Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XIX

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

189

**Meredith**

Szłam przed siebie powtarzając sobie słowa Eleny, że Damon

dowiedział się wszystkiego od Katherine. Mogłam się tego spodziewać,
że w razie mojej śmierci prawda wyjdzie na jaw. Przynajmniej jeszcze
kiedyś miałam taką nadzieję, ale teraz wszystko się zmieniło.
Najwyraźniej on traktował mnie jak jakiś element swojej przeszłości i już
nie chciał do tego wracać, gdy ja na siłę się tego trzymałam. Zastanawia
mnie tylko to, ile trzeba czasu bym przestała go kochać?. Nie powinnam
nigdy wracać do Mystic Falls, tego jednego w tej chwili byłam pewna.

Może za sto lat będę wolna od tego uczucia, ale teraz czułam się

jakbym była zawieszona pomiędzy dwoma światami i tylko patrzyła na to,
który tak naprawdę przeciągnie mnie na swoją stronę. Może powinnam się
poddać temu wszystkiemu dookoła mnie i przestać szamotać jak ryba w
sieci?!.

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

190

Samotność i odrzucenie przez wszystkich doprowadzało mnie do szału, a
smutek na nowo zaczął wypełniać mnie samą. Nie miałam gdzie wracać,
bo do czego, do kogo?! Stefan miał Elenę, a ja nie mam nikogo. Czasami
najwidoczniej trzeba sięgnąć dna, by się od niego odbić i zacząć, żyć
ponownie.

Spojrzałam na mój zegarek i zauważyłam, że dobiega godzina 17.
Ruszyłam w wampirzym tempie do rezydencji, a gdy już tam dotarłam
pokonałam te kilka schodków i weszłam do środka. Usłyszałam jakiś
dziwny dźwięk, więc udałam się do pokoju, z którego dobiegał.

- Pełna dramaturgia - powiedziałam kiedy zobaczyłam czarną plamę
narysowaną przez Klausa na płótnie - Już bardziej podobały mi się te
pejzaże - dodałam, gdy nie usłyszałam żadnej odpowiedzi - Chciałam
przeprosić - w tym czasie obrócił się w moją stronę

- Przeprosić? Mnie? Za co? - zapytał zdziwiony

- Za moje wcześniejsze zachowanie. Nie powinnam tak zareagować -
powiedziałam i podeszłam do fortepianu, przy którym po chwili usiadłam

- Kochanie, po prostu mieliśmy małą sprzeczkę, ale jeśli chcesz grać to nie
będę przeszkadzać - powiedział i wrócił do swojego malowania

Minęło parę minut, a ja zaczęłam w końcu grać. Nie potrzebowałam
żadnych nut, bo moje place zdawały się odszukiwać odpowiednie klawisze
tworząc niebanalny repertuar.

- Nigdy nikomu tego nie grałam. Wymyśliłam tą melodie, a w zasadzie tą
kołysankę mając zaledwie 16 lat. Nie potrzebowałam wtedy nikogo i
niczego, wystarczały tylko te dźwięki - mówiłam w dalszym ciągu grając -
aż do czasu, gdy wszystko się zmieniło i w moim życiu pojawiła się
Katherine - kiedy wypowiedziałam to imię straciłam płynność w graniu i
nacisnęłam nie na ten klawisz przez co było tylko słychać jakieś
brzdęknięcie

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

191

Siedziałam tak jeszcze przez chwilę pogrążona w własnych rozmyślaniach,
a następnie wstałam od fortepianu i usiadłam bokiem na kanapie kładąc
swój lewy policzek o jej oparcie.

- Tak, Katerina potrafi namieszać, ale teraz jej życie jest w twoich rękach.
Jeśli tylko chcesz to znam pewne osoby, które chętnie zajmą się tym
problemem - odparł uśmiechając się w moim kierunku

- Na razie mam zamiar zostawić to tak jak jest - powiedziałam i
zamknęłam oczy. Czułam się strasznie wyczerpana dzisiejszym dniem,
a może to przez to, że nic nie piłam? - Poczekam z tym jakieś sto lat i
zobaczę, albo ją znajdę i zabiję, albo daruję życie

W tym czasie otworzyłam oczy i spostrzegłam, że Klaus siedzi tuż obok
mnie. Po raz kolejny zaskoczył mnie, gdy pojawił się tak niepostrzeżenie.

