MI
CHAŁ
R
OZB
ICKI
prawnik
Piątek – niedziela | 21–23 lutego 2014
OGRANICZANIE
KURATELI
Podniesienie wymogów wobec kandydatów
i wzmocnienie nadzoru nad kuratorami sądowymi – to
tylko niektóre założenia zmian w prawie przygotowywane
w Ministerstwie Sprawiedliwości. Dużą część propozycji
krytykują zarówno kuratorzy, jak i eksperci
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
1 / 8
C2
„Prawnik” powstaje we współpracy z
Krajową Radą Sądownictwa
Naczelną Radą Adwokacką
Krajową Radą Komorniczą
Krajową Radą Notarialną
Krajową Izbą Doradców Podatkowych
Krajową Radą Radców Prawnych
Kodeks czy ustawę każdy może sobie
przeczytać, ale zorientowanie się, w ja-
kich okolicznościach poszczególne regu-
lacje znalazły się w porządku prawnym
– to już niełatwa sprawa. A właśnie m.in.
o tym rozmawiają Krzysztof Sobczak
i prof. Andrzej Zoll w serii wywiadów,
z których składa się ta książka.
Profesor, który od lat funkcjonuje na
styku prawa i polityki, nie boi się po na-
zwisku wskazywać ludzi, którzy przyło-
żyli rękę do uchwalenia fatalnych roz-
wiązań, nieraz wytyka też politykom
niekonsekwencję. „W pracach podstolika
prawnego przy Okrągłym Stole wspólnie
z Jarosławem Kaczyńskim zabiegaliśmy
o usunięcie z kodeksu »chuligańskiego
charakteru czynu«, ponieważ była to in-
stytucja o stalinowskiej proweniencji (…).
Mam mu za złe, że gdy był premierem,
zaakceptował przywrócenie tego prze-
pisu” – mówi.
Nie stroni też od krytyki sędziów
i Trybunału Konstytucyjnego, które-
mu w przeszłości przewodniczył. My-
liłby się jednak ten, kto sądzi, że z pu-
blikacji wyłania się zatrważający obraz
stanu praworządności w Polsce. Prze-
ciwnie, ocena profesora: nie jest źle.
A ocena książki? Jest świetna.
ESZA
biblioteka
prawnika
Prawo: ciekawa
historia
Andrzej Zoll,
Krzysztof Sobczak,
„Państwo prawa
jeszcze w budowie”,
Warszawa 2013,
wyd. Wolters Kluwer
Polska
cytat
tygodnia
W życiu nie
przypuszczałem, że
wiceminister sprawiedliwości
będzie bronił niezależności
prokuratorów przed atakami
prokuratora generalnego.
To jakiś koszmar
Edward Zalewski,
przewodniczący Krajowej Rady Prokuratury
W Ministerstwie Sprawiedliwości pra-
cuje ponad stu dwudziestu sędziów.
Zajmują różne stanowiska, od podse-
kretarzy stanu poprzez funkcje kierow-
nicze różnych szczebli, a skończywszy
na stanowisku „głównego specjalisty”
– bo wszyscy ci, którzy nie są niczyimi
przełożonymi, noszą tytuły „głównych
specjalistów”. Wszyscy obłożeni są też
zakazem orzekania przez cały czas pra-
cy w ministerstwie. Zakaz ten wynika
ze stanowiska Trybunału Konstytucyj-
nego, który nie bez racji stwierdził, że
nie można być jednocześnie przedsta-
wicielem władzy wykonawczej, siedząc
za biurkiem w ministerstwie, i władzy
sądowniczej, siadając raz na miesiąc na
sali rozpraw. Ale czy wolno takiemu sę-
dziemu występować w roli pełnomoc-
nika strony procesowej?
Prezesi od świecenia oczami
Prawo o ustroju sądów powszechnych,
ustawa stale zmieniana (zazwyczaj
zresztą na gorsze), problem sądu jako
strony postępowania w końcu rozwiąza-
ło. Zgodnie z obecnym art. 31a par. 1 pkt
5 ww. ustawy Skarb Państwa w zakre-
sie powierzonego mienia i zadań sądu
reprezentuje dyrektor sądu. Jeżeli więc
stroną postępowania jest sąd, będący
jednostką Skarbu Państwa, jego repre-
zentowanie nie leży w gestii prezesa
będącego sędzią, lecz dyrektora. Nie po-
winno więc już dojść do sytuacji, w któ-
rych prezes sądu stawał przed sądem
– niekiedy nawet własnym – jako strona.
A tak bywało: gdy w latach dziewięć-
dziesiątych sędziowie wnosili liczne po-
zwy o wyrównania wynagrodzeń, pre-
zesi sądów byli stronami postępowania
i pisali: „Wykonując polecenie ministra
sprawiedliwości, wnoszę o oddalenie
powództwa”. Wiedzieli, że powództwa
są słuszne, ale decyzje podejmował mi-
nister: oni mieli tylko „świecić oczami”.
Gdy po zmianie rządu kolejny mini-
ster (był nim Włodzimierz Cimoszewicz)
posprzątał błędy poprzedników i wy-
płacił sędziom należne różnice wyna-
grodzeń wraz z odsetkami, drwili oni
z kolegów, którzy mieli pecha być pre-
zesami w nieodpowiednim momencie:
„Zobacz, dali ci wyrównanie, a przecież
pisałeś, że ono się nikomu nie należy...”.
Specyfika służby sędziowskiej powo-
duje, że sędzia nie tylko może kierować
się zawsze własnym poglądem: on to
musi. Niezawisłość to nie prawo, ale
przede wszystkim obowiązek sędziego.
Adwokat czy radca prawny działa na zle-
cenie klienta, prokuratorowi polecenia
wydawać może przełożony, sędzia musi
decydować sam i to jest immanentna
cecha jego służby. Stąd przepisy ogra-
niczają znacznie sędziom możliwość
występowania w roli pełnomocnika
procesowego.
Kodeks postępowania cywilnego daje
sędziemu możliwość reprezentowania
przed sądem jedynie własnego dziecka
(wnuka już nie!), małżonka, rodzeństwa
oraz rodziców, dziadków i ewentualnych
dalszych przodków (art. 87 par. 1). Jest to
zatem krąg bardzo wąski, węższy nawet
niż prawne pojęcie osoby najbliższej.
W identyczny sposób określa go ustawa
z 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępo-
waniu przed sądami administracyjnymi
(art. 35 par. 1). Nadto sędzia może repre-
zentować przed sądem współuczestni-
ka sporu, w którym sam jest stroną, bo
wtedy reprezentuje też siebie samego.
Ustawodawca wskazał więc wyraźnie, że
sędzia nie powinien występować przed
sądem jako pełnomocnik. Wolno mu po-
magać tylko bliskim krewnym.
Dodatkowo zaakcentował ten zakaz
par. 21 Zbioru zasad etyki zawodowej
sędziów, uchwalonego przez Krajową
Radę Sądownictwa. Określił jasno, że
sędzia nie może świadczyć usług praw-
niczych, żadnych i nikomu. Nie ma tu
wyjątku dla ministra sprawiedliwości,
organu władzy wykonawczej. Artykuł
35 par. 2 prawa o postępowaniu przed
sądami administracyjnymi, na który po-
woływał się podsekretarz stanu Michał
Królikowski, udzielając sędziemu ujaw-
nionego w Dzienniku Gazecie Prawnej
(„Niezawisły sędzia w roli adwokata sze-
fa resortu”, 7 lutego 2014 r.) pełnomoc-
nictwa do występowania przed takim
sądem, niczego tu nie zmienia. Pozwala
on na występowanie przed sądem jako
pełnomocnik „pracownikowi jednost-
ki”, która bierze udział w postępowaniu.
Pozwala, ale...
Sędzia to nie pracownik
Przede wszystkim sędzia nie jest w ro-
zumieniu prawa niczyim „pracowni-
kiem”. To stwierdził Sąd Najwyższy
w orzeczeniu z 28 listopada 2012 r. (III
CZP 75/12). Orzekł, że sędzia nie może
być pełnomocnikiem nawet prezesa
sądu, w którym orzeka, gdyż wykonywa-
nie funkcji pełnomocnika jest zajęciem
przeszkadzającym pełnieniu obowiąz-
ków sędziowskich, może osłabiać zaufa-
nie do bezstronności, obniżać autorytet,
a w niektórych sytuacjach nawet narazić
na ujmę godności urzędu sędziego. Sę-
dzia pełni służbę dla Rzeczypospolitej,
sąd to tylko jej miejsce. Zatem nawet
sądu nie może sędzia reprezentować
jako pełnomocnik. A ministra?
Przecież sędzia tym bardziej nie jest
pracownikiem ministerstwa. Pełni służ-
bę w sądzie i z sądu otrzymuje wyna-
grodzenie. Nie zmieni tego żadne tłu-
maczenie ministra czy jego rzecznika
prasowego. Do ministerstwa sędzia jest
„tylko” delegowany, co jest zresztą klą-
twą sądów powszechnych: delegowany
zajmuje etat, wynagrodzenie trzeba mu
płacić, ale w sądzie go nie ma i muszą
zastępować go inni sędziowie, bez na-
dziei, że etat zostanie obsadzony. Stąd
kolegia sądów niemal nigdy nie wyra-
żają zgody na delegowanie sędziów do
ministerstwa. Po co minister je o zgodę
pyta, nie wiedzą nawet najstarsi górale,
bo odmowami nie przejmuje się w naj-
mniejszym stopniu.
Sędzia delegowany do ministerstwa
nie może orzekać, ale jest to – teoretycz-
nie – czasowe zawieszenie. W ostatnim
okresie głośno było o planach ograni-
czenia czasu delegacji sędziów do mini-
sterstwa, bowiem obecnie sędzia może
tam być delegowany dożywotnio. I są
w ministerstwie tacy „sędziowie” – już
tylko z tytułu – którzy budzą się z krzy-
kiem przerażenia, gdy przyśni im się
sala rozpraw. Niczego się nie boją bar-
dziej niż tego, że ktoś ich wyrwie z po-
sadki ministerialnej i każe orzekać. Gdy
więc w jednym z licznych jednoczesnych
projektów zmian prawa o ustroju sądów
powszechnych (tym z 13 grudnia 2013 r.),
opracowanych w resorcie, zapropono-
wano ograniczenie czasu delegacji sę-
dziów do ministerstwa, zrobiono to tak,
aby nikt nie musiał wrócić do orzekania.
Projekt brzmi: delegacja najwyżej na
pięć lat, potem przedłużenie, maksi-
mum na kolejne pięć lat, a potem obo-
wiązkowy powrót do sądu. Na... co naj-
mniej jeden dzień. „Dopiero” po tym
dniu kolejne dziesięć lat delegacji.
