terminem czterech dni, podczas gdy my 

pracujemy raz w miesiącu na posiedze-

niach plenarnych, nie ma więc możliwo-

ści ustosunkowania się w proponowanym 

terminie w pełnym zakresie.

Prof. Ewa Łętowska

 Ale macie konstytucyjny 

obowiązek… (w kontekście dyskusji o opi-

niowaniu projektów ustaw przez KRS 

– red.). I można skutecznie (jest orzecz-

nictwo TK) zaskarżyć ustawę uchwaloną 

bez takiej opinii. Narzędzie jest, trzeba 

tylko umieć korzystać. 

Prof. Roman Hauser

 Były liczne przykłady, 

kiedy opinie dochodziły do nas spóźnione, 

była to zresztą jedna z przesłanek wnio-

sku do Trybunału Konstytucyjnego do-

tyczącego uniemożliwienia wypełniania 

KRS jej obowiązków konstytucyjnych…

Prof. Ewa Łętowska

 Proponowałabym przy-

pominać o tym uprawnieniu. 

Prof. Roman Hauser

 Przed wakacjami w Sej-

mie, a w zeszłym tygodniu w Senacie 

przedstawiałem sprawozdanie z dzia-

łalności KRS i tam o tych wpadkach po 

stronie legislatorów mówiłem. Ale wra-

cając do meritum. Tam, gdzie dochodzi 

do ataku na niezawisłość sędziowską, tam 

KRS działa. Być może w odczuciu społe-

czeństwa czy środowiska sędziowskiego 

nie dość skutecznie czy odpowiednio, ale 

na pewno w granicach wyznaczonych 

konstytucją i ustawą. Patrzę na sędzie-

go Macieja Strączyńskiego, szefa Iustitii, 

która poszukuje organu będącego rzeczni-

kiem różnych interesów sędziów. Proszę 

teraz spojrzeć na konstytucyjne i usta-

wowe kompetencje KRS. W sprawach, 

o które państwo walczycie, nasze kom-

petencje są znikome. A pewne oczekiwa-

nia ze strony Iustitii nie są możliwe do 

zrealizowania przez radę. Jeśli pojawia 

się np. atak prasowy na wyrok sądu I in-

stancji, to nie sposób oczekiwać od KRS, 

by zabrała głos, bo rada nie może oceniać 

czy komentować wszystkich sądowych 

wyroków wydanych i zaskarżalnych, ale 

w trybie kontroli instancyjnej, a nie kon-

troli dokonywanej przez radę. Po to jest 

kontrola instancyjna, aby dane orzeczenie 

zostało zaskarżone do sądu II instancji, 

i to on ma się wypowiedzieć. Jako sędzio-

wie się oburzamy, jeśli media po wyroku 

pierwszej instancji ruszają z atakiem na 

orzeczenie, że sędzia jest nieprzygoto-

wany i głupi. Mówimy: poczekajcie na 

wyrok sądu drugiej instancji, to jest we-

ryfikowalne, sprawdzalne. Jak słyszę, że 

po pierwszym wydarzeniu KRS już ma 

przejść do działania, to…

Ewa Szadkowska

 Pan mówi, że sędziowie się 

oburzają, pan się oburza, ale tego oburze-

nia nie słychać. Media swoje napiszą, ale 

potem nikt im nie wytłumaczy, dlaczego 

zrobiły to źle. 

Prof. Roman Hauser

 Bo brak jest pewnego 

elementu, który by spajał całe sądownic-

two. Nie jestem za tworzeniem nowych 

bytów, ale być może gdzieś w systemie 

wymiaru sprawiedliwości, być może np. 

przy KRS, należy usytuować rzecznika 

prasowego sądów powszechnych. Rzecz-

nicy poszczególnych sądów są najczęściej 

przypadkowi, boją się kontaktu z prasą. 

Sędzia Waldemar Żurek

 Pomysł jest bardzo 

ciekawy. Ale może najpierw odpowiem, 

dlaczego rzecznicy nie reagują. Problem 

polega na tym, że rzecznik sądu okrę-

gowego czy apelacyjnego w zderzeniu 

z mediami ogólnopolskimi nie jest rów-

noważnym partnerem, jest wręcz pew-

nego rodzaju petentem. Jego wypowiedź 

można przekręcić, skrócić, a on niewiele 

jest w stanie zrobić, bo w świat wyszła już 

poprzednia wypowiedź, która żyje swoim 

życiem. Media ogólnopolskie narzucają 

pewien ton i rzecznicy rzeczywiście się 

ich obawiają. Przykłady? KRS wielokrotnie 

apelowała o to, by nie robić reorganizacji 

Sędziowie nie chcą już 

być chłopcami do bicia

Powołanie rzecznika praw sądów pomoże 

w wykreowaniu lepszego wizerunku 

polskiego sądownictwa. Należy też 

zmienić ścieżkę wchodzenia do zawodu 

– zgodzili się uczestnicy debaty DGP. 

Prowadziły ją Dominika Sikora  
i Ewa Szadkowska

DEbata

 

Stan polskiego sądownictwa

PRof.  

EWa ŁętoWSka

pierwszy polski 

rzecznik praw obywa-

telskich, sędzia TK 

w stanie spoczynku

PRof. maŁgoRzata 

gERSDoRf

I prezes Sądu  

Najwyższego

maCiEj StRąCzyńSki

prezes Stowarzyszenia 

Sędziów Polskich 

„Iustitia”

jERzy StęPiEń 

były prezes Trybunału 

Konstytucyjnego

WojCiECH HajDuk 

podsekretarz stanu 

w Ministerstwie  

Sprawiedliwości 

z

D

CIA

 W

O

JT

e

K

 gó

RSKI

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               4 / 8

background image

 

prawnik 

 17–19 października 2014 nr 202 (3843)  

gazetaprawna.pl

naleźć formułę współpracy i budowy wi-

zerunku. To jest nasze wspólne zadanie. 

Prawdą jest, że przepisy stawiają różne 

cele ministrowi, KRS, ale ta współpraca 

się nawiązuje i tylko wspólnymi siłami 

możemy coś zrobić. Jeżeli chodzi o wize-

runek sądów, to sędziowie powinni zwra-

cać uwagę, by właściwie go kształtować. 

Tu jest pole do popisu dla prezesów, oni 

powinni się tym zająć. 

Prof. Roman Hauser

 Wracając do tego, o czym 

mówił pan prezes, sędziowie też marzyli-

by o tym, aby zawód sędziego był koroną 

zawodów prawniczych. Tylko ci, którzy 

aplikują do służby sędziowskiej spośród 

przedstawicieli innych zawodów praw-

niczych, aplikują nie do sądu rejonowego, 

tylko najchętniej do SN z powodu różnicy 

uposażenia. Dobry adwokat nie pójdzie do 

sądu rejonowego. Sytuacja sądów admini-

stracyjnych jest lepsza pod tym względem, 

dlatego tam nabór jest szerszy niż w są-

dach powszechnych, bo np. wojewódz-

kie sądy administracyjne są usytuowane  

na poziomie sądów apelacyjnych, i tam 

mamy już adwokatów, radców, przedsta-

wicieli świata nauki. 

Sędzia Maciej Strączyński

 My nie mamy ja-

kichś kolizji z adwokatami. Mam kontakty 

z Naczelną Radą Adwokacką i jest nam 

po drodze. Nam zależy na odpowiedniej 

randze wymiaru sprawiedliwości, a oni 

chcą występować przed sądem, który ma 

odpowiednią rangę. Podobnie nie mamy 

konfliktów z KRS, jeśli chodzi o perspek-

tywę patrzenia na sądownictwo. W ponad 

90 proc. zgadzamy się, gdy opiniujemy 

projekty ustaw. Co do wizerunku sądów 

– była mowa o tym, że trzeba pewne rze-

czy ludziom tłumaczyć. Być może rzeczy-

wiście potrzeba rzecznika sądów. Tak jak 

powiedział sędzia Żurek, nie ma rzecznika 

ministerstwa, jest rzecznik ministra. Ja 

to też tak postrzegam i nie oczekuję od 

niego reprezentowania sądownictwa. Były 

pomysły ze strony któregoś ministra, by 

utworzyć stanowisko rzecznika sądów. 

Co będzie, zobaczymy. Sędziowie są fa-

chowcami, którzy milczą, i to niedobrze. 