- Chcesz darować jej sto kolejnych lat życia w prezencie? - zapytał

- Nie wiem, czy można nazwać to prezentem skoro będzie przez ten cały
czas uciekać martwiąc się tym, że jestem tuż za nią... to o wiele
zabawniejsze - powiedziałam patrząc w jego stronę, ale nie wydawało mi
się to teraz tak bardzo śmieszne

- Powiedz mi coś więcej o sobie?! - usiadł bliżej przyglądając się mi

- Czy nie szukałeś mnie na tyle długo, by dowiedzieć się o mnie
wszystkiego? Dlaczego tak bardzo cię interesuję? - zapytałam

- Czy tak trudno ci w to uwierzyć, że cię lubię? Jesteś bardzo odważna
Meredith, a za razem piękna i bardzo utalentowana, jak mogłem przed
chwilą usłyszeć - powiedział, a następnie założył mój lok za ucho i dotknął
przez krótką chwilę mojego policzka, a ja tym razem się nie cofnęłam

- W porządku - odparłam kiedy znowu na mnie spojrzał czekając na moją
odpowiedź

Z jednej strony poczułam ulgę, że wreszcie będę mogła z kimś
porozmawiać, a drugiej... dlaczego to właśnie musiał być on?!

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

192

**Damon**

- Czas ruszyć do domu - powiedziałem do siedzącego obok mnie Ricka

- Mi się nie spieszy, jeszcze mam zamiar tutaj... posiedzieć - usłyszałem i
spostrzegłem jak sięgnął po butelkę stojącą koło mnie - Co ty kombinujesz
znowu z Rebekah? Jak dowie się prawdy, że ściągnąłeś ją tylko po to, by
dowiedzieć się co Klaus wymyślił... - powiedział, a następnie nalał do
szklaneczki burbonu

W tym czasie usłyszałem głos mojego telefonu, który dobiegał z mojej
kieszeni. Wyciągnąłem go, a później spojrzałem na wyświetlacz... to był
Stefan.

- Co jest braciszku, sprawdzasz czy nie zrobiłem jeszcze niczego głupiego?
- zapytałem świetnie się przy tym bawiąc - Co takiego? Jak to możliwe?
Za chwile będę! - rzuciłem tym razem wkurzony na to co usłyszałem

- Co się stało? - zapytał Rick

- Elena spotkała się z Meredith. Oby dwie są tak samo uparte... jedziesz?! -
zawołałem, a on poszedł za mną w kierunku samochodu

Wsiedliśmy do auta, a następnie odpaliłem silnik i ruszyliśmy do
posiadłości.

- Co jej odbiło, żeby się z nią zobaczyć? - rzuciłem uderzając w kierownicę

- Może przynajmniej jej udało się czegoś konkretnego dowiedzieć?! -
odezwał się Rick

- Niech Elena się lepiej cieszy, że żyje i nie trzeba jej było zdrapywać z
chodnika - odparłem

Dotarliśmy do rezydencji trzasnąłem drzwiami od samochodu, a następnie
razem z Alarickiem byliśmy już po chwili w środku.

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

193

Elena razem ze Stefanem siedzieli na kanapie przeglądając jakieś kartki,
a Bonnie siedziała obok w fotelu, trzymając na kolanach jakąś otwartą
księgę.

- Czy ty na prawdę zwariowałaś? - krzyknąłem, gdy tylko się przy nich
znalazłem - Eleno nie rozumiesz tego, że to mógł być podstęp?! Jak mamy
cię chronić skoro sama pakujesz się w to wszystko. Meredith nie można
ufać!

- Damon, uspokój się. Daj jej wreszcie wszystko powiedzieć - usłyszałem
głos mojego brat, który stanął pomiędzy nami

- Meredith poprosiła mnie o spotkanie - zaczęła mówić niepewnie
dziewczyna - ponieważ udało jej się zrobić zdjęcia kilku rozdziałów księgi
Petrovy, ale nie była w stanie tego przetłumaczyć. Sądzi, że Bonnie może
to się udać.

- Czemu Klaus jej tego nie przetłumaczy? A może sam tego nie umie i
szuka kogoś do odwalenia brudnej roboty?! - zapytałem

- On chyba nawet nie wie, że się ze mną spotkała - odparła pospiesznie
Elena

- To dziwne, bo chodzi za nią w kółko jak... - już miałem coś dodać, gdy
głos zabrał Alaric

- To się zgadza, spotkaliśmy ich w Grillu, ale za nim pojawił się Klaus
Meredith wspomniała o takiej dacie... - powiedział próbując sobie ją
przypomnieć -... o mam 22 lipca 1864, może ty coś pamiętasz Stefanie?
Mówiła, że to był pierwszy dzień, w którym spotkała Damona?!