Biurko lepsze od sali rozpraw
Taki zurzędniczały sędzia być może
zgodzi się reprezentować ministra
jak adwokat, chociaż w świetle prawa
ma obowiązek tego odmówić. On nie
chce jednak być sędzią, chce być urzęd-
nikiem resortu. To dobra posada, jeśli
ktoś woli biurko od sali rozpraw. Sędzia
z przekonania, mający we krwi orzeka-
nie, nie woli. Dlatego łatwiej w mini-
sterstwie o takich, w których urzędnik
przeważa nad sędzią. W szczególności
wśród tych, którzy na delegacjach są
najdłużej.
Sędzia podejmujący się roli pełnomoc-
nika ministra sprawiedliwości przez są-
dem powinien – moim zdaniem – sta-
nąć przed sądem, ale dyscyplinarnym.
Za uchybienie godności sędziego po-
legające na świadomym świadczeniu
usługi prawniczej organowi władzy wy-
konawczej. Jeżeli zaś pełnomocnictwa
udzieliłby mu podsekretarz stanu bę-
dący sędzią, to i on uchybiłby zasadom
służby. Niewątpliwie tą sprawą powinna
się zająć Krajowa Rada Sądownictwa,
z urzędu, bo nie sądzę, by zwrócił się
do niej minister.
Sędzia delegowany może być zurzęd-
niczały, może przez wiele lat nie widzieć
sali rozpraw, ale dopóki tytuł sędziowski
ma, musi podlegać zasadom dotyczącym
sędziów. Nie można udawać, że nie jest
sędzią. Nie mogę zatem zrozumieć, ja-
kie ustawy czytał wiceminister Michał
Królikowski, gdy ustanawiał sędziego
adwokatem ministra. Ale nie pierwszy
to przypadek, gdy ministrowie, zwłasz-
cza w resorcie sprawiedliwości, czytają
inne ustawy niż te, które są w Dzienni-
ku Ustaw. I jak znam praktyki władzy
wykonawczej, nie ostatni.
felieton
na początek
Ministrze, znajdź sobie adwokata!
Sędzia podejmujący
się roli pełnomocnika
ministra
sprawiedliwości
przed sądem
powinien, moim
zdaniem, faktycznie
stanąć przed sądem
– ale dyscyplinarnym.
Za uchybienie
godności sędziego
Są w resorcie
sędziowie już
tylko z tytułu,
którzy budzą
się z krzykiem
przerażenia, gdy
przyśni im się sala
rozpraw. Niczego
się nie boją bardziej
niż tego, że ktoś ich
wyrwie z posadki
ministerialnej
i każe orzekać
MAciEj StRącZyńSKi
prezes Stowarzyszenia Sędziów
Polskich „iustitia”
FOT
.
MA
T
e
RIA
ły
P
RASO
W
e
Konkurs Jessup na
Uczelni Łazarskiego
Sześć drużyn z polskich szkół wyż-
szych stanie w szranki w polskiej edycji
55. konkursu Philip C. Jessup Internatio-
nal Law Moot Court Competition (Jes-
sup), która odbędzie się 27–28 lutego
na terenie Uczelni łazarskiego w War-
szawie. O laury powalczą reprezentanci
uniwersytetów: Warszawskiego, Wro-
cławskiego, łódzkiego, Jagiellońskiego
i Śląskiego w Katowicach oraz Katolickie-
go Uniwersytetu Lubelskiego. Przedmio-
tem konkursu jest symulacja rozprawy
przed Międzynarodowym Trybunałem
Sprawiedliwości.
Studenci zmierzą się z tematem zago-
spodarowania przestrzennego terenów
morskich oraz wybrzeży, ocenią jurysdyk-
cję krajów na danych terenach morskich,
a także ratownictwo morskie. Swoje ar-
gumenty zaprezentują w języku angiel-
skim. Zwycięscy pojadą na rozgrywki mię-
dzynarodowe do Waszyngtonu. Relację
z warszawskich zmagań opublikujemy
w tygodniku Prawnik, który jest patro-
nem medialnym konkursu Jessup.
ESZA
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
2 / 8
prawnik
21–23 lutego 2014 nr 36 (3677)
gazetaprawna.pl
Adam Ploszka
prawnik
Helsińskiej Fundacji
Praw Człowieka,
doktorant
w Zakładzie Praw
Człowieka WPiA
UW
prosto
ze Strasburga
W ostatnich dniach Europej-
ski Trybunał Praw Człowieka
wydał trzy wyroki w postę-
powaniach przeciwko Polsce,
stwierdzając naruszenie pra-
wa własności gwarantowane-
go przez art. 1 Protokołu nr
1 do Europejskiej Konwencji
Praw Człowieka.
We wszystkich sprawach
(Burczy przeciwko Polsce,
skarga nr 43129/04; Czyż
przeciwko Polsce, skarga nr
21796/05; Hajduk przeciwko
Polsce, skarga nr 6210/05) do-
szło do odebrania przez ZUS
prawa do wcześniejszej eme-
rytury osobom wychowują-
cym dzieci, które wymagają
stałej opieki. Wcześniejsza
emerytura została przyznana
pod wpływem błędu organu,
niewywołanego działaniem
świadczeniobiorcy. Skarżący
zarzucili, że w ten sposób na-
ruszono ich prawo własności
gwarantowane konwencją.
ETPC to potwierdził. Uza-
sadniając swoje orzeczenie
wskazał, że choć ingerencja
w prawo własności była prze-
widziana przez prawo, to jed-
nak doszło do naruszenia za-
sady proporcjonalności, gdyż
między przyznaniem a ode-
braniem prawa do wcześniej-
szej emerytury upłynęło zbyt
wiele czasu. Co więcej, ode-
branie prawa do świadczenia
równało się z pozbawieniem
skarżących głównego źródła
dochodu. Takie działanie
organów państwa w ocenie
ETPC naruszyło zasadę do-
brego rządzenia. Jednocze-
śnie trybunał przyznał skar-
żącym odszkodowania, które
łącznie wyniosły 14 tys. euro.
Rozpatrując omawiane
skargi Europejski Trybu-
nał skorzystał z możliwo-
ści proceduralnej wprowa-
dzonej protokołem nr 14 do
konwencji w odniesieniu do
tzw. powtarzalnych spraw (z
ang. repetitive cases). Zgodnie
z art. 28 ust. 1 punkt b kon-
wencji trybunał, zasiadając
w składzie komitetu (a więc
trzech sędziów, a nie, jak zwy-
kle, w składzie siedmioosobo-
wej izby), może wydać wyrok
w sprawie przedmiotu skar-
gi, jeśli tkwiące u podstaw
sprawy zagadnienie doty-
czące wykładni lub stosowa-
nia konwencji lub jej proto-
kołów jest już przedmiotem
ugruntowanego orzecznictwa
ETPC. Wyrokiem, w którym
po raz pierwszy doszło do
oceny zgodności z konwen-
cją odebrania przez ZUS pra-
wa do wcześniejszej emerytu-
ry dla osób wychowujących
dzieci wymagających stałej
opieki, było rozstrzygnięcie
z 15 września 2009 r. w spra-
wie Moskal przeciwko Polsce
(skarga nr 10373/05), w któ-
rym to ETPC dokonał szero-
kiej analizy tego zagadnienia,
wskazując istnienie systemo-
wego problemu, który prowa-
dzi do naruszeń prawa wła-
sności w Polsce.
Omawiane orzeczenia są
kolejnymi z serii wyroków
ETPC dotyczących tego za-
gadnienia. Niemniej regula-
cja ustawowa, która dopro-
wadziła do wspomnianych
naruszeń została wyrokiem
Trybunału Konstytucyjne-
go z 28 lutego 2011 r. (sygn.
K 5/11) uznana za niezgodną
z konstytucją, a w związku
z tym została usunięta z sys-
temu prawa.
Warto w tym miejscu pod-
kreślić, że ETPC nie stwier-
dził naruszenia prawa do
zabezpieczenia społecznego,
gdyż prawo to nie jest gwa-
rantowane przepisami kon-
wencji. Ta chroni bowiem
jedynie prawa tzw. pierw-
szej generacji (prawa oso-
biste i polityczne). Jednak
w orzecznictwie ETPC można
zaobserwować trend, zgodnie
z którym prawa socjalne zy-
skują coraz szerszą ochronę
poprzez powiązanie ich z in-
nymi prawami gwarantowa-
nymi przez konwencję, np.
z prawem do rzetelnego po-
stępowania (art. 6 konwencji)
czy, jak w omawianej sprawie,
z prawem własności.
Strasburskie konsekwencje błędów ZUS-u
PrenumerAtA:
Cena prenumeraty DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ: Wersja Standard – miesięczna (luty 2014 r.): 96,00 zł – luty–grudzień 2014 r.: 1003,75 zł. Wersja Premium – miesięczna (luty 2014 r.):
112,00 zł – luty–grudzień 2014 r.: 1188,00 zł. Wszystkie ceny brutto (zawierają 8 % VAT) Więcej informacji na stronie www.gazetaprawna.pl/prenumerata
Piotr Szymaniak
piotr.szymaniak@infor.pl
W
jej życiu olbrzymią rolę
odegrała tradycja. Wy-
chowała się pomiędzy
aktami sądowymi taty,
który wówczas był sę-
dzią, a pracami naukowymi mamy kardio-
loga. Jako dziecko rysowała więc wokandy
i reanimowała lalki. Jednak w dorosłym
życiu trudno byłoby połączyć te profesje
i trzeba było dokonać wyboru. Ten padł na
Wydział Prawa i Administracji Uniwer-
sytetu Warszawskiego. – Po pierwszym
semestrze studiów, przesiedzianym w ka-
wiarniach, rodzice wyraźnie dali mi do
zrozumienia, że czas iść do pracy. Miałam
18 lat i trzy razy w tygodniu po 12 godzin
dziennie odbierałam telefony i wysyłałam
faksy w kancelarii, w której teraz jestem
partnerem. To był los wygrany na loterii,
bo dzięki temu znam tę kancelarię od pod-
szewki – wspomina początki współpracy
z Kancelarią Wardyński i Wspólnicy ad-
wokat Stępińska-Duch.
