Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

background image

Lew Dawidowicz Trocki

Nauki

Października

Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

WARSZAWA 2011

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 2 –

http://skfm.dyktatura.info/

Esej Lwa Dawidowicza Trockiego „Nauki
Października” został napisany 15 września 1924 r.
we Kisłowodsku jako przedmowa do wyboru pism
Trockiego z roku 1917 i poświęconych Rewolucji
Październikowej.

W języku angielskim przedmowa ta została
opublikowana w czasopiśmie Międzynarodówki
Komunistycznej „Imprecorr” w lutym 1925 r.

Podstawa niniejszego wydania: Lew Trocki,
„Nauki Października”, wyd. Nurt Lewicy
Rewolucyjnej, Warszawa 1996.

Tłumaczenie z języka rosyjskiego: Ludwik Hass.
Korekta: Piotr Strębski.

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Trzeba badać Październik

O ile powiodło się nam w Rewolucji Październikowej, to Rewolucji Październikowej nie wiodło

się w naszej prasie. Do tej pory nie ma jeszcze u nas ani jednej pracy, która dawałaby szeroki obraz
przewrotu październikowego, wyróżniając jego ważniejsze momenty polityczne i organizacyjne. Co
więcej, nie wydano także dotąd surowych materiałów, w tym także ważniejszych dokumentów, które
bezpośrednio charakteryzują poszczególne strony przygotowań do przewrotu, bądź samego przewrotu.
Wydajemy niemało dokumentów i materiałów historyczno-rewolucyjnych i historyczno-partyjnych, które
odnoszą się do okresu przedpaździernikowego, wydajemy niemało materiałów epoki popaździernikowej.
Lecz Październikowi poświęcamy znacznie mniej uwagi. Wydaje się, że dokonując przewrotu
postanowiliśmy, iż w żadnym razie nie przyjdzie nam tego powtarzać. Tak, jakbyśmy sądzili, że badanie
Października, warunków jego bezpośredniego przygotowania, jego przeprowadzenia, pierwszych tygodni
jego umacniania, nie wpłynie wprost i bezpośrednio na rozwiązywanie pilnych zadań dalszego
budownictwa.

Jednakże ocena ta, nawet jeśli nie jest w pełni świadoma, okazuje się głęboko błędna, a do tego

jeszcze ograniczona narodowo. Jeśli, zgodnie z naszymi oczekiwaniami, nie powtórzy się więcej
doświadczenie Rewolucji Październikowej, wcale to nie oznacza, że nie mamy po co wyciągać nauk z
tego doświadczenia. Jesteśmy częścią Międzynarodówki, a proletariat wszystkich innych krajów musi
jeszcze rozwiązać swoje „październikowe” zadanie. W ostatnim roku mieliśmy zresztą dostatecznie
mocne dowody na to, że nasze październikowe doświadczenie nie weszło w ciało i krew nawet
najbardziej dojrzałych partii komunistycznych Zachodu i że po prostu nie jest im ono znane od strony
faktycznej.

Co prawda, można powiedzieć, że badając Październik, jak również publikując październikowe

materiały, odgrzebuje się zarazem stare rozbieżności. Lecz takie podejście do problemu byłoby już zbyt
małostkowe. To zrozumiałe, że rozbieżności roku 1917 były bardzo głębokie i bynajmniej nie
przypadkowe. Miernej jakości byłyby jednak starania, by czynić z nich, po wielu latach, narzędzie walki
przeciwko tym, którzy wówczas mylili się. Lecz jeszcze bardziej niedopuszczalne byłoby milczenie na
temat najważniejszych problemów październikowego przewrotu, które mają znaczenie międzynarodowe –
z powodu trzeciorzędnych przyczyn o charakterze personalnym.

Przeżyliśmy w zeszłym roku dwie srogie porażki w Bułgarii: najpierw partia, z pobudek o

charakterze doktrynersko-fatalistycznym, przegapiła wyjątkowo sprzyjający rewolucyjnemu działaniu
moment (powstanie chłopów po lipcowym przewrocie Cankowa); następnie partia, starając się naprawić
błąd, rzuciła się do powstania wrześniowego, nie przygotowując dlań przesłanek zarówno politycznych,
jak i organizacyjnych. Niestety, nieszczęsne bułgarskie wystąpienie zostało rozwinięte w jeszcze gorszy
sposób w Niemczech. W drugiej połowie ubiegłego roku zobaczyliśmy tam klasyczny dowód na to, jak
można zaprzepaścić zupełnie wyjątkową sytuację rewolucyjną o znaczeniu ogólnoświatowo-
historycznym. I znów – ani doświadczenie bułgarskie, ani niemieckie z zeszłego roku, nie zostało do tej
pory ocenione w sposób dostatecznie pełny i konkretny. Autor tych słów przedstawił obszerny schemat
rozwoju zeszłorocznych wydarzeń niemieckich (patrz: książka „Wostok i Zapad”, w rozdziałach „Na
poworotie” oraz „Czieriez kakoj etap my prochodim”)

1

. Wszystko, co zaszło od tego czasu, w całej

rozciągłości potwierdziło ten schemat. Żadnego innego wyjaśnienia nikt inny nie starał się przedstawić.
Ale schemat – to za mało, potrzebny nam jest konkretny, nasycony materiałem faktograficznym, obraz
rozwoju zeszłorocznych wydarzeń niemieckich, który w całej konkretności wyjaśniłby przyczyny owej
surowej porażki historycznej.

Trudno jednak mówić o analizie wydarzeń w Bułgarii i Niemczech, skoro do tej pory nie

wypracowaliśmy politycznego i taktycznego obrazu przewrotu październikowego. Sami sobie nie
wyjaśniliśmy tego, co osiągnęliśmy i jak to osiągnęliśmy. W popaździernikowym uniesieniu wydawało
się nam, że wydarzenia w Europie rozwiną się samorzutnie i to w tak krótkim czasie, że nie zdążymy
teoretycznie przyswoić sobie październikowych nauk. Okazało się jednak, że gdy brakuje partii zdolnej
pokierować proletariackim przewrotem – niemożliwy staje się sam przewrót. Proletariat nie może wziąć
władzy poprzez żywiołowe powstanie – także w wysoko uprzemysłowionych i wysoce kulturalnych

1

L. D. Trockij, Zapad, Wostok. Woprosy mirowoj politiki i mirowoj riewoljucii. Moskwa 1924. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 3 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Niemczech żywiołowe powstanie mas pracujących – w listopadzie 1918 roku – zdolne było jedynie
przekazać władzę w ręce burżuazji. Klasa posiadająca zdolna jest przejąć władzę z rąk innej klasy
posiadającej w oparciu o swoje bogactwo, o swoją „kulturalność”, o swoje niezliczone więzi ze starym
aparatem państwowym.

Tymczasem proletariatowi nic nie może zastąpić jego partii. Dopiero od połowy roku 1921

rozpoczyna się naprawdę okres budowania zarysów partii komunistycznych („walka o masy”, „jednolity
front” i inne). Odłożone zostały zadania „październikowe”. A wraz z tym oddalona została konieczność
badania Października. Ubiegły rok znów postawił nas twarzą w twarz z zadaniami przewrotu
proletariackiego. Pora zebrać wszystkie dokumenty, wydać wszystkie materiały i przystąpić do ich
badania!

Oczywiście, wiemy, że każdy naród, każda klasa, jak również każda partia – uczą się przede

wszystkim na własnych błędach. Nie oznacza to jednak wcale, że doświadczenie innych krajów, klas i
partii ma niewielkie znaczenie. Nawet posiadając doświadczenie z roku 1905 nie dokonalibyśmy
przewrotu październikowego, gdybyśmy nie poznawali Wielkiej Rewolucji Francuskiej, rewolucji roku
1848 i Komuny Paryskiej – bo przecież to nasze „narodowe” doświadczenie wykonywaliśmy spierając się
o wnioski wypływające z poprzednich rewolucji i kontynuując ich linię historyczną. A zatem cały okres
kontrrewolucji wypełniony był badaniem nauk i wniosków wynikających z roku 1905. Tymczasem w
odniesieniu do zwycięskiej rewolucji roku 1917 nie wykonaliśmy takiej pracy nawet w jednej dziesiątej.
Oczywiście, nie żyjemy w okresie reakcji, ani też na emigracji. Natomiast siły i środki, którymi
rozporządzamy, są obecnie bez porównania większe niż w tych ciężkich czasach. Trzeba tylko jasno i
wyraźnie postawić zadanie badania Rewolucji Październikowej zarówno w ramach partii, jak i całej
Międzynarodówki. Konieczne jest, by cała partia, a zwłaszcza jej młode pokolenia, przebadały krok za
krokiem doświadczenie Października, który poddał wielkiej, bezspornej i bezapelacyjnej kontroli
przeszłość i szeroko otworzył drzwi ku przyszłości. Ubiegłoroczna lekcja niemiecka jest nie tylko
poważnym upomnieniem, ale i groźną przestrogą.

Owszem, można powiedzieć, że i najpoważniejsze zaznajomienie się z przebiegiem przewrotu

październikowego nie dawałoby naszej niemieckiej partii gwarancji zwycięstwa. Lecz tego rodzaju
ogólnikowe a w istocie filisterskie rezonerstwo nie jest w stanie ani na krok posunąć nas do przodu.
Oczywiście, badanie jedynie rewolucji Październikowej nie wystarcza do zwycięstwa w innych krajach;
jednakże może dojść do sytuacji, gdy zaistniałe wszelkie przesłanki rewolucji znajdą się poza
dalekowzrocznym i rozstrzygającym kierownictwem partii, które opiera się na zrozumieniu praw i metod
rewolucji. Taka właśnie sytuacja miała miejsce w zeszłym roku w Niemczech. Może ona powtórzyć się
również w innych krajach. Jednak dla zrozumienia praw i metod rewolucji proletariackiej nie ma jak
dotąd ważniejszego i głębszego źródła, niż nasze doświadczenie październikowe. Przywódcy
europejskich partii komunistycznych, którzy nie przerobiliby krytycznie, a przy tym w całej konkretności,
historii przewrotu październikowego, upodobniliby się do dowódcy wojskowego, który – przygotowując
się w obecnych warunkach do nowych wojen – nie zbadałby strategicznego, taktycznego i technicznego
doświadczenia ostatniej wojny imperialistycznej. Taki dowódca skazałby nieuchronnie swoje armie na
porażkę.

Głównym narzędziem proletariackiego przewrotu jest partia. Na podstawie naszego

doświadczenia, rozpatrywanego choćby tylko w ramach jednego roku (od lutego 1917 do lutego 1918),
oraz w oparciu o uzupełniające doświadczenie Finlandii, Węgier, Włoch, Bułgarii i Niemiec,
skonstatować można – jako niezbite prawo – nieuchronność kryzysu partyjnego przy przechodzeniu od
przygotowawczej pracy rewolucyjnej do bezpośredniej walki o władzę. Mówiąc ogólnie, kryzysy
wewnątrz partii powstają podczas każdego poważnego zwrotu w działalności partii, czy jako zapowiedź
zwrotu, czy też jako jego następstwo. Wyjaśnić to można tym, że każdy okres w rozwoju partii ma swoje
szczególne cechy i wykazuje zapotrzebowanie na określone nawyki oraz metody pracy. Zwrot taktyczny
oznacza – w mniejszej lub większej skali – zburzenie owych nawyków i metod; w tym tkwi bezpośrednie
i namacalne źródło wewnątrzpartyjnych tarć i kryzysów. „Nazbyt często zdarzało się – pisał Lenin w
lipcu 1917 r. – że wtedy, gdy historia dokonuje nagłego zwrotu, nawet przodujące partie przez dłuższy
lub krótszy okres czasu nie mogą oswoić się z nową sytuacją, powtarzają hasła, które były słuszne
wczoraj, ale które straciły wszelki sens dzisiaj, straciły sens «nagle», równie nagle, jak «nagły» był

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 4 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

gwałtowny zwrot historii” (t. XIV, cz. 2, s. 12)

2

. Stąd wyrasta niebezpieczeństwo – jeżeli zwrot jest ostry

lub zbyt nagły, zaś okres poprzedzający nagromadził w kierowniczych organach partii zbyt wiele
elementów inercji i konserwatyzmu, to partia, w najkorzystniejszym momencie, do którego
przygotowywała się w ciągu lat i dziesięcioleci, niezdolna jest urzeczywistnić swego przywództwa. Partię
zżera kryzys, zaś ruch zmierza wbrew niej ku porażce.

Partia rewolucyjna znajduje się pod naciskiem innych sił politycznych. W każdym danym okresie

swego rozwoju wypracowuje ona swe własne sposoby przeciwdziałania i odpierania tych sił. W trakcie
zwrotu taktycznego i związanych z nią wewnętrznych przegrupowań i tarć siła oporu partii słabnie. Stąd
wynika stała możliwość, iż wewnętrzne ugrupowania w partii, które wyrastają z konieczności zwrotu
taktycznego, wykroczyć mogą daleko poza swe punkty wyjściowe i stanowić mogą podpory rozlicznych
tendencji klasowych. Mówiąc prościej: partia, która nie dotrzymuje kroku historycznym zadaniom swojej
klasy przekształca się, bądź ryzykuje przekształcenie, w pośrednie narzędzie innych klas.

Jeżeli to, co powiedziane zostało powyżej, jest słuszne w odniesieniu do każdego poważnego

zwrotu taktycznego, to tym bardziej jest to słuszne względem wielkich zwrotów strategicznych. Poprzez
taktykę w polityce, analogicznie do działań wojennych, pojmujemy sztukę prowadzenia odrębnych
operacji; poprzez strategię – sztukę zwyciężania, tj. przejmowania władzy. Przed wojną, w epoce Drugiej
Międzynarodówki, nie posługiwaliśmy się tym rozróżnieniem, ograniczając się jedynie do pojęcia
socjaldemokratycznej taktyki. I nie jest to przypadkiem – socjaldemokracja posiadała taktykę
parlamentarną, związkową, municypalną, spółdzielczą i inne. Nie był jednak stawiany problem
połączenia wszystkich sił i środków – wszystkich rodzajów wojsk – dla uzyskania zwycięstwa nad
wrogiem, albowiem w epoce Drugiej Międzynarodówki nie zostało w praktyce postawione zadanie walki
o władzę. Jedynie rewolucja 1905 roku wysunęła – jako pierwsza, po długiej przerwie – podstawowe,
czyli strategiczne, zagadnienia walki proletariackiej. Tym samym dała ona ogromną przewagę rosyjskim
rewolucyjnym socjaldemokratom, tj. bolszewikom. Wielka epoka strategii rewolucyjnej rozpoczyna się w
roku 1917, najpierw dla Rosji, a potem dla całej Europy. Oczywiście, strategia nie wyklucza taktyki – nie
znikają z naszego pola widzenia problemy ruchu związkowego, działalności parlamentarnej i inne, lecz i
one uzyskują dziś nowe znaczenie, stając się uporządkowanymi metodami walki o władzę. Taktyka
podporządkowana zostaje strategii.