Mój bart spojrzał na mnie, a w tym czasie ja również starałem się sobie
przypomnieć co tego dnia się wydarzyło?. Najwyraźniej musiało to być
coś istotnego.

- To nie możliwe, pojawiła się w Mystic Falls wcześniej. Tak samo jak i u
nas w domu - mówił wpatrując się we mnie - ... to był ten dzień, w którym
pokłóciłeś się z ojcem. Meredith była wtedy u nas w bibliotece!

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

194

Stefan nie musiał nic więcej dodawać, już pamiętałem co się wtedy stało.

Rok 1864

- Nie masz prawa decydować o tym co robię, albo czego mam nie robić! -
krzyknąłem w stronę ojca

- Jestem twoim ojcem, a ty masz być mi posłuszny! - tym razem to on podniósł
głos na mnie

- Jesteś żałosny - powiedziałem w gniewie, a następnie obróciłem się i ruszyłem
w stronę wyjścia

- Jeszcze nie skończyliśmy Damon! - usłyszałem, ale kompletnie nie obchodziło
mnie to co krzyczał

Za każdym razem wytykał mi wszystko wychwalając mojego brata. Ruszyłem
głównym korytarzem, kierując się w stronę biblioteki. Wiedziałem, że tam ojciec
trzyma najlepszą whisky, chciał być wredny? Ok., w takim razie ja wypiję mu
ukochany alkohol. Może i nie było to coś strasznego dla pospolitego człowieka,
ale dla mojego ojca będzie. Z zaszklonymi od łez oczami wszedłem do gabinetu i
od razu ruszyłem do biurka. Sięgnąłem za butelkę, a następnie postawiłem ją na
blacie i wziąłem się za poszukiwanie jakiejś szklanki. Nie musiałem długo
szukać ponieważ natknąłem się na nią już w następnej szafce.

- Jak zwykle przygotowany na wszystko - powiedziałem na głos sam do siebie i
nalałem do niej whisky, w tym czasie usłyszałem dźwięk... jakby coś upadło na
podłogę?!

- Kto tu jest? - zapytałem niepewnie

Z cienia pomiędzy regałami wyłoniła się postać dziewczyny, to była Meredith.
Blond włosy opadające lekko na ramiona, piękne oczy wpatrzone tylko we mnie.
Poczułem się głupio, że musiała patrzeć na moje zachowanie, ale chyba teraz
było mi wszystko jedno.

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

195

- Twój ojciec pozwolił mi tu przychodzić jakbym chciała poczytać. Ma tyle
cudownych książek - wytłumaczyła, a następnie lekko się do mnie uśmiechnęła

- Mój ojciec... - to brzmiało tak śmiesznie, był mi tak samo obcy jak każda osoba
chodząca po mieście

- Może mogę w czymś pomóc? - zaoferowała swoją pomoc dziewczyna

- Chyba nikt nie jest mi w stanie pomóc - odparłem

- Najpierw ty jej sam musisz chcieć - powiedziała i podeszła do mnie, a ja
odstawiłem kieliszek z powrotem na biurko

Coś było niesamowitego w tej dziewczynie, nie była taka jak inne. Ona mnie
wyciszała, tak jakby poza nią nie istniało nic innego. Nie zmieniała mnie, ale
sprawiała, że czułem się lepszy. Ubrana w białą długą suknię przypominała
anioła... mojego anioła stróża.

- Nie jesteś sam, masz mnie. Nie mieliśmy możliwości porozmawiania od
przyjęcia, ale... - nie pozwoliłem jej dokończyć tego co miała powiedzieć,
ponieważ ją pocałowałem

Zdawała się pachnieć wszystkimi różami jakie mieliśmy w ogrodzie, jej
alabastrowa skóra była tak delikatna, że aż bałem się, że mogę ją skrzywdzić.

- Co powiesz na to, aniele? - zapytałem, gdy już się od niej lekko odsunąłem cały
czas trzymając ją w swoich ramionach

- Nie pozwolę cię skrzywdzić, zawszę będę przy tobie - powiedziała patrząc na
mnie swoimi błękitnymi jak niebo oczami

W tym momencie tak samo jak podczas balu wszystko co nas otaczało zniknęło
i byliśmy tylko my... nie liczyło się już nic, ani mój brat, ani ojciec.