Wykształcono u nich taki odruch poprzez 

różnego rodzaju nadzór i teksty w rodza-

ju „nie wychylaj się, sąd wypowiada się 

w wyroku”.  Tu kłania się kazus sędziego 

Igora Tulei. (Skazał on doktora Mirosła-

wa G. za korupcję. W uzasadnieniu wyro-

ku porównał metody organów ścigania, 

w tym CBA, do tych z czasów stalinizmu. 

Po ogłoszeniu wyroku w mediach szero-

ko go komentował, za co został odwołany 

z funkcji rzecznika warszawskiego sądu 

ds. karnych – red.).

Jeśli określone postawy sędziów kształtu-

je nadzór, jeżeli zmiany, które nastąpiły 

w 2011 r., przez wszystkich sędziów były 

odbierane jako jego zwiększenie, to niech 

ministerstwo nie mówi, że jest inaczej. 

Niech przyjmie to do wiadomości, to ma 

realny wpływ na postawy sędziów. Jeżeli 

czują się nadzorowani, jeżeli czują zwięk-

szoną kontrolę, to im jest wszystko jedno, 

czy robi to minister, czy podporządkowa-

ny mu prezes sądu, który wykonuje jego 

polecenia. Tłumaczenie, że to nie nadzór 

ministra, nie ma sensu, bo realnie wpływa 

to na postawy sędziów.

Prof. Ewa Łętowska

 Bieda polega na tym, że 

w uzasadnieniach wiele rzeczy pisze się 

na okrągło tak, żeby nic nie powiedzieć. 

A jeśli który sędzia próbuje się wyłamać ze 

złej rutyny wyniosłego milczenia (przykład 

s. Tulei czy zabierającej głos w mediach s. 

Piwnik), to dostaje po uszach. I to wiado-

mo od kogo. Bo potrafi się im dyscyplinar-

ki inicjować. A i od kolegów też obrywają 

za wychylanie się z szeregu. 

Łukasz Bojarski

 Pomysł powołania rzecznika 

sądów powszechnych funkcjonuje w obie-

gu od pewnego czasu. W KRS zastanawia-

liśmy się kilkakrotnie nad poprawą polity-

ki wizerunkowej i informacyjnej. Jesteśmy 

adresatem takich oczekiwań, ale trzeba 

pamiętać, że nie jesteśmy reprezentacją 

sędziów, lecz organem konstytucyjnym, 

w którego skład wchodzą też przedstawi-

ciele władzy ustawodawczej i wykonaw-

czej. Dobrze, gdyby była instytucja, która 

prowadzi politykę informacyjną dotyczącą 

sądów. Nie nazywałbym jej jednak wize-

runkową, gdyż cała ta retoryka mówiąca 

o tym, by pokazywać dla równowagi do-

bre strony wymiaru sprawiedliwości, jest 

retoryką obrony, a nie o to chodzi. Ważne 

jest to, by być transparentnym, pokazy-

wać wymiar sprawiedliwości społeczeń-

stwu, tłumaczyć jego mechanizmy, ale 

też słuchać różnych głosów oceniających 

czy krytycznych, w tym pochodzących od 

organizacji pozarządowych. By uniknąć 

ataków, że chcemy uprawiać propagandę, 

mówmy lepiej o przejrzystości i informo-

waniu. Kolejny ważny element naszej rze-

czywistości to brak badań empirycznych. 

Posługujemy się dużą ilością plotek, ja-

kichś zasłyszanych gdzieś informacji, tak-

że własnych doświadczeń czy intuicji, ale 

nie mamy twardych danych dotyczących 

działania wymiaru sprawiedliwości. Gdy 

Brytyjczycy czy Skandynawowie coś re-

formują, najpierw dają pieniądze i badają 

to, co chcą zmienić. Gdy ktoś ich atakuje, 

mają dane, dzięki którym mogą uczciwie 

przedstawić swoje stanowisko i argumen-

ty. Ministerstwo Sprawiedliwości, poza 

gromadzeniem statystyk, nie prowadzi 

takich badań, nie robią tego uniwersytety. 

W ostatnich kilku latach było wiele inicja-

tyw ze strony kolejnych ministrów. Mini-

ster Kwiatkowski powołał w 2011 r. Radę 

ds. efektywności wymiaru sprawiedliwo-

ści, w której skład weszli także niezależni 

eksperci. Zastąpił go jego kolega partyjny, 

minister Gowin, i już miał inny pomysł. 

Odwołał radę i chciał budować strategię 

„Wymiar sprawiedliwości 2020” w opar-

ciu o zespoły problemowe. Zaangażował 

ludzi z całej Polski: profesura, praktycy, 

NGO. Odbyły się spotkania inicjacyjne, po 

czym nic się nie działo w poszczególnych 

ścieżkach tematycznych. Z kolei minister 

Marek Biernacki opierał się na departa-

79 sądów okręgowych, bo będzie kryzys 

z orzekaniem. Zamiast orzekać w warun-

kach nieważności, lepiej się wstrzymać. 

Niech spór rozstrzygnie Sąd Najwyższy 

w pełnym składzie. I ten przyznał sędziom 

rację. Co tymczasem podawały media? Że 

sędziom nie chce się orzekać! Nie można 

się było przebić z prawdziwym przeka-

zem, że sędziowie mają wątpliwości, bo 

w świetle orzeczeń uznawanych przez nas  

za ugruntowane podpis wiceministra jest 

nieodpowiedni! Pracujemy obecnie nad 

inicjatywą, która dostarczy odpowiedzi 

na pytania, jak pokazać dobre strony wy-

miaru sprawiedliwości. Mamy nowy skład 

KRS, nowego przewodniczącego, nowe 

plany i standardy, w tym dotyczące tak-

że organizacji prac rady. Poczekajmy rok, 

półtora, a wierzę, że efekty naszej pracy 

staną się zauważalne, także w odbiorze 

społecznym.  

Prof. Małgorzata Gersdorf

 W moim odczuciu 

istnieje przyzwolenie społeczne na atako-

wanie sądownictwa i robienie z sędziów 

chłopców do bicia. A jednostkowe złe sy-

tuacje, które występują w każdym zawo-

dzie, są podnoszone do rangi zwyczaju, 

normalności. Na pewno zdarzają się przy-

padki nieprawidłowego odnoszenia się 

do stron przez sędziów. Ale nie możemy 

generalizować. Gdy zobaczymy w gaze-

cie „sędzia, sitwa, nepotyzm”, to społe-

czeństwo odbiera to jako stan istniejący. 

A dlaczego sędziowie się nie bronią? Nie 

mają tego w zwyczaju. Nie mają zwyczaju 

wypowiadania się w swojej sprawie. Nie 

zostali przyzwyczajeni do tego, by się bro-

nić. To są wysokiej klasy specjaliści, którzy 

uważają, że mają milczeć, gdyż wypowia-

dają się tylko w wyrokach. Choć pani prof. 

Łętowska uważa, że nie są wysokiej klasy 

specjalistami.

Prof. Ewa Łętowska

 Nie zawsze są. 

Prof. Małgorzata Gersdorf

 Nie zawsze, ale jak 

mają po 300–500 spraw w referacie, to 

trudno im być wysokiej klasy specjalista-

mi, zwłaszcza biorąc pod uwagę ogromny 

rozstrzał zagadnień, z którymi się stykają.

Prof. Ewa Łętowska

 Żeby była jasność, wycho-

dzą fatalnie kształceni z uniwersytetów…

Prof. Małgorzata Gersdorf 

Ale to jest nasza 

wina, pani profesor. Źle uczymy.

Jerzy Stępień

 Obawiam się jednak, że na-

sza dyskusja zmierza w niewłaściwym 

kierunku. Zastanawiamy się nad tym, 

w jaki sposób bronić sądownictwa jako 

takiego, bo ono jest źle oceniane przez 

społeczeństwo i media, a problem jest zu-

pełnie w czym innym. Należy się zastano-

wić nad tym, co poprawić w samej drodze 

dochodzenia do stanowiska sędziowskie-

go, w pozycji sędziego itd. Taką historię 

opowiedział mi znajomy adwokat: pe-

wien patron wysłał swojego aplikanta na 

rozprawę. Sędzia, który orzekał, asesor, 

był jego kolegą ze studiów. Skończyła się 

rozprawa, zdejmują togi, wszyscy wyszli, 

oni zostają. W pewnym momencie asesor 

mówi: „Przekonałeś mnie, twój klient jest 

niewinny”. Na co tamten: „To dlaczego go 

skazałeś?”. „Bo gdybym ja go uniewinnił, 

a byłaby apelacja prokuratorska, to sąd II 

instancji najprawdopodobniej by uchylił 

wyrok. Jeśli natomiast ja go skażę, a ape-

lacja będzie dobra, to najprawdopodobniej 

sąd II instancji uniewinni twojego klienta, 

a ja nie będę miał uchylonego wyroku”. 

