ROZDZIAŁ II - VILLA NR 1
Bella
Wysiedliśmy z taksówki. Pogoda była nie do zniesienia. W Forks nigdy nie było tak gorąco. Jasper wziął nasze bagaże i złapał mnie za rękę. Szliśmy po schodach - pięć stopni, każdy szerokości stopy. Weszliśmy do domu. Przywitał nas głos kobiety w średnim wieku:
- Witam, jestem Maria, gospodarz Villi numer jeden. Pozwólcie, że was oprowadzę.
- Ciao - przywitaliśmy się i ruszyliśmy za kobietą.
- Jak widzicie, dom jest dwupiętrowy. - Zaczęła oprowadzanie. - Na parterze jest kuchnia, jadalnia, salon i toaleta. Za domem jest ogród z miejscem na grill i niewielki basen.
- Och - wyszeptałam - To chyba sen.
Jazz parsknął śmiechem. Puściłam to mimo uszu, podobnie jak Maria, która zaprosiła nas na pierwsze piętro. Cały czas trzymałam się kurczowo ręki Jaspera.
- Pokoje są już przydzielone, żeby uniknąć niepotrzebnych kłótni. Na tym piętrze są cztery sypialnie i dwie łazienki, łączące pokoje.
Usłyszałam, jak jedne z drzwi otwierają się. Ktoś podbiegł do nas.
- Witam, mam na imię Tanya - rzekła śpiewnie. - Jessica, chodź, są już kolejni lokatorzy.
Na to hasło następne drzwi się otworzyły i z piskiem wyleciała z nich druga dziewczyna.
- Och, witajcie, jestem Jessica! - wykrzyczała mi w ucho.
- Witajcie - powiedzieliśmy jednocześnie.
- Mam na imię Jasper, a to moja siostra Bella - wyręczył mnie Jazz.
- Na tym piętrze będą mieszkali jeszcze Rose i Emmett, dołączą do nas za kilka dni - przerwał nam głos Marii. - A was zapraszam na górę.
Pokonaliśmy kolejne dziesięć stopni.
- Nie ma jeszcze nikogo z lokatorów tego piętra, jesteście pierwsi - powiedziała gospodyni i kontynuowała: - Pierwszy pokój należy do Jaspera i ma wspólną łazienkę z Alice.
Mogłam sobie tylko wyobrazić szczęście Jazza. Wówczas ogarnęła mnie panika - z kim ja będę dzielić łazienkę?
Jakby czytając w moich myślach, odezwała się Maria:
- Twój pokój jest po prawej i dzielisz łazienkę z Edwardem. Proszę się nie martwić, łazienki są zamykane od zewnątrz i od wewnątrz.
- Okej - odparłam nieco zmieszana.
- Teraz zostawię was w spokoju. Rozpakujcie się i odpocznijcie po podróży. Jutrzejszy dzień jest tylko dla was. Możecie robić, co tylko chcecie. Pojutrze wycieczka do Rzymu, a dalej pomyślimy - rzekła Maria i zbiegła po schodach.
- Chodź, Bells, obejrzymy twój pokój - szepnął Jazz.
- Tak, chodźmy - odparłam.
Jasper oprowadził mnie po pokoju i łazience. Następnie wyszliśmy na balkon.
- Och, Bells, jaki piękny widok - wyszeptał.
Na te słowa wybuchłam płaczem, byłam zła i zmęczona. Emocje wzięły górę.
- Bells, wybacz, nie chciałem - kajał się Jazz. - Chcesz...
- Nie - nie dałam mu dokończyć. - Położę się, już późno.
- W porządku - odparł cicho. - Dobranoc, maleńka.
Wyszedł. Dobrze, że szybko się uczę. Powoli doszłam do łóżka, było niewymiarowe - dla mnie za duże. Zdjęłam ciuchy i położyłam się spać w bieliźnie. Nie miałam już dziś siły na szukanie piżamy. Zasnęłam. Znów byłam w parku.
Edward
- Już jesteśmy, Alice - powiedziałem. - Obudź się!
Alice otworzyła szeroko oczy i natychmiast wybiegła. Roześmiałem się głośno.
- Oczywiście, że zaniosę ci bagaże, królowo! - krzyknąłem, ale chyba nie usłyszała.
Wysiadłem z auta i podążyłem za nią. Światła były już pogaszone wszędzie, z wyjątkiem jednego na samej górze. Nie trudno się było domyślić, że to pokój słynnego Jazza, który zapewne czekał na swojego chochlika.
Na mnie nigdy nikt nie czekał. Każda dziewczyna, która się mną interesowała chciała albo sławy, albo kasy, albo mojego ciała. Nikt nie chciał poznać mojej duszy. Nauczyłem się z tym żyć, winiąc za wszystko ojca, ale czasem dopadała mnie dziwna myśl, że może kiedyś znajdzie się ta jedyna.
Edwardzie, jesteś zmęczony, skarciłem samego siebie. Roześmiałem się i wszedłem do domu.
Na parterze była ogromna kuchnia z jadalnią i wielki salon. Nie miałem dziś ochoty na zwiedzanie domu, więc szybko udałem się na piętro. Przy każdym z pokoi wisiała tabliczka z imieniem mieszkańca. To nie moje piętro, pomyślałem i wszedłem wyżej. Odnalazłem swój pokój - drugi po prawej. Wszedłem i uwaliłem się na łóżku w tym, w czym przyjechałem.: Nie mogłem jednak zasnąć przez Alice, która wydawała dziwne odgłosy. Wyszedłem na balkon i ze zdziwieniem stwierdziłem, że dzielę go z mieszkańcem pierwszego pokoju. Nie licząc na wiele, podszedłem do drzwi balkonowych sąsiada. Moim oczom ukazała się śpiąca dziewczyna, leżała w samej bieliźnie. Była bardzo piękna. Zacząłem się zastanawiać, czemu nie zasłoniła okien, przecież wychodziły na wschód i za cztery godziny słońce zacznie ją razić w oczy. Odpuściłem, popatrzyłem na nią raz jeszcze i znów udałem się do mojego łóżka. Tym razem sen przyszedł szybko. Śniły mi się czerwone stringi.