- Damon? - usłyszałem głos Eleny - Co takiego wydarzyło się tego dnia?

Wiedziałem, że nie mogę tego wszystkiego opowiedzieć, ale przecież
musiałem coś powiedzieć.

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

196

- Nic takiego - rzuciłem wkurzony, że dopiero teraz mi się to
przypomniało, a nie wtedy, gdy przy mnie stała

- To chyba nie było nic takiego skoro później tak bardzo się wyciszyłeś.
Meredith miała na ciebie duży wpływ ponieważ cię kochała, a i z czasem
ty pokochałeś ją, chodź teraz nie chcesz się do tego przyznać - odezwał się
Stefan, a następnie spojrzał w moją stronę

- Katherine miała rację... ona dalej myśli, że może zmienić świat -
powiedziałem po chwili - i chyba próbuje teraz zrobić to samo

- Klaus chyba nie da się na to nabrać - odezwał się Rick

- Nie znasz jej tak jak ja, jest uparta i lubi stawiać na swoim -
powiedziałem

- Opisałeś teraz ją czy siebie, bo zdążyłem się pogubić?! - zapytał Rick i
chyba miał rację ona za bardzo przypominała mnie samego co jeszcze
bardziej mnie wkurzało

- Nie uwierzycie w to, ale chyba już wiem dlaczego Meredith jest taka
ważna w tym wszystkim - usłyszałem głos Bonnie, a wtedy każdy
przeniósł swój wzrok na nią - Doppelgänger jest jedynie zasłoną
odwracającą uwagę od prawdziwej mocy Petrovy. Klaus nie może
zauroczeniem wyłączyć emocji Meredith ponieważ moc krążąca w jej krwi
na to nie pozwala. Najwidoczniej Petrova wolała się zabezpieczyć na
wypadek tego jakby dziewczyna faktycznie została wampirem.
Pozostawiła jej w ten sposób możliwość wyboru.

- Rozumiem, że Meredith o tym nie ma zielonego pojęcia?! W takim razie
chętnie zobaczę jej minę jak się o tym dowie - powiedziałem, chodź
wiedziałem, że właśnie taka jest prawda, a on kłamał jej w żywe oczy

- Możemy mieć w ten sposób przewagę nad Klausem - odezwał się Stefan
- Czego Bonnie jeszcze się dowiedziałaś? - znowu spojrzał w stronę
dziewczyny

- To naprawdę dziwnie wygląda... jakby brakowało kilku stron - odparła
przerzucając poszczególne kartki

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

197

- Meredith wspomniała, że jest to tylko kilka rozdziałów, więcej nie udało
jej się sfotografować - wtrąciła Elena

- Ale nie w środku?! Czarownice wspomniały jeszcze o jakiś zamkniętych
turmach i kluczach, ale na tym kończy się to zdanie

- To jest właśnie to o czym mówił Elijah... rodzina Pierwotnych wampirów
zamknięta w trumnach. Klaus woził ich w ciężarówkach - powiedział
Stefan wracając myślami do wspomnień z ostatnich kilku miesięcy

- Kluczem może być w takim razie Meredith?! - włączył się Alaric
podsuwając jedną z teorii

- Pamiętacie ten sztylet - Bonnie podniosła kartkę do góry pokazując go
nam na rysunku - Meredith tylko dzięki niemu może zabić Pierwotnego,
ale jeśli Klaus użyje go na niej zadziała to tak jak na jego rodzeństwo, czyli
to ona tym razem trafi do trumny, którą on będzie woził ze sobą

Chyba nic mnie nie powinno zdziwić, ale to było dla mnie szokiem. Nie
mogłem sobie tego wyobrazić. Ruszyłem w wampirzym tempie do pokoju,
po czym wyjąłem sztylet z szafki i ponownie wróciłem do głównego
salonu, w którym się wszyscy znajdowali.

- Rozumiem, że o tym mówimy - powiedziałem, a następnie podałem
sztylet Bonnie

- Skąd go masz? - zapytał Stefan - Myślałem, że Klaus go miał?!

- Długa historia braciszku, to zależy jeśli wierzysz w duchy -
uśmiechnąłem się w jego stronę - Klaus będzie chciał go odzyskać dlatego
my w tym czasie musimy wymyśleć jakiś plan jak go załatwić!

