ROZDZIAŁ XIV - CAFE LATE
Bella
Mrożona kawa była pyszna. Siedzieliśmy z Jamesem i rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach. Byłam zdziwiona jak wiele nas łączy. Oboje kochaliśmy muzykę, nasze matki zmarły gdy byliśmy mali, James także miał labradora. Kochaliśmy kino i książki, tyle, że ja od trzech lat nie mogłam już nic oglądać, a książki czytałam czasem - choć niezbyt lubiłam czytać palcami, denerwowało mnie to. Samego Braille'a nauczyłam się dość szybko, ale nie sprawiało mi żadnej przyjemności poznawanie tekstu w taki sposób. Po tysiąckroć wolałam jak ktoś mi odczytywał strony lub opowiadał własnymi słowami. Już niedługo - pomyślałam.
- Gdzie chcesz iść na spacer? - zapytał nagle James.
- Och, przepraszam, ale zmęczona już jestem - nie skłamałam - czy moglibyśmy to przełożyć? Może jutro po próbie mnie gdzieś zabierzesz?
- Chętnie. A teraz pozwól, że cię odprowadzę. Chodźmy.
Znów złapałam go pod rękę. Naprawdę byłam zmęczona. Nie chciało mi się spać, ale chciałam poleżeć i zrelaksować się. Wezmę sobie ciepłą kąpiel - zadecydowałam w myślach.
Szliśmy, rozmawiając i śmiejąc się. Nie mogłam już doczekać się jutra.
- Myślałeś nad piosenką? - spytałam
- Nie miałem kiedy - zaśmiał się - Byłem pochłonięty twoją osobą.
Zaczerwieniłam się, co skwitował kolejną porcją śmiechu.
- Jesteśmy na miejscu. Było mi bardzo miło. - mówiąc to pocałował moją dłoń.
Na moich policzkach znów pojawił się rumieniec.
- Mnie również. Do jutra.
Odwróciłam się i weszłam do domu. Zamknęłam za sobą drzwi.
- Hej Bells.
Moja przyjaciółka wydawała się być czymś mocno zaniepokojona.
- Hej Alice.
- Gdzie byłaś? - spytała. Czyżby prowadziła dochodzenie w mojej sprawie, zastanawiałam się? Kochałam ją bardzo, ale jej wścibstwo doprowadzało mnie z reguły do szału.
- W kawiarni z Jamesem - odparłam.
- A Edward?
Hmm Edward, zapomniałam o nim. Choć teraz gdy Alice o nim wspomniała zachciało mi się seksu. Z drugiej strony co ją obchodzi z kim i gdzie wychodzę?
- Alice - zaczęłam - Edward nie jest moim mężem i nic sobie nie obiecywaliśmy. Poza tym poszłam z Jamesem tylko na kawę, a nie do łóżka. - wysyczałam wściekle.
- Bells, krzywdzisz go. Myślę, że Edward jest w tobie..
- Nie kończ! - wrzasnęłam i pobiegłam na górę.
Gdy weszłam do pokoju nie wiedziałam co mam ze sobą począć. Z jednej strony marzyłam o relaksującej kąpieli, z drugiej zaś marzyłam o Edwardzie.
Może wspólna kąpiel? - pomyślałam - Nie, pewnie jest wściekły. Wezmę zatem prysznic i pójdę do niego - zadecydowałam.
Myłam się w tempie rekordowym. Wychodząc mało nie poślizgnęłam się na mydle. Nie chcąc wyjść na tanią zdzirę , która idzie na kawę z jednym, a sypia z drugim, zrezygnowałam z pójścia nago i założyłam koronkową koszulkę nocną. I tak byłam tą zdzirą, ale pozory trzeba zachować. Umyłam zęby, wyszczotkowałam włosy i ruszyłam na polowanie. Po cichu przemierzałam jego pokój. Spędzałam tam wiele czasu, więc nie miałam problemu z odnalezieniem właściwego kierunku. Słyszałam jak chrapie, co dodatkowo prowadziło mnie w odpowiednią stronę. Podeszłam na palcach do łóżka i położyłam się przy Edwardzie. Przytuliłam się do niego, spał w ubraniu. Delikatnie pogłaskałam jego włosy i rozpoczęłam rozpinanie koszuli. Nagle złapał mnie za rękę.