Jeżeli zwroty taktyczne prowadzą zazwyczaj do wewnętrznych tarć w partii, to jak silne i głębokie

muszą być tarcia wynikające ze zwrotów strategicznych! Najostrzejszym zaś zwrotem jest ten, kiedy
partia proletariatu przechodzi od przygotowań, od propagandy i agitacji do bezpośredniej walki o władzę,
do zbrojnego powstania przeciwko burżuazji. To wszystko, co w partii niepewne, sceptyczne, ugodowe,
kapitulanckie, mienszewickie staje przeciwko powstaniu, poszukuje teoretycznych sformułowań dla swej
opozycji i znajduje je w gotowej postaci u wczorajszych przeciwników-oportunistów. To zjawisko
będziemy obserwować jeszcze nie raz.

W okresie od lutego do października, w oparciu o szeroką walkę agitacyjną i organizacyjną wśród

mas, miał miejsce ostateczny przegląd i dobór uzbrojenia partii do rozstrzygającego boju. W Październiku
i po Październiku uzbrojenie to sprawdzone zostało w gigantycznym działaniu historycznym. Obecnie, w
kilka lat po Październiku, pomijanie doświadczenia roku 1917 w trakcie oceny rozmaitych punktów
widzenia na rewolucję w ogóle, a rosyjską w szczególności, oznaczałoby zajmowanie się bezpłodną
scholastyką, nie zaś marksistowską analizą polityki. To tak samo, jakbyśmy wprawiali się w sporach na
temat różnych stylów pływania i z uporem powstrzymywali się przed spojrzeniem na rzekę, w której owe
style stosują kąpiący się ludzie. Nie ma lepszego sprawdzianu punktów widzenia na rewolucję, jak
sprawdzenie ich w trakcie samej rewolucji – dokładnie tak samo styl pływania sprawdza się najlepiej
wówczas, gdy pływak skoczy do wody.

„Demokratyczna dyktatura proletariatu i chłopstwa” – Luty i Październik

Rewolucja Październikowa swym przebiegiem i rezultatem bezlitośnie uderzyła w tę

scholastyczną parodię marksizmu, która całkiem szeroko rozpowszechniona była w rosyjskich kręgach

2

Trocki powołuje się tu na „Sobrannyje Soczinienija” W. I. Lenina, tak jak i w dalszych cytatach. Polski przekład za: W. I.

Lenin, „W sprawie haseł”, Dzieła, t. 25, s. 191. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 5 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

socjaldemokratycznych, po części – poczynając jeszcze od grupy „Wyzwolenia Pracy”, a która znalazła
swój najpełniejszy wyraz wśród mienszewików. Istotą tego fałszywego marksizmu było przekształcenie
względnej i ograniczonej uwagi Marksa, iż „kraje przodujące wskazują zacofanym obraz ich przyszłego
rozwoju”, w jakieś absolutne i ponadhistoryczne – jakby powiedział Marks – prawo; a na tym prawie
starano się budować taktykę partii klasy robotniczej. Przy takim postawieniu problemu nie mogło być –
oczywiście – mowy o walce rosyjskiego proletariatu o władzę aż dotąd, dokąd kraje bardziej rozwinięte
nie stworzyły ku temu „precedensu”. Rzecz jasna, nie ulega wątpliwości, że każdy kraj zacofany
odnajduje jakieś cechy swej przyszłości w historii krajów rozwiniętych, lecz nie może być mowy o
całkowitym powtarzaniu rozwoju. Przeciwnie, im bardziej światowy charakter przybiera gospodarka
kapitalistyczna, tym osobliwszy staje się los krajów zacofanych, w których doszło do połączenia
elementów własnego zacofania z ostatnim słowem kapitalistycznego rozwoju. W przedmowie do swojej
„Wojny chłopskiej” Engels pisał: „I w pewnej chwili – nie musi to wszędzie nastąpić równocześnie ani
też na tym samym szczeblu rozwoju – zaczyna ona (burżuazja – przyp. tłum.) dostrzegać, że proletariat,
ten jej nieodłączny satelita, przerasta ją

3

. W toku rozwoju historycznego burżuazja rosyjska miała

dostrzec to wcześniej i pełniej, niż którakolwiek inna. Jeszcze w przededniu 1905 roku Lenin dał wyraz
swoistości rewolucji rosyjskiej w formule „demokratycznej dyktatury proletariatu i chłopstwa”. Jak
wykazał cały dalszy rozwój, formuła ta sama w sobie mogła mieć znaczenie tylko jako krok w kierunku,
opierającej się o chłopstwo, socjalistycznej dyktatury proletariatu. Leninowskie ujęcie problemu było na
wskroś rewolucyjne, dynamiczne, w całości i w pełni przeciwstawne mienszewickiemu schematowi,
zgodnie z którym Rosja mogła pretendować jedynie do powtórzenia historii rozwiniętych narodów,
mających u władzy burżuazję, a w opozycji socjaldemokrację. Lecz w pewnych kręgach naszej partii, gdy
mówiono o tej leninowskiej formule, akcent stawiano nie na dyktaturze proletariatu i chłopstwa, lecz na
jej demokratycznym charakterze, który przeciwstawiano przemianom o charakterze socjalistycznym. To
zaś oznaczało, że w Rosji, kraju zacofanym, możliwa jest tylko rewolucja demokratyczna. Przewrót
socjalistyczny powinien więc zacząć się na Zachodzie. Na drogę socjalizmu wstąpić możemy tylko w ślad
za Anglią, Francją i Niemcami. Lecz takie postawienie problemu wiodło nieuchronnie do mienszewizmu
a ujawniło się to w pełni w roku 1917, gdy zadania rewolucji pojawiły się nie jako problem prognozy,
lecz jako problem działania.

Tymczasem w realnych warunkach rewolucji przyjęcie do końca stanowiska przedwojennej

demokracji przeciw socjalizmowi jako czemuś „przedwczesnemu”, w polityce oznaczało stoczenie się z
pozycji proletariackiej na drobnomieszczańską, przejście na stanowisko zajmowane przez lewą flankę
rewolucji lutowej.

Rewolucja lutowa, jeśli rozpatrywać ją jako rewolucję samodzielną, była rewolucją burżuazyjną.

Lecz jako rewolucja burżuazyjna – pojawiła się zbyt późno i nie miała w sobie żadnej trwałości.
Rozdzierana sprzecznościami, które od razu znalazły swój wyraz w dwuwładzy, powinna była
przekształcić się w bezpośrednią introdukcję rewolucji proletariackiej, co też zaszło, bądź też – w ramach
tego czy innego systemu burżuazyjno-oligarchicznego – odrzucić musiała Rosję na pozycję półkolonii. Z
kolei okres następny po przewrocie lutowym rozpatrywać można dwojako – albo jako okres
wzmocnienia, rozwoju bądź wypełnienia rewolucji „demokratycznej”, albo jako okres przygotowań do
rewolucji proletariackiej. Pierwszy punkt widzenia reprezentowali nie tylko mienszewicy i eserzy, lecz
także pewna część przywódczych elementów naszej własnej partii. Różnica polegała na tym, że ci ostatni
starali się rzeczywiście popchnąć rewolucję demokratyczną jak najdalej w lewo. Lecz metoda była w
istocie taka sama – „nacisk” na rządzącą burżuazję skalkulowany tak, aby nie wykraczać poza ramy
systemu burżuazyjno-demokratycznego. Gdyby ta polityka zwyciężyła, rozwój rewolucji ominąłby naszą
partię i koniec końców mielibyśmy do czynienia z powstaniem robotników i chłopów bez przywództwa
partyjnego; innymi słowy – dni czerwcowe w skali gigantycznej, tj. już nie jako epizod, lecz jako
katastrofę.

Jest zupełnie oczywiste, że bezpośrednim następstwem takiej katastrofy byłby pogrom partii. To

stanowi miarę całej głębi rozbieżności.

3

F. Engels, Przedmowa do „Wojny chłopskiej w Niemczech”, [w:] K. Marks, F. Engels, Dzieła, t. 7, s. 625; spacja L. D.

Trockiego. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 6 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

To zrozumiałe, że wpływy mienszewików i eserów w pierwszym okresie rewolucji nie były

przypadkowe; odzwierciedlały dominację wśród ludu mas drobnomieszczańskich, tj. przede wszystkim
chłopskich i niedojrzałość samej rewolucji. Właśnie niedojrzałość rewolucji, w niezwykle specyficznych
warunkach stworzonych przez wojnę, dawała przywództwo drobnomieszczańskim rewolucjonistom, albo
przynajmniej pozór przywództwa, który polegał na tym, że chronili oni historyczne prawo burżuazji do
władzy. Ale wszystko to nie oznacza, że rewolucja rosyjska pójść mogła tylko tą drogą, którą poszła
między lutym a październikiem 1917 roku. Ta ostatnia droga wynikała nie tylko ze stosunków klasowych,
lecz także z owych przejściowych warunków, które stworzyła wojna. Dzięki wojnie chłopstwo
przekształcone zostało w zorganizowaną i uzbrojoną wielomilionową armię. Drobnomieszczańscy
rewolucjoniści znaleźli rzeczywiste oparcie w zmęczonej wojną chłopskiej armii, zanim proletariat zdołał
zorganizować się pod własnym sztandarem po to, by poprowadzić za sobą wiejskie masy. Ciężarem tej
wielomilionowej armii, od której przecież wszystko bezpośrednio zależało, drobnomieszczańscy
rewolucjoniści naciskali na proletariat i w początkowym okresie prowadzili go za sobą. O tym, że
przebieg rewolucji mógł być inny na tej samej podstawie klasowej, świadczą najlepiej zdarzenia
poprzedzające wojnę. W lipcu 1914 roku rewolucyjne strajki wstrząsnęły Piotrogrodem. Dochodziło do
otwartych starć ulicznych. W tym ruchu niekwestionowane kierownictwo należało do podziemnej
organizacji i legalnej prasy naszej partii. Bolszewizm wzmacniał swoje wpływy w bezpośredniej walce
przeciwko likwidatorstwu i drobnomieszczańskim partiom w ogóle. Dalszy rozwój ruchu oznaczałby
przede wszystkim rozwój partii bolszewickiej. Rady delegatów robotniczych – gdyby doszło do rad –
byłyby z całą pewnością już na początku bolszewickie. Przebudzenie wsi dokonywałoby się pod
bezpośrednim i pośrednim przywództwem rad miejskich, kierowanych przez bolszewików. Stanowczo
nie znaczy to, że eserzy na wsi od razu byliby skazani na wymarcie; nie, prawdopodobnie pierwszy etap
rewolucji chłopskiej dokonałby się pod sztandarem ludowym. Lecz w nakreślonym przez nas rozwoju
wydarzeń sami ludowcy zmuszeni byliby wysunąć na czoło swoje lewe skrzydło, szukając zbliżenia z
bolszewickimi radami w miastach. Bezpośredni wynik powstania zależałby oczywiście i w tym wypadku
od nastrojów i postępowania armii, związanej z chłopstwem. Nie ma tu możliwości a także nie ma
potrzeby gadać w czasie przeszłym na temat tego, czy ruch z lat 1914-1915 doprowadziłby do
zwycięstwa, gdyby nie wybuchła wojna, która do łańcucha rozwoju dołączyła nowe, gigantyczne ogniwo.
Wiele jednak przemawia za tym, że gdyby rewolucja rosyjska poszła tą drogą, której początkiem były
lipcowe wydarzenia 1914 r., to obalenie caratu oznaczałoby najprawdopodobniej bezpośrednie dojście do
władzy rewolucyjnych rad robotniczych, które – za pośrednictwem (w pierwszym stadium!) lewicowych
ludowców – wprowadzałyby na swoją orbitę masy chłopskie.

Wojna przerwała rozwijający się ruch rewolucyjny, odroczyła go, a potem niezwykle

przyspieszyła. Poprzez wielomilionową armię wojna stworzyła partiom drobnomieszczańskim zupełnie
wyjątkową – nie tylko społeczną, lecz także organizacyjną – bazę; wszak swoistość chłopstwa na tym
polega, że pomimo całej jego liczebności, nawet gdy jest ono rewolucyjne, trudno przekształcić je w
zorganizowaną bazę! Partie drobnomieszczańskie wchodziły na plecy gotowej organizacji – armii – i
imponowały proletariatowi, tumaniąc go przy tym polityką „obrony ojczyzny” (oborończestwem). Oto
dlaczego Lenin od razu zaciekle występuje przeciwko staremu hasłu „demokratycznej dyktatury
proletariatu i chłopstwa”, które w nowych warunkach oznaczało przekształcenie partii bolszewickiej w
lewą flankę bloku oborończeskiego. Główne zadanie widział Lenin w tym, by wyprowadzić awangardę
proletariacką z oborończeskiego błota na czyste pole. Tylko w tych warunkach proletariat mógł – na
kolejnym etapie – stać się trzonem ugrupowania mas pracujących wsi. Ale jak pogodzić to z rewolucją
demokratyczną, bądź – dokładniej – z demokratyczną dyktaturą proletariatu i chłopstwa? Lenin daje
bezlitosny odpór „starym bolszewikom”, którzy „już nie raz – powiadał – odgrywali w dziejach naszej
partii godną politowania rolę, powtarzając wykutą bezmyślnie formułę, zamiast zbadać swoistość nowej,
żywej rzeczywistości”. „Marksista musi się liczyć z realnym życiem, uwzględniać ścisłe fakty
rzeczywistości, nie zaś w dalszym ciągu uporczywie trzymać się teorii dnia wczorajszego”. Zapytywał
Lenin: „Czy rzeczywistość ta mieści się w starobolszewickiej formule tow. Kamieniewa: «rewolucja
burżuazyjno-demokratyczna nie została zakończona»? Nie – odpowiadał – formuła jest przestarzała. Jest

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 7 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

do niczego. Jest martwa. Usiłowania wskrzeszenia jej będą daremne” (W. Lenin, Sobranije soczinienij,
tom XIV, cz. I, ss. 28 i 33)

4

.