- Meredith wspomniała, że masz oddać jej coś co należy do niej, więc
zapewne chodziło o ten sztylet. Mam się z nią spotkać jutro o tej samej
godzinie ma moście - odpowiedziała Elena

- Nie ma mowy! Mam jej oddać jedyną rzecz, która może ją zamknąć w
trumnie na najbliższe wieki?!, a po drugie nie pójdziesz drugi raz tam
sama. Meredith przegrzały się najwidoczniej obwody, bo nie dociera do

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

198

niej, że Klaus ją oszukuje. Co jeszcze bzdurnego ci powiedziała? -
zapytałem zdenerwowany, a i z drugiej strony ciekaw

- Powiedziała, że jeśli nie oddamy jej sztyletu to kogoś zabiję!- odparła
Elena

- Jakoś to przeżyję - rzuciłem, dziewczyna tylko na mnie spojrzała i
pokręciła przecząco głową

- Opowiedziała mi jak Katherine trzymała ją zamkniętą w piwnicy, jak
później tańczyła z tobą na Balu Założycieli w 1864 roku i jak sama zabiła
się tym sztyletem myśląc, że jest was w stanie uratować - powiedziała
patrząc to na mnie to na Stefana - Ona jest tylko dziewczyną, która się w
tym wszystkim zagubiła dlatego musimy jej pomóc - dodała

- Nieważne - rzuciłem - Muszę się przygotować na spotkanie z diablicą.
Może dowiem się dlaczego Meredith nie otworzyła jeszcze tych trumien i
do czego ma służyć w tym wszystkim ten sztylet - powiedziałem i
ruszyłem w kierunku swojego pokoju

- Czekaj? - usłyszałem głos Eleny

Nie zareagowałem na jej wołanie tylko od razu udałem się do swojego
pokoju, żeby się przebrać.

Ściągnąłem czarną koszulę i ruszyłem w kierunku szafy w poszukiwaniu
tej w kolorze granatowym. Niedługo cieszyłem się wolnym spokojem
ponieważ za chwilę pojawiła się dziewczyna mojego brata.

- Ty znowu tutaj? Co tym razem ci nie pasuje? - zapytałem dalej zapinając
koszulę

- Dobrze pamiętam twoje zachowanie kiedy myślałeś, że Meredith nie
żyje, ale najwidoczniej teraz masz drugą szansę. Ona cię kocha, więc zrób
coś wreszcie, bo inaczej stracisz ją na zawsze. Zbyt dobrze cię znam
Damonie, więc przestań zachowywać się tak jak zawsze i chodź raz
pomyśl o tym co możesz stracić - powiedziała Elena - a teraz możesz iść
gdzie chcesz! - rzuciła, a następnie trzasnęła drzwiami i wyszła nie
czekając nawet na moją odpowiedź

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

199

Podobieństwo Eleny i Meredith pod wzglądem ich zachowania było
niesamowite. Oby dwie miały ten dar, który pozwalał im na mnie
wpływać. Mogłem kochać je obie, ale teraz ani jedna nie należała do mnie.
To wszystko wydaje się dziwnie pokręcone, ale ja sam nie wiem czego
chcę. Zarzuciłem moją skórzaną kurtkę na koszulę i wyszedłem z pokoju
idąc w kierunku drzwi wyjściowych, by udać się na umówione spotkanie w
Grillu. Może to przynajmniej pomoże mi zapomnieć, chodź na chwilę o
jednej dziewczynie, która kocha mnie nie wystarczająco mocno, by
zostawić mojego brata i o drugiej, która kochała mnie ponad własne życie.

**Meredith**

Opowiadałam o wszystkim, co tylko mogło mi przyjść do głowy i

było w tym coś niezwykłego. Uczucie takiej wolności jakby ktoś zabrał
olbrzymi kamień z mojego serca, a ja z każdym moim słowem stawała się
wolna.

- Sądzę, że jakby Katherine od początku mnie nie oszukiwała to wszystko
było by dużo prostsze. Czasem najgorsza prawda mogłaby być lepsza od
kłamstw - powiedziałam i spojrzałam w jego oczy

- A co z Damonem Salvatore? Wyglądało jakbyście się znali - zapytał
zamieniając temat, po czym wstał z kanapy

Poszedł do stolika stojącego nieopodal, a następnie nalał do dwóch
kryształowych szklanek krwi z torebki. Podał mi jedną z nich i usiadł z
powrotem obok mnie.