Był to zdecydowany chwyt. Nie brutalny, ale także nie zniewieściały. Był taki, typowo męski. Podniecenie wybuchło we mnie ze zdwojoną mocą.
- Witaj - szepnęłam
- Szybko wróciłaś. Zrezygnowaliście ze spaceru?
- Tak, tęskniłam za tobą. - nie skłamałam, w końcu miałam ochotę na seks.
- Ja za tobą też - powiedział i zaczął mnie żarliwie całować.
Szybko pozbyliśmy się krępującej nas odzieży. Uwielbiałam czuć na sobie jego ciepłe ciało. Delikatnie dałam mu do zrozumienia, że chcę, aby tym razem był pode mną. Usiadłam na nim i zaczęłam poruszać się szybko i rytmicznie, podczas gdy on pieścił moje piersi. Po chwili usiadł i zaczął je ssać. Jęknęłam cicho. Wyzwoliło to w nim jeszcze więcej pasji i pożądania. Wstał przytrzymując mnie za biodra i oparł o ścianę. Dokończyliśmy na stojąco. Czułam się zaspokojona. Edward wziął mnie na ręce i ułożył na łóżku. Położył się obok mnie i głaskał moją skórę. Było mi dobrze.
Edward
Mój koszmar stawał się nie do zniesienia. Nagle poczułem, że ktoś mnie przytula. Obudziłem się. Bella leżała przy mnie w przepięknej, koronkowej koszulce. Głaskała moje włosy, a drugą ręką rozpinała guziki mojej koszuli. Zdecydowanym ruchem złapałem rozbierającą mnie dłoń.
- Witaj - szepnęła.
- Szybko wróciłaś. Zrezygnowaliście ze spaceru? - zapytałem z nadzieją.
- Tak, tęskniłam za tobą.
- Ja za tobą też - powiedziałem i zacząłem ją żarliwie całować.
Rozebrałem się szybko i zerwałem z niej koszulkę. Dała mi do zrozumienia, że chce, abym tym razem był pod nią. Usiadła na mnie i zaczęła poruszać się szybko i rytmicznie, podczas gdy ja pieściłem jej jędrne piersi. Wzdychała co chwila, prężąc się jak kotka. Usiadłem i zacząłem ssać jej sterczące sutki. Jęknęła cicho, wijąc się przy tym. Wyzwoliło to we mnie jeszcze więcej pasji i pożądania. Pragnąłem czuć ją mocniej niż dotąd, mocniej niż było to możliwe. Podniosłem się, przytrzymując ją za biodra i oparłem o ścianę. Bella wczepiła palce w moje włosy i całowała mnie namiętnie. Dokończyliśmy na stojąco. Nie mogłem napatrzeć się na jej piękne, wijące się w ekstazie ciało. Uniosłem ją i ułożyłem na łóżku, wciąż nie odrywając od niej wzroku. Położyłem się obok niej i głaskałem jej gładką skórę. Było mi dobrze. Byłem szczęśliwy, choć złość na nią i Jamesa nadal kłębiła się w mojej głowie. Leżeliśmy tak przytuleni, a ja zastanawiałem się co mam powiedzieć. Nie mogłem przecież udawać, że wszystko jest w porządku. Kochałem ją jak wariat. Każda minuta bez niej była dla mnie udręką. Myślałem, że wolny czas będziemy spędzać razem, a ona zostawiła mnie już pierwszego dnia dla innego. Dziś wróciła do mnie, ale co jeśli pewnego dnia nie wróci?
- Bello? - zacząłem - bardzo mi z tobą dobrze. Chciałbym, żebyś wiedziała, że było mi dziś przykro, gdy wyszłaś z Jamesem.
- Edwardzie, to była tylko kawa. Jesteśmy razem w duecie, szykujemy wspólny projekt. Będę się z nim częściej spotykać.
- Wiem, ale nie poradzę nic na to, że jestem zazdrosny…
- Tęskniłam i wróciłam szybko - przerwała mi - do ciebie.
- Cieszę się. - uśmiechnąłem się i dodałem - Bello w ten weekend jadę spotkać się z moimi rodzicami, bo akurat będą przebywać w Rzymie. Czy zechciałabyś mi towarzyszyć?
- Bardzo chętnie.
Pocałowałem ją i mocno przytuliłem. Zasnęliśmy.