To rzecz straszna. Ale proszę słuchać dalej. 

Niedawno jechałem pociągiem z adwo-

katem, który opowiadał mi, jak na apli-

kacji sędzia, która była jego patronem, 

mówiła mu, że gdy ma wątpliwości, to 

raczej skazuje. Niech kolejna instancja 

uniewinnia. Takie myślenie u sędziów 

– to jest rzeczywisty problem. Uważam, 

że droga dochodzenia do stanowiska sę-

dziego jest zła. 

Dominika Sikora

 To przerażające, co pan 

mówi, bo jeśli tak myśli jeden sędzia, to 

inni pewnie też.

Jerzy Stępień

 Z mojego doświadczenia wyni-

ka, że sędzią może być ktoś, kto jest dobrze 

wykształcony, ma doświadczenie i jest 

życiowo ustabilizowany. A obecne pokole-

nia są tak bardzo zajęte organizowaniem 

sobie życia, że nie zostaje im wiele cza-

su na refleksję. Sędzią się jest 24 godziny 

na dobę. A nie przez osiem godzin pracy 

w sądzie. Dlatego powinniśmy myśleć 

o tym, by tak zbudować karierę sędziow-

ską, by trafiali tam ludzie o najwyższych 

kwalifikacjach i doświadczeniu. 

Wojciech Hajduk

 Nie jestem przekonany, 

czy te anegdoty są prawdziwe, podob-

nie jak nie wiem, czy prawdziwie oddają 

rzeczywisty stan rzeczy anegdoty, które 

sędziowie opowiadają na temat adwoka-

tów. Jest pewna rozbieżność między tymi 

środowiskami. W ocenie mojej i organu 

władzy, który mam zaszczyt reprezen-

tować, faktycznie jest moda na krytykę 

sędziów. W tej rzeczywistości, w której 

przyszło nam funkcjonować, należy od-

Wyroki sądów, za którymi 

stać ma oczywiście 

sędzia – drań, sędzia 

– leń, sędzia podatny 

na korupcję polityczną 

czy dosłowną, to bardzo 

nośne tematy, które 

cudownie się sprzedają. 

A że to uproszczone, 

nie całkiem prawdziwe 

i niszczące zaufanie 

i autorytet? Kogo to 

obchodzi?

WalDEMaR żuREk

rzecznik Krajowej 

Rady Sądownictwa

JakuB Jacyna

adwokat

PRof. RoMan 

HauSER

przewodniczący   

Krajowej Rady  

Sądownictwa

ŁukaSz BoJaRSki 

członek zarządu  

Instytutu Prawa 

i Społeczeństwa 

INPRIS 

DR MaREk niEDużak 

adwokat, współautor  

kilku raportów FOR 

dotyczących wymiaru 

sprawiedliwości

 

Dokończenie na str. 6

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               5 / 8

background image

 

C6

debata

 

Stan polskiego sądownictwa

mencie strategii i deregulacji, który opra-

cował propozycję strategii. To wszystko na 

przestrzeni ledwie kilku lat. A potrzebna 

jest ciągłość, potrzebna jest trwała, stra-

tegiczna refleksja i lepsza pamięć insty-

tucjonalna. Moim zdaniem Krajowa Rada 

Sądownictwa jest instytucją, która mogła-

by się stać zaczynem think tanku, który 

inicjuje, stymuluje i zachęca do refleksji 

na temat wymiaru sprawiedliwości. KRS 

jest teraz zarzucona sprawami personal-

nymi, ale ja widzę w niej olbrzymi poten-

cjał. Rada mogłaby np. zastanowić się, co 

należy badać, zgłaszać listy problemów,  

współpracować z socjologami. Zwłaszcza 

że nie badamy nawet procesu nominacji 

sędziowskich, choć zmieniamy co parę 

lat sposób naboru. Propozycja powrotu do 

asesury wynika właśnie z wrażeń, intu-

icji, przekonania, że ludzie, którzy przyszli 

do zawodu, nie mają przygotowania, nie 

są sprawdzeni przez środowisko. Przyjdą 

na salę sądową i nagle może się okazać, 

że się kompletnie nie nadają, a mają już 

dożywotnią nominację. Nie jest jednak po-

parta głębokimi badaniami. Bardzo mało 

wiemy, gdy przystępujemy do poważnych 

reform. Nie zastanawiamy się, jak polep-

szyć obecny proces nominacyjny, od razu 

proponujemy gruntowną reformę.

Wojciech Hajduk

 Pojawił się zarzut, że sę-

dziowie milczą. Dla mnie jest to wielki 

komplement. Sąd jest trzecią władzą. Jeśli 

rozstrzyga spór, to za sądem stoi autory-

tet państwa, sędzia nie ma więc pola do 

dyskusji, ona kończy się na sporządzeniu 

uzasadnienia. Wymiar sprawiedliwości 

to nie targowisko. Co nie znaczy, że sądy 

nie powinny mieć organu, który wszyst-

kie wątpliwości wyjaśni, zakomunikuje, 

poinformuje. Indywidualny sędzia powi-

nien milczeć, ale sądownictwo i środo-

wisko sędziowskie powinno mieć organ, 

który będzie w ich imieniu mówić i wy-

słuchiwać innych. 

dr Marek Niedużak

 To prawda, że mamy mało 

twardych danych. Opierając się jednak na 

tych, które są dostępne, możemy stwier-

dzić, że Polska wydaje sporo na wymiar 

sprawiedliwości – 0,85 proc. wydatków 

państwa – blisko dwukrotność średniej 

europejskiej (0,44 proc.). Mamy też dużo 

sędziów – 27,8 w przeliczeniu na 100 tys. 

mieszkańców, podczas gdy średnia w Unii 

to 18,9. Dlatego powinniśmy skupić się na 

tym, jak efektywniej wydawać już dostęp-

ne środki. Przykładem braku efektywno-

ści jest np. zbyt mało sędziów w sądach 

rejonowych wielkich miast, gdzie wpływ 

spraw jest kilkudziesięciokrotnie wyższy 

niż przeciętnie.

Sędzia Waldemar Żurek

  Co do równej dystry-

bucji spraw – właśnie dlatego tak nalega-

liśmy na zniesienie nadzoru administra-

cyjnego. Gdyby pierwszy prezes SN wziął 

na siebie znoszenie i tworzenie sądów 

oraz rozdzielanie etatów, to w ciągu kil-

ku lat wyrównałoby się obciążenie spra-

wami, bo etaty by naturalnie wygasały 

i tworzyły się tam, gdzie jest taka potrze-

ba. Sądy administracyjne świetnie funk-

cjonują bez nadzoru administracyjnego, 

mimo że orzekają w bardzo ważnych dla 

państwa sprawach, np. podatkowych czy 

budowlanych. 