To prawda, Lenin mówił czasami, że w pierwszym stadium rewolucji lutowej rady delegatów

robotniczych, żołnierskich i włościańskich urzeczywistniły do pewnego stopnia rewolucyjno-
demokratyczną dyktaturę proletariatu. I jest to słuszne o tyle, o ile owe rady w ogóle urzeczywistniały
władzę. Jednakże – co wielokrotnie wyjaśniał Lenin – urzeczywistniały tylko władzę połowiczną.
Podtrzymywały władzę burżuazji, stosując wobec niej na poły opozycyjny „nacisk”. I właśnie to ich
nieokreślone położenie pozwalało im nie wykraczać poza ramy demokratycznej koalicji robotników,
żołnierzy i chłopów. Ponieważ koalicja ta nie opierała się na uregulowanych stosunkach państwowych,
lecz na sile zbrojnej, posiadającej mandat bezpośrednio rewolucyjny, to pod względem form sprawowania
władzy ciążyła ona ku dyktaturze, jednakże dalece do niej nie dorastała. Nietrwałość koalicyjnych rad
wynikała właśnie z owego demokratycznego nieuformowania połowicznej władzy koalicji robotników,
chłopów i żołnierzy. Powinny one albo przyjąć postawę negacji (sojti na-niet), albo rzeczywiście wziąć w
swoje ręce władzę. A władzę wziąć mogły nie jako demokratyczna koalicja robotników i chłopów
reprezentowana przez różne partie, lecz stając się dyktaturą proletariatu, kierowaną przez jedną partię i
prowadzącą za sobą masy chłopskie, poczynając od ich warstw półproletariackich. Innymi słowy,
demokratyczna koalicja robotniczo-chłopska mogła określić się tylko jako forma niedojrzała, nie
wznosząca się do autentycznej władzy – jako tendencja, ale nie jako fakt. Dalszy ruch ku władzy musiał
nieuchronnie rozerwać demokratyczną osłonkę, postawić większość chłopstwa wobec konieczności
kroczenia za robotnikami, dać proletariatowi możliwość urzeczywistnienia dyktatury klasowej i tym
samym postawić na porządku dnia – wraz z pełną i zdecydowanie radykalną demokratyzacją stosunków
społecznych – czysto socjalistyczne wtargnięcie państwa robotniczego w prawa własności
kapitalistycznej. Kto w tych warunkach wciąż posługiwał się formułą „dyktatury demokratycznej”, ten w
rzeczywistości wyrzekał się władzy i prowadził rewolucję w ślepy zaułek.

Podstawowy problem sporny, wokół którego grupowały się wszystkie pozostałe, brzmiał

następująco: walczyć o władzę, czy nie? Brać ją, czy nie brać? Już samo to pokazuje, że mieliśmy do
czynienia nie z epizodyczną rozbieżnością poglądów, lecz z dwoma tendencjami o wyjątkowo
zasadniczym znaczeniu. Proletariacką była podstawowa z tych tendencji, która wychodziła naprzeciw
rewolucji światowej; druga była „demokratyczna”, tj. drobnomieszczańska, i w ostatecznym rachunku
prowadziła do podporządkowania polityki proletariackiej potrzebom reformującego się społeczeństwa
burżuazyjnego. Tendencje te wrogo ścierały się ze sobą we wszelkich istotnych problemach roku 1917.
To właśnie epoka rewolucyjna, tj. czasy, gdy zakumulowany kapitał partii puszczany jest bezpośrednio w
obrót, musiała nieuchronnie odkryć i obnażyć w działaniu tego rodzaju rozbieżności. Obie te tendencje –
w mniejszym lub większym stopniu, przy uwzględnieniu tych bądź innych odchyleń – przejawiać się
będą w okresie rewolucyjnym jeszcze nie raz we wszystkich krajach. Jeżeli przez bolszewizm –
wyróżniając w nim to, co najistotniejsze – pojmować będziemy takie wychowanie, tego rodzaju
hartowanie, taką organizację awangardy proletariackiej, dzięki którym proletariat staje się zdolny do
uchwycenia władzy zbrojną ręką i jeżeli socjaldemokratyzm pojmować będziemy jako działalność
reformistyczno-opozycyjną w ramach społeczeństwa burżuazyjnego i przystosowywanie się do jego
legalności, tj. w rzeczywistości jako wychowywanie mas w imię uznania trwałości państwa
burżuazyjnego, to jest absolutnie jasne, że także wewnątrz partii komunistycznej, która przecież nie
wyskoczyła jako od razu gotowa z pieca historii, w bezpośrednio-rewolucyjnym okresie, gdy na ostrzu
noża staje kwestia władzy, ujawnić się musi zdecydowanie walka między tendencją socjaldemokratyczną
a bolszewizmem.

Zadanie zdobycia władzy zostało postawione przed partią już 4 kwietnia, tj. po przybyciu Lenina

do Piotrogrodu. Lecz od tego momentu linia partii nie posiada bynajmniej charakteru całościowego,
niepodzielnego, dla wszystkich bezspornego. Nie bacząc na decyzje konferencji kwietniowej z roku 1917,
sprzeciw wobec kursu rewolucyjnego, ten milczący i ten otwarty, ma miejsce przez cały okres
przygotowań.

Badanie przebiegu rozbieżności między lutym a umocnieniem się przewrotu październikowego

ma nie tylko wyjątkowe znaczenie teoretyczne, ale i ogromne znaczenie praktyczne. Rozbieżności, które

4

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Listy o taktyce”, Dzieła, t. 24, ss. 26, 27 i 33. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 8 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

ujawniły się na II Zjeździe, w roku 1903, nazwał Lenin w roku 1910 „antycypacją”, tj. zwiastunem.
Niezwykle ważne wydaje się śledzenie tych rozbieżności, poczynając od początków, tj. od roku 1903,
albo jeszcze wcześniej, od „ekonomizmu” na przykład. Lecz to badanie nabiera sensu dopiero wówczas,
gdy wszystko doprowadzone zostało do końca i po przebyciu owego okresu, gdy rozbieżności poddane
zostały ostatecznej próbie, tj. przez Październik.

Nie możemy stawiać sobie zadania wyczerpania wszystkich stadiów walki na poniższych

stronach. Lecz uważamy za niezbędne choćby częściowe wypełnienie tej rażącej luki, którą w odniesieniu
do najważniejszego okresu w rozwoju naszej partii wciąż mamy w naszej literaturze.

Jak już powiedzieliśmy, w samym centrum rozbieżności leży kwestia władzy. Jest to w ogóle

kamień probierczy, którym zbadać można charakter partii rewolucyjnej (i nie tylko rewolucyjnej). W
ścisłym związku z problemem władzy stawiany jest i rozwiązywany w tym okresie problem wojny.
Rozpatrzymy te kwestie w głównych przedziałach chronologicznych – pozycję partii i prasy partyjnej w
pierwszym okresie po obaleniu caratu; przed przyjazdem Lenina; walkę wokół tez Lenina; konferencję
kwietniową; następstwa dni lipcowych; korniłowszczyznę; Naradę Demokratyczną i Przedparlament;
problem powstania zbrojnego i uchwycenia władzy (wrzesień – październik); kwestię „jednorodnego”
rządu socjalistycznego.

Mamy nadzieję, że badanie tych rozbieżności pozwoli nam sformułować wnioski, które mogą

mieć znaczenie także dla innych partii Międzynarodówki Komunistycznej.

Walka z wojną i oborończestwem

Obalenie caratu w lutym 1917 roku oznaczało oczywiście ogromny skok do przodu. Lecz jeśli

rozpatrywać będziemy Luty tylko w ramach Lutego, tj. nie jako krok ku Październikowi, to oznaczał on
jedynie, że Rosja zbliżyła się do modelu – powiedzmy – Francji burżuazyjno-republikańskiej.
Drobnomieszczańskie partie rewolucyjne, to trzeba im przyznać, rozpatrywały rewolucję lutową nie jako
rewolucję burżuazyjną, ani też nie jako krok ku rewolucji socjalistycznej, lecz jako pewną samoistną
wartość „demokratyczną”. W oparciu o nią zbudowały one ideologię rewolucyjnego oborończestwa. Nie
broniły one panowania tej bądź innej klasy, lecz „rewolucji” i „demokracji”. Lecz i w naszej własnej
partii lutowy zryw rewolucyjny zakłócił w pierwszym okresie w nadzwyczajny sposób polityczną
perspektywę. W istocie rzeczy, w marcu „Prawda” była znacznie bliżej stanowiska rewolucyjnego
oborończestwa, niż stanowiska Lenina.

„Kiedy armia stoi naprzeciw armii – czytamy w jednym z artykułów redakcyjnych – wówczas

najgłupszą polityką byłaby ta, która proponowałaby jednej ze stron złożenie broni i rozejście się po
domach. Taka polityka nie byłaby polityką pokoju, lecz polityką niewolnictwa, polityką, którą wolny
naród odrzuciłby z oburzeniem. Nie, on będzie stał na swoim posterunku, odpowiadając kulą na kulę,
pociskiem na pocisk. Jest to nie do obalenia. Nie powinniśmy dopuścić do dezorganizacji sił zbrojnych
rewolucji” („Prawda” nr 9, 15 marca 1917 r., artykuł „Biez tajnoj diplomatii”). Kwestia nie dotyczyła klas
– panujących i ciemiężonych – lecz „wolnego narodu”; nie klasy walczyły o władzę, lecz wolny naród
stał „na swoim posterunku”. Idee, jak i sformułowania, na wskroś oborończeskie! I dalej w ty samym
artykule: „Naszym hasłem nie jest dezorganizacja rewolucyjnej i rewolucjonizującej się armii, jak też
pozbawione treści «precz z wojną!». Nasze hasło to nacisk na Rząd Tymczasowy w celu otwarcia się
Rządu na całą światową demokrację (!), nieustanne podejmowanie próby (!) skłonienia (!) wszystkich
walczących krajów do niezwłocznego rozpoczęcia rozmów na temat sposobów zaprzestania wojny
światowej. A do tej pory każdy (!) pozostaje na swoim bojowym posterunku (!)”. Program nacisku na
rząd imperialistyczny w celu „skłonienia” go do pobożnego działania był programem Kautsky’ego–
Ledeboura w Niemczech, Jeana Longueta we Francji, MacDonalda w Anglii, lecz w żadnym razie
programem bolszewizmu. Artykuł nie tylko kończy się „gorącym pozdrowieniem” przesławnego
manifestu Rady Piotrogrodzkiej „K narodam wsiego mira” (manifest ten przepojony był w pełni duchem
rewolucyjnego oborończestwa), ale także „z zadowoleniem” wyraża solidarność redakcji z jawnie
oborończeskimi rezolucjami dwóch piotrogrodzkich mitingów. Wystarczy pokazać, co głosi jedna z tych
rezolucji: „Jeśli niemiecka i austriacka demokracja nie usłyszy naszego głosu (tj. «głosu» Rządu

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 9 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Tymczasowego oraz ugodowej Rady – L. Trocki), to będziemy bronić ojczyzny do ostatniej kropli krwi”
(„Prawda” nr 9, 15 marca 1917 r.).

Cytowany artykuł nie jest wyjątkiem. Przeciwnie, w pełni wyraża on stanowisko „Prawdy” przed

powrotem Lenina do Rosji. I tak oto w kolejnym numerze gazety, w artykule „O wojnie”, mimo że padają
tam jakieś krytyczne uwagi w związku z „manifestem do narodów”, równocześnie ogłasza się: „Należy
powitać wczorajsze wezwanie Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich w Piotrogrodzie do narodów
całego świata, które nawołuje, by zmuszać własne rządy do zawieszania walki” („Prawda” nr 10, 16
marca 1917 r.). W jaki sposób szukać wyjścia z wojny? Znajdujemy tu odpowiedź na tę kwestię:
„Wyjściem jest nacisk na rząd tymczasowy – domaganie się ogłoszenia zgody na niezwłoczne
rozpoczęcie rozmów pokojowych” (tamże).

Takich i podobnych cytatów – skrycie oborończeskich, w zamaskowany sposób ugodowych –

przytoczyć można byłoby niemało. A w tym samym czasie, nawet tydzień wcześniej, Lenin, który jeszcze
się nie wyrwał ze swej celi w Zurychu, gromił w „Listach z daleka” (większość z nich i tak nie dotarła do
„Prawdy”) wszelkie aluzje o ustępstwach wobec oborończestwa i ugodowców. „Jest rzeczą absolutnie
niedopuszczalną ukrywać przed sobą i ludem – pisał Lenin 8 (21) marca, odtwarzając oblicze wydarzeń
rewolucyjnych z krzywego zwierciadła informacji kapitalistycznej – że rząd ten chce kontynuować wojnę
imperialistyczną, że jest on agentem kapitału angielskiego, że chce przywrócić monarchię i umocnić
panowanie obszarników i kapitalistów” („Proletarskaja Riewolucija”, nr 7 (30), s. 299)

5

, Potem, 12

marca: „Apelować do tego rządu, by zawarł pokój demokratyczny – to jakby zwracać się do właścicieli
domów publicznych z kazaniem na temat cnoty” (tamże, s. 243)

6

. W tym samym czasie, gdy „Prawda”

nawołuje do „naciskania” na Rząd Tymczasowy w celu zmuszenia go „w obliczu całej światowej
demokracji” do wystąpienia na rzecz pokoju, Lenin pisze: „Apele do rządu Guczkowa–Milukowa o jak
najszybsze zawarcie uczciwego, demokratycznego, stwarzającego podstawę do dobrych sąsiedzkich
stosunków, pokoju warte są tyle, co apele poczciwego wiejskiego «batiuszki» do obszarników i kupców,
aby tyli «po bożemu», kochali bliźniego i nadstawiali prawy policzek, kiedy się ich uderzy w lewy”
(tamże, ss. 244-245)

7

.

4 kwietnia, na drugi dzień po przyjeździe do Piotrogrodu, Lenin zdecydowanie wystąpił

przeciwko stanowisku „Prawdy” w kwestii wojny i pokoju: „Żadnego poparcia Rządowi Tymczasowemu,
wyjaśnienie zupełnej kłamliwości wszystkich jego obietnic, zwłaszcza jeśli chodzi o obietnicę
wyrzeczenia się aneksji. Demaskowanie – zamiast niedopuszczalnego, siejącego złudzenia «żądania», by
ten rząd, rząd kapitalistów, przestał być imperialistyczny” (t. XIV, cz. I, s. 18)

8

. Nie ma potrzeby mówić,

że wezwanie ugodowców z 14 marca, które wywołało tak przyjazny odzew ze strony „Prawdy”, nazwał
Lenin nie inaczej, jak „sławetnym” i „bałamutnym”. Wielka to obłuda, gdy wzywa się inne narody, by
zerwały ze swoimi bankierami i w tym samym czasie tworzy się z własnymi bankierami koalicyjny rząd.
„Całe «centrum» przysięga i zaklina się – pisze Lenin w projekcie platformy – że wszyscy są
marksistami, internacjonalistami, że są za pokojem, za wszelkiego rodzaju «naciskiem» na rządy, za
wszelkiego rodzaju «żądaniami» pod adresem własnego rządu, by «zamanifestował wolę pokoju
ożywiającą narody»” (t. XIV, cz. I, s. 52)

9

.