To był jeden z dwóch przełomowych
momentów w jej karierze. Drugi był
wtedy, gdy podjęła decyzję o powrocie
do kancelarii Wardyński po ośmiolet-
niej przerwie, w trakcie której prowadziła
własną kancelarię – Mój patron i men-
tor adwokat Tomasz Wardyński zapytał
mnie, czy już udowodniłam światu, że
potrafię sobie poradzić sama. I czy mogę
już wrócić. Wróciłam. I to była najlepsza
decyzja, jaką mogłam podjąć – przyznaje
Stępińska-Duch, która podkreśla, że ad-
wokaturę traktuje nie tylko jak zawód,
lecz jako misję. – A kancelaria Wardyń-
ski i Wspólnicy jest przede wszystkim
kancelarią opartą na pewnym wyjątko-
wym systemie wartości. Kierują nią wi-
zjonerzy, ludzie przywiązani do tradycji
i etyki – dodaje.
Od początku kariery przejawiała zadat-
ki na świetnego prawnika. – Ma rzadką
kombinację cech: z jednej strony przebojo-
wość, świetne umiejętności organizacyjne
i interpersonalne, a z drugiej gruntowna
znajomość prawa i gotowość do zagłębia-
nia się w szczegóły, tak istotne w naszym
zawodzie, a często lekceważone. Nie mia-
łem wątpliwości, że Dominika będzie wy-
bitnym praktykiem prawa – mówi Bartosz
Krużewski, obecnie partner w kancelari
Clifford Chance, który śledzi jej karierę od
czasu, kiedy była jeszcze stażystką. – Jed-
nocześnie jej międzynarodowe wykształ-
cenie i obycie pozwala spojrzeć na proble-
my z szerszej perspektywy.
Stępińska-Duch specjalizuje się w pra-
wie karnym gospodarczym. Jest m.in.
absolwentką podyplomowych studiów
z zakresu prawa karnego skarbowego i go-
spodarczego na Uniwersytecie Jagielloń-
skim. Ukończyła też kurs prawa francu-
skiego i europejskiego współorganizowany
przez Université de Poitiers i Uniwersytet
Warszawski oraz kurs prawa amerykań-
skiego zorganizowany przez Centrum Pra-
wa Amerykańskiego we współpracy z Uni-
versity of Florida, Fredric G. Levin College
of Law. W 2009 r. odbyła staż zorganizo-
wany przez Radę Adwokacką w Paryżu. Te
doświadczenia procentują. – Codziennie
pracuję po francusku i angielsku. Staram
się patrzeć z szerszej perspektywy na każ-
de zagadnienie, które analizuję. Szukam
rozwiązań w innych systemach, porów-
nuję. Każdemu, z kim współpracuję, przy-
pominam, że prawo unijne jest integralną
częścią naszego systemu. A tak często jest
pomijane – przyznaje adwokat.
Pracę w dużej kancelarii łączy z ak-
tywnością w samorządzie adwokackim
i członkostwem w międzynarodowych
organizacjach prawniczych. – Nie ma
sobie równych w polskiej adwokaturze.
Wykonując bardzo wymagający zawód
w kancelarii o najwyższych standar-
dach, znajduje czas i energię, by dzia-
łać na rzecz samorządu adwokackiego
jako wicedziekan ORA w Warszawie,
przewodnicząca komisji ds. współpra-
cy zagranicznej NRA i przewodniczącą
polskiej delegacji w Radzie Adwokatur
i Stowarzyszeń Prawniczych Europy
– wylicza Mikołaj Pietrzak z kancelarii
Pietrzak & Sidor i członek warszawskiej
ORA. – Postawą etyczną, oddaniem ad-
wokaturze, profesjonalizmem i niezwy-
kłą charyzmą zyskała zaufanie i podziw
adwokatów w całej Europie – dodaje Mi-
kołaj Pietrzak.
Co tylko potwierdza, że wybór jej na sta-
nowisko przewodniczącej polskiej delega-
cji w Radzie Adwokatur i Stowarzyszeń
Prawniczych Europy (CCBE) był dobrym
posunięciem.
– Obecnie staram się wyłonić zespół
ekspertów do prac w komisjach działa-
jących przy CCBE, tak by głos Polski stał
się słyszalny w sprawach istotnych. Więk-
szość kolegów nie ma świadomości, jak
wiele spraw związanych z wykonywaniem
zawodu rozstrzyga się na szczeblu euro-
pejskim. Chciałabym rozbudzić nawyk
szerszego myślenia, pokazać, że Polska
jest silnym krajem, zmierzającym w do-
brym kierunku, liderem zmian w krajach
Europy posowieckiej, którego głos się liczy
– zapowiada Dominika Stępińska-Duch.
Żyje bardzo aktywnie i nie zwalnia
nawet w wolnym czasie. – Nigdy nie
widziałam, by moja mama snuła się po
domu bez pomysłu, co będzie robić za
dwa tygodnie lub za kilka miesięcy, dla-
tego nie znam poczucia nudy. Czas wolny
spędzam z moimi dziećmi. Kino, teatr,
spotkania z przyjaciółmi, tenis, narty,
książki. Staram się czerpać z życia jak
najwięcej, bo najbardziej w życiu lubię….
samo życie – podkreśla.
Przebojowa
FOT
.
MA
TERIA
ły
P
RASO
WE
Większość adwokatów nie ma świadomości,
jak wiele spraw związanych z wykonywaniem
zawodu rozstrzyga się na szczeblu europejskim
– mówi Dominika Stępińska-Duch,
przewodnicząca polskiej delegacji w Radzie
Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
3 / 8
C4
i od którego zależy jego kolejna kadencja.
Nie sprzyja to efektywnemu wykonywa-
niu obowiązków nadzorczych i powoduje,
że nie zawsze taki kurator kieruje się
interesem społecznym, publicznym
i budżetowym. Proponowane w tym
zakresie zmiany mają na celu zwiększenie
efektywności nadzoru i w rezultacie
spowodowanie, by mniej osób popełniało
ponownie przestępstwa i mniej było
rodzin dysfunkcyjnych. Należy pamiętać,
że liczba podopiecznych sukcesywnie od
kilku lat spada, co powinno być wykorzy-
stane do podniesienia jakości tej pracy.
Odnośnie do planowanej likwidacji ryczał-
tów za wywiady środowiskowe należy
mieć na względzie okoliczność, że
kuratorzy sądowi sporządzają wywiady
środowiskowe w oparciu o różne
podstawy prawne i w różnych fazach
postępowania w sprawach karnych,
rodzinnych i dotyczących nieletnich.
W postępowaniu karnym dodatkowa
odpłatność dotyczy tylko wywiadów
z art. 214 par. 1 k.p.k., czyli tych zlecanych
fakultatywnie na etapie postępowania
przed wyrokiem. W 2012 r. stanowiły one
tylko 2,3 proc. wszystkich wywiadów
sporządzanych przez kuratorów. Cała
reszta wywiadów – 97,7 proc. – jest
nieodpłatna. Ustawodawca zatem
w sposób zupełnie arbitralny, pozbawiony
jakiegokolwiek uzasadnienia, uznał
w 2001 r., że za wybraną część wywiadów
kuratorzy będą dostawać wynagrodzenie
ekstra. W ten sposób na ponad dekadę
zablokował rozwój profesjonalnej
diagnozy osobopoznawczej, ponieważ
prokuratorzy i sądy z powodu dodatkowej
odpłatności bardzo wstrzemięźliwie zleca-
ją wywiady przed wyrokowaniem,
co odbija się na trafności orzecznictwa.
Często natomiast zlecają je policji, która
zawsze wykonuje je nieodpłatnie, ale ich
jakość pozostawia wiele do życzenia.
Propozycja ujednolica rozwiązania w tym
obszarze wychodząc z oczywistego
założenia, że sporządzanie wywiadu
w postępowaniu karnym, niezależnie
od podstawy prawnej, powinno być
zwyczajnym obowiązkiem służbowym
kuratora.
Odnośnie do planowanego przez nas
ograniczenia roli kuratorów społecznych
należy stwierdzić, że w uzasadnieniu do
projektu ustawy z 2001 r. pojawił się
następujący zapis, wyrażający intencję
ustawodawcy: „Na podkreślenie zasługuje
przepis (art. 2), który ustanawia model
kurateli zawodowo-społecznej, stanowiąc
dyrektywę do budowy całego systemu
kurateli”. Z całą stanowczością należy
wskazać, że to założenie nie zostało
zrealizowane, a model, który na gruncie
obowiązującej ustawy wykształcił się
w polskiej rzeczywistości, to raczej model
kurateli społeczno-zawodowej. Kuratorzy
społeczni, zamiast wspomagać i odciążać
kuratelę zawodową w wykonywaniu
spraw najłatwiejszych, de facto zdomino-
wali wykonawstwo objęte zadaniami
kurateli. Jako przykład można podać
okoliczność, że w 2012 r. wykonywali
60 proc. dozorów w sprawach karnych i aż
70 proc. nadzorów w sprawach rodzin-
nych i nieletnich. Założeniem projektu nie
jest fizyczne ograniczenie liczby
kuratorów społecznych, lecz spowodowa-
nie, by wykonywali oni sprawy łatwe,
nieobarczone poważnymi czynnikami
ryzyka, zaś kuratorzy zawodowi – sprawy
Kuratorzy sądowi
Założenia zmian w ustawie
Naprawa czy demontaż systemu
„Demokratycznie” wybierany kurator
okręgowy w istocie jest zakładnikiem
środowiska, z którego się wywodzi
Podniesienie wymogów wobec kandydatów i wzmocnienie nadzoru nad kuratorami
sądowymi – to tylko niektóre założenia zmian w prawie przygotowywane w Ministerstwie
Sprawiedliwości. Dużą część propozycji krytykują zarówno kuratorzy, jak i eksperci
politycznej oraz siły lobbingu korporacyj-
nego. W zakresie wymogu niekaralności
należy wskazać, że chodzi jedynie o jego
literalne zapisanie w przepisach prawa.
Nie oznacza to, by do tej pory przenikały
do służby kuratorskiej osoby karane,
trudno bowiem byłoby wtedy mówić
o „nieskazitelności charakteru” kandyda-
ta. Omawiane założenie ma na celu
przede wszystkim uporządkowanie
i zobiektywizowanie wymogów wobec
osób aspirujących do służby kuratorskiej.
Sankcje za łamanie prawa przez kurato-
rów staną się adekwatne do standardów
obowiązujących w wymiarze sprawiedli-
wości i analogiczne do innych zawodów
zaufania publicznego, np. służby cywilnej.
Projekt przewiduje, że stosunek pracy
kuratora zawodowego ulegnie rozwiąza-
niu z mocy prawa, jeśli popełni on
umyślne przestępstwo ścigane z oskarże-
nia publicznego i zostanie za nie
prawomocnie skazany. Skazanie kuratora
za przestępstwo nieumyślne będzie zaś
podstawą do fakultatywnego rozwiązania
stosunku pracy za wypowiedzeniem.