Łukasz bojarski

 W proces nominacyjny pol-

skich sędziów, który obserwuję z bliska 

od 4 lat, jest zaangażowanych wiele 

osób i wykonują one ogromną pracę. Ale 

wciąż są tam rzeczy, które można zmie-

nić, poprawić. Mówiąc prowokacyjnie, 

to jedyny zawód w kraju, gdzie można 

dostać pracę bez złożenia CV i odbycia 

interview. Nie dostajemy od kandyda-

tów CV, bo prawo tego nie wymaga. Nie 

ma też obowiązku spotkania się z kan-

dydatami. Na podstawie wstępnej ana-

lizy akt osobowych i informacji, które 

płyną ze środowiska, trzeba wyrobić so-

bie zdanie o kandydacie, żeby wiedzieć, 

z kim ma się do czynienia. Jest to trud-

ne, zwłaszcza jeśli chodzi o sferę, którą 

na papierze trudno ocenić: charakteru, 

usposobienia, komunikatywności, kultu-

ry osobistej. KRS coraz częściej zaprasza 

na rozmowy, tym bardziej że stworzono 

możliwość robienia tego przez telebim, 

ale wciąż jest ich bardzo mało. Według 

mnie powinien być obowiązek spotkania 

się ze wszystkimi, jeśli jest ich niewielu, 

lub co najmniej z najlepszymi kandy-

datami. Brakuje też standardów oceny 

kandydatów ujednoliconych w skali kra-

ju. Ta sama opinia kolegium z różnych 

okręgów znaczy różne rzeczy. Sposoby  

głosowania na zgromadzeniu ogólnym, 

kolejna forma wyrażenia opinii o kan-

dydacie, też są różne, gdyż sposób opi-

niowania i głosowania opiera się o re-

gulaminy, które te ciała same dla siebie 

piszą. To się powoli zmienia na lepsze, 

ale ciągle w niektórych sądach nie tyle 

opiniuje się kandydatów, ile dokonuje 

wyboru i oczekuje od KRS, że będzie no-

tariuszem, jedynie potwierdzi wybór lo-

kalnego środowiska. Kolejny element to 

szczegółowa opinia sędziego wizytatora 

pokazująca sylwetkę kandydata – anali-

zę jego pracy, projekty pism, orzeczenia  

(w zależności od zawodu, który wykonu-

je). W ogóle nie mamy siatki pojęciowej 

do przekazywania złych informacji o kan-

dydatach (potem się okazuje, że wszyscy 

wiedzieli o jakichś negatywnych cechach 

kandydata, tylko nikt tego nie napisał). 

Nie ma też szczegółowego profilu kom-

petencyjnego kandydata na sędziego, 

czyli opisanego zespołu cech, jakie po-

winien posiadać. Wiemy, że ma być me-

rytorycznie przygotowany, mieć wysokie 

kwalifikacje prawnicze, ale innych rzeczy 

nie ma opisanych. Mamy zaświadczenia 

psychologiczne, które są dość zabawne 

i ograniczają się do stwierdzenia „nie ma 

przeciwwskazań”. Z kolei co do naboru 

kandydatów z zewnątrz to jednak ciągle 

dominuje w środowisku sędziowskim 

myślenie, że wolimy naszych. Trzeba się 

zastanowić, jak to zmienić. Powtarzam, 

brak nam strategicznej refleksji, badań. 

Jeśli intuicyjnie dochodzimy do wniosku, 

że model jest zły, to wracamy do asesury. 

A nie zastanawiamy się, jak naprawić sta-

ry system, dobrze sprawdzić ludzi w ra-

mach istniejącej procedury. Przez drob-

ne elementy, jak CV, spotkanie, można 

wiele zmienić. To oczywiście nie znaczy, 

że wybieramy dziś po omacku kandyda-

tów niekompetentnych. Mówię o tym, jak 

ułatwić proces, jak zwiększyć szansę, że 

dokonamy słusznego wyboru.

 

Prof. Roman Hauser

 W pewnych elemen-

tach zgadzam się z tym, co powiedział 

pan Łukasz Bojarski. Pozostawmy kwe-

stie normatywne. Bliska jest mi koncepcja 

rozmowy z kandydatem, jak to doświad-

czonemu belfrowi z długoletnim stażem 

akademickim. Ale jak przeprowadzić roz-

mowy ze 130 kandydatami na kilkanaście 

stanowisk? Musimy wspólnie z MS pewne 

reguły doprecyzować, a inne opracować, 

ale KRS sam nie może tego zrobić, bo do 

tego nie ma podstaw prawnych. 

Sędzia Waldemar Żurek

  To, co powiedział pan 

Łukasz Bojarski, jest tylko częściową praw-

dą. W aktach personalnych, prawie zawsze 

w dokumentacji, którą ma KRS, jest życio-

rys uwzględniający cały przebieg edukacji 

kandydata, zaczynając od tego, jaką szkołę 

podstawową skończył, mamy nawet opinie 

wydawane przez osoby funkcyjne, jeśli ktoś 

przechodził przez aplikację, to można tam 

znaleźć też negatywne opinie wyrażone 

wprost. Co do braku standardów – KRS 

pracuje nad standaryzacją swojej pracy, 

w ocenach cząstkowych bierzemy też pod 

uwagę skończone studia podyplomowe, 

języki obce, kursy, te standardy tworzą się 

w radzie, szczególnie w ostatnich  latach.  

Prof. ewa Łętowska

 A może zastanowilibyście 

się, czego rada nie powinna robić? Po co 

mają wyciekać do opinii publicznej in-

formacje, jak to brutalnie potraktowano 

niektórych kandydatów w postępowaniu 

awansowym? Jeżeli brak kultury praw-

nej piętnujemy na każdym kroku, to na-

wet gdy kogoś krytykujemy, to róbmy to 

w określonej formie. Mamy uogólniony 

brak kultury komunikowania się wszyst-

kich ze wszystkimi. 

Wojciech Hajduk 

Problem polega na tym, że 

stal hartuje się w ogniu. Dla orzecznika 

„ogniem” jest asesura. Bardzo jej potrze-

bujemy. Możemy tworzyć formalne wy-

magania, ale mamy kandydatów i nie wie-

my, jak ich oceniać, bo nie mają żadnego 

dorobku. Dajemy dożywotnie nominacje 

osobom, choć nie wiemy, jak się sprawdzą. 

Oceniamy po kursach, językach? Przecież 

sędzia to także empatia, doświadczenie. 

Musi być okres próbny, który pokaże, kto 

jest dobry, a kto nie.  

Łukasz bojarski 

 To, czy ktoś się sprawdza 

w praktyce, jest ogromną wartością. Ale po 

drugiej stronie mamy wartość inną – nie-

zawisłość. Musimy je zatem ważyć. Czy sę-

dzia poddawany próbie będzie niezawisły, 

czy też będzie przez całe dni i noce myślał, 

jak go oceniają inni, od których zależy to, 

czy on po tych trzech latach zda próbę, czy 

nie? Ważmy także te zagrożenia.

Prof. Małgorzata Gersdorf 

 Tryb wstąpienia 

do zawodu jest bardzo ważny i rola KRS 

nie może ograniczać się tylko do tego, że 

przyjmuje sędziego. Rola KRS powinna 

być większa. Sędziowie nie lubią słowa 

„korporacja”, choć w ich przypadku mamy 

do czynienia właśnie z przyjmowaniem 

do korporacji jak do każdej innej. Popa-

trzmy, jak to się tam odbywa w tych kor-

poracjach: zawsze jest jakiś mistrz, który 

wprowadza kandydata. Może takie ele-

menty zapożyczyć i poza już wymaganymi 

opiniami itd. można by wymagać jeszcze 

opinii i rekomendacji niezależnych osób, 

niekoniecznie z mojego sądu, bo nie tylko 

liczy się wiedza, ale też etyka i to, czy sę-

dzia jest wewnętrznie niezawisły.

 

Sędzia Maciej Strączyński

 Zwróćmy uwagę jesz-

cze na jedną rzecz. Aby do sądu przyszedł 

przyzwoitej klasy adwokat czy radca, musi 

mu się to opłacać. Nie można go zniechę-

cać warunkami pracy i pogarszaniem po-

zycji ustrojowej sędziego. A to się właśnie 

dzieje. Zgłaszają się czasem ludzie, którzy 

chcą przyjść do sądów tylko po to, by do-

stać stan spoczynku, by pracować krótko.

Trudno się dziwić, że sędziowie ich nie 

chcą, skoro ci kandydaci chcą wejść w ich 

szeregi tylko dlatego, że nie płacił od-

powiednio wysokich składek emerytal-

nych. Bardzo chętnie przyjmujemy i po-

zytywnie oceniamy młodych adwokatów 

i radców prawnych. Zdarzają się takie 

przypadki i sędziowie wolą ich niż refe-

rendarzy czy asystentów, bo oni mają na 

koncie samodzielną pracę merytoryczną. 

Nie było przy tym w ostatnich latach ta-

kiej sytuacji, aby rok po roku kandydaci 

do służby sędziowskiej szli tą samą drogą. 

Wciąż ją się zmienia.

Była aplikacja, to ją zniesiono. Powołano 

Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokura-

tury, zaczęła funkcjonować, więc przesta-

liśmy ją krytykować, choć byliśmy prze-

ciwni jej powstaniu. A w jaki sposób KRS 

ma ocenić człowieka, który pierwszy raz 

wejdzie na salę sądową już jako sędzia, bo 

wcześniej nie miał okazji, choć ma pra-

wo zgłosić swoją kandydaturę? Asesor, 

który ma być kontrolowany, też będzie 

obecnie w sytuacji pewnego obciążenia 

psychicznego. Ja nie czułem stresu, obaw, 

potrzeby orzekania pod wyższą instancję, 

kiedy sam byłem asesorem. Ale to wyni-

kało z atmosfery w sądownictwie. Nie 

było wtedy świadomości wśród sędziów, 

że jest się poddanym kontroli admini-

stracyjnej. Teraz oceny okresowe tworzą 

mentalność typu „walcz o awans, bo jak 

nie, to będziesz siedział w sądzie rejono-

wym”. Świadomość bycia kontrolowanym 

może więc wpływać na asesorów.

Jakub Jacyna

 Przez większość adwokatów 

zdecydowanie lepiej oceniane są sądy ad-

ministracyjne. Dostęp do zawodu sędziego 

dla adwokatów jest iluzoryczny, jeśli już, to 

do sądów administracyjnych, gdzie indziej 

szans nie ma. System jest zniechęcający. 

Sędzia Waldemar Żurek

 Mamy dużo zarzutów 

do legislacji, wiemy, jak często zmieniają 

się kodeksy, czyli fundamentalne dla sę-

dziów akty prawne. Przy tych zawirowa-

niach w prawie nasi sędziowie wznoszą 

się na wyżyny. Mamy problem z umie-

jętnym przekazem uzasadnień orzeczeń 

społeczeństwu – są źle sprzedane. Jeśli 

chodzi o ścieżkę kariery – nie potrafimy 

nic innego wymyślić. Ale są też pozyty-

wy. Mamy projekt ustawy o ustroju są-

dów powszechnych naszych marzeń, nad 

którym pracujemy od dwóch lat, mamy 

już tezy, teraz trzeba znaleźć legislatora, 

który przekona ministerstwo, że trzeba 

stworzyć nową u.s.p. KRS wypracowała 

tezy do założeń do nowego ustroju są-

dów, trzeba to obudować ustawą. Wi-

zerunek sądów – pierwszy w Krakowie 

wprowadziłem tzw. pokój dla prasy dla 

dziennikarzy, gdzie można skorzystać 

z akt pod nadzorem. Nie ma pośpiechu, 

nie ma tam dziennikarza pozostawione-

go samemu sobie. Mamy zespół roboczy 

ds. poprawy wizerunku, który ma wy-

pracować nowe pomysły, i wierzę w to, 

że za 1,5 roku odbiór opinii społecznej 

sędziów i orzeczeń będzie inny. 

Sędzia Maciej Strączyński

 Każdemu, kto 

chciałby w jakiś sposób działać na rzecz 

poprawy funkcjonowania czy wizerun-

ku sądownictwa, mogę zaproponować 

ludzi, którzy działają w stowarzyszeniu 

i są gotowi swoją wiedzą i doświadcze-

niem się podzielić. Ale oni muszą mieć 

świadomość, że to zostanie przez kogoś 

spożytkowane, a nie że ich praca znowu 

pójdzie na marne. Tak jak poszły na mar-

ne obszerne prace zespołu ds. poprawy 

funkcjonowania sądownictwa, chociaż 

dały one wyniki w postaci całych opra-

cowań tego, co można poprawić, by było 

lepiej dla obywateli.

Prof. ewa Łętowska

 A czy można liczyć na 

to, że Iustitia zrobi coś w rodzaju progra-

mu, żeby popracować nad rzecznikami 

prasowymi? Albo że KRS będzie świecił 

przykładem? Mediom, gdy nie przychodzą 

na konferencje prasowe,  trzeba rozesłać 

gotowca na trzy czwarte strony, a nie na 

dwie. Jak dostaną wsad, to wezmą, prze-

tworzą, wykorzystają. To bardzo ważna 

rzecz. Trzeba po ludzku napisać i rozesłać. 

Apeluję do sędziego Żurka, aby przewo-

dził takiej inicjatywie. W swoim czasie 

jako rzecznik praw obywatelskich robiłam  

prasowe konferencje, starając się o atrak-

cyjną formę dla mediów, można to też 

robić dziś, tylko regularnie, żeby zainte-

resowani się przyzwyczaili, można w ten 

sposób wiele sprzedać. Takie konferencje 

to przecież instrument i dialogu, i popu-

laryzacji prawa. 

Prof. Roman Hauser

 Wierzę, że podejmowane 

już przez nas działania przyniosą pozy-

tywne zmiany. Jestem w tej szczęśliwej 

sytuacji, że nie myślę już o awansach 

i w czasie kierowania KRS chciałbym 

doprowadzić do harmonijnej współpra-

cy szeroko rozumianego wymiaru spra-

wiedliwości. Nie wyobrażam sobie relacji 

KRS – ministerstwo o charakterze kon-

frontacyjnym, bo nic dobrego z tego nie 

wyniknie. Cieszę się więc ze wspólnych 

działań i powinno ich być więcej, są bar-

dziej nośne, mają dobry odbiór społecz-

ny. Drobiazgi, które nas dzielą, nie mają 

znaczenia, bo wszyscy chcemy w końcu 

tego samego. 

Prof. Małgorzata Gersdorf

  Podpisuję się pod 

tymi apelami, ale chcę zwrócić uwagę na 

to, że wymiar sprawiedliwości to też ad-

wokaci i radcowie prawni. Ja apelowała-

bym, żeby oni nie tylko negatywnie pa-

trzyli na sędziów, ale wspierali ich dążenia 

do poprawy warunków pracy i chwalili za 

to, za co warto ich chwalić. Jeżeli będzie-

my się nawzajem antagonizować, to sę-

dziowie też zaczną się odzywać na temat 

kruczków i wykrętów stosowanych przez 

radców i adwokatów, by przedłużyć spra-

wę, by coś spowolnić. Tylko współdziałanie 

może zakończyć się sukcesem, jeśli sądy 

będą złe, jeśli będziemy powtarzać hasła 

„nepotyzm, korupcja”, nie będzie sensu iść 

do sądu po sprawiedliwość. W obopólnym 

interesie wszystkich leży to, by sądy były 

dobre i były postrzegane dobrze. Media 

mogą pisać o wynaturzeniach, ale pokaż-

cie też dobrych sędziów. Warto odwoływać 

się do pozytywnych przykładów. 

Debatę opracowała Emilia Świętochowska

Indywidualny sędzia powinien 

milczeć, ale sądownictwo i środowisko 

sędziowskie powinno mieć organ, 

który będzie w ich imieniu mówić 

i wysłuchiwać innych 

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               6 / 8

background image

 

prawnik 

 17–19 października 2014 nr 202 (3843)  

gazetaprawna.pl

Polski prawnik nie rozwiąże problemów książką

S

ą książki i książki. 

Jedne czyta się  

z zapartym tchem,  

a drugie odstawia na 

półkę z zamiarem przeczyta-

nia, jak będzie czas. A jak to 

wygląda z książkami dla 

prawników? Zapewne hitami 

są komentarze. Pozostałe 

książki, a raczej ich autorzy, 

koncentrują się na tzw. 

twardej wiedzy. Jedne są 

zapewne ciekawe, inne nie. 

Kontynentalni prawnicy 

szukają wiedzy i komentarzy 

do niej, a jeśli zaś pojawi się 

wyjątkowo jakaś książka z 

zakresu miękkich umiejęt-

ności, to i tak napiszą ją 

teoretycy.

Nie mam nic przeciwko 

prawnikom zajmującym się 

na uczelniach wiedzą 

prawniczą i piszącym 

książki. Ale czyż nie bardziej 

przemawiającym argumen-

tem do potencjalnego 

czytelnika jest to, że jej 

autor jest praktykiem? 

Można pisać np. o negocja-

cjach i nigdy nie siadać do 

profesjonalnych negocjacji? 

Można. Czy jest to jednak 

przekonywujące? I czy 

zawartość książki pomoże 

mi lepiej negocjować?

Kupiłem kiedyś wyjątko-

wo grubą książkę o 

marketingu usług prawni-

czych napisaną przez 

znających się niewątpliwie 

na tej dziedzinie wiedzy 

profesorów kilku zacnych 

zagranicznych uczelni. 

Zainspirowała mnie do 

napisania kilku felietonów. 