Lecz czyż partia rewolucyjna – można byłoby się od razu sprzeciwić – uchyla się od „nacisku” na

burżuazję i jej rząd? Oczywiście, że nie. Nacisk na rząd burżuazyjny to droga reform. Marksistowska
partia rewolucyjna nie wyrzeka się reform. Lecz droga reform nadaje się do rozwiązywania
drugorzędnych, a nie podstawowych problemów. Nie można poprzez „nacisk” zmusić burżuazji, by
zmieniła swoją politykę w tej kwestii, z którą związany jest cały jej los. Wojna w ten właśnie sposób
doprowadziła do sytuacji rewolucyjnej, że nie pozostawiła miejsca dla reformistycznego „nacisku” –
trzeba było albo do końca iść za burżuazją, albo poderwać przeciwko niej masy po to, aby odebrać jej
władzę. W pierwszym wypadku można było uzyskać od burżuazji te bądź inne ustępstwa w polityce

5

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Listy z daleka”, Dzieła, t. 23, s. 349. W polskim wydaniu „Dzieł” Lenina jest to list drugi –

datowany na 22 (9) marca, nie zaś – jak podaje Trocki – na 21 (8) marca 1917 r. – Przyp. red.

6

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Listy z daleka”, tamże, s. 369. – Przyp. red.

7

Tamże, s. 371. – Przyp. red.

8

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „O zadaniach proletariatu w obecnej rewolucji”, Dzieła, t. 24, s. 5. – Przyp. red.

9

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Zadania proletariatu w naszej rewolucji. Projekt platformy partii proletariackiej”, Dzieła, t. 24,

s. 60. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 10 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

wewnętrznej, pod warunkiem, iż polityka zewnętrzna w sposób nieograniczony podporządkowana będzie
imperializmowi. Właśnie dlatego od początku wojny socjalistyczny reformizm otwarcie przekształcił się
w socjalistyczny imperializm. Właśnie dlatego prawdziwie rewolucyjne elementy zmuszone zostały do
stworzenia nowej Międzynarodówki.

Punkt widzenia „Prawdy” nie był proletariacko-rewolucyjnym, lecz demokratyczno-

oborończeskim, choć w swym oborończestwie połowicznym. Obaliliśmy carat, wywieramy nacisk na
władzę demokratyczną. Ta ostatnia powinna zaoferować pokój narodom. Jeżeli demokracja niemiecka nie
potrafi w należyty sposób nacisnąć na swój rząd, to będziemy bronić „ojczyzny” do ostatniej kropli krwi.
Perspektywa pokoju nie wystąpiła jako samodzielne zadanie klasy robotniczej, która powołana jest do
jego rozwiązania ponad głowami burżuazyjnego Rządu Tymczasowego, albowiem zdobycie władzy przez
proletariat nie stało się praktycznym zadaniem rewolucyjnym. Tymczasem jednego nie da się oddzielić
od drugiego.

Konferencja kwietniowa

Przemówienie Lenina o socjalistycznym charakterze rewolucji rosyjskiej wygłoszone na Dworcu

Fińskim sprawiło na wielu przywódcach partii wrażenie eksplodującej bomby. Od pierwszego dnia
rozpoczęła się polemika Lenina ze stronnikami „dokończenia rewolucji demokratycznej”.

Przedmiotem ostrego starcia stała się zbrojna demonstracja kwietniowa, w trakcie której rozległo

się hasło: „Precz z Rządem Tymczasowym!”. Ta okoliczność stała się powodem oskarżenia Lenina o
blankizm przez poszczególnych przedstawicieli prawego skrzydła: obalenie Rządu Tymczasowego, który
w tym okresie miał poparcie większości w radach, mogło się dokonać wyłącznie wbrew większości mas
pracujących. Formalnie rzecz biorąc, zarzut ten mógłby wydać się przekonywujący, lecz w istocie w
leninowskiej polityce kwietniowej nie było ani cienia blankizmu. Cały problem polegał według niego
właśnie na tym, w jakiej mierze rady nadal odzwierciedlają rzeczywiste nastroje mas i czy partia, która
orientuje się na większość w radach, nie ulega złudzeniom. Manifestacja kwietniowa, która poszła
bardziej „na lewo”, niż to było przyjęte, była zwiadowczym wypadem, ukazującym nastroje mas i
wzajemne stosunki między nimi a większością rad. Analiza doprowadziła do wniosku, iż konieczna jest
długotrwała praca przygotowawcza. Widzimy, jak na początku maja Lenin zdecydowanie przywołuje do
porządku kronsztadowców, którzy ogłosili, że nie uznają Rządu Tymczasowego… Całkiem inaczej
podchodzili do problemu przeciwnicy walki o władzę. Na konferencji partyjnej w kwietniu tow.
Kamieniew narzekał: „W numerze 19 «Prawdy» towarzysze (chodzi oczywiście o Lenina – L. Trocki)
przedstawili najpierw rezolucję o obaleniu Rządu Tymczasowego. Ta rezolucja wydrukowana została
przed ostatnim kryzysem, zaś później hasło to zostało odrzucone jako dezorganizatorskie i uznane za
awanturnicze. To znaczy, że nasi towarzysze nauczyli się czegoś w czasie tego kryzysu. Przedstawiona
przez nich rezolucja (tj. rezolucja przedstawiona na konferencji przez Lenina – L. Trocki) powtarza ten
błąd…”. Ten sposób postawienia sprawy jest wielce znaczący. Lenin po dokonaniu analizy zawiesił hasło
niezwłocznego obalenia Rządu Tymczasowego, lecz zawiesił je nie na tydzień czy na miesiąc, lecz w
zależności od tego, w jakim tempie narastać będzie rewolta mas przeciwko ugodowcom. Opozycja zaś
uważała już samo to hasło za błąd. Tymczasem w chwilowym odwrocie Lenina nie było ani krzty zmiany
linii. Lenin nie twierdził, iż nie jest jeszcze zakończona rewolucja demokratyczna; zakładał wyłącznie to,
że na dzień bieżący masy nie są jeszcze zdolne do obalenia Rządu Tymczasowego i że dlatego trzeba
uczynić wszystko, aby klasa robotnicza stała się zdolna do obalenia Rządu Tymczasowego jutro.

Cała partyjna konferencja kwietniowa poświęcona była temu podstawowemu pytaniu – czy

zmierzamy do zdobycia władzy w imię przewrotu socjalistycznego, czy też pomagamy (i to komu?)
zakończyć rewolucję demokratyczną. Niestety, do tej pory nie został opublikowany stenogram
konferencji kwietniowej, tymczasem nie było chyba w historii naszej partii zjazdu, który miałby dla
losów rewolucji równie wyjątkowe i bezpośrednie znaczenie, co konferencja kwietniowa z roku 1917.

Stanowisko Lenina było następujące: bezprzykładna walka z oborończestwem i oborońcami,

zdobycie większości w radach, obalenie Rządu Tymczasowego, rewolucyjna polityka pokoju, program
przewrotu socjalistycznego wewnątrz i rewolucji międzynarodowej na zewnątrz. W przeciwieństwie do
tego – już to wiemy – opozycja opowiadała się za dokończeniem rewolucji demokratycznej poprzez

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 11 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

nacisk na Rząd Tymczasowy, przy czym rady pozostać miały organami „kontroli” wobec burżuazyjnej
władzy. Stąd wynikał odmienny, polubowny, stosunek do oborończestwa.

Jeden z przeciwników stanowiska Lenina protestował na konferencji kwietniowej: „Mówimy o

radach delegatów robotniczych i żołnierskich jak o organizacyjnych centrach naszych sił i władzy…
Sama nazwa pokazuje, że stanowią one blok sił drobnomieszczańskich i proletariackich, przed którymi
stoją jeszcze nie dokończone zadania burżuazyjno-demokratyczne. Gdyby rewolucja burżuazyjno-
demokratyczna zakończyła się, to blok ten nie mógłby istnieć… a proletariat prowadziłby walkę
rewolucyjną przeciwko blokowi… A jednak uznajemy rady za centra sił organizacji… To znaczy, że
rewolucja burżuazyjna jeszcze się nie zakończyła, jeszcze się nie przeżyła, i sądzę, że wszyscy
powinniśmy zgodzić się z tym, że całkowite dokończenie tej rewolucji oznaczałoby rzeczywiste przejście
władzy w ręce proletariatu” (przemówienie tow. Kamieniewa).

Beznadziejny schematyzm tych rozważań jest oczywiście jasny – w tym wszakże cały problem, iż

„całkowite dokończenie tej rewolucji” nie nastąpi nigdy, jeśli nie zmieni się nosiciel władzy. W
przytoczonym przemówieniu ignoruje się klasowy rdzeń rewolucji – zadania partii wyprowadzane są nie
z realnego układu sił klasowych, lecz z formalnego określenia rewolucji jako burżuazyjnej lub
burżuazyjno-demokratycznej. Powinniśmy iść w bloku z drobną burżuazją i urzeczywistniać kontrolę nad
władzą burżuazyjną dopóki rewolucja burżuazyjna nie będzie doprowadzona do końca. Jest to jawnie
mienszewicki schemat. Gdy poprzez nazwę (rewolucja „burżuazyjna”) po doktrynersku ogranicza się
zadania rewolucji, to z konieczności dochodzi się do polityki kontroli nad Rządem Tymczasowym, do
żądania, by Rząd Tymczasowy wysunął program pokoju bez aneksji itd. Poprzez zakończenie rewolucji
demokratycznej rozumie się szereg reform Zgromadzenia Ustawodawczego (Uczrieditelnoje Sobranije),
przy czym partii bolszewickiej pozostawia się w Zgromadzeniu Ustawodawczym rolę lewego skrzydła.
Przy takiej koncepcji, hasło „cała władza w ręce Rad” pozbawione jest całkowicie treści. Na konferencji
kwietniowej powiedział o tym lepiej od innych, w sposób bardziej przemyślany i konsekwentny,
nieboszczyk Nogin, który także należał do opozycji: „W procesie rozwoju Rady pozbawione są swoich
najważniejszych funkcji. Cały szereg funkcji administracyjnych przekazywany jest organom
ustawodawczym (uczrieżdienijam), miejskim, ziemskim itd. O ile rozpatrujemy dalszy rozwój
budownictwa państwowego, nie możemy negować tego, że powołane będzie Zgromadzenie
Ustawodawcze, a potem Parlament… Okazuje się zatem, że stopniowo obumierają najważniejsze funkcje
Rad; nie znaczy to jednak, że Rady wstydliwie kończą swoje istnienie. Przekazują one tylko swoje
funkcje. Przy tych bowiem Radach nie urzeczywistni się u nas republika-komuna”.

Ostatecznie, ów trzeci oponent (Nogin – przyp. tłum.) doszedł do wniosku, że Rosja nie jest

dojrzała do socjalizmu: „Czy możemy liczyć na poparcie mas, gdy wysuniemy hasło rewolucji
proletariackiej? Rosja jest najbardziej drobnomieszczańskim krajem w Europie. Biorąc pod uwagę
odczucia mas, rewolucja socjalistyczna nie jest możliwa i dlatego partia przekształcać się będzie w kółko
propagandowe, jeżeli będzie stać na stanowisku rewolucji socjalistycznej. Impuls do rewolucji
socjalistycznej musi przyjść z Zachodu”. I dalej: „Gdzie wzejdzie słońce przewrotu socjalistycznego?
Sądzę, że absolutnie nie do nas powinna należeć inicjatywa socjalistycznego przewrotu. Nie ma u nas ku
temu sił, obiektywnych warunków. Tymczasem na Zachodzie kwestia ta stawiana jest w przybliżeniu tak,
jak u nas obalenie caratu”.

Nie wszyscy przeciwnicy punktu widzenia Lenina dochodzili na konferencji kwietniowej do

wniosków Nogina, lecz wszystkich ich zmusiła do przyjęcia tych wniosków kilka miesięcy później, w
trakcie Października, logika rzeczy. Albo przywództwo partii proletariackiej – albo rola opozycji w
burżuazyjnym parlamencie – tak oto postawiony był problem w naszej partii. Jest całkiem oczywiste, że
to drugie stanowisko było w istocie mienszewickie, albo – mówiąc dokładniej – było tym stanowiskiem,
które mienszewicy musieli porzucić po przewrocie kwietniowym. Bowiem w ciągu całego szeregu lat
mienszewickie dzięcioły wykuły na pamięć, że przyszła rewolucja będzie rewolucją burżuazyjną, że rząd
rewolucji burżuazyjnej wypełniać będzie tylko zadania burżuazyjne, że socjaldemokracja nie może
podejmować się zadań demokracji burżuazyjnej i że pozostawać winna na stanowisku opozycji
„popychając burżuazję na lewo”. W szczególnie nużący sposób zgłębiał ten temat Martynow. Z
nadejściem rewolucji burżuazyjnej roku 1917 mienszewicy szybko znaleźli się w składzie rządu. Z całego
ich „pryncypialnego” stanowiska pozostał jedynie ów polityczny wniosek, że proletariat nie śmie targnąć

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 12 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

się na władzę. Jest jednak w pełni oczywiste, że ci bolszewicy, którzy liczyli na mienszewicki
ministerializm i równocześnie występowali przeciwko przejęciu władzy przez proletariat, w
rzeczywistości staczali się na pozycje przedrewolucyjnych mienszewików.

Rewolucja dokonała zwrotu politycznego w dwóch kierunkach: formalny zwrot na lewo polegał

na tym, że wbrew swej woli prawica przekształciła się w kadetów, a kadeci w republikanów, zaś zwrot na
prawo polegał na tym, że eserzy i mienszewicy stali się rządzącą partią burżuazyjną. Na tej drodze
społeczeństwo burżuazyjne starało się stworzyć dla siebie nowy kręgosłup władzy, trwałości i porządku.
Lecz w tym czasie, gdy mienszewicy przechodzili z pozycji formalno-socjalistycznych na pozycje
wulgarno-demokratyczne, prawe skrzydło bolszewików staczało się na pozycje formalno-socjalistyczne,
tj. wczorajsze pozycje mienszewików.

To przegrupowanie sił dokonało się wokół kwestii wojny. Burżuazja, za wyjątkiem nielicznych

doktrynerów, posępnie ciągnęła na żałobną nutę: bez aneksji i kontrybucji; tym bardziej, że nadzieje na
aneksje i kontrybucje były niewielkie. Mienszewicy i eserzy–zimmerwaldczycy, którzy krytykowali
francuskich socjalistów za obronę swej burżuazyjno-republikańskiej ojczyzny, sami stali się na
poczekaniu oborońcami, gdy tylko dobrze poczuli się w republice burżuazyjnej – przesunęli się z pozycji
pasywno-internacjonalistycznej na aktywno-patriotyczną. Równocześnie prawe skrzydło bolszewików
zajęło pozycję pasywno-internacjonalistyczną, która polegała na „nacisku” na Rząd Tymczasowy w celu
zawarcia demokratycznego pokoju „bez aneksji i kontrybucji”. W ten sposób na konferencji kwietniowej
rozpadła się pod względem teoretycznym i politycznym formuła demokratycznej dyktatury proletariatu i
chłopstwa i wyłoniły się z niej dwa wrogie punkty widzenia – demokratyczny, który przesłonięty był
formalno-socjalistycznymi zastrzeżeniami oraz społeczno-rewolucyjny, czyli autentycznie bolszewicki,
leninowski.