Wspomnieć też należy o tym, że projekt
poszerza podstawy odpowiedzialności
dyscyplinarnej. Obok dotychczasowego
„naruszenia obowiązków kuratora” będzie
on odpowiadał również za czyny
stanowiące naruszenie powagi lub
godności służby kuratorskiej. Jest to
bardzo ważna zmiana, nawiązująca do
rozwiązań właściwych dla innych
zawodów zaufania publicznego, eliminu-
jąca dotychczasowe trudności w pocią-
gnięciu do odpowiedzialności kuratora,
który poprawnie wykonuje obowiązki
służbowe, lecz np. zachowuje się
szczególnie nieetycznie poza służbą.
Nadzór nad służbą kuratorską nie zawsze
może być sprawowany właściwie,
ponieważ aktualnie obowiązująca ustawa
wadliwie konstruuje niektóre jego
mechanizmy i narzędzia. Najpoważniej-
szym problemem jest sposób wyboru
kuratora okręgowego. Jest on dokonywany
przez prezesa sądu okręgowego, ale
jedynie pomiędzy dwoma kandydatami
przedstawionymi mu przez okręgowe
zgromadzenie kuratorów. Wybór jest
zatem iluzoryczny, a faktycznej obsady
swojego szefa dokonują sami kuratorzy.
Rozwiązanie to jest dysfunkcjonalne
i niespotykane w innych służbach
państwowych. Mimo że prawo nakłada na
ministra i prezesa sądu okręgowego
odpowiedzialność za należyte wykonywa-
nie orzeczeń, to jednocześnie pozbawia
ich bezpośredniego wpływu na obsadę
kadry zarządzającej służbą powoływaną
do realizacji tego zadania. „Demokratycz-
nie” wybierany kurator okręgowy, chociaż
w wielu przypadkach stara się dobrze
wykonywać swoje obowiązki, w istocie jest
zakładnikiem środowiska, z którego się
wywodzi, przed którym odpowiada
wymagające profesjonalnego przygotowa-
nia, specjalistycznych umiejętności
i doświadczenia. Zapotrzebowanie na
usługi kurateli społecznej będzie
sukcesywnie spadać z powodu niżu demo-
graficznego, zmniejszającej się przestęp-
czości i liczby skazań oraz zmian
w polityce karnej, która zakłada upo-
wszechnianie sankcji niewykonywanych
przez kuratorów – zwłaszcza grzywny.
B
rak jest merytorycznych
i rzeczywistych argumentów
uzasadniających wprowadzenie
proponowanych przez
Ministerstwo Sprawiedliwości
rozwiązań. Ich wadą jest krańcowa
rozbieżność między zakładanymi celami
a wskazanymi narzędziami ich realizacji.
Skutki będą oczywiste: demontaż, wręcz
likwidacja Kuratorskiej Służby Sądowej
w Polsce, już dzisiaj w pełni profesjonalne-
go i ważnego podmiotu w sądownictwie,
zwłaszcza w zakresie wykonawstwa
orzeczeń sądów karnych oraz rodzinnych
i dla nieletnich. Owe rozwiązania są
zaprzeczeniem idei społeczeństwa
obywatelskiego, fundamentalnej
w strategii na lata 2014–2020 podpisanej
5 lutego 2014 r. Zmienią istotę zawodu
kuratora sądowego: nie człowiek, obywatel,
jak było i jest, a przepisy, procedury będą
najważniejsze. Zlikwidują samorząd
kuratorski – a tylko dzięki poczuciu misji,
dzieki wiedzy, doświadczeniu, kreatywno-
ści i właśnie samorządowi kuratorskiemu
kuratorzy sądowi (mimo wieloletnich
zaniedbań ze strony Ministerstwa
Sprawiedliwości) w pełni profesjonalnie
wykonują orzeczenia sądów i coraz to
nowe zadania. Warto też zauważyć, że
proponowane rozwiązania są całkowicie
sprzeczne z Rekomendacją NR R(92)16
Komitetu Ministrów dla państw człon-
kowskich i z Europejskimi Regułami
dotyczącymi sankcji i środków alternatyw-
nych (nr: 3, 38, 40, 45, 47, 53,71, 89).
Jedynie na pozór korzystny jest zapis
dotyczący sekretariatów zespołów
kuratorskich. Bez zabezpieczenia
odpowiedniej liczby etatów urzędniczych
dla każdego zespołu kuratorskiego,
proporcjonalnej do liczby zadań i kurato-
rów w zespole, w praktyce będzie on
sankcjonował stan obecny. Do przeciąże-
nia różnorodnymi obowiązkami, do
groźby ataków ze strony ludzi i zwierząt,
do konieczności pokrywania z własnej
kieszeni kosztów wykonywania orzeczeń
sądowych, wypalenia zawodowego czy
Krzysztof
MycKa
sędzia, naczelnik
wydziału kurateli
w departamencie
wykonania orzeczeń
i probacji Ministerstwa
sprawiedliwości
HenryK
PawlaczyK
przewodniczą-
cy Krajowej rady
Kuratorów, kurator
okręgowy sądu okręgo-
wego w Bydgoszczy
P
rzygotowaliśmy założenia
zmian w ustawie o kuratorach
sądowych, ponieważ sprawnie
i skutecznie działająca
kuratorska służba sądowa
stanowi ważny element wymiaru
sprawiedliwości. 12 lat obowiązywania
ustawy o kuratorach sądowych to
wystarczająco długo, by dokonać
krytycznego przeglądu funkcjonowania
przepisów ustrojowych i organizacyjnych
w praktyce oraz zdiagnozować problemy
wymagające interwencji ustawodawcy.
Ustawa w okresie swego obowiązywania
nie podlegała istotnym zmianom, podczas
gdy bliźniacza, uchwalona w tym samym
dniu, ustawa – Prawo o ustroju sądów
powszechnych była w tym czasie
nowelizowana ponadczterdziestokrotnie.
Istotny wpływ na zmiany miała również
konfrontacja ze służbami probacyjnymi
krajów europejskich. Duże są oczekiwania
wobec takich służb w Europie w kontek-
ście zwalczania przestępczości, patologii
w rodzinie, profilaktyki i poszukiwania
najlepszych alternatyw dla zakładów
karnych, postrzeganych jako nieskuteczny
i najbardziej kosztowny sposób walki
z przestępczością. Projekt założeń został
opracowany po przeprowadzeniu przez
Ministerstwo Sprawiedliwości głębokiej
analizy wieloletniej pracy nadzorczej,
badań naukowych, danych statystycznych
oraz praktyki związanej z wykonywaniem
orzeczeń sądowych. Pozwoliło to na
zdiagnozowanie zjawisk, które ogranicza-
ją efektywność kuratorów i mają swe
źródło w wadliwych rozwiązaniach
ustawowych, zwłaszcza w obszarze
nadzoru (np. w sposobie powoływania
kuratora okręgowego oraz w zbyt wąskich
i niejasnych kompetencjach kierownika
zespołu), zasad naboru do służby, oceny
pracy, awansu zawodowego, zasad
odpowiedzialności dyscyplinarnej oraz
rozwiązań regulujących stosunek pracy.
Rozwiązania te negatywnie przekładają
się na jakość, sprawność, efektywność oraz
stopień zaangażowania w wykonywanie
zadań, co znajduje wyraz np. w wysokiej
powrotności do przestępstwa podopiecz-
nych.
Prace nad nowelizacją zaczęły się w 2007 r.
i od początku podniesienie standardów
wymagań wobec kandydatów na
kuratorów zawodowych było w niej
przewidziane. Długotrwałość prac nad
projektem stanowi wypadkową wielu
czynników, również zewnętrznych, w tym
zmiany procedur legislacyjnych, woli
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
4 / 8
prawnik
21–23 lutego 2014 nr 36 (3677)
gazetaprawna.pl
Naprawa czy demontaż systemu
braku możliwości awansu i nagradzania
dojdzie wielostopniowy, niczym
nieograniczony i uznaniowy nadzór
wszystkich możliwych przełożonych nad
kuratorem sądowym – będącym organem
postępowania wykonawczego. Dojdzie
praca w ciągłej obawie jej utraty lub
przeniesienia.
Innymi słowy, zamiast ulepszać, niszczy
się profesjonalną i proobywatelską służbę,
która jako jedyna w przestrzeni wymiaru
sprawiedliwości cieszy się uznaniem
społeczeństwa sięgającym 66 proc. Nasze
rozgoryczenie jest tym większe, że dzieje
się tak w okresie, w którym obchodzimy
95-lecie kurateli sądowej w Polsce.
Uważamy za niezbędne i domagamy się:
– wprowadzenia sekretariatów zespołów
kuratorskich z kierownikiem sekretaria-
tu, zapewniających obsługę biurową
każdego zespołu (kierowanego przez
kierownika zespołu),
– włączenia wywiadów środowiskowych
i innych zadań już wykonywanych przez
kuratorów sądowych do standardów ich
pracy,
– określenia jasnych zasad używania
prywatnych samochodów do wykony-
wania zawodu,
– zaliczenia zawodu kuratora do zawodów
wykonywanych w trudnych warunkach,
– jasnych i czytelnych kryteriów awansu,
aplikacji kuratorskiej w ramach
Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokura-
tury,
– określenia kuratora rodzinnego jako
organu postępowania wykonawczego,
– określenia procedur odbierania dzieci,
wykonywania kontaktów rodziców
z dziećmi,
– powołania kuratora krajowego w randze
dyrektora departamentu w Minister-
stwie Sprawiedliwości.
P
odstawową wadą projektu
założeń zmian w ustawie
o kuratorach sądowych są
błędne tezy odnośnie do celów
nowelizacji. Najprawdopodob-
niej wynika to z faktu, iż autorzy
dokumentu nie znają specyfiki pracy
kuratorów. W projekcie pojawia się m.in.
sformułowanie ,,przewlekłe wykonywa-
nie orzeczeń przez kuratorów”. Przecież
kuratorzy mają niewielki wpływ na czas
trwania wykonania orzeczeń. W sytuacji
gdy sąd np. zawiesi warunkowo wykona-
nie kary na pięć lat, oddając skazanego
pod dozór kuratora, to orzeczenie to
będzie wykonywane przez ten okres.
W niektórych wskazanych w kodeksie
karnym wypadkach możliwe jest
wyznaczenie nawet dłuższych okresów
próby i kuratorzy zobowiązani są do
wykonywania dozorów nawet przez
10 lat. Podobna sytuacja ma miejsce
w wypadku sprawowania dozoru nad
Podstawową wadą
projektu są błędne
tezy dotyczące
celów nowelizacji.