W praktyce kancelaryjnej 

niestety nie pomogła mi  

w niczym. A może problem 

jest gdzie indziej: prawnicy, 

którzy są praktykami, nie 

chcą pisać książek o soft 

skills? A może ci, ktorzy 

mają głęboką prawniczą 

wiedzę, nie potrafią jej 

praktycznie przetłumaczyć? 

A może my prawnicy nie 

chcemy ich kupować i 

dlatego wydawnictwa nie 

oferują nam takich książek?

Kiedy byłem na jednej  

z konferencji zagranicznych 

w Stanach Zjednoczonych, 

którym to konferencjom 

towarzyszą obowiazkowo 

wydawnictwa prezentujące 

swoje książki, wziąłem do ręki 

książkę ,,Emerytura dla 

prawników”. Spodziewałem 

się, że jest poświęcona 

budowaniu planów finanso-

wo-emerytalnych. I jakież 

było moje głębokie zdziwie-

nie, gdy okazało się, że 

publikacja opisuje sposoby 

zakończenia prawniczej 

ścieżki kariery zawodowej. 

Nie wycofania się z niej, ale 

dalszego funkcjonowania w 

spółce prawniczej w mniej 

aktywny sposób i dalszego 

partycypowania w ,mniej-

szym stopniu w osiąganych 

zyskach! To partycypowanie 

to właśnie emerytura. Nie 

była to jedyna książka, którą 

wziąłem do ręki. Kolejna była 

równie ciekawa. Prawnicy 

wykonujący praktykę 

samodzielnie stanowią 

absolutnie wyróżniającą się 

podgrupę zawodową. 

Napotykają problemy,  

z którymi muszą radzić sobie 

sami i to nie tylko z dziedziny 

stricte zawodowej ale  

i zarządzania mini kancela-

rią. O ile ci z kancelarii 

średnich, małych i wielkich 

pracują razem, wspierają się, 

mają możliwość przedyskuto-

wania problemów – to ci, 

którzy pracują, solo, są sami. 

Stanowią największą grupę 

nie tylko w USA, ale i w 

Wielkiej Brytanii i w Polsce. 

Dostrzega się to w krajach an-

glosaskich: są nieco innym 

biznesem, mają inne potrzeby 

i inną specyfikę zawodu. I dla 

nich są specjalnie im 

dedykowane książki. Inna 

ciekawa obserwacja: tym, 

którzy dopiero zaczynają 

karierę zawodową, czyli tzw. 

start upom, szukającym 

jakichkolwiek wskazówek na 

ten temat (przecież konku-

rencja im nie pomoże), 

proponuje się książki właśnie 

na ten temat. To inna 

specyficzna grupa, ale nie 

pozostawiona sama sobie  

– w książkach znajdują to, 

czego potrzebują. Są jeszcze 

książki o prowadzeniu 

kancelarii, o komunikacji,  

o obsłudze klienta, przekony-

waniu i budowie argumenta-

cji w procesie sądowym,  

o budowaniu umów... ba o 

rodzajach wynagradzania,  

a nawet o sposobach wysta- 

wiania faktur. Anglosaskie 

podejście jest inne, ponieważ 

docenia drugą stronę 

kompetencji prawniczych, 

czyli miękkich umiejętności. 

Niestety polscy prawnicy  

w zasadzie nie przeczytają  

na temat praktycznych 

możliwości rozwiązań swoich 

problemow w żadnej  

z polskich książek. Bo ich po 

prostu nie ma. 

Oprac. PB

problem 

prawniczych książek

Maciej  

Bobrowicz 

radca prawny

sporządzając w ustawowym terminie wy-

czerpującą i merytoryczną opinię o braku 

podstaw do wniesienia skargi. Kobieta nie 

ustąpiła i wniosła apelację. Nie została ona 

jednak uwzględniona. 

 

Uzasadnienie

Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyro-

ku z 4 kwietnia 2014 r. oddalił apelację 

(sygn. akt VI ACa 1253/13). Wskazał, że 

adwokat i radca prawny odpowiadają 

za szkodę wyrządzoną mocodawcy na 

skutek swoich zaniedbań i błędów pro-

wadzących do przegrania sprawy. Pod-

stawą tej odpowiedzialności mogą być 

zarówno art. 415 kodeksu cywilnego, jak 

i art. 471 k.c. 

Powódka w apelacji podniosła zarzut 

naruszenia art. 415 k.c., co wskazuje, że 

odpowiedzialność pozwanego wywodzi 

z czynu niedozwolonego. Na niej więc 

spoczywał ciężar wykazania, że zacho-

wanie adwokata polegające na odmo-

wie sporządzenia skargi kasacyjnej na 

rzecz powódki stanowiło delikt w ro-

zumieniu art. 415 k.c., a więc narusza-

ło obowiązek powszechny, ciążący na 

każdym podmiocie. Nie sposób w świe-

tle przepisów określających zakres obo-

wiązków pozwanego jako pełnomocnika 

ustanowionego z urzędu uznać, iż miał 

on bezwzględny obowiązek sporządze-

nia skargi kasacyjnej na rzecz powódki. 

W uchwale z 21 września 2000 r. (sygn. 

akt III CZP 14/00) podjętej w składzie 7 

sędziów SN wskazał, że adwokat usta-

nowiony dla strony przez sąd może 

odmówić sporządzenia kasacji, jeżeli 

byłaby ona niedopuszczalna lub oczywi-

ście bezzasadna. Adwokat ustanowiony 

przez sąd dla strony w postępowaniu cy-

wilnym powinien z pełnym wykorzysta-

niem wiedzy fachowej odpowiedzialnie 

ocenić, czy kasacja przysługuje i czy nie 

byłaby oczywiście bezzasadna. Pozwany 

jako pełnomocnik z urzędu negatywnie 

ocenił możliwość skutecznego wniesie-

nia skargi, uzasadniając swoje stanowi-

sko w sporządzonej opinii prawnej, tym 

samym nie ma podstaw do uznania, iż 

dopuścił się deliktu uzasadniającego przy-

jęcie jego odpowiedzialności na podstawie 

art. 415 k.c. SA nie znalazł też podstaw do 

uznania, że pozwany w sposób nienależy-

ty wykonał swoje obowiązki wynikające 

z funkcji pełnomocnika z urzędu, co mo-

głoby uzasadniać jego odpowiedzialność 

na podstawie art. 471 k.c. 

Jak wskazał SN w wyroku z 13 czerwca 

2008 r. (sygn. akt I CSK 514/07) w sytu-

acji, gdy podstawą roszczenia odszkodo-

wawczego dochodzonego od pełnomoc-

nika procesowego jest twierdzenie, że 

z jego winy strona przegrała proces, za-

chodzi konieczność zbadania, czy wynik 

procesu mógł być inny, przy założeniu 

należytego wypełnienia obowiązków 

przez pełnomocnika. 

 

Komentarz

Bartłomiej Przymusiński 
sędzia

W naturze Polaków leży procesowanie 

się do samego końca. Polacy rzadko za-

wierają ugody, często odwołują się od 

orzeczeń sądów do wyższej instancji 

i bardzo często oczekują od zawodowych 

pełnomocników, że ci będą im w tym 

pomagali. Jeżeli strona jest reprezento-

wana przez zawodowego pełnomocnika, 

to do jego etycznych obowiązków należy 

informowanie strony, które działania 

procesowe są pozbawione szans na po-

wodzenie. Nikt nie oburza się, że lekarz 

odmawia pacjentowi kuracji niezgodnej 

z zasadami wiedzy medycznej, tak więc 

nie jest niczym nagannym, że adwokat 

odmawia wniesienia skargi kasacyjnej. 

Na pełnomocniku ciąży obowiązek sta-

rannego działania, ale też dokonywania 

czynności procesowych zgodnie z dobry-

mi obyczajami (art. 3 kodeksu postępo-

wania cywilnego). Adwokaci i radcowie 

prawni nie są „petentami” sądów, lecz 

współtwórcami wymiaru sprawiedliwo-

ści. Rola ich jest nie mniej ważna od roli 

sędziów. W sprawozdaniu pierwszego 

prezesa Sądu Najwyższego z działal-

ności w 2011 r. wspomniano, iż „nadal 

wnoszone są, i to przez fachowych peł-

nomocników, skargi kasacyjne i kasacje 

wadliwie sformułowane i uzasadnione, 

bardzo obszerne, z przypisami oraz cy-

tatami z piśmiennictwa i orzecznictwa, 

w których zaciera się podstawowy wa-

lor środka zaskarżenia, jakim jest kon-

kretność zarzutów i siła argumentów". 

Kwestia ta bez wątpienia powinna być 

przedmiotem refleksji samorządów za-

wodowych, bowiem w przeciwnym razie 

będzie powracał postulat wydzielenia 

z adwokatury i radców prawnych grupy 

prawników uprawnionych do występo-

wania w SN.

Sądy bronią adwokatów przed ich klientami

 

Stan faktyczny

W 2003 r. kobieta (powódka) darowała 

wnukom gospodarstwo rolne. Następnie 

nieruchomość ta została darowana cór-

ce powódki. Córka udzieliła matce  peł-

nomocnictwa do zarządu i administro-

wania nieruchomością. I tak powódka 

wniosła pozew, domagając się wypłaty 

odszkodowania za szkody wyrządzone na 

nieruchomości przez dziki i łosie. Sąd od-

dalił jednak powództwo z uwagi na brak 

legitymacji czynnej po stronie powódki, 

która nie jest ani właścicielem, ani posia-

daczem gruntu. Wniesioną przez kobietę 

apelację sąd II instancji oddalił. Na wnio-

sek kobiety sąd apelacyjny ustanowił dla 

niej pełnomocnika z urzędu do sporzą-

dzenia i wniesienia skargi kasacyjnej oraz 

zastępowania powódki w postępowaniu 

przed Sądem Najwyższym. 

I tak adwokat został powiadomiony 

o wyznaczeniu go pełnomocnikiem po-

wódki, o czym  powiadomił kobietę, poda-

jąc jej swój numer telefonu i dwa adresy 

mailowe, a także niezwłocznie zapoznał 

się z aktami sprawy. W rozmowie tele-

fonicznej poinformował klientkę, że ma 

wątpliwości co do zasadności wnoszenia 

skargi kasacyjnej, udzielając jej porady 

prawnej w zakresie dalszego postępowa-

nia i możliwości dochodzenia odszko-

dowania od Skarbu Państwa. Tak więc 

prawnik zawiadomił o braku podstaw do 

wniesienia skargi kasacyjnej, załączając 

opinię odnoszącą się do kwestii legity-

macji czynnej powódki. Takie samo pismo 

przesłał kobiecie. Klientka pozwała adwo-

kata. Zażądała od niego kwoty 83 tys. zł 

(czyli tyle, ile domagała się w poprzednim 

procesie odszkodowawczym), z powodu 

strat wyrządzonych jej przez prawnika na 

skutek samodzielnego podjęcia przez nie-

go decyzji o rezygnacji z wniesienia skargi 

kasacyjnej. Sąd okręgowy oddalił powódz-

two. Uznał, że powódka nie wykazała, że 

żądana kwota rzeczywiście się jej należała 

i że zawiśnięcie przedmiotowej sprawy 

przed SN było możliwe. Kobieta prowa-

dziła w pismach procesowych polemikę 

z ustalonym przez sąd apelacyjny stanem 

faktycznym, podczas gdy skargę kasacyjną 

można oprzeć tylko na naruszeniu prawa 

materialnego. Zarzut dotyczący ustalenia 

faktów czy oceny dowodów nie może być 

podstawą skargi kasacyjnej. W ocenie sądu 

odmowa sporządzenia przez pełnomocni-

ka skargi nie stanowi naruszenia prawa. 

Prawnik dochował należytej staranności 

Odmowa 

z przyczyn 

merytorycznych 

sporządzenia 

skargi kasacyjnej 

przez adwokata 

ustanowionego 

z urzędu nie jest 

nieudzieleniem 

pomocy prawnej

Ewa Maria 

radlińSka

ewa.radlińska@infor.pl

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               7 / 8

background image

 

C8

Zmiany w kodeksie Cywilnym

 

Ustanawianie przedstawicieli ustawowych osób prawnych

 Redakcja: ul. Okopowa 58/72; 01-042 Warszawa, tel. 22 530 40 40, faks: 22 530 40 39; e-mail: gp@infor.pl 

 Redaktor naczelna: Jadwiga Sztabińska  

 Zastępcy redaktor naczelnej: Andrzej Andrysiak, Dominika Sikora, Paweł Nowacki 

 Sekretarze: Łukasz Bąk, Rafał Drzewiecki, Anna Godlewska, Leszek Majkut,  

Mirosław Mazanec, Mira Suchodolska 

 Redaguje: Ewa Szadkowska 

 Szef działu foto: Krzysztof Cieślewicz 

 Biuro reklamy (tel. 22 530 44 44):  

Dyrektor Centrum Reklamy: Katarzyna Jasińska-Szulc 

 Szef studia DTP: Jacek Obrusiewicz 

 Produkcja: Elżbieta Stamler, tel. 22 530 42 24

kwidację. Zanim jednak przejdę do 

wyjaśnienia, co mnie się w nowej 

propozycji brzmienia art. 42 k.c. po-

doba, przedstawię problem z kuratora-

mi w ogóle. Są oni przedstawicielami 

ustawowymi osób prawnych, powoły-

wanymi w szczególnych sytuacjach. 

Wyróżniamy dwie grupy kuratorów: 

prawa materialnego i prawa proce-

sowego. W tej pierwszej grupie, poza 

kuratorami ustanawianymi w oparciu 

o wspominany art. 42 k.c., wyróżnia-

my jeszcze kuratorów ustanawianych: 

dla osoby prawnej wpisanej do reje-

stru przedsiębiorców, która pomimo 

stosowania grzywien nie wykonuje 

obowiązków rejestrowych, obowią-

zanego do niezwłocznego przepro-

wadzenia czynności wymaganych do 

wyboru lub powołania władz osoby 

prawnej (art. 26 ust. 1 w zw. z art. 28 

ustawy o KRS); 

dla stowarzyszenia, które nie po-

siada zarządu zdolnego o działań 

prawnych, obowiązanego do zwo-

łania w okresie nie dłuższym niż 

6 miesięcy walnego zebrania człon-

ków (zebrania delegatów) stowarzy-

szenia w celu wyboru zarządu; do 

czasu wyboru zarządu kurator re-

prezentuje stowarzyszenie w spra-

wach majątkowych wymagających 

bieżącego załatwienia (art. 30 prawa 

o stowarzyszeniach); 

dla spółki europejskiej do podjęcia 

czynności zmierzających do przy-

wrócenia zgodności siedziby statu-

towej i głównego zarządu SE (art. 54 

ust. 3 ustawy o europejskim zgru-

powaniu interesów i spółce euro-

pejskiej); 

dla spółdzielni europejskiej do pod-

jęcia czynności zmierzających do 

przywrócenia zgodności siedziby 

statutowej i głównego zarządu SCE 

(art. 30 ust. 3 ustawy o spółdzielni 

europejskiej); 

do przeprowadzenia wyborów no-

wych władz polskiego związku spor-

towego w razie zawieszenia w czyn-

nościach władz polskiego związku 

sportowego (art. 23 ust. 2 ustawy 

o sporcie); 

do sprawowania czynności zwykłego 

zarządu przedsiębiorstwem przed-

siębiorcy zagranicznego, jeżeli w ra-

zie odwołania pełnomocnika, jego 

śmierci lub zrzeczenia się pełnomoc-

nictwa  zagraniczny przedsiębiorca 

nie wyznaczy nowego pełnomocni-

ka (art. 6 ust. 5 ustawy o zasadach 

prowadzenia na terytorium Polskiej 

Rzeczypospolitej Ludowej działalno-

ści gospodarczej w zakresie drobnej 

wytwórczości przez zagraniczne oso-

by prawne i fizyczne);

do nadzoru nad wykonaniem okre-

ślonych w ustawie działań zmierzają-

cych do poprawy sytuacji ekonomicz-

nej zakładu ubezpieczeń (art. 188 

ust. 1 ustawy o działalności ubez-

pieczeniowej);

do nadzoru nad wykonaniem pro-

gramu postępowania naprawczego 

spółdzielczej kasy oszczędnościo-

wo-kredytowej lub Kasy Krajowej 

(art. 72c ust. 1 ustawy o SKOK-ach);

do nadzoru nad wykonaniem pro-

gramu naprawczego przez bank 

(art. 144 ust. 1 prawa bankowego).

Łatwo dostrzec dużą niejednorod-

ność przyczyn powołania kuratora. 

Jest to brak właściwych organów, 

brak możliwości działania, niewyko-

nywanie obowiązków przez zarząd czy 

w końcu sprawowania nadzoru. Raz 

jest mowa o braku zarządu, innym ra-

zem uzasadnieniem jest brak władz. 

Jeszcze inne powody stają przed kura-

torem, który ma dopilnować zgodności 

siedziby statutowej i głównego zarzą-

du czy nadzorować programy napraw-

cze. Powstaje pytanie, czy obecnego 

stanu nie da się ujednolicić? 

Trudno byłoby objąć jednym prze-

pisem wszystkie sytuacje, w których 

musi być ustanowiony przedstawi-

ciel ustawowy w osobie kuratora. 

Niemniej – o czym za chwilę – ta-

kim ujednoliceniem może być nowe 

brzmienie art. 42 k.c. Aby dopełnić 

obrazu o kuratorów prawa proceso-

wego, należy wskazać:  

kuratora ustanawianego dla stro-

ny niemającej zdolności procesowej, 

która nie ma przedstawiciela usta-

wowego oraz dla strony niemającej 

organu powołanego do jej reprezen-

towania (art. 69 k.p.c.),

kuratora ustanawianego dla jed-

nostek organizacyjnych, które nie 

mają  organów albo których organy 

są znane z siedziby (art. 79–80 prawa 

o postępowaniu przed sądami admi-

nistracyjnymi),

kuratora ustanawianego dla osoby 

prawnej lub jednostki organizacyj-

nej niemającej osobowości prawnej, 

która nie może prowadzić swoich 

spraw wskutek braku powołanych 

do tego organów (art. 138 par. 3 or-

dynacji podatkowej),

kuratora spółki ustanawianego 

w sporze o uchylenie lub stwierdze-

nie nieważności uchwały wspólników 

lub walnego zgromadzenia (art. 253 

par. 2 i art. 426 par. 2 k.s.h.),

kuratora spółdzielni ustanawianego 

w sporze o uchylenie lub stwierdze-

nie nieważności uchwały walnego 

zgromadzenia lub zebrania przed-

stawicieli (art. 42 par. 5 prawa spół-

dzielczego),

kuratora towarzystwa ubezpieczeń 

wzajemnych ustanawianego w spo-

rze o uchylenie lub stwierdzenie nie-

ważności uchwały walnego zgroma-

dzenia członków (art. 77 ust. 2 ustawy 

o działalności ubezpieczeniowej).

Jeśli dodamy do tego, że kuratorów 

wyznaczają różne sądy: rejestrowy, 

właściwy do rozstrzygania powódz-

twa czy orzekający w danej sprawie, 

a także Komisja Nadzoru Finansowego, 

nie można nie oprzeć się wrażeniu, że 

koncepcja rozproszonego statusu ku-

ratora jest faktem.

Ale pojawiło się światełko w tunelu, 

jeśli chodzi o uporządkowanie proble-

mu, przynajmniej w kontekście art. 42 

k.c. Proponuje się bowiem, aby odejść 

od restrykcyjnego brzmienia art. 42 

k.c. z ograniczeniem kompetencji ku-

ratora tylko do dwóch grup czynności 

na rzecz zwiększenia jego uprawnień. 

Zgodnie z proponowaną nowelą art. 

42 k.c., w dalszym ciągu podstawo-

wym zadaniem ustanowionego ku-

ratora pozostać ma podjęcie starań 

mających na celu powołanie zarządu. 

Jednakże kurator nie będzie już tyl-

ko ograniczony w swych kompeten-

cjach do starań o powołanie organu, 

a w braku takich możliwości o likwi-

dację osoby prawnej. W okresie, w któ-

rym osoba prawna nie będzie w sta-

nie zabezpieczyć swoich interesów, 

pieczę nad jej sprawami i majątkiem 

w zakresie czynności zwykłego zarzą-

du i reprezentacji będzie sprawował 

właśnie on. Każdorazowo sąd będzie 

mógł dostosować zakres kompetencji 

kuratora do okoliczności konkretne-

go przypadku. Kompetencje kurato-

ra miałyby więc na celu zabezpiecze-

nie interesów osoby prawnej, ale też 

ochronę innych uczestników obrotu 

do czasu powołania zarządu bądź, co 

jest ostatecznością, rozwiązanie oso-

by prawnej. 

Proponowane rozwiązanie ma 

nie tylko walor przecięcia spo-

rów doktrynalnych, odmiennej 

praktyki orzeczniczej sądów, ale 

przede wszystkim ma wymiar prak-

tyczny. Bowiem kurator prawa 

materialnego, działający w oparciu 

o art. 42 k.c., będzie mógł w interesie 

osoby prawnej podejmować działania 

w sytuacji, gdy osoba prawna nie ma 

organów, które umożliwiłyby jej dzia-

łanie.

W związku z tym nastąpi też zmia-

na treści art. 26 ustawy o Krajowym 

Rejestrze Sądowym. W ten sposób wy-

klaruje się zupełnie relacja kompeten-

cyjna między kuratorem z art. 42 k.c. 

i kuratorem rejestrowym (art. 26 usta-

wy o KRS). Ten ostatni będzie mógł 

zostać ustanowiony, tylko gdy osoba 

prawna, posiadając organy zdolne do 

działania, nie wykonuje obowiązków 

rejestrowych. Natomiast brak orga-

nów powodować będzie wykorzystanie  

art. 42 k.c. 

Nie można jednak nie dostrzegać 

pewnego niebezpieczeństwa, które już 

teraz można zauważyć w praktyce są-

dów rejestrowych. Kurator z art. 42 k.c. 

(tak jak wszyscy inni kuratorzy) winien 

być powoływany na czas przejściowy, 

związany z celem jego powołania. Nie 

może on nigdy na trwałe zastąpić or-

ganów, bo jak na razie w Polsce obo-

wiązuje teoria organów, a nie teoria 

przedstawicielstwa.

Moje ostatnie felietony poświęco-

ne były w większości krytyce zmian 

w przepisach prawa. Dotyczyła ona 

zarówno treści norm, jak i sposobu 

wprowadzania korekt. Oczywiście 

tworzenie prawa jest procesem dyna-

micznym. Zwłaszcza obecnie. Trwam 

jednak przy opinii, że zmiany są po-

trzebne, ale pod pewnymi warunkami. 

W szczególności gdy spowodowane są 

koniecznością implementacji prawa 

unijnego; jeżeli z badań empirycznych 

wynika taka potrzeba lub gdy wiado-

mo, że określone instytucje są spraw-

dzone w innych systemach prawnych. 

No i oczywiście gdy zachodzi koniecz-

ność poprawienia przepisów wadli-

wych, nieprecyzyjnych, niejasnych, 

dublujących się itd. 

W tym kontekście bardzo pozytyw-

nie odnoszę się do proponowanego 

projektu zmiany art. 42 kodeksu cy-

wilnego. Zgodnie dotychczasowym 

brzmieniem tego przepisu jeżeli osoba 

prawna nie może prowadzić swoich 

spraw z braku powołanych do tego or-

ganów, sąd ustanawia kuratora. Ten 

ostatni powinien postarać się o nie-

zwłoczne powołanie organów osoby 

prawnej, a w razie potrzeby o jej li-

Galimatias z kuratorami

Proponowana nowelizacja 

dotycząca kompetencji 

przedstawicieli ustawowych 

osób prawnych nie tylko 

przetnie spory doktrynalne,  

ale przede wszystkim  

ma wymiar praktyczny

FOT

MA

TER

iAŁ

y

 P

RASO

WE

PROf. zW. DR hAB.  

ANDRzEJ KiDyBA 

kierownik Katedry Prawa Gospodarczego 

i handlowego na UMCS w Lublinie 

20

LAT

P A T R Z Y M Y   O B I E K T Y W N I E .   P I S Z E M Y   O D P O W I E D Z I A L N I E

Zamów:

bok@infor.pl

22 761 31 27

www.sklep.infor.pl

Jedyny na rynku

 

tak praktyczny 

komentarz do ustawy o służbie cywilnej

USTAWA O SŁUŻBIE CYWILNEJ Z KOMENTARZEM

• Lektura obowiązkowa dla urzędników administracji centralnej i terenowej
•  Komentarz przygotowany przez wieloletnich pracowników administracji rządowej

 liczba stron: 544

  AuTOPROMOCJA

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               8 / 8