- Katherine w 1864 roku przywiozła mnie do Mystic Falls i dlatego się
znamy, ale to już przeszłość. Nie chcę go już nigdy więcej widzieć w
swoim życiu - powiedziałam to czując straszny ból w klatce piersiowej,

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

200

ale dobrze wiedziałam, że nie ma sensu trzymać się własnej przeszłości i
myśleć o czymś co już się nie powtórzy.

Upiłam łyk krwi ze szklanki i zaczęłam mówić dalej.

- Moje życie było raczej... smutne, chyba nic nie zapowiadało, że tak
właśnie to się skończy - powiedziałam i spojrzałam na trzymaną w ręku
szklaneczkę

- To nie jest koniec Meredith, to dopiero początek. Czasem pierwsza rzecz
jaką chcesz, w ogóle się nie pojawia, a czasem ostatnia przychodzi
pierwsza. Nie będziesz musiała już cierpieć przez tego egoistycznego
wampira - w tym czasie spojrzałam na niego - Jest w tobie coś
niezwykłego... oprócz twojej krwi - uśmiechnął się w moim kierunku, tak
jakby wiedział, że zaraz zaprotestuję i właśnie o tym wspomnę

Odwzajemniłam uśmiech - Masz rację, teraz jedyną osobą, która może
mnie skrzywdzić jesteś ty - powiedziałam spokojnie, a za razem specjalnie

Usłyszałam w tym czasie stukanie obcasów i w drzwiach pojawiła się
Rebekah przerywając nam rozmowę.

- Wychodzę, więc nie czekajcie z kolacją. Ostatnio zrobiła się tu straszna
nuda - rzuciła rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu jakiś rzeczy

- Mogę wiedzieć gdzie idziesz? - zapytał Klaus patrząc na swoją siostrę

- A ty znowu zaczynasz mnie kontrolować, myślałam, że znalazłeś sobie
zajęcie - jej wzrok powędrował na mnie

- Twoje zmiany nastroju Rebekah są niesamowite - powiedziałam
spoglądając na nią

- Nie musisz się o to martwić Meredith, przez tyle stuleci nie znalazł się
jeszcze nikt kto by był w stanie zapanować nad tą huśtawką nastrojów
mojej siostry - Rebekah jedynie gniewnie na niego spojrzała

- Jestem umówiona z Damonem, ale to ci chyba nie przeszkadza?! -
stwierdziła i znowu spojrzała w moją stronę

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

201

- Oczywiście, że nie - odparłam, a ona zniknęła w wampirzym tempie

- Ja już też pójdę do siebie - odstawiłam szklankę na stolik i lekko się
uśmiechnęłam w jego stronę

Moje myśli krążyły dookoła spotkania Rebekah i Damona. Najwyraźniej
słów nie mieszaj się w to nie rozumiał. Jaka była w tym wszystkim ironia,
wcześniej byłam zamknięta przez Katherine w brudnej piwnicy, a teraz w
złotej klatce przez Klausa. Najwyraźniej pewne rzeczy się nie zmieniają, a
historia lubi się powtarzać.

**Damon**

Schodziłem po schodach kiedy usłyszałem gorącą rozmowę trwającą
właśnie w salonie.

- Zabiła już kogoś? - od razu rozpoznałem zaskoczony głos Bonnie -
i zamierza to zrobić ponownie? Eleno dobrze wiesz, że nie mogę na to
pozwolić. Jeśli nic nie zrobicie to ja będę musiała się tym zająć!

- To nie jest takie proste Bonnie. Skoro Meredith jest kluczem do tego
wszystkiego to Klaus nie pozwoli nam się do niej zbliżyć, chyba, że
faktycznie uśpi jego czujność - usłyszałem Stefana

Ruszyłem w wampirzym tempie przed siebie, by po chwili siedzieć w
swoim samochodzie. Mój mały anioł w paszczy lwa, ale czy mogłem coś
zrobić skoro to ona zaczęła traktować mnie jak swoją przeszłość?!

Odpaliłem silnik i ruszyłem w kierunku Grilla. Meredith chciała się bawić
w swoją grę to w takim razie ja przedstawię jej moją. Zobaczę co się stanie
jeśli to ja ją zaskoczę. Myślenie o niej odebrało mi ochotę na jakąkolwiek
zabawę.