Prawdopodobnie
wynika to z faktu, iż
autorzy dokumentu
nie znają specyfiki
pracy kuratorów
osobami warunkowo przedterminowo
zwolnionymi. Również w przypadku
sprawowania nadzorów nad osobami
nieletnimi okres wynika z orzeczenia
sądu. Należy dobitnie zaakcentować,
że wskaźniki dotyczące sprawności
postępowań sądowych w żadnym
wypadku nie mogą się odnosić do
czynności kuratorów. Jest to błędny
sposób rozumowania wielokrotnie
powtarzany przez departament wykona-
nia i orzeczeń i probacji Ministerstwa
Sprawiedliwości w różnych opracowa-
niach, budzący słuszne rozgoryczenie
wśród kuratorów sądowych, którzy
nie mogą się przebić ze swoimi racjami
w tym zakresie.
Za niezrozumiałe należy uznać wskaza-
nie w projekcie założeń „wysokiego
poziomu kosztów związanych z wykony-
waniem orzeczeń i funkcjonowaniem
kuratorskiej służby sądowej”. Autorzy
założeń nie podają żadnych informacji
dotyczących rzetelnego i rzeczywistego
wyliczenia tych kosztów, zwłaszcza w sto-
sunku do liczby osób objętych czynno-
ściami podejmowanymi przez kuratorów
sądowych. Stoję na stanowisku,
że rozwiązanie istotnych problemów
społecznych związanych z wykonywa-
niem środków probacji nad ponad pół
milionem osób nie może być rozwiązane
metodą bezgotówkową.
Naiwnością byłoby twierdzenie,
że probacja nic nie kosztuje. Jest tylko
mniej kosztowna od umieszczania
dorosłego w zakładzie karnym czy
nieletniego w zakładzie poprawczym
lub placówce wychowawczej.
W projekcie czytamy o „wysokim
poziomie powrotności do przestępstwa
osób poddanych oddziaływaniom
kuratora sądowego”. Wskazać należy, że
na skuteczność i efektywność oddziały-
wania kuratora ma wpływ nie tylko jego
zaangażowanie w wykonywanie
obowiązków służbowych, ale również
sprawnie funkcjonujący system instytucji
pomocowych, który jest niewystarczający
do przeprowadzenia skutecznej resocjali-
zacji. W tym kontekście zasygnalizować
należy systemowy problem braku
zatrudnienia osób poddanych oddziały-
waniu kuratora sądowego.
Nie wiadomo, co mieli na uwadze autorzy
założeń, wskazując na kwestie „wysokie-
go poziomu zaludnienia jednostek
penitencjarnych”. Zaakcentować należy,
że problem przeludnienia zakładów
karnych nie może zostać rozwiązany
poprzez nowelizację ustawy o charakterze
pragmatyki służbowej.
Zmiana ustawy z całą pewnością nie
rozwiąże kwestii „zaniku profesjonalnej
diagnozy kryminologicznej”. Kurator jest
organem postępowania wykonawczego,
a owa diagnoza powinna być formułowa-
na na etapie postępowania przygotowaw-
czego. Tego rodzaju zagadnienie może
być uregulowane jedynie w kodeksie
postępowania karnego, a nie w pragma-
tyce służbowej. Zupełnie niezrozumiałe
(z powodów jak wyżej) jest wskazanie,
że zmiana ustawy wpłynie na „znaczne
rozmiary patologii objętej zadaniami
sądownictwa rodzinnego”.
Krytycznie należy ocenić przyznanie
ministrowi sprawiedliwości uprawnienia
do decydowania, w skali kraju, o przydzie-
laniu zwolnionych stanowisk kurator-
skich lub ich znoszeniu. Ręczne
sterowanie nie może przynieść oczekiwa-
nych skutków.
W projekcie założeń przyjmuje się swoistą
dwuwładzę, dając ministrowi sprawiedli-
wości uprawnienie do powołania
kuratorów okręgowych. Tego rodzaju
kompetencja narusza, w mojej ocenie,
zasadę trójpodziału władzy.
Krokiem we właściwym kierunku jest zaś
podjęta przez autorów założeń próba
precyzyjnego uregulowania statusu
zawodowego kuratorów sądowych. Z kolei
ograniczenie roli kuratorów społecznych
byłoby posunięciem trafnym pod
warunkiem, że zwiększy się liczbę
kuratorów zawodowych – co wobec
polityki zaciskania pasa jest mało
prawdopodobne. Dotychczas obowiązują-
ce rozwiązania również zakładały
ograniczenie liczby kuratorów społecz-
nych, co wobec wskazanych wyżej ograni-
czeń finansowych okazało się fikcją.
Praktycznie nadzór nad służbą kuratorską
sprawują kuratorzy okręgowi. Zaakcento-
wać należy, że łączą oni uprawnienia
związane z kierowaniem służbą
kuratorską z wykonywaniem merytorycz-
nych wizytacji i lustracji. Te czynności
w mojej ocenie powinny zostać rozdzielo-
ne. W praktyce okręgów, w których
zatrudnionych jest niewielu kuratorów,
takie rozwiązanie nie miałoby sensu,
dlatego trafniejsze byłoby umieszczenie
nadzoru merytorycznego na poziomie
apelacji.
Rada Europy ustanowiła Europejskie
Reguły Dotyczące Sankcji i Środków
Alternatywnych. Przyjęte one zostały
19 października 1992 r. przez Komitet
Ministrów Rady Europy na podstawie
art. 15b Statutu Rady Europy. Reguły te
mają na celu dostarczenie zbioru norm,
które umożliwiłyby organom ustawodaw-
czym państw członkowskich Rady Europy
oraz organom władzy orzekającej
i wykonawczej zapewnienie sprawiedli-
wego oraz efektywnego stosowania
sankcji i środków alternatywnych.
Jednym z celów tych reguł jest sformuło-
wanie jasnych zasad postępowania dla
pracowników odpowiedzialnych za ich
wykonywanie oraz dla wszystkich
członków społeczności, którzy w tym
uczestniczą. Reguła 41 zaleca, aby
„personel zawodowy podlegał organom
władzy wykonawczej określonym
w przepisach prawa”. Podkreślić trzeba,
że owa reguła używa tu dosyć pojemnego
określenia „władza wykonawcza”, przy
czym zgodnie z Regułą 12 odróżnia ją
od „władzy sądowej”, której organ będzie
„podejmował decyzje o nałożeniu lub
cofnięciu sankcji alternatywnej”.
Nasze rozwiązania w tym zakresie,
co trzeba uczciwie przyznać, są z tymi
regułami niespójne. Uregulowanie
prawne zawarte w ustawie o kuratorach
sądowych, przy braku jednoznacznego
wskazania podległości kuratorów władzy
wykonawczej na wzór np. służby
więziennej, wskazuje o zawisłości
kuratorskiej służby sądowej od władz
sądowych, a także o silnym związku
organizacyjnym polskich kuratorów
sądowych z sądownictwem powszech-
nym. To poważny dylemat dla polskiego
prawodawcy, którego autorzy założeń nie
dostrzegają. W naszej tradycji kuratela
jest ściśle związana z sądem. Wynika to
już z samej nazwy ,,kuratorska służba
sądowa’’. Dlatego rozstrzygnięcia od
ustawodawcy wymaga kwestia podległo-
ści szeroko rozumianej służby probacyj-
nej. Czy ma ona być jak dotychczas
,,sądowa” , czy też, jak więziennictwo,
autonomiczna i podlegać ministrowi
sprawiedliwości? Osobiście, biorąc pod
uwagę naszą rodzimą tradycję, opowia-
dam się za pierwszym rozwiązaniem.
U
podstaw służby kuratorskiej
leży jej wychowawczo-reso-
cjalizacyjny charakter
sięgający korzeniami
oświeceniowej filozofii prawa
(C. Beccaria, J. Bentham, I. Kant, G. Hegel),
„pozytywizmu prawniczego” ( J. Austin,
R. von Ihering, H. Hart,) oraz współcze-
snych koncepcji kryminologicznych
i resocjalizacyjnych. W większości państw
europejskich systemy wykonywania kary
opierają się nie tyle na resocjalizacyjnej
misji służb wykonawczych, ile na roli
pomocniczej w procesie readaptacji
społecznej podopiecznych. Zadania te na
ogół wykonują służby probacyjne
podlegające pod samorządy lub struktury
rządowe. Ich działalność wynika
z przyjętych założeń:
– uspołeczniającego charakteru wykony-
wanej kary kryminalnej opartego na
współpracy wielu środowisk obywatel-
skich (stowarzyszeń, fundacji, szkół,
uczelni, samorządów itp.),
– progresywnego systemu wykonywania
kary (w tym i penitencjarnej) polegającego
na stopniowym łagodzeniu kary w miarę
postępów resocjalizacyjnych sprawcy,
– probacyjnej polityce karania polegającej na
szerokim stosowaniu kar wolnościowych,
– ekspercko-koordynującej roli służb
wykonawczych (kuratorskich czy
probacyjnych) polegającej na zaprojekto-
wanej pomocy skazanym w celu
umożliwienia im zorganizowania życia
na nowo.
U podstaw polskiego systemu wykonania
kary leżą zmodyfikowane rozwiązania
prawne z okresu PRL oparte na zbankru-
towanych założeniach skuteczności
nadzoru administracyjno-formalnego nad
osobą sprawcy. Dlatego też trudno
oczekiwać od takiego systemu wymiernej
efektywności mierzonej skuteczną
resocjalizacją czy readaptacją społeczną.
Analizując projekt założeń zmian
w ustawie o kuratorach sądowych, trudno
nie oprzeć się wrażeniu, że proponowane
zmiany mają charakter poboczny, a więc
mało istotny wobec problemu zwiększa-
nia efektywności merytorycznej pracy
kuratorów sądowych.
Marek
konoPczyński
prof. nzw. dr hab.,
rektor Wyższej szkoły
nauk społecznych Peda-
gogium w Warszawie,
członek rady Polity-
ki Penitencjarnej przy
Ministerstwie
sprawiedliwości
Wojciech
DziUban
sędzia sądu apelacyjnego
w krakowie, współautor
ustawy z 27 lipca 2001 r.
o kuratorach sądowych
Dokończenie na str. 6
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
5 / 8
C6
wymiaR spRawiedliwośCi
Tempo rozpatrywania spraw
Proponowane zmiany nastawione są na
regulację aspektów formalno-admini-
stracyjnych i organizacyjno-pracowni-
czych kurateli z widoczną perspektywą
ograniczenia jej samodzielności
i samorządności.
