73 wewnętrzna wojna klanów (23)

W tym samym czasie Shin również miażdżył swoich przeciwników, ponadto jego obrona była zbyt wielkim wyzwaniem dla oponentów, którzy nigdy nie spodziewali się trafić na tak potężnego przeciwnika. Podczas, gdy pojedyncze ataki nie odnosiły skutków, natychmiast zaczęli atakować w grupie jednak rezultat pozostał taki sam. Nie udało im się przebić przez zbroje Shina.

Trzech kapitanów pewnych swoich umiejętności ruszyło do walki z Shinem. Każdy z nich posługiwał się umiejętnościami szermierskimi, które prawdopodobnie były na średniozaawansowanym poziomie.

Ucieszyło to Shina, gdyż on również przez całe życie trenował władanie mieczem, więc pojedynek z nimi postanowił, stoczyć właśnie na nie, gdyż jego miecz potrzebuje treningu.

– No dobra, to powalczmy na miecze panowie i przy okazji pokażecie mi jakieś ciekawe umiejętności szermierskie ?

Kapitanowie patrząc na Shina z pogardą ruszyli ku niemu, robiąc synchronizowane ataki by jak najszybciej pozbawić go życia. Jednak on tylko się uśmiechnął , pokazując przy tym zadowoloną minę i ruszył im na przekór.

Booom! Booom!

Zderzenie mieczy wywoływało bardzo głośne dźwięki, a każdy kto był nieopodal pojedynkujących się kapitanów z Shinem słyszeli bardzo dobrze, dźwięki zderzeń mieczy. Byli w szoku, gdyż nie spodziewali się, że w królestwie jest jakaś nieznana mi osoba, która może walczyć z trzema kapitanami jednocześnie.

Haha, nieźle, nieźle nie jesteście tacy źli, lecz to nie wystarczy by przebić się przez mój miecz – krzyknął do kapitanów Shin.

W tym samym momencie postanowił użyć unikalnej umiejętności, którą trenował w swoim dojo, a było nim:

Cięcie lotosu!

Wielki ciężki miecz, zaczął zwolnionym tempie zbliżać się do jednego z przeciwników, który odskoczył na bok z myślą, że uda mu się uniknąć nadlatującego ostrza, jednakże...

Kraaach…

Kapitan pełen szoku, spojrzał w prawą stronę, a to co zobaczył, ani trochę go nie bawiło. Został on bowiem pozbawiony ręki...

- J-J-Jak to możliwe?! Przecież odskoczyłem! Na pewno! - zaczął krzyczeć jeden z kapitanów, natomiast pozostała dwójka ze zdziwieniem patrzyła na rannego towarzysza. Żaden z nich nie miał pojęcia co się właśnie stało.

– Cóż, jest to unikalna technika którą trenowałem całe moje życie, tak jak kwiat lotosu, mój miecz opada powoli i delikatnie, tworząc miraże. Odskakując na bok skazałeś się na stratę ręki, co oczywiście było dla ciebie lepsze, gdyż w przeciwnym razie już byś nie żył. – stwierdził spokojnym głosem Shin

Kończąc swoją wypowiedź, od razu ruszył w kierunku pozbawionego ręki kapitana, w celu pozbycia się w tej chwili najsłabszego ogniwa, jakie posiadała w tym czasie grupka trzech kapitanów.



Kolejne uderzenia mieczy wywoływały ponownie huki uderzeń, dwaj kapitanowie nie pozwalają Shinowi na dobicie ich towarzysza.

- Grrrr, przeszkadzacie mi tylko! Ale skoro wam tak prędko do śmierci, to zatańczę z wami krwawego walczyka.

W tym samym momencie, Shin w szybkim tempie oddalił się od kapitanów, po czym znów w szybkim tempie się do nich przybliżył, aż w końcu zaczął krążyć w koło nich.

- Miraż tysiąca cięć!

W tym samym momencie, krótkie jak i delikatne cięcia zaczęły pojawiać się na ciele każdego z kapitanów. Z sekundy na sekundę, ich ciała były coraz to bardziej pocięte, a krew z ich ciał zaczęła wyciekać w coraz szybszym tempie.

Tuż pod koniec wykonywania tej technik, wbił swój miecz w klatkę piersiową jednego z kapitanów, przy czym użył techniki „Uderzenie Żniwiarza”, które połączyło się z mieczem i wytworzyło ogromną dziurę w ciele jego ofiary.

Ten atak zakończył życie tego człowieka, a jego martwe ciało padło na ziemię.

Po tej scenie pozostała dwójka kapitanów zaczęła odczuwać strach przed stojącym naprzeciwko oponentem, gdyż nie spodziewali się, że przeciwnik którego lekceważyli posiada taką potężną umiejętność.

Lecz nie mieli wiele czasu na myślenie, gdyż Shin bez robienia sobie przerwy, zaczął kontynuować atak w stronę pozostałej dwójki. Było to tak szybkie, iż jego wrogowie nie byli w stanie zareagować przez co już drugi kapitan stracił życie. Shin bezproblemowo odciął mu głowę, która dopiero po chwili opadła z jego martwego ciała.

- Huhu, więc został mi tylko jednoręki bandyta ? - powiedział Shin

Żołnierz który został pozbawiony ręki, a zarazem ostatni z trzech kapitanów z którymi walczył Shin odpowiedział:

- K-K-Kim Ty.... Kim Ty jesteś ! Nigdy nie widziałem tak przerażającej osoby w naszym królestwie!

- Cóż, to prawda nie jestem z waszego królestwa, jestem osobą która po prostu chce z kilku drobniutkich powodów, pozbawić życia cały klan węża jak i jednorożca, a na koniec poćwiartuje waszego króla - odpowiedział Shin, po czym dodał:

- A tym czasem, Giń !

Bardzo głębokie cięcie przeszyło przez jego klatkę piersiową , tym samym sięgając serca, co uczyniło z niego martwego kapitana, który ciało w wolnym tempie zaczęło opadać na ziemię.

- Peeeh, tacy słaby, oj tacy słaby, a myślałem, że tym razem chociaż stracę rękę czy nogę. Ech me serce boli - powiedział Shin

Po tych słowach wzniósł się w powietrze i zaczął lecieć w stronę Eun oraz Reksia, którzy mieli zająć się jednym z kapitanów.






Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
59 wewnętrzna wojna klanów (9)
72 wewnętrzna wojna klanów (22)
54 Wewnętrzna wojna klanów (4) Porwanie
58 Wewnętrzna wojna klanów (8)
56 Wewnętrzna wojna klanów(6)
68 wewnętrzna wojna klanów (18)
65 wewnętrzna wojna klanów (15)
55 Wewnętrzna wojna klanów(5)
52 Wewnętrzna wojna klanów (2)
74 wewnętrzna wojna klanów (24)
63 Wewnętrzna wojna klanów (13)
60 wewnętrzna wojna klanów (10) wymarsz
70 wewnętrzna wojna klanów 20
53 Wewnętrzna wojna klanów (3)
64 wewnętrzna wojna klanów (14) Twierdza
66 Wewnętrzna wojna klanów (16)
71 Wewnętrzna wojna klanów (21)
61 Wewnętrzna wojna klanów (11)
67 Wewnętrzna wojna klanów (17)

więcej podobnych podstron