Dni lipcowe, korniłowszczyzna, Narada Demokratyczna i Przedparlament

Decyzje konferencji kwietniowej dały partii zasadniczo słuszną platformę, lecz nie zlikwidowały

rozbieżności na szczycie partii. Na odwrót, zanosiło się na to, że wraz z rozwojem wydarzeń rozbieżności
ulegną konkretyzacji i staną się nadzwyczaj ostre w rozstrzygającym momencie rewolucji – w dniach
październikowych.

Podjęta z inicjatywy Lenina próba zorganizowania 10 czerwca demonstracji spotkała się z

oskarżeniem o awanturnictwo ze strony tych towarzyszy, którzy nie byli zadowoleni z kierunku
przyjętego w kwietniu. Demonstracja 10 czerwca nie doszła do skutku z powodu decyzji Zjazdu Rad.
Lecz 18 czerwca partia zrewanżowała się ogólnopiotrogrodzką demonstracją, która wyznaczona została z
dosyć nieostrożnej inicjatywy ugodowców, ale odbyła się pod niemal całkowicie bolszewickimi hasłami.
Ale i rząd starał się uzyskać swoje – rozpoczęła się idiotycznie lekkomyślna ofensywa na froncie.
Moment był decydujący. Lenin przestrzegał partię przed nieostrożnymi decyzjami. 21 czerwca pisał w
„Prawdzie”: „Towarzysze, obecnie wystąpienie byłoby niecelowe. Przyjdzie nam teraz przeżyć cały nowy
etap w naszej rewolucji”. Ale przyszły dni lipcowe, które były ważnym etapem na drodze rewolucji i na
drodze wewnątrzpartyjnych rozbieżności.

W ruchu lipcowym rozstrzygającą rolę odgrywał samoczynny napór mas piotrogrodzkich. Bez

wątpienia także w lipcu Lenin pytał się: czy nie nadszedł już czas? Czy nastroje mas nie przerosły swej
radzieckiej nadbudowy? Czy zahipnotyzowani radziecką legalnością nie ryzykujemy, że nie nadążymy za
masami i oderwiemy się od nich? Całkiem prawdopodobne, że poszczególne czysto bojowe działania w
okresie dni lipcowych miały miejsce z inicjatywy towarzyszy, którzy szczerze uważali, że nie mijają się z
leninowską oceną sytuacji. Lenin mówił później: „W lipcu narobiliśmy dostateczną ilość głupstw”. Lecz
w gruncie rzeczy w tym wypadku kwestia sprowadzała się do nowego, szerokiego zwiadu na obszarze
nowego, wyższego etapu rozwoju. Musieliśmy się cofnąć, i to głęboko. Partia przygotowująca się do
powstania i przejęcia władzy, w lipcowym wystąpieniu dostrzegała, wraz z Leninem, tylko epizod,
podczas którego drogo zapłaciliśmy za rozpoznanie swoich i nieprzyjacielskich sił, lecz który nie mógł
zmusić nas do odrzucenia ogólnej linii naszego działania. Przeciwnie myśleli ci towarzysze, którzy z
wrogością odnosili się do polityki ukierunkowanej na przejęcie władzy i którzy musieli widzieć w
lipcowym epizodzie szkodliwą awanturę. Nasiliła się mobilizacja prawicowych elementów w partii; ich

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 13 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

krytyka stawała się coraz bardziej zdecydowana. W związku z tym zmienił się również ton odpowiedzi.
Lenin pisał: „Całe to biadolenie, wszystkie te rozważania na temat tego, że «nie należało» uczestniczyć
(w próbie nadania «pokojowego i zorganizowanego» charakteru arcysłusznemu niezadowoleniu i
oburzeniu mas!!) – albo sprowadzają się do odszczepieństwa, jeśli pochodzą od bolszewików, albo są
zwykłym dla drobnego burżuja przejawem zwykłego dlań stanu zastraszenia i dezorientacji

10

. Słowo

„odszczepieństwo”, wypowiedziane w takiej chwili, rzucało na rozbieżności światło tragiczne. Później to
złowieszcze słowo będziemy napotykać coraz częściej.

Oportunistyczny stosunek do kwestii władzy i wojny określał, oczywiście, odpowiedni stosunek

do Międzynarodówki. Prawica czyniła próby włączenia partii do obrad Sztokholmskiej Konferencji
socjal-patriotów. Lenin pisał 16 sierpnia: „Przemówienie tow. Kamieniewa wygłoszone w CIK 6 sierpnia
w związku z Konferencją Sztokholmską nie może nie wywołać sprzeciwu ze strony bolszewików
wiernych swej partii i swoim zasadom” (tom XIV, cz. 2, s. 56). I dalej w związku z twierdzeniem, jakoby
nad Sztokholmem zaczyna szeroko powiewać sztandar rewolucyjny: „Jest to w najwyższym stopniu czcza
deklamacja w duchu Czernowa i Ceretelego. Jest to o pomstę wołająca nieprawda. Nie sztandar
rewolucyjny, lecz sztandar konszachtów, układów, amnestii dla socjal-imperialistów, pertraktacyj
bankierów w sprawie podziału aneksji – oto jaki sztandar rzeczywiście zaczyna powiewać nad
Sztokholmem” (tamże, s. 57)

11

.

Droga do Sztokholmu była w istocie drogą do II Międzynarodówki, jak udział w

Przedparlamencie był drogą do republiki burżuazyjnej. Lenin występował za bojkotem Konferencji
Sztokholmskiej, jak później za bojkotem Przedparlamentu. W ogniu walki ani na chwilę nie zapominał o
zadaniu powołania nowej, komunistycznej Międzynarodówki.

Już 10 kwietnia Lenin wystąpił o zmianę nazwy partii. Odrzucił wszystkie zastrzeżenia wobec

nowej nazwy: „Jest to argument rutyny, argument śpiączki, argument gnuśności”. Nalegał: „Czas zrzucić
brudną koszulę, czas włożyć czystą bieliznę

12

. Niemniej przeciwdziałanie partyjnych szczytów było tak

silne, że potrzebny był rok, w czasie którego cała Rosja zrzuciła z siebie brudną koszulę burżuazyjnego
panowania, aby partia – powracając do tradycji Marksa i Engelsa – mogła zdecydować się na odnowienie
swej nazwy. W tej historii z nazwą partii znajduje swój symboliczny wyraz rola Lenina w ciągu całego
roku 1917 – w czasie najostrzejszego zwrotu historii Lenin stale prowadzi wewnątrz partii nieustępliwą
walkę przeciwko dniu wczorajszemu w imię dnia jutrzejszego. A przeciwdziałanie dnia wczorajszego,
które występowało pod flagą „tradycji”, miało chwilami nadzwyczajną siłę.

Wydarzenia korniłowszczyzny, które w przełomowy sposób zmieniły sytuację na naszą korzyść,

na jakiś czas złagodziły rozbieżności – złagodziły, lecz nie usunęły. Na prawym skrzydle ujawniły się w
tych dniach tendencje do zbliżenia z radziecką większością na płaszczyźnie obrony rewolucji, a po części
i ojczyzny. Na początku września Lenin odpowiedział na to listem do Komitetu Centralnego: „Moim
zdaniem – pisał – zasadom sprzeniewierzają się ci, którzy (…)

13

staczają się do oborończestwa lub (tak

jak inni bolszewicy) do bloku z eserowcami, do popierania Rządu Tymczasowego. Jest to arcybłędne, jest
to brak zasad. Staniemy się oborońcami dopiero po przejściu władzy w ręce proletariatu (…)”. A potem
dalej: „Popierać zaś rządu Kiereńskiego nie powinniśmy nawet teraz. Jest to brak zasad. Zapyta ktoś: czyż
mamy nie bić się z Korniłowem? Oczywiście, że tak! Ale to nie to samo, istnieje tu granica, niektórzy
bolszewicy przekraczają ją, wpadając w «ugodowość», dając się porwać fali wydarzeń”

14

(t. XIV, cz. 2, s.

95).

Kolejnym etapem w narastaniu rozbieżności stała się Narada Demokratyczna (14-22 września) i

wyrosły z niej Przedparlament (7 października). Zadanie mienszewików i eserów polegało na tym, by po
związaniu bolszewików radziecką legalnością, tę ostatnią bezboleśnie przekształcić w legalność
burżuazyjno-parlamentarną. Prawica wychodziła temu naprzeciw. Widzieliśmy już powyżej, w jaki
sposób wyobrażali oni sobie dalszy rozwój rewolucji – rady stopniowo przekazują swoje funkcje
odpowiednim zgromadzeniom ustawodawczym – dumom, ziemstwom, związkom zawodowym, w końcu
– Zgromadzeniu Ustawodawczemu. A tym samym schodzą ze sceny. Droga przez Przedparlament

10

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „O złudzeniach konstytucyjnych”, Dzieła, t. 25, s. 215. – Przyp. red.

11

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „O wystąpieniu Kamieniewa w CIK”, Dzieła, t. 25, ss. 257 i 259. – Przyp. red.

12

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Zadania proletariatu w naszej rewolucji. Projekt…”, tamże, s. 73. – Przyp. red.

13

Opuszczono tu oczywiście odesłanie do nazwisk, co wynika z dalszej budowy zdania. – Przyp. aut.

14

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Do Komitetu Centralnego SDPRR”, Dzieła, t. 25, ss. 304 i 304-307. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 14 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

powinna była odwrócić uwagę mas od rad, które stawały się przestarzałymi „tymczasowymi” organami
ustawodawczymi, i skierować ją na Zgromadzenie Ustawodawcze jako zwieńczenie rewolucji
demokratycznej. Tymczasem w Radzie Piotrogrodzkiej i Radzie Moskiewskiej bolszewicy byli już w
większości; nasz wpływ w wojsku wzrastał nie z dnia na dzień, lecz z godziny na godzinę. Nie chodziło o
prognozy, perspektywy, lecz wybór drogi dosłownie na dzień jutrzejszy.

W końcu postawa rozkładających się partii ugodowych w Naradzie Demokratycznej stała się

ucieleśnieniem nędznej podłości. Tymczasem wysunięta przez nas propozycja demonstracyjnego
opuszczenia Narady Demokratycznej, jako miejsca skazanego jawnie na zagładę, napotkała zdecydowane
przeciwdziałanie prawicowych elementów frakcji, które w tym momencie miały jeszcze wpływ na
szczyty partii. Starcie w tej kwestii było wstępem do walki o bojkot Przedparlamentu.

24 września, tj. po Naradzie Demokratycznej, Lenin pisał: „Bolszewicy powinni byli opuścić

Naradę na znak protestu, jak również dlatego, żeby nie dać się złowić w sidła mające za pomocą Narady
odwrócić uwagę ludu od poważnych zagadnień”

15

.

We frakcji bolszewickiej Narady Demokratycznej wystąpienia poświęcone bojkotowi

Przedparlamentu miały – niezależnie od względnego ograniczenia własnego tematu – znaczenie
wyjątkowe. W istocie miała wówczas miejsce podjęta przez prawicę szeroka, i z pozoru udana, próba
zawrócenia partii na drogę „dokańczania rewolucji demokratycznej”. Jak się wydaje, stenogram dyskusji
nie był prowadzony, a w każdym razie nie zachował się; o ile mi wiadomo, do tej pory nie ujawniono
notatek protokolarnych. Niektóre materiały, bardzo skromne, znalezione zostały przez redakcję tego
zbioru

16

w moich papierach. Tow. Kamieniew rozwinął argumentację, która później, w formie bardziej

ostrej i wyraźnej, stanowiła treść znanego listu Kamieniewa i Zinowiewa do organizacji partyjnych (z 11
października). W sposób najbardziej zasadniczy problem ten postawił Nogin: bojkot Przedparlamentu
oznacza wezwanie do powstania, tj. do powtórzenia dni lipcowych. Niektórzy towarzysze wychodzili z
ogólnych założeń parlamentarnej taktyki socjaldemokracji: „Nikt by się nie odważył – tak w przybliżeniu
mówili – proponować bojkotu parlamentu; jednakże proponuje się nam bojkot tego zgromadzenia tylko
dlatego, że dano mu na imię Przedparlament”.

Główne założenie prawicy polegało na tym, że rewolucja prowadzi nieuchronnie od rad do

parlamentaryzmu burżuazyjnego, że Przedparlament stanowi w rzeczywistości ogniwo na tej drodze i że
nie ma po co uchylać się od udziału w Przedparlamencie, skoro przygotowujemy się do zajęcia w
parlamencie ław lewicy. Dokończyć rewolucję demokratyczną i „przygotować się” do socjalistycznej.
Ale jak się przygotować? Poprzez szkołę burżuazyjnego parlamentaryzmu – wszak kraje przodujące
pokazują zacofanym obraz ich przyszłości. Obalenie caratu przedstawione jest w sposób rewolucyjny, tak
jak to było; lecz zdobycie władzy przez proletariat pojmowane jest w sposób parlamentarny, w oparciu o
ukształtowaną ostatecznie demokrację. Pomiędzy rewolucją burżuazyjną a proletariacką winny mieć
miejsce długie lata reżimu demokratycznego. Walka o udział w Przedparlamencie była walką o
„europeizację” ruchu robotniczego, o szybsze wprowadzenie go w łożysko demokratycznej „walki o
władzę”, tj. w łożysko socjaldemokracji. Frakcja (bolszewików – przyp. tłum.) w Naradzie
Demokratycznej, licząca ponad 100 osób, szczególnie w tym okresie, niczym nie różniła się od zjazdu
partii. Ponad połowa frakcji opowiadała się za udziałem w Przedparlamencie. Już tylko ten fakt powinien
był wywoływać trwogę; i Lenin odtąd rzeczywiście nieustannie bije na alarm.

W okresie Narady Demokratycznej Lenin pisał: „Byłoby z naszej strony największym błędem,

gdybyśmy traktowali Naradę Demokratyczną jako parlament, albowiem gdyby nawet proklamowała się
parlamentem rewolucji, to i tak ona o niczym nie decyduje: decyzja leży poza nią, w robotniczych
dzielnicach Pitra i Moskwy”

17

. O tym jak oceniał Lenin znaczenie uczestniczenia bądź nieuczestniczenia

w Przedparlamencie, świadczy wiele jego deklaracji a zwłaszcza jego list do Komitetu Centralnego 29
września, a w nim o „takich oburzających błędach bolszewików, jak hańbiąca decyzja o uczestniczeniu w
Przedparlamencie”. Decyzja ta była dla niego przejawem tych samych demokratycznych iluzji i
drobnomieszczańskiej chwiejności, walcząc z którymi Lenin rozwijał i zaostrzał swą koncepcję rewolucji
proletariackiej. Nie jest prawdą, że między rewolucją burżuazyjną a proletariacką muszą jakoby upłynąć
długie lata. Nie jest prawdą, że jakoby jedyną, czyli podstawową, czyli obowiązkową szkołą przygotowań

15

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „O bohaterach fałszerstwa i o błędach bolszewików”, Dzieła, t. 26, s. 31. – Przyp. red.