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

202

Dotarłem po jakiś 10 minutach do baru, zaparkowałem samochód i
ruszyłem do środka. Rozejrzałem się po sali, ale wampirzycy jeszcze nie
było.

- Szukasz kogoś? - usłyszałem głos za mną

- Już nie - odparłem, a następnie obróciłem się w kierunku Rebekah

Ruszyła pewnym krokiem przed siebie, by po chwili usiąść na barowym
stołku przy ladzie.

- Tequile! - rzuciła do kelnerki, gdy ta tylko spytała ją o zamówienie

- Dwie! - dodałem i usiadłem obok niej

- To już przestałaś się dobrze bawić z Meredith? Myślałem, że jesteście jak
siostry, czy coś w tym stylu. Przynajmniej nie musisz się męczyć ze swoim
bratem, najwidoczniej znalazł sobie nową zabawkę! - musiałem
wykorzystać tą okazję, aby ją sprowokować

- Na początku zanim się dowiedzieliście, że żyje była o wiele
zabawniejsza. Teraz zaczęła popadać z skrajności w skrajność - rzuciła,
po czym przekręciła oczami

- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałem

- Naprawdę?, to po to mnie ściągnąłeś, żeby o niej rozmawiać? - wypiła
kolejny kieliszek - Co wy w niej widzicie? Albo gra na fortepianie,
notabene, który Nick ściągnął specjalnie dla niej, albo zaczyna użalać się
nad swoim dawnym życiem. Ciebie to nie wkurza, że mój brat odbija twoją
dziewczynę? - rzuciła wrednie

- Na razie to chyba ty jesteś zazdrosna, musisz uważaj żeby ci się
zmarszczki nie porobiły - uśmiechnąłem się do niej i wypiłem zawartość
swojego kieliszka - Przez 148 lat nie wiedziałem o istnieniu Meredith, jak
mogę się o to wkurzać?! - chyba sam powiedziałem za dużo, więc
musiałem odwrócić jej uwagę - i tak dziwi mnie, że Klausowi chciało się ją
przywrócić do życia, ale z drugiej strony to dziwne skoro słyszałem jak jej
serce się zatrzymało - podsunąłem jej kolejnego drinka

background image

Ro

zd

zi

X

IX

: Me

re

d

ith

Pi

er

ce

-

n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

203

- Masz rację, bo umarła, ale tak jak wspomniał mój brat jest nam
potrzebna. Nasza rodzina wreszcie będzie mogła powrócić na te ziemię.
Podziękuj od nas Stefanowi, ponieważ to dzięki jego krwi Meredith żyję.
Petrova myślała, że może ukryć przed nami takie informację. Dobrze, że
suka wcześniej nie spaliła księgi, ale za to zachciało jej się bawić w
ukrywanie kluczy. Zawsze wszystko utrudniała, dobrze, że gnije w piekle -
spojrzała na szklaneczkę trzymaną w ręku

- To jest niby ta twoja zabawa? - zapytała po chwili - Taką samą stypę
mam w domu, wystarczy tego - opróżniła swój kieliszek, duszkiem
wypijając alkohol i już miała wychodzić kiedy złapałem ją za rękę.
Spojrzała na mnie uśmiechając się, chyba liczyła na to, że nie pozwolę jej
odejść.

- O nie potrafię być o wiele zabawniejszy - przyciągnąłem do siebie i
zaczęliśmy się namiętnie całować - Wynośmy się stąd - rzuciłem, gdy się
od siebie oderwaliśmy

- Dobry pomysł - odparła

Łatwiej było wyłączyć wszystkie emocje i przestać myśleć, a brać jedynie
to czego się chciało w danym momencie. Nie zastanawiam się nad
konsekwencjami moich czynów taki już jestem, czasami robię rzeczy,
których nie muszę robić. Nie chciałem myśleć o słowach Eleny ponieważ
miała rację co do Meredith, traciłem ją w każdej chwili, ale teraz miałem
kogoś na poprawę nastroju, kogoś tak samo porzuconego jak ja.

Ciąg dalszy nastąpi…


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział VII
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział III
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział II
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXX
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XV
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XIV
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XVIII
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XX
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział IV
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział V
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXXI
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XIII
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXXIV
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXVII
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXXIII
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXXV
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział IX
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXVIII
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXI

więcej podobnych podstron