Propozycja wzmożenia nadzoru
administracyjnego nad służbą kurator-
ską oraz zmniejszenia nakładów
finansowych na jej funkcjonowanie
(czego przykładem jest próba ogranicze-
nia kurateli społecznej, będącej
dorobkiem myśli resocjalizacyjnej
i wpisującej się w europejski model
uspołecznionego procesu wykonywania
kary) merytorycznie nie jest zasadna.
Dotychczasowy nadzór nad pracą
kuratorów sądowych jest, jak się wydaje,
zadawalający, z tym zastrzeżeniem, że
ocena pracy powinna być mierzona
skutecznością readaptacji społecznej
podopiecznych, a nie ilością administra-
cyjnie „załatwionych” spraw.
Projekt wprowadza formalne kryteria
oceny „jakości” i „efektywności” pracy
kuratorów bez podania ich definicji. Nie
wiadomo, czy chodzi tu o wymiar
administracyjny mierzony ilością
„załatwionych spraw”, czy merytorycz-
ny, którego miarą jest realna i skuteczna
pomoc resocjalizacyjna (readaptacyjna).
Osobami najwłaściwszymi na stanowi-
ska kuratorów sądowych są przede
wszystkim absolwenci kierunku
pedagogika resocjalizacyjna, a nie
socjologii, psychologii czy prawa.
Ponadto w naszym kraju nie występuje
kierunek „nauki o resocjalizacji”.
Argumenty znajdujące się w uzasadnie-
niu do projektu założeń zmian: „znaczne
koszty funkcjonowania służby kurator-
skiej”, „przewlekłość w wykonywaniu
orzeczeń” czy „wysoki poziom recydy-
wy”, są de facto skierowane „przeciwko
władzy, a więc samym sobie”, gdyż są
one przede wszystkim wynikiem
ostatnich lat aktywności polityczno-le-
gislacyjnej. Preferowany neoliberalny
model państwa skutkuje m.in. peniten-
cjarną koncepcją prawa karnego,
niewydolnością wychowawczą oświaty,
urzędniczym systemem rozwiązywania
problemów społecznych, a w tym
administracyjnym charakterem pracy
kuratorów sądowych.
W projekcie brak jest zdefiniowania
„efektywności oddziaływań resocjaliza-
cyjnych”. Może to spowodować
pogłębienie i tak wysokiego poziomu
subiektywizmu oceny efektów pracy
służby kuratorskiej przez sędziów.
Świadczy też o postrzeganiu roli
kuratora jako kolejnego pracownika
administracyjnego w systemie sądow-
nictwa, a nie eksperta, który powinien
projektować i koordynować nie tyle
proces resocjalizacji, ile readaptacji
społecznej. Powierzenie kuratorom
wykonywania orzeczeń o „przymuso-
wym odebraniu osoby podlegającej
władzy rodzicielskiej”, zamienia ich
pomocowo-wspierającą rolę z na
karząco-represyjną, a więc odwrotną, niż
to wynika z filozofii probacyjnej.
Propozycje niektórych zmian mogą
skutkować pogłębieniem i tak wysokie-
go poziomu subiektywizmu oceny
efektów pracy służby kuratorskiej przez
zwierzchników. Także podopieczni
kuratorów oraz szeroka opinia publiczna
może nabrać przekonania o tworzeniu
kolejnej represyjnej administracji
w polskim wymiarze sprawiedliwości.
W Europie uczestnik postępowania
wykonawczego organizuje proces
readaptacji społecznej podopiecznych,
a w Polsce nadzoruje i pisze sprawozda-
nia do sędziego. Tak więc w Polsce
skazany jest pozostawiony sam sobie
i ma tylko pilnujących go urzędników.
Doktryna „służby kuratorskiej” nakłada
obowiązek służby podopiecznym, a nie
aparatowi sądownictwa, o czym autorzy
projektu zapomnieli. Stanowi to
podstawę społeczeństwa obywatelskiego
opartego na zasadach partycypacji,
subsydialności, pomocniczości i samo-
rządności obywatelskiej. W takim też
kierunku powinny przebiegać zmiany
legislacyjne w obszarze funkcjonowania
kurateli sądowej w Polsce.
Zebrała i opracowała Aneta Mościcka
dokończenie ze str. 5
Przywołałem już w tym felietonie kil-
ka znanych przypadków z Polski „pro-
wincjonalnej”, czyli niewarszawskiej:
z Gdańska, Katowic, Rzeszowa. Teraz
dołożę do tego Chełm.
Wojna o dziecko
Dosyć głośnym echem (choć nie aż ta-
kim jak np. historia choćby „mamy Ma-
dzi”) odbiła się wojna o prawo do dziec-
ka, mająca swój finał przed tamtejszym
sądem rejonowym. W dużym skrócie
wyglądało to tak: 18 grudnia 2013 r.
w Dorohusku straż graniczna zatrzy-
mała obywatelkę Niemiec z 2,5-letnim
synem, zamierzającą drogą kolejową
przekroczyć granicę UE i udać się na
Ukrainę. Dziecko figurowało na liście
osób poszukiwanych jako zaginione,
kobieta zabrała je bowiem bezprawnie.
Jak to możliwe, że matka była ścigana
za porwanie własnego dziecka? Chłop-
czyk urodził się na Malcie i był owocem
nieformalnego związku kobiety z innym
obywatelem Niemiec. Para zaczęła wal-
czyć o potomka po rozstaniu, a sąd na
Malcie prawomocnym wyrokiem przy-
znał prawo do dziecka ojcu, pozbawia-
jąc tego prawa matkę. Kobieta zabrała
jednak chłopczyka i wyrobiła mu nowy
paszport, na swoje własne nazwisko (tak,
tak, błędy popełniają również urzędnicy
niemieccy).
W ten sposób mogła swobodniej po-
ruszać się po krajach UE bez specjalnych
obaw, że zostanie zatrzymana jako nie-
Niezawisłość i niezależność sędziowska nie mogą oznaczać,
że Temida jest poza wszelką krytyką. Pozostawanie poza systemem
ocen może prowadzić do nieuzasadnionego przeświadczenia
o własnej nieomylności
fo
T.
K
a
M
il
M
a
CN
ia
K
/sh
UTTER
sT
o
CK
Sąd pod (o)sąd
J
edną z podstaw prawidłowego
funkcjonowania państwa jest
niezależność wymiaru sprawie-
dliwości, w tym władzy sądowni-
czej. i nikt rozsądny nie próbuje
tej zasady zmienić (oczywiście
jeżeli chcemy, aby kraj był uzna-
wany za demokratyczny). Potwierdze-
niem tego, że obowiązuje, są spektaku-
larne widowiska, jak choćby ostatnie,
związane ze zwolnieniem z więzienia
mordercy, który odsiedział wyrok 25 lat
więzienia. W tym przypadku państwo
w osobach swoich przedstawicieli takich
jak minister sprawiedliwości czy dyrek-
tor zakładu karnego zachowywało się
tak, jakby było uczestnikiem prowokacji
przeciwko skazanemu. Z kolei wymiar
sprawiedliwości: prokuratura i sąd po-
stąpiły nienagannie, nie ulegając krót-
kotrwałym oczekiwaniom politycznym.
Te ostatnie rzekomo były odzwiercie-
dleniem oczekiwań społecznych. Jeżeli
tak, to tych płytkich, dosyć prymitywnie
odbiegających od zasad państwa prawa.
Zmącony obraz
Niestety sprawa skazanego T. pokazuje
histerię, w którą regularnie wplątuje się
władza wykonawcza. Mieliśmy już próby
ręcznego sterowania postepowaniem
w związku z aferą amber Gold, spra-
wę „mamy Madzi”, „chemiczną kastra-
cję”, dymisję ministra sprawiedliwości
w związku z wydarzeniem w jednym
z zakładów karnych (powieszenie się
więźnia w celi).
To zmącony obraz, w którego tle jest
wymiar sprawiedliwości i jego kon-
kretni przedstawiciele. Prokuratura
zachowuje się czasem w sposób nie-
zrozumiały, będący efektem oczekiwań
zwierzchników. W sądownictwie zaś
rzeczywistość najczęściej jest rzeźbio-
na zasadą niezawisłości sędziowskiej,
co często rozumie się tak, że sędzio-
wie mogą robić wszystko. Czy napraw-
dę wszystko można wytłumaczyć ich
niezawisłością i niezależnością?
Prof.
Zw. dr hab.
andrZeJ
Kidyba
kierownik Katedry
Prawa Gospodarczego
i handlowego
na UMCS w Lublinie
Gdyby sąd rodzinny pracował w stylu
amerykańskim, dzień po dniu, to nie
mielibyśmy obrazu bezduszności
wymiaru sprawiedliwości. Jakże trzeba
nie mieć wyobraźni, aby skazać dziecko na
odbijanie jak piłeczkę pingpongową
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
6 / 8
prawnik
21–23 lutego 2014 nr 36 (3677)
gazetaprawna.pl
kronika
bubli prawnych
G
dybym mógł mieć wpływ na
kształt jednego przepisu,
to do ordynacji podatkowej
dodałbym zasadę rozstrzyga-
nia wątpliwości na korzyść podatnika
(in dubio pro tributario) lub co najmniej
zakazującą rozstrzygania wątpliwości
na jego niekorzyść. Taka zasada
powinna zresztą otwierać rozdział
obejmujący wiele zasad ogólnych.
W obecnym brzmieniu ustawy
ordynacja podatkowa co prawda
znajdują się przepisy ogólne (dział I),
ale określają one zakres unormowań
tej ustawy i zawierają niektóre
definicje, nie obejmują jednak zasad
ogólnych. Znakomity teoretyk prawa
prof. Jerzy Wróblewski pisał, że zasady
prawa to reguły wyraźnie sformułowa-
ne w prawie pozytywnym, charaktery-
zujące się dużą doniosłością
(„zasadniczym” charakterem) albo
konsekwencje takich reguł, niekiedy
konsekwencje szeregu reguł zawartych
w przepisach prawa. Zasada in dubio
pro tributario wynika już dziś z
obowiązujących przepisów, choć nie
jest w nich wyraźnie sformułowana.
W nauce wskazano na jej istnienie
przed wielu laty, co zostało potwierdzo-
ne przez Trybunał Konstytucyjny,
ostatnio w wyroku z 18 lipca 2013 r.,
sygn. akt SK 18/09. W wyroku tym
wskazano, że zgodnie z wymogami
konstytucyjnymi niejasnych regulacji
prawa podatkowego nie wolno
interpretować na niekorzyść podatni-
ków, a w konsekwencji, jeżeli takie
regulacje okazują się wieloznaczne, to
zgodnie z zasadą in dubio pro tributa-
rio należy opowiedzieć się za rozumie-
niem uwzględniającym interes
podmiotu zobowiązanego do świad-
czeń podatkowych.
W sądownictwie administracyjnym
obserwujemy zróżnicowane podejście do
zasady in dubio pro tributario. Sądy
administracyjne wydają wyroki
wskazujące na istnienie tej zasady
i takie, które milczą lub omijają tę
kwestię, albo nawet takie, które
zaprzeczają jej istnieniu.
W konsekwencji, mimo że zasada
rozstrzygania wątpliwości na korzyść
podatnika występuje u nas jako
konsekwencja pewnych unormowań, to
powinna zostać sformułowana wyraźnie
w przepisach ordynacji podatkowej.
W efekcie już nikt nie będzie miał
wątpliwości co do jej istnienia i będzie
ona miała wpływ na rozstrzyganie
wątpliwości zarówno co do stanu
prawnego, jak i stanu faktycznego.
Trwają prace nad nową ustawą, która
zastąpi obecną ordynację podatkową.
W tym nowym akcie zasada in dubio pro
tributario powinna stanowić jedną
z naczelnych zasad.
Z praktyki wiemy, że problemem
dla podatników nie zawsze jest kształt
przepisów, ale to, jak są stosowane.
Często na podatników nakładane są
obowiązki, które wcale nie wynikają
z ordynacji podatkowej. Zdarza się też, że
organy podatkowe przerzucają ciężar
dowodu na podatnika. Sądy z kolei
liberalnie podchodzą do naruszeń prawa
popełnianych przez organy podatkowe,
a polegających na wychodzeniu poza
ramy ordynacji. I w tym zakresie
wprowadzenie wyraźnie sformułowanej
zasady in dubio pro tributario powinno
przynieść korzystne rezultaty.
Not. PB
Gdybym mógł zmienić jeden przepis...
prof. Włodzimierz
Nykiel
rektor Uniwersytetu
Łódzkiego
Nowy serwis prawniczy dla:
adwokatów
sędziów
radców
komorników
ludzi prawa
aplikantów
notariuszy
prokuratorów
aktualne informacje dla każdej
z korporacji prawniczych
ekskluzywne teksty o orzeczeniach
sądów i projektach ustaw
wnikliwe komentarze i opinie
prawniczych autorytetów
wysoki poziom dyskusji wyłącznie
w prawniczym gronie
autoPRoMoCJa
uprawniona do opieki nad dzieckiem.
Na marginesie dodajmy, że maluch
już wtedy chorował na rzadką choro-
bę – astmę poinfekcyjną.
ostatnia faza tej wojny rozegrała się
w Chełmie, na neutralnym, polskim
gruncie. Niestety jej przebieg chwały
nam nie przynosi. a to przede wszyst-
kim poprzez działanie wymiaru spra-
wiedliwości. Najpierw dziecko z matką
było przetrzymywane 3 dni na granicy
(to akurat nie było winą temidy). Po-
tem do działania przystąpił sąd, który
na podstawie posiadanych dokumen-
tów, a więc prawomocnych wyroków
wydanych w jednym z krajów uE, miał
potwierdzić prawo do dziecka i zasą-
dzić jego wydanie jednemu z rodziców.
10 stycznia 2014 r. rozpoczął długo-
trwałe przesłuchanie, po czym odroczył
rozprawę. 16 stycznia wydał zarządzenie
zakazujące matce kontaktu z dzieckiem.
3 lutego wyraził zgodę (po zasięgnięciu
opinii psychologa, pedagoga i pediatry)
na możliwość widywania się rodziców
z chłopcem. ostatecznie 10 lutego wydał
wyrok nakazujący wydanie ojcu dziec-
ka. Po prawie 2 miesiącach. Ktoś może
powiedzieć, że jak na standardy polskie
to szybkie działanie.
a co działo się w międzyczasie?
Dziecko początkowo przebywało z mat-
ką w chełmskim domu małego dziecka
(DMD). oczywiście przy okazji postę-
powania sądowego przebywało też na
sali sądowej. Ze względu na wspomnia-
ną astmę jego stan się pogorszył i po
11 dniach pobytu w DMD, dziecko zo-
stało umieszczone najpierw w szpi-
talu w Lublinie, a potem w szpitalu
w Chełmie, już – decyzją sądu – pod
opieką ojca.
obok pokoju dziecka porządku pilno-
wali policjanci, nie dopuszczając prze-
bywających pod odziałem matki i bab-
ci. Matce raz udało się skontaktować
z synkiem w momencie, gdy ojciec na
chwilę opuścił salę, szybko została jed-
nak wyproszona. Później skupiła się
na zaangażowaniu w sprawę mediów,
które następnie zaprezentowały tylko
jej punkt widzenia. Po pobycie w szpi-
talu w Chełmie dziecko przewieziono
do kliniki w Lublinie, aby z powrotem
wróciło do Chełma.
oczywiście prezentuję wszystkie
zdarzenia skrótowo, ale i tak nietrud-
no sobie wyobrazić małego, 2,5-letnie-
go chłopczyka, którego psychika zosta-
ła poważnie obciążona gehenną, którą
przeżył.
Amerykański styl
a przecież można było tego uniknąć.
Nie twierdzę, że nie były konieczne ba-
dania psychologiczne itp., ale twierdzę,
że gdyby sąd rodzinny pracował w stylu
amerykańskim, dzień po dniu, to nie
mielibyśmy obrazu bezduszności wy-
miaru sprawiedliwości. Jakże trzeba
nie mieć wyobraźni, aby skazać dziec-
ko na odbijanie jak piłeczkę pingpongo-
wą między matką a ojcem. Jakże trzeba
nie rozumieć, że mamy do czynienia ze
sprawą, która wymaga nadzwyczajnej
staranności i szybkości wyrokowania.
Dziecko zapewne uniknęłoby nie tylko
szpitala, ale jego stan psychiczny był-
by dużo lepszy, gdyby wyrok – zgodny
z wyrokiem sądu maltańskiego, co się
ostatecznie stało – został wydany nie-
zwłocznie.
Na marginesie wypada wspomnieć
o zachowaniu mediów. tendencyjne,
jednostronne, prezentujące obraz: zły
ojciec – dobra matka. Miało to miej-
sce zarówno w prasie regionalnej, jak
i w pierwszym programie tVP.
Niezawisłość i niezależność sędziow-
ska nie może oznaczać, że temida jest
poza wszelką krytyką. Pozostawanie
poza systemem ocen może prowadzić
do nieuzasadnionego przeświadczenia
o własnej nieomylności.
Sąd pod (o)sąd
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
7 / 8
C8
Przed egzaminem Cz. 4
Prawo administracyjne
sygn. W888/03/2013 doręczoną skar-
żącemu 19 maja 2012 r., uchylają-
cą decyzję starosty radomszczań-
skiego z 28 stycznia 2012 r., sygn.
SR.52352/01/2012.
W imieniu skarżącego, na podstawie
pełnomocnictwa, które załączam, na
zasadzie art. 50 par. 1 w zw. z art. 3 par.
2 pkt 1 ustawy z 30 sierpnia 2002 r.
– Prawo o postępowaniu przed sądami
administracyjnymi (Dz.U. nr 153, poz.
1270 ze zm., dalej „p.p.s.a.”) zaskarżam
decyzję wojewody łódzkiego z 21 kwiet-
nia 2012 r. w części uchylającej decyzję
starosty radomszczańskiego w punk-
tach 1, 2, 4, 5 oraz 6 tejże decyzji.
Na podstawie art. 57 par. 1 pkt 3
p.p.s.a wojewodzie łódzkiemu zarzu-
cam naruszenie przepisów postępo-
wania, tj.
1) art. 16 k.p.a. i art. 127 par. 1 k.p.a.
w zw. z art. 156 par. 1 pkt 2 k.p.a. po-
przez rozpoznanie przez organ II in-
stancji z urzędu niezaskarżonej części
decyzji starosty radomszczańskiego
z 28 stycznia 2012 r., która na skutek
jej niezaskarżenia stała się ostateczna
i nie mogła być objęta kognicją wo-
jewody łódzkiego, co w konsekwencji
stanowi rażące naruszenie prawa;
2) art. 138 par. 2 k.p.a. poprzez uchy-
lenie decyzji organu I instancji z 28
stycznia 2012 r. i przekazanie sprawy
do ponownego rozpoznania w sytu-
acji gdy wojewoda łódzki jako organ
II instancji nie był uprawniony do wy-
dania jakiegokolwiek rozstrzygnięcia
w stosunku do niezaskarżonej części
decyzji starosty radomszczańskiego
z 28 stycznia 2012 r., tj. w stosunku do
punktów 1, 2, 4, 5 oraz 6 tejże decyzji.
Na podstawie art. 145 par. 1 pkt 2
p.p.s.a. w zw. z art. 156 par. 1 pkt 2
k.p.a. wnoszę o stwierdzenie nieważ-
ności zaskarżonej części decyzji woje-
wody łódzkiego z uwagi na jej wydanie
z rażącym naruszeniem prawa.
Ponadto na podstawie art. 200
p.p.s.a. wnoszę o zasądzenie kosztów
postępowania, w tym kosztów zastęp-
stwa procesowego, według norm prze-
pisanych.
Wyjaśnienie
Decyzja będąca przedmiotem skargi
została wydana w trybie art. 138 par. 2
k.p.a., który stanowi, że organ odwo-
ławczy może uchylić decyzję w cało-
ści i sprawę przekazać do ponownego
rozpatrzenia przez organ I instancji,
gdy decyzja ta została wydana z na-
ruszeniem przepisów postępowania,
a konieczny do wyjaśnienia zakres
sprawy ma istotny wpływ na jej roz-
strzygnięcie. Istotą postępowania od-
woławczego, zgodnie z zasadą dwu-
instancyjności postępowania, jest
ponowne merytoryczne rozpoznanie
i rozstrzygniecie indywidualnej spra-
wy administracyjnej.
Organ odwoławczy ma obowiązek
realizacji zasady prawdy obiektywnej,
przeprowadzenia uzupełniającego po-
stępowania dowodowego i wydania
orzeczenia według stanu prawnego
i faktycznego istniejącego w dniu wy-
dania swej decyzji. Nie jest przy tym
związany uzasadnieniem wniesione-
go środka zaskarżenia, może, a nawet
powinien skontrolować postępowanie
i decyzję pierwszoinstancyjną z punk-
tu widzenia legalności, niezależnie od
tego, czy zarzuty w tym zakresie zo-
stały podniesione czy też nie przez
odwołującego (wyr. WSA w Kielcach
z 3 lutego 2011 r., II SA/Ke 388/10).