16

Chodzi o redakcję tomu „Dzieł” Trockiego, którego wstępem jest niniejszy tekst. – Przyp. red.

17

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Marksizm a powstanie”, Dzieła, t. 26, s. 7. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 15 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

do zdobycia władzy jest szkoła parlamentaryzmu. Nie jest prawdą, że droga do władzy prowadzi jakoby
nieuchronnie przez demokrację burżuazyjną. Są to wszystko czyste abstrakcje, doktrynerskie schematy,
które odgrywają jedną tylko rolę polityczną – wiążą awangardzie proletariackiej ręce i nogi, za
pośrednictwem „demokratycznej” mechaniki państwowej czynią zeń opozycyjny cień polityczny
burżuazji. A to jest właśnie socjaldemokracja. Polityka proletariatu kierować się winna nie szkolnymi
schematami, lecz realnym biegiem walki klasowej. Nie należy więc iść do Przedparlamentu, lecz
organizować powstanie i przejąć władzę. Reszta pójdzie sama. Lenin domagał się także nadzwyczajnego
zjazdu partii, na którym bojkot Przedparlamentu przedstawiony byłby jako platforma. Od tej chwili we
wszystkich jego listach i artykułach wciąż się powtarza: nie idźmy do Przedparlamentu w charakterze
„rewolucyjnego” ogona ugodowców, lecz na ulicę, by walczyć o władzę!

Wokół przewrotu październikowego

Nie było potrzeby zwoływania nadzwyczajnego zjazdu. Nacisk Lenina umożliwił niezbędne

przesunięcie sił na lewo zarówno w Komitecie Centralnym, jak i we frakcji Przedparlamentu. Bolszewicy
opuścili Przedparlament 10 października. W Piotrogrodzie rozwijał się konflikt między Radą a rządem
wokół problemu wysłania na front części, probolszewickiego, garnizonu. 16 października utworzony
został Komitet Wojskowo-Rewolucyjny, legalny radziecki organ powstania. Prawe skrzydło partii
próbuje powstrzymać rozwój wydarzeń. W decydującą fazę wchodzi walka tendencji wewnątrz partii, jak
też walka klasowa w kraju. Stanowisko prawicy najpełniej i w sposób najbardziej zasadniczy wyjaśnione
zostało w liście „K tiekuszczemu momientu”, który podpisany został przez Zinowiewa i Kamieniewa.
List ten powstał 11 października, tj. dwa tygodnie przed przewrotem, i rozesłany został do ważniejszych
organizacji partyjnych; sprzeciwiał się on uchwalonej przez Komitet Centralny decyzji o powstaniu
zbrojnym. Przestrzegając przed niedocenianiem wroga, a w gruncie rzeczy potwornie nie doceniając sił
rewolucji a także negując bojowe nastroje mas (dwa tygodnie przed 25 października!), w liście
stwierdzano: „Jesteśmy głęboko przekonani, że ogłaszanie obecnie zbrojnego powstania oznacza
postawienie na jedną kartę nie tylko losów naszej partii, ale i losów rewolucji rosyjskiej i
międzynarodowej”. Lecz jeśli nie dojdzie do powstania i przejęcia władzy, to co wówczas? W liście
odpowiada się na to pytanie dosyć jasno i wyraźnie: „Poprzez armię, poprzez robotników trzymamy
rewolwer przy skroni burżuazji”, a pod tym rewolwerem nie może ona storpedować Zgromadzenia
Ustawodawczego. „Szanse naszej partii w wyborach do Zgromadzenia Ustawodawczego są znakomite…
Wpływy bolszewizmu narastają… Przy prawidłowej taktyce możemy uzyskać jedną trzecią, a może i
więcej, miejsc w Zgromadzeniu Ustawodawczym”. W ten sposób w liście otwarcie utrzymywany jest
kurs rezerwujący dla partii rolę „wpływowej” opozycji w burżuazyjnym Zgromadzeniu Ustawodawczym.
Ten czysto socjaldemokratyczny kurs jest jakby zamaskowany następującymi rozważaniami: „Rady,
które zakorzeniły się w życiu, nie mogą zostać zniszczone… Także Zgromadzenie Ustawodawcze w swej
pracy rewolucyjnej oprzeć się może tylko na radach. Zgromadzenie Ustawodawcze i rady są tym
kombinowanym typem państwowych organów ustawodawczych, ku któremu zmierzamy”. Niezwykle
ciekawe dla charakterystyki całej linii naszej prawicy jest to, że teoria „kombinowanej” państwowości,
która łączy Zgromadzenie Ustawodawcze z radami, w półtora roku, czy w dwa lata później powtórzona
została przez Rudolfa Hilferdinga w Niemczech, i to także wtedy, gdy ten ostatni walczył przeciwko
zagarnięciu władzy przez proletariat. Austro-niemiecki oportunista nie wiedział, że popełnia plagiat.

List „K tiekuszczemu momientu” zaprzeczał twierdzeniu, że mamy za sobą już większość ludu

Rosji i oceniał przy tym większość na sposób czysto parlamentarny. „W Rosji mamy za sobą większość
robotników – powiada się w liście – oraz znaczną część żołnierzy. Ale wszyscy pozostali – to kwestia
otwarta. Wszyscy jesteśmy przekonani, że jeśli na przykład dojdzie teraz do wyborów do Zgromadzenia
Ustawodawczego, to chłopi w większości głosować będą na eserów. Czy to przypadek?”. Główny i
zasadniczy błąd w takim stawianiu problemu wynikał z niezrozumienia tego, iż chłopstwo posiadać może
potężne interesy rewolucyjne i że skupione jest na tym, by je rozwiązać, lecz nie może zajmować
samodzielnego stanowiska politycznego, gdyż może głosować bądź za pośrednictwem eserowskiej
agentury na burżuazję, bądź przyłączyć się rzeczywiście do proletariatu. Właśnie od naszej polityki
zależało to, która z tych dwóch możliwości zostanie urzeczywistniona. Jeśli wchodzimy do

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 16 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Przedparlamentu, aby uzyskać opozycyjne wpływy („jedną trzecią, a może i więcej, miejsc”) w
Zgromadzeniu Ustawodawczym, to tym samym niemalże mechanicznie stawiamy chłopstwo w sytuacji,
w której powinno ono dążyć do zaspokojenia swoich interesów w ramach Zgromadzenia
Ustawodawczego, a co za tym idzie – nie poprzez opozycję, lecz poprzez jego większość. I na odwrót,
przejęcie władzy przez proletariat natychmiast stwarza rewolucyjne ramy dla chłopskiej walki z
obszarnikiem i czynownikiem. Jeśli posługiwać się będziemy tylko używanymi przez nas w tej kwestii
słowami, to powiedzieć można, że w liście daje się we znaki równocześnie niedocenianie i przecenianie
chłopstwa: niedocenianie jego rewolucyjnych możliwości (pod proletariackim przywództwem!) i
przecenianie jego politycznej samodzielności. Ten podwójny błąd – jednoczesne niedocenianie i
przecenianie chłopstwa – wynika z kolei z niedoceniania własnej klasy i jej partii, tj. z
socjaldemokratycznego podejścia do proletariatu. Nie ma w tym niczego nieoczekiwanego. W
ostateczności wszystkie odcienie oportunizmu spotykają się przy nieprawidłowej ocenie rewolucyjnych
sił i możliwości proletariatu.

Przeciwstawiając się przejęciu władzy, list straszył partię perspektywą wojny rewolucyjnej. „Masy

żołnierskie popierają nas nie za hasło wojny, lecz za hasło pokoju… Jeśli obecnie, wziąwszy władzę w
pojedynkę, zmuszeni zostaniemy ze względu na sytuację światową do konieczności prowadzenia wojny
rewolucyjnej, to masy żołnierskie odstąpią od nas. Pozostanie przy nas oczywiście najlepsza część
młodzieży wojskowej, lecz masy żołnierskie odejdą”. Argumentacja ta jest w najwyższym stopniu
pouczająca. Widzimy w niej podstawowe argumenty na korzyść podpisania Pokoju Brzesko-Litewskiego.
Lecz tutaj owe argumenty skierowane są przeciwko przejęciu władzy. Jest całkiem oczywiste, że
stanowisko, które znalazło swój wyraz w liście „K tiekuszczemu momientu”, zwolennikom poglądów
wyrażonych w liście ogromnie ułatwiło przyjęcie Pokoju Brzesko-Litewskiego. Pozostaje nam powtórzyć
tutaj to, co mówiliśmy już o tym w innym miejscu: polityczny geniusz Lenina charakteryzuje nie tyle
rozpatrywana w oderwaniu, sama w sobie, czasowa kapitulacja brzesko-litewska, lecz tylko połączenie
Października z Brześciem. O tym nie można zapominać.

Klasa robotnicza rozwija się i walczy z nieustanną świadomością tego, że przeciwnik posiada nad

nią przewagę. Przejawia się to na każdym kroku w życiu codziennym. Przeciwnik posiada bogactwo,
władzę, wszystkie środki nacisku ideowego, wszystkie narzędzia represji. Przyzwyczajenie do owej
myśli, że wróg przerasta nas siłami, stanowi podstawową część całego życia i pracy partii rewolucyjnej w
epoce przygotowawczej. O sile wroga w bezlitosny sposób za każdym razem przypominają następstwa
tych bądź innych, przedwczesnych lub nieostrożnych, działań. Lecz nadchodzi chwila, gdy to
przyzwyczajenie, by uważać wroga za silniejszego, przekształca się w główną przeszkodę na drodze do
zwycięstwa. Dzisiejsza słabość burżuazji ukrywa się jakby w cieniu jej wczorajszej siły. „Nie doceniacie
sił wroga!”. Oto miejsce zgrupowania wszystkich elementów, które wrogie są zbrojnemu powstaniu.
„Każdy, kto stara się nie tylko mówić o powstaniu – pisali jego przeciwnicy na dwa tygodnie przed
zwycięstwem – obowiązany jest trzeźwo rozważyć jego szanse. My zaś uważamy za swój obowiązek
stwierdzić, że w obecnej chwili najbardziej szkodliwe byłoby niedocenianie sił przeciwnika i przecenianie
sił własnych. Siły przeciwnika są większe, niż to się wydaje. Decyduje Piotrogród, tymczasem w
Piotrogrodzie przeciwnicy partii proletariackiej zgromadzili znaczące siły: pięć tysięcy junkrów,
znakomicie uzbrojonych, zorganizowanych, chętnych do walki z racji swego klasowego położenia i
umiejących się bić, następnie sztab, poza tym szturmowców, kozaków, znaczną część garnizonu, bardzo
znaczną część artylerii, która jak wachlarz rozlokowana jest wokół Pitra. Poza tym przeciwnicy, z
pomocą CIK, prawie na pewno spróbują sprowadzić wojska z frontu” („K tiekuszczemu momientu”).

Ponieważ w trakcie wojny domowej rzecz nie sprowadza się do prostej kalkulacji batalionów, lecz

dotyczy uprzedniej ewidencji ich świadomości, dlatego – jest to zrozumiałe – ów rachunek nigdy nie
może odznaczać się pełną wiarygodnością i dokładnością. Także Lenin uważał, że wróg posiada w
Piotrogrodzie poważne siły i proponował rozpocząć powstanie w Moskwie, gdzie – jego zdaniem –
powinno ono przebiec bezkrwawo. Tego rodzaju częściowe pomyłki w przewidywaniu są nieuchronne
również w najbardziej sprzyjających warunkach, słuszniej więc obierać kurs uwzględniający sytuację
mniej sprzyjającą. Nas jednak w tym wypadku interesuje fakt potwornego przecenienia sił wroga,
całkowitego zniekształcenia wszelkich proporcji właściwych dla tych warunków, w których wróg nie
posiadał już w istocie żadnej siły zbrojnej.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 17 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Doświadczenie Niemiec wykazało, że problem ten ma kolosalne znaczenie. Dopóki hasło

powstania posiadało dla przywódców niemieckiej partii komunistycznej przede wszystkim, jeśli nie
wyłącznie, znaczenie agitacyjne, ignorowali oni po prostu kwestię sił zbrojnych wroga (Reichswehry,
oddziałów faszystowskich, policji). Wydawało im się, że nieustannie narastająca fala rewolucyjna sama
przez się rozwiąże problem sił zbrojnych. Gdy zadanie zbliżyło się na wyciągnięcie ręki, ci towarzysze,
którzy uznawali siłę zbrojną wroga jakoby za nieistniejącą, popadli naraz w drugą skrajność –
przyjmowali na wiarę wszystkie liczby dotyczące sił zbrojnych burżuazji, skrupulatnie łączyli je z siłami
Reichswehry i policji, następnie zaokrąglali sumę (do pół miliona i więcej) i uzyskiwali w ten sposób
zwartą, przystawioną do zębów, siłę, która w pełni wystarczała do tego, by sparaliżować ich własne
wysiłki. Siły niemieckiej kontrrewolucji były bez wątpienia znaczące, zorganizowane pod każdym
względem i przygotowane lepiej niż nasi korniłowowcy i półkorniłowowcy. Lecz inne były także siły
aktywne rewolucji niemieckiej. Proletariat stanowi przeważającą większość ludności Niemiec.
Przynajmniej na pierwszym etapie kwestia rozstrzygała się u nas w Piotrogrodzie i w Moskwie. W
Niemczech powstanie posiadałoby od razu dziesiątki potężnych ognisk proletariackich. Na tym tle siły
zbrojne wroga nie wyglądałyby tak groźnie, jak to wynikało z zaokrąglonych obliczeń statystycznych. W
każdym razie należy kategorycznie odrzucić owe tendencyjne kalkulacje, które po klęsce niemieckiego
Października wykonywane były i są po to, by usprawiedliwić politykę prowadzącą do klęski. Nasz
rosyjski przykład ma w tym względzie niezastąpione znaczenie: na dwa tygodnie przed naszym
bezkrwawym zwycięstwem w Piotrogrodzie – a mogliśmy odnieść to zwycięstwo także dwa tygodnie
wcześniej – doświadczeni politycy naszej partii widzieli naprzeciwko nas junkrów chętnych do walki i
umiejących się bić, szturmowców, kozaków, znaczną część garnizonu, artylerię rozpostartą wachlarzem i
nadciągające z frontu wojska. A w rzeczywistości nie było niczego, w zaokrągleniu było zero. A teraz
wyobraźmy sobie przez chwilę, że w partii i w jej Komitecie Centralnym zwyciężyliby przeciwnicy
powstania. Znaczenie dowodzenia podczas wojny domowej jest nazbyt oczywiste – gdyby Lenin nie
odwołał się do partii przeciwko Komitetowi Centralnemu i gdyby nie mówił, co powinien zrobić, co
zrobiłby z powodzeniem, to rewolucja z góry byłaby skazana na porażkę. Nie każda jednak partia w
podobnych warunkach będzie dysponowała własnym Leninem… Nietrudno sobie wyobrazić, w jaki
sposób opisywana byłaby historia, gdyby w KC zwyciężyła linia uchylania się od walki. Oficjalni
historycy staraliby się, rzecz jasna, przedstawiać sprawy tak, iż powstanie w październiku 1917 roku
jawiłoby się czystym szaleństwem i podawaliby czytelnikowi zdumiewające obliczenia statystyczne
dotyczące junkrów, kozaków, szturmowców, artylerii rozpostartej wachlarzem i korpusów ściąganych z
frontów. Siły te, nie wypróbowane w ogniu powstania – wydawałyby się bez porównania groźniejsze, niż
okazało się to w rzeczywistości. Oto nauka, którą wygrawerować należy w świadomości każdego
rewolucjonisty!