Powyższe zasady nie pozwalają jed-
nak organowi odwoławczemu dzia-
łać z urzędu, bowiem postępowanie
odwoławcze jest oparte na zasadzie
skargowości. Kodeks postępowania ad-
ministracyjnego nie wprowadza ogra-
niczeń formalnych ani materialnych
dotyczących prawa odwołania się stro-
ny, co oznacza, że to strona decydu-
je, czy i w jakim zakresie kontroluje
w tym trybie rozstrzygnięcie organu
I instancji. Zatem strona może odwo-
łać się zarówno od całej pozytywnej
i negatywnej decyzji.
Może także odwołać się tylko od
negatywnego rozstrzygnięcia, stano-
wiącego samodzielną część rozstrzy-
gnięcia, które nie wpływają na treść
pozostałych rozstrzygnięć mogących
samodzielnie funkcjonować w obro-
cie prawnym. W takiej sytuacji roz-
strzygnięcie zawarte w decyzji organu
I instancji, które może samodzielnie
funkcjonować w obrocie prawnym, od
którego strona nie wniosła skutecznie
odwołania, staje się ostateczne (art. 16
par. 1 k.p.a.).
W świetle powyższego w sytuacji,
gdy strona jednoznacznie w odwołaniu
wskazuje, że zaskarża decyzję pierw-
szoinstancyjną w określonej części, to
organ II instancji nie może wykroczyć
poza wyznaczone granice kompeten-
cji organu odwoławczego. W konse-
kwencji organ ten nie może poddać
kontroli niezaskarżonej części decyzji
organu pierwszej instancji i ponow-
nie rozpatrzyć sprawy także w zakre-
sie rozstrzygniętym niezaskarżoną
częścią orzeczenia (tak m.in. w wyro-
kach NSA z 21 maja 2007 r., sygn. akt
I OSK 556/06, z 25 kwietnia 2007 r.,
sygn. I OSK 1198/06, z 2 lutego 2009 r.,
sygn. I OSK 1248/08).
Rozpoznanie sprawy poza zakres od-
wołania powoduje działanie organu
odwoławczego z urzędu, a do takiego
działania organ ten nie jest upraw-
niony i takie działanie organu stano-
wi rażące naruszenia prawa (art. 156
par. 1 pkt 2 k.p.a. w zw. z art. 16 k.p.a.)
polegające na rozpoznaniu odwołania
od ostatecznej decyzji.
Organ odwoławczy mimo wyraźne-
go określenia zakresu, w jakiej części
zaskarża się decyzję pierwszoinstan-
cyjną wyszedł poza zakres zaskarżenia
i poddał swojej kontroli całą decyzję
pierwszoinstancyjną, tj. niezaskarżo-
ną odwołaniem decyzję w pkt 1, 2, 4, 5
i 6. Tym samym rozpoznał sprawę bez
wniesionego w tej części odwołania.
Organ odwoławczy w niezaskarżonej
części procedował z urzędu, co ozna-
cza, że dopuścił się rażącego narusze-
nia prawa określonego w art. 156 par. 1
pkt 2 k.p.a. w związku z art. 127 par. 1
k.p.a. i art. 16 k.p.a. Powyższe powoduje
stwierdzenie nieważności zaskarżonej
decyzji w części uchylającej decyzję or-
ganu I instancji w pkt 1, 2, 4, 5 i 6.
Wobec stwierdzenia, że decyzja woje-
wody została w części wydana z rażącym
naruszeniem przepisów postępowania
administracyjnego – art. 127 par. 1 k.p.a.
i art. 16 k.p.a. w zw. z art. 156 par. 1 pkt
2 k.p.a. – wniosek skargi oparto na art.
145 par. 1 pkt 2 p.p.s.a.
Podstawą żądania zasądzenia kosz-
tów postępowania jest art. 200 p.p.s.a.,
stosownie do którego w razie uwzględ-
nienia skargi przez sąd I instancji przy-
sługuje skarżącemu od organu, który
wydał zaskarżony akt lub podjął za-
skarżoną czynność albo dopuścił się
bezczynności lub przewlekłego prowa-
dzenia postępowania, zwrot kosztów
postępowania niezbędnych do celowego
dochodzenia praw.
Stan faktyczny nie był na tyle szcze-
gółowy, aby można było zaskarżyć i po-
stawić zarzuty także co do części decy-
zji wojewody łódzkiego odnoszącej się
do punktu 3 decyzji starosty radomsz-
czańskiego, a więc zakres zaskarżenia,
zarzuty oraz wniosek skargi zawarty
w rozwiązaniu odnoszą się wyłącznie
do części decyzji wojewody łódzkiego.
Drugi kazus z prawa administracyjnego
na www.prawnik.pl
Kazus 1
Stan faktyczny
W dniu 28 stycznia 2012 r. starosta ra-
domszczański wydał decyzję, na pod-
stawie której orzekł w punkcie pierw-
szym o zwrocie na rzecz rodzeństwa
Stanisława i Barbary Tymińskich
uprzednio wywłaszczonych działek
nr 22/10, 23/10 położonych w Radom-
sku przy ul. Piłsudskiego. W punkcie
drugim decyzji orzeczono o zwrocie
przedmiotowej nieruchomości na
rzecz Stanisława i Barbary Tymiń-
skich w udziałach po jednej drugiej.
W punkcie trzecim decyzji organ
odmówił natomiast zwrotu działek
nr 24/10, 25/10. W punkcie czwartym,
piątym i szóstym decyzji, które mają
związek z punktem pierwszym orze-
czono kolejno, iż kwota odszkodowania
za zwróconą nieruchomość wynosi 0
zł, określono, że zwrot nieruchomości
następuje w stanie, w jakim się ona
znajduje na dzień zwrotu i wskazano,
że decyzja niniejsza stanowi podsta-
wę do dokonania wpisów w księgach
wieczystych.
W uzasadnieniu decyzji z 28 stycz-
nia 2012 r. organ I instancji wskazał
m.in., że działki nr 22/10 oraz 23/10 nie
zostały wykorzystane zgodnie z ce-
lem ich przejęcia na rzecz Skarbu Pań-
stwa, natomiast działki nr 24/10 i 25/10
stanowią obecnie drogę gminną, co
wyklucza możliwość ich zwrotu. Sta-
nisław i Barbara Tymińscy wnieśli od-
wołanie od decyzji starosty w zakresie
braku zwrotu działek nr 24/10 i 25/10,
wskazując m.in., że nie zostali oni za-
wiadomieni o zamiarze wybudowania
na tychże działkach drogi publicznej.
Decyzją z 21 kwietnia 2012 r. wo-
jewoda łódzki, po rozpatrzeniu od-
wołania Barbary i Stanisława Ty-
mińskich, na podstawie art. 138 par.
2 k.p.a. uchylił w całości decyzję sta-
rosty z 28 stycznia 2012 r. i przekazał
sprawę do ponownego rozpatrzenia
staroście. Organ odwoławczy, uchyla-
jąc decyzję organu I instancji, wska-
zał, iż akta sprawy są niekompletne,
nie zawierają wszystkich istotnych
dokumentów i jako takie nie mogą
stanowić podstawy do wydania roz-
strzygnięcia, a także do pełnej weryfi-
kacji tego rozstrzygnięcia przez organ
odwoławczy.
Zadanie
Przygotuj skargę do wojewódzkiego
sądu administracyjnego, ogranicza-
jąc się do wskazania zakresu zaskar-
żenia, zarzutów oraz wniosku skargi
albo w przypadku uznania, że brak jest
podstaw do jej sporządzenia, opinię
prawną o braku podstaw do sporzą-
dzenia skargi.
Rozwiązanie
Skarga do Wojewódzkiego Sądu Admi-
nistracyjnego w Łodzi na decyzję wo-
jewody łódzkiego z 21 kwietnia 2012 r.,
Strefa aplikanta
Organ odwoławczy ma obowiązek realizacji
zasady prawdy obiektywnej, przeprowadzenia
uzupełniającego postępowania dowodowego
i wydania orzeczenia według stanu prawnego
i faktycznego istniejącego w dniu wydania
swej decyzji. Nie jest przy tym związany
uzasadnieniem wniesionego środka
zaskarżenia (wyr. WSA w Kielcach
z 3 lutego 2011 r., II SA/Ke 388/10)
Partner
cyklu
strefa
aPlikanta
Przedstawiamy kolejną część cyklu, który ma ułatwić młodym prawnikom
przygotowanie się do egzaminu adwokackiego i radcowskiego, zaplanowa-
nego na 19–21 marca. W tym tygodniu zachęcamy do analizy kazusów
z zakresu prawa administracyjnego. Opracował je Kamil gorzelnik, adwokat,
autor książki „egzaminy prawnicze ministerstwa sprawiedliwości”, tom 3.
(pozycja ta jest zbiorem kazusów z czterech dziedzin prawa, zawierających
zagadnienia, z którymi aplikanci mogą spotkać się na egzaminie).
W rozwiązaniu zadań z pewnością pomoże „Orzecznictwo aplikanta. Kodeks
postępowania administracyjnego” z wyborem najważniejszych orzeczeń
dotyczących prawa administracyjnego. Przydatny w nauce będzie także
tom 4. „egzaminów prawniczych ministerstwa sprawiedliwości”, w którym
można znaleźć wzory skargi do wojewódzkiego sądu administracyjnego oraz
skargi kasacyjnej do nsa.
za tydzień, w piątej części, opublikujemy podsumowanie cyklu i garść
praktycznych rad dotyczących tego, co – oczywiście prócz wiedzy – może się
przydać aplikantom podczas egzaminu zawodowego.
■
Redakcja: ul. Okopowa 58/72; 01-042 Warszawa, tel. 22 530 40 40, faks: 22 530 40 39; e-mail: gp@infor.pl
■
Redaktor naczelna: Jadwiga sztabińska
■
Zastępcy redaktor naczelnej: andrzej andrysiak, Dominika sikora, Paweł nowacki
■
Sekretarze: rafał Drzewiecki, Marcin Hadaj, anna Godlewska, leszek Majkut,
Mirosław Mazanec, Mira suchodolska
■
Redaguje: ewa szadkowska
■
Szef działu foto: krzysztof cieślewicz
■
Biuro reklamy (tel. 22 530 44 44):
Dyrektor: Monika szulc-Wąsikowska, tel. 22 530 40 17
■
Szef studia DTP: Jacek Obrusiewicz
■
Produkcja: elżbieta stamler, tel. 22 530 42 24
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
8 / 8