Uporczywy, niestrudzony i nieprzerwany nacisk Lenina na Komitet Centralny w okresie września-

października, spowodowany był nieustanną troską o to, by nie przegapić momentu. To drobnostka –
odpowiadali prawicowcy – nasze wpływy będą wciąż rosnąć, rosnąć i rosnąć. Kto miał rację? I co to
oznacza – przegapić moment. Dochodzimy teraz do zagadnienia, w ramach którego bolszewicka ocena
dróg i metod rewolucji – aktywna, strategiczna i na wskroś efektywna – najostrzej się ściera z oceną
socjaldemokratyczną, mienszewicką, która do cna przeniknięta jest fatalizmem. Cóż to oznacza –
przegapić moment? Sytuacja najbardziej sprzyjająca dla powstania ma, rzecz jasna, miejsce wówczas,
gdy układ sił ukształtował się w sposób najbardziej dla nas korzystny. To zrozumiałe, że chodzi tu o
układ sił w obrębie świadomości, tj. o nadbudowę polityczną, a nie o bazę, którą uznać można za stałą, w
mniejszym lub większym stopniu, dla całej epoki rewolucji. W obrębie jednej i tej samej bazy
ekonomicznej, przy jednym i tym samym klasowym podziale społeczeństwa, układ sił zmienia się w
zależności od nastrojów mas proletariackich, rozpadu ich złudzeń, nagromadzenia przez nie politycznego
doświadczenia, w zależności od osłabienia zaufania klas i grup społecznych do władzy państwowej oraz –
w ostatecznym rachunku – od osłabienia zaufania władzy państwowej do samej siebie. W czasie
rewolucji wszystkie te procesy rozwijają się błyskawicznie. Cała sztuka taktyki polega na tym, by
uchwycić najbardziej sprzyjający dla nas moment połączenia tych warunków. Powstanie korniłowowców
w sposób ostateczny warunki te przygotowało. Masy, które straciły zaufanie do partii reprezentujących
radziecką większość, dostrzegły wokół siebie niebezpieczeństwo kontrrewolucji. Uznały, że nadszedł

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 18 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

teraz czas, by bolszewicy znaleźli wyjście z sytuacji. Ani żywiołowy rozpad władzy państwowej, ani też
przypływ zniecierpliwionego i pełnego roszczeń zaufania mas do bolszewików, nie mogły trwać długo;
kryzys musiał być rozwiązany bądź w jedną, bądź w drugą stronę. Teraz albo nigdy! – powtarzał Lenin.

Przeciwko temu oponowała prawica: „…teraz albo nigdy – takie postawienie problemu przejścia

władzy w ręce partii proletariackiej jest głęboko nieprawdziwe historycznie. Nie! Partia proletariatu
będzie się rozwijać, a jej program wyjaśniany będzie coraz szerszym masom… I tylko w jeden sposób
może ona przerwać swe pasmo sukcesów, a mianowicie tak, iż w obecnych okolicznościach przejmie ona
inicjatywę wystąpienia… Przeciwko tej zgubnej polityce zabieramy głos, ku przestrodze” („K
tiekuszczemu momientu”).

Ten fatalistyczny optymizm wymaga uważnych studiów. Nie ma w nim niczego ani narodowego,

ani tym bardziej indywidualnego. Przecież nie dalej jak w zeszłym roku mieliśmy z nim do czynienia w
Niemczech. W gruncie rzeczy, za owym wyczekującym fatalizmem kryje się niezdecydowanie i
niezdolność do działania, tyle że zamaskowana pełną pociechy prognozą: ponoć stajemy się coraz
bardziej wpływowi; im dalej, tym bardziej wzrasta nasza siła. A to – poważny błąd! Siła partii
rewolucyjnej wzrasta tylko do pewnego momentu, potem proces ten może przekształcić się w swe
przeciwieństwo – na skutek bierności partii nadzieje mas przemieniają się w rozczarowanie, zaś wróg w
tym czasie przestaje reagować panicznie i zaczyna wykorzystywać rozczarowanie mas. Właśnie taki
rozstrzygający przełom obserwowaliśmy w Niemczech w październiku 1923 roku. Jesienią 1917 roku nie
byliśmy tak dalecy od podobnego zwrotu wydarzeń w Rosji. Aby tak się stało, wystarczyło byśmy stracili
jeszcze kilka tygodni. Lenin miał rację – teraz albo nigdy!

„Lecz decydujący problem – przedstawiali przeciwnicy powstania swój najmocniejszy i

ostateczny argument – polega na tym, czy nastroje robotników i żołnierzy stolicy są rzeczywiście takie, że
ratunek upatrują oni wyłącznie w ulicznej walce, do której się rwą. Nie. Takich nastrojów nie ma…
Istnienie wśród szerokich mas stołecznej biedoty bojowych nastrojów, które mogłyby wyprowadzić je na
ulicę, mogłoby stanowić gwarancję, że zainicjowane przez biedotę wystąpienie pociągnie za sobą także te
większe i ważniejsze organizacje (związki zawodowe kolejarzy, pocztowców itd.), w których wpływy
naszej partii są słabe. Ponieważ jednak tego rodzaju nastrojów nie ma również w zakładach i koszarach –
oszukiwaniem samego siebie byłoby dokonywanie obecnie jakichkolwiek tego rodzaju kalkulacji” („K
tiekuszczemu momientu”).

Te linijki, napisane 11 października, uzyskują wyjątkowe oraz w pełni aktualne znaczenie, gdy

przypomnimy sobie, że również kierujący partią niemieccy towarzysze wyjaśniali ubiegłoroczne
wycofanie się bez walki niechęcią do niej mas. Chodzi jednakże o to, że zwycięskie powstanie uzyskuje –
ogólnie biorąc – największe gwarancje wówczas, gdy masy zdołają nabyć dostateczne doświadczenie, by
nie rzucać się do walki na łeb na szyję, lecz by poszukiwać i domagać się zdecydowanego, jak też
rozumnego, przywództwa. W październiku 1917 roku w robotniczych masach, a głównie w ich
przewodniej warstwie, w oparciu o wystąpienie kwietniowe, dni lipcowe i korniłowszczyznę,
ukształtowało się głębokie przekonanie, iż w dalszym rozwoju wypadków nie chodzi o poszczególne
żywiołowe protesty, nie o rekonesans, lecz o decydujące powstanie, mające na celu przejęcie władzy.
Nastroje mas stają się więc bardziej zwarte, bardziej krytyczne, bardziej pogłębione. Przejście od
świadomości optymistycznej, pełnej żywiołowych złudzeń, do świadomości krytycznej, nieuchronnie
stwarza utrudnienie w działalności rewolucyjnej. Ten pozytywny kryzys w nastrojach mas może być
przezwyciężony jedynie poprzez odpowiednią politykę partii, tj. przede wszystkim dzięki rzeczywistej
gotowości i zdolności partii do kierowania powstaniem proletariatu. I na odwrót, partia, która przez długi
czas prowadziła agitację rewolucyjną, wyrywającą masy spod wpływów ugodowców, i która później, gdy
zaufanie mas osiągnęło wysoki poziom, zaczęła się wahać, mędrkować, kręcić i wyczekiwać – taka partia
paraliżuje aktywność mas, wywołuje ich rozczarowanie i upadek, zaprzepaszcza rewolucję, no i stwarza
sobie możliwość odwoływania się po klęsce do niedostatecznej aktywności mas. W tę właśnie stronę
skłaniał się list „K tiekuszczemu momientu”. Na szczęście, nasza partia, pod kierownictwem Lenina,
zdecydowanie zlikwidowała takie nastroje na szczycie partii. Tylko dzięki temu dokonała ona
zwycięskiego przewrotu.

* * *

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 19 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Po scharakteryzowaniu istoty problemów politycznych, związanych z przygotowaniem Rewolucji

Październikowej i próbie wyjaśnienia zasadniczego sensu rozbieżności, które wyrastały z tej właśnie
podstawy, pozostaje nam choćby w zarysie odnotowanie najważniejszych momentów walki
wewnątrzpartyjnej, jaka toczyła się w ostatnich, decydujących tygodniach.

Decyzja o powstaniu zbrojnym uchwalona została przez Komitet Centralny 10 października. 11

października rozesłano ważniejszym organizacjom partii analizowany wyżej list „K tiekuszczemu
momientu”. 18 października, tj. tydzień przed przewrotem, w „Nowej Żizni” ukazał się list Kamieniewa.
„Nie tylko ja i tow. Zinowiew – powiada się w tym liście – lecz cały szereg towarzyszy-praktyków sądzi,
że przejęcie inicjatywy powstania zbrojnego w obecnej chwili, przy danym stosunku sił, niezależnie od
Zjazdu Rad a przy tym na kilka dni przed Zjazdem Rad, byłoby krokiem niedopuszczalnym, zgubnym dla
proletariatu i rewolucji” („Nowaja Żizń” nr 156, 18 października 1917 r.). 25 października przejęto
władzę w Piotrogrodzie, utworzono Rząd Radziecki, 4 listopada szereg odpowiedzialnych pracowników
opuściło skład Komitetu Centralnego partii i Radę Komisarzy Ludowych po sformułowaniu ultimatum,
domagającego się utworzenia rządu koalicyjnego z partii radzieckich. „Prócz tego – pisali oni – istnieje
tylko jedno wyjście: utrzymywanie rządu czysto bolszewickiego za pomocą środków politycznego
terroru”. I w innym dokumencie z tej samej chwili: „Nie możemy ponosić odpowiedzialności za zgubną
politykę KC, która prowadzona jest wbrew woli przeważającej części proletariatu i żołnierzy, pragnących
szybkiego zaprzestania przelewu krwi między poszczególnymi częściami demokracji. Dlatego
rezygnujemy z godności członków KC, aby mieć prawo przedstawienia swego zdania masom
robotniczym i żołnierskim, i aby wezwać je do poparcia naszego hasła: «Niech żyje rząd złożony z partii
radzieckich! Natychmiastowa ugoda na tej podstawie»” (Przewrót październikowy – „Archiw riewoljucii”
1917 g., ss. 407-410). W ten sposób ci, którzy byli przeciwko powstaniu zbrojnemu i przejęciu władzy
jako awanturze, wystąpili później, gdy powstanie zakończyło się zwycięstwem, za przywróceniem władzy
tym partiom, którym proletariat władzę odebrał w walce. W imię czego właściwie zwycięska partia
bolszewicka miała zwrócić władzę – bo chodziło właśnie o oddanie władzy! – mienszewikom i eserom?
Na to pytanie opozycja odpowiadała: „Uważamy, że utworzenie takiego rządu konieczne jest dla
zażegnania dalszego rozlewu krwi, nadciągającego głodu, pogromu rewolucji przez kaledinowców,
zagwarantowania zwołania Zgromadzenia Ustawodawczego w wyznaczonym terminie i
urzeczywistnienia programu pokoju, który przyjęty został przez delegatów Wszechrosyjskiego Zjazdu
Rad Robotniczych i Żołnierskich” (tamże). Innymi słowy, chodziło o to, by za radzieckimi drzwiami
szukać drogi do burżuazyjnego parlamentaryzmu. Ponieważ rewolucja nie poszła drogą wytyczoną przez
Przedparlament, lecz wyżłobiła dla siebie łożysko Października, dlatego – tak formułowała to opozycja –
zadanie polega na tym, aby w ramach współdziałania z mienszewikami i eserami uratować rewolucję
przed dyktaturą poprzez wprowadzenie rewolucji w łożysko reżimu burżuazyjnego. Chodziło – ni mniej,
ni więcej – o likwidację Października. Oczywiście, o ugodzie na tej podstawie nie mogło być mowy.

Następnego dnia, 5 listopada, strona ta opublikowała jeszcze jeden list: „Nie mogę milczeć w imię

dyscypliny partyjnej, gdy marksiści na przekór rozsądkowi i na przekór żywiołom nie chcą uwzględniać
obiektywnych warunków, które w sposób naglący, pod groźbą krachu, dyktują nam ugodę ze wszystkimi
partiami socjalistycznymi. Nie mogę w imię dyscypliny partyjnej poddawać się kultowi jednostki i
organizować polityczną ugodę ze wszystkimi partiami socjalistycznymi, które podtrzymują nasze
podstawowe żądania, w zależności od tego, czy ta bądź inna osoba była w ministerstwie. Nie mogę z tego
powodu choćby na chwilę przewlekać rozlewu krwi” („Raboczaja Gazieta” nr 204, 5 listopada 1917 r.).
W zakończeniu autor listu (Łozowskij) wyjaśnia konieczność walki o zjazd partyjny, który
zadecydowałby o tym, „czy SDPRR bolszewików pozostanie marksistowską partią klasy robotniczej, czy
ostatecznie wstąpi na drogę, na której nie będzie miała nic wspólnego z rosyjskim marksizmem” (tamże).

Sytuacja wydawała się rzeczywiście beznadziejna. Nie tylko burżuazja i obszarnicy, nie tylko tak

zwana „rewolucyjna demokracja”, w ręku której pozostawały liczne wciąż zwierzchnie organizacje
(Ogólnorosyjski Związek Kolejarzy, komitety wojskowe, urzędy państwowe i inne), lecz również
wpływowi działacze naszej własnej partii, członkowie Komitetu Centralnego i Rady Komisarzy
Ludowych, potępiali wszem i wobec podjętą przez partię próbę pozostania przy władzy w celu
zrealizowania swego programu. Powiedzmy, że sytuacja mogłaby wyglądać na beznadziejną, jeśli
zatrzymało się spojrzenie na powierzchni zdarzeń. Cóż pozostawało? Przyjęcie żądań opozycji oznaczało

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 20 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

zniszczenie Października. W takim jednak razie nie było sensu walczyć. Pozostawało jedno – iść naprzód,
licząc się z rewolucyjną wolą mas. 7 listopada w „Prawdzie” ukazała się decydująca uchwała Komitetu
Centralnego naszej partii, napisana przez Lenina, a przy tym pełna prawdziwej pasji rewolucyjnej, ujęta w
jasnych, prostych i bezspornych sformułowaniach, które adresowane były do masowego członka partii.
Ten apel miał na celu usunięcie wszelkich wątpliwości, dotyczących dalszej polityki partii i jej Komitetu
Centralnego: „Niech więc zawstydzą się wszyscy ludzie małej wiary, wszyscy, którzy się wahają,
wszyscy, którzy wątpią, wszyscy, którzy dali się zastraszyć burżuazji lub którzy ulegli krzykom jej
bezpośrednich i pośrednich pomagierów. Ani cienia wahania nie ma w masach robotników i żołnierzy
piotrogrodzkich, moskiewskich i innych. Partia nasza stoi zwarcie i mocno, jak jeden mąż, na straży
Władzy Radzieckiej, na straży interesów wszystkich ludzi pracy, przede wszystkie robotników i biedoty
chłopskiej!” („Prawda” nr 182 (113), 20 (7) listopada 1917 roku)

18

.

Najostrzejszy kryzys partyjny został przezwyciężony. Walka wewnętrzna nie została jednak

całkowicie wyhamowana. Kierunek walki pozostawał ten sam. Coraz bardziej zmniejszało się jednak jej
znaczenie polityczne. Nader interesującym tego świadectwem jest wykład wygłoszony przez Urickiego
12 grudnia na posiedzeniu Komitetu Piotrogrodzkiego naszej partii w związku ze zwołaniem
Zgromadzenia Ustawodawczego: „Rozbieżności w naszym środowisku partyjnym nie są nowe. Jest to ten
sam kierunek, który obserwować można było wcześniej, gdy powstał problem powstania. Obecnie
niektórzy towarzysze spoglądają na Zgromadzenie Ustawodawcze jak na coś takiego, co powinno
uwieńczyć rewolucję. Ich stanowisko wynika z szeregu przyzwyczajeń, ostrzegają, żebyśmy nie popełnili
nietaktu itd. Są oni przeciwni temu, iż bolszewicy, będący członkami Zgromadzenia Ustawodawczego,
kontrolują jego zwoływanie, układ sił itp. Spoglądają na to z czysto formalnego punktu widzenia, nie
dostrzegają więc tego, że z informacji dotyczących tej kontroli powstaje obraz tego, co zachodzi wokół
Zgromadzenia Ustawodawczego i że uwzględniając te dane, uzyskujemy możliwość zaplanowania
naszego stanowiska w stosunku do Zgromadzenia Ustawodawczego… Przyjmujemy obecnie punkt
widzenia, iż walczymy o interesy proletariatu i biedoty chłopskiej, tymczasem ci nieliczni towarzysze
sądzą, że dokonujemy rewolucji burżuazyjnej, która powinna zostać zwieńczona Zgromadzeniem
Ustawodawczym”.

Rozwiązanie Zgromadzenia Ustawodawczego uznać można nie tylko za zakończenie znaczącego

rozdziału historii Rosji, lecz także nie mniej znaczącego rozdziału historii naszej partii. Przezwyciężając
sprzeczności wewnętrzne partia proletariatu nie tylko przejęła władzę, lecz także utrzymała ją w swoich
rękach.

Powstanie październikowe a radziecka „legalność”

We wrześniu, w dniach Narady Demokratycznej, Lenin domagał się bezpośredniego przejścia do

powstania: „Aby zaś potraktować powstanie po marksistowsku, tzn. jako sztukę, powinniśmy
jednocześnie, nie tracąc ani chwili, zorganizować sztab oddziałów powstańczych, dokonać podziału sił,
rzucić wierne pułki na najważniejsze punkty, otoczyć Aleksandrynkę, zająć Pietropawłowkę, aresztować
sztab generalny i rząd, wysłać przeciwko junkrom i dzikiej dywizji takie oddziały, które gotowe są
zginąć, ale nie dadzą wrogowi posunąć się ku centralnym punktom miasta; powinniśmy zmobilizować
uzbrojonych robotników, wezwać ich do zaciekłego boju, od razu zająć telegraf i telefon, umieścić nasz
sztab powstańczy przy centrali telefonicznej, połączyć z nią siecią telefoniczną wszystkie fabryki,
wszystkie pułki, wszystkie punkty walki zbrojnej itd. Wszystko to oczywiście w przybliżeniu jedynie dla
zilustrowania tego, że w chwili, którą przeżywamy, nie można pozostać wiernym marksizmowi, nie
można pozostać wiernym rewolucji nie traktując powstania jako sztuki

19

.

To postawienie problemu zakładało przygotowanie i przeprowadzenie powstania przez partię i w

imieniu partii, z tym, że później zwycięstwo miało być pobłogosławione przez Zjazd Rad. Komitet
Centralny nie przyjął tego założenia. Powstanie związano z nurtem działań radzieckich, pod względem
agitacyjnym – z Drugim Zjazdem Rad. Ta rozbieżność wymaga szczegółowego wyjaśnienia. Wówczas

18

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Od Komitetu Centralnego Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji (bolszewików) do

wszystkich członków partii i do wszystkich klas pracujących Rosji”, Dzieła, t. 26, ss. 302-303. – Przyp. red.

19

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Marksizm a powstanie”, tamże, ss. 9-10. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 21 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

stanie się ona częścią zagadnienia, tyczącego nie tyle pryncypiów, co technicznego, lecz o ogromnym
znaczeniu praktycznym.

Wyżej mówiliśmy już o tym, z jak ogromnym niepokojem podchodził Lenin do prób odwlekania

powstania. Na tle tych wahań, które miały miejsce na szczytach partii, agitacja, która formalnie przewrót
łączyła z oczekiwanym Drugim Zjazdem Rad, wydawała się mu niedopuszczalnym dowcipem,
ustępstwem na rzecz niezdecydowania i wprowadzającą niepewność stratą czasu, zwykłą zbrodnią. Do tej
myśli powraca Lenin pod koniec września niejednokrotnie.

„U nas w KC i w górach partyjnych – pisze Lenin 29 września – istnieje prąd czy opinia

opowiadająca się za oczekiwaniem na zjazd Rad, przeciw niezwłocznemu wzięciu władzy, przeciw
niezwłocznemu powstaniu; trzeba zwalczyć ten prąd czy opinię

20

. Na początku października Lenin pisze:

„Zwlekanie – to zbrodnia. Czekanie na zjazd Rad – to dziecięca zabawa w formalność, haniebna zabawa
w formalność, zdrada rewolucji

21

. W tezach dla Piotrogrodzkiej Konferencji z dnia 8 października

powiada Lenin: „Należy walczyć ze złudzeniami konstytucyjnymi i nadziejami na zjazd Rad,
zrezygnować z powziętego z góry zamiaru, aby koniecznie «doczekać się» go

22

. W końcu, 24

października Lenin pisze: „Jasne jak słonce, że teraz już naprawdę zwlekanie z powstaniem równa się
śmierci”. I dalej: „Historia nie wybaczy zwłoki rewolucjonistom, którzy mogli zwyciężyć dzisiaj (i na
pewno zwyciężą dzisiaj), a ryzykują, że jutro stracą wiele, ryzykują, że jutro stracą wszystko”

23

.

Wszystkie te listy, których każde zdanie wykute zostało w ogniu rewolucji, posiadają wyjątkowe

znaczenie dla charakterystyki stanowiska Lenina i oceny chwili. Główna myśl, która je przenika, to
oburzenie, protest, niezgoda na fatalistyczny, wyczekujący, socjaldemokratyczny, mienszewicki stosunek
do rewolucji, traktowanej jak jakaś nieskończona taśma. O ile w ogóle ważne znaczenie ma czynnik
polityczny, to jego waga wzrasta stokrotnie w czasie wojny i rewolucji. Nie wszystko to, co zrobić można
dziś, będzie można zrobić jutro. Powstać, obalić wroga, wziąć władzę – można dzisiaj, podczas gdy jutro
– może się to okazać niemożliwe. Ale przecież zagarnięcie władzy oznacza obrócenie kierownicy historii;
czyżby takie wydarzenie mogło dokonać się w ciągu 24 godzin? Tak, może. Gdy sytuacja dojrzała do
powstania zbrojnego, wówczas wydarzenia odmierzane są nie za pomocą przewlekłych miar polityki, lecz
krótkich miar wojny. Utrata kilku tygodni, kilku dni, czasem także jednego dnia, jest w pewnych
warunkach równoznaczna poddaniu rewolucji, kapitulacji. Gdyby nie było tej troski Lenina, tego nacisku,
tej krytyki, tej nieustannej i zawziętej nieufności rewolucyjnej, partia nie wyrównałaby niestety w
decydującym momencie swego frontu, gdyż sprzeciw na szczytach partii był bardzo mocny, a sztab
odgrywa ogromną przecież rolę w czasie wojny, także wojny domowej.

Ale w tym samym czasie było zupełnie oczywiste, że przygotowywanie powstania i jego

przeprowadzenie pod pretekstem przygotowań do Drugiego Zjazdu Rad i pod hasłem jego obrony – dało
nam nieocenioną przewagę. Od owej chwili, gdy my – Rada Piotrogrodzka – oprotestowaliśmy rozkaz
Kiereńskiego o wysłaniu na front dwóch trzecich garnizonu, faktycznie rozpoczęło się powstanie zbrojne.
Lenin, który znajdował się poza Piotrogrodem, nie uwzględniał całego znaczenia tego faktu. O ile
pamiętam, nie ma o tym w ogóle ani słowa we wszystkich jego listach z tego okresu. A tymczasem wynik
powstania z 25 października przesądzony był w trzech czwartych, jeśli nie bardziej, w momencie, gdy
sprzeciwiliśmy się wysłaniu garnizonu piotrogrodzkiego, utworzyliśmy Komitet Wojskowo-Rewolucyjny
(16 października), gdy wyznaczyliśmy swoich komisarzy we wszystkich oddziałach wojskowych i
zebraniach ustawodawczych, i gdy w ten sposób nie tylko w pełni odizolowaliśmy sztab piotrogrodzkiego
okręgu wojskowego, ale i rząd. W istocie rzeczy, mieliśmy już do czynienia z powstaniem zbrojnym;
zbrojnym, choć bezkrwawym powstaniem pułków piotrogrodzkich przeciwko Rządowi Tymczasowemu
pod kierownictwem Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego i pod hasłem przygotowań i obrony Drugiego
Zjazdu Rad, który powinien rozstrzygnąć problem losów władzy. Rady Lenina, by rozpocząć powstanie
w Moskwie, gdzie – jego zdaniem – zapowiadało ono bezkrwawe zwycięstwo, stąd właśnie wynikały, że
ze swego przedpola nie miał możliwości oceny tego rzeczywistego przełomu, który w połowie

20

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Kryzys dojrzał”, Dzieła, t. 26, s. 65. – Przyp. red.

21

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „List do KC, KM, KP oraz do bolszewików-członków rad Pitra i Moskwy”, Dzieła, t. 26, s.

126. – Przyp. red.

22

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Tezy referatu na Konferencję Organizacji Petersburskiej, a zarazem tezy rezolucji i nakazu

dla delegatów na zjazd partyjny”, Dzieła, t. 26, s. 129. – Przyp. red.

23

Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „List do członków KC”, Dzieła, t. 26, ss. 224 i 225. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 22 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

października nastąpił po „cichym” powstaniu stołecznego garnizonu – nie tylko w nastrojach mas, lecz
także w sferze związków organizacyjnych, w całej wojskowej subordynacji i hierarchii. Od chwili, gdy z
rozkazu Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego bataliony zrezygnowały z wyjścia i opuszczenia miasta,
mieliśmy w stolicy do czynienia ze zwycięskim powstaniem, tyle, że co nieco przysłoniętym z wierzchu
pozostałościami państwowości burżuazyjno-demokratycznej. Powstanie z 25 października miało jedynie
charakter dopełniający. Właśnie dlatego przeszło ono tak bezboleśnie. Inaczej niż w Moskwie, gdzie
walka przybrała znacznie bardziej przewlekłą i krwawą formę, i to niezależnie od tego, że w Pitrze
umocniła się już władza Rady Komisarzy Ludowych. Jest całkiem oczywiste, że gdyby powstanie
rozpoczęło się w Moskwie, przed przewrotem w Piotrogrodzie, byłoby wówczas nieuchronnie jeszcze
bardziej przewlekłe, z całkiem wątpliwym rezultatem. Z kolei przegrana w Moskwie, ciężko odbiłaby się
na Piotrogrodzie. Oczywiście, zwycięstwo nie byłoby wykluczone także i na tej drodze. Ta jednak droga,
którą potoczyły się wydarzenia, okazała się znacznie bardziej ekonomiczna, wygodniejsza, zwycięska.

W mniejszym bądź większym stopniu mieliśmy możność dostosowania przejęcia władzy do

momentu Drugiego Zjazdu Rad wyłącznie dlatego, że „ciche”, prawie „legalne” powstanie zbrojne –
przynajmniej w Piotrogrodzie – było faktem dokonanym w trzech czwartych, jeśli nie dziewięciu
dziesiątych. Nazywamy to powstanie „legalnym” w tym sensie, że wyrosło ono z „normalnych”
warunków dwuwładzy. A przy tym nie raz tak bywało, że pod panowaniem ugodowców w Radzie
Piotrogrodzkiej Rada kontrolowała bądź poprawiała decyzje rządu. Należało to jakby do konstytucji tego
reżimu, który przeszedł do historii pod nazwą kiereńszczyzny. Dochodząc do władzy w Radzie
Piotrogrodzkiej, my – bolszewicy – jedynie przedłużyliśmy i pogłębiliśmy metody dwuwładzy.
Podjęliśmy się kontroli rozkazu o wysłaniu garnizonu. Tym samym, okryliśmy tradycją i metodami
legalnej dwuwładzy faktyczne powstanie garnizonu piotrogrodzkiego. Mało tego, wówczas gdy w agitacji
dostosowywaliśmy formalnie zagadnienie władzy do momentu Drugiego Zjazdu Rad, równocześnie
rozwijaliśmy i pogłębialiśmy kształtujące się pomyślnie tradycje dwuwładzy, aby przygotować ramy
radzieckiej legalności dla bolszewickiego powstania w skali ogólnorosyjskiej.

Nie usypialiśmy mas iluzjami radzieckiego konstytucjonizmu, gdyż pod hasłem walki o Drugi

Zjazd Rad zdobywaliśmy i przyciągaliśmy do siebie bagnety armii rewolucyjnej. A wraz z tym udało nam
się – w większym stopniu, niż się spodziewaliśmy – wprowadzić w pułapkę radzieckiej legalności
naszych wrogów – ugodowców. Krętactwo w polityce jest zawsze, a zwłaszcza w rewolucji,
niebezpieczne – wroga się niestety nie przechytrzy a wprowadzi się w błąd masy, które idą za tobą. Nasz
„podstęp” udał się w stu procentach tylko dlatego, że nie był sztucznym wymysłem mędrkujących
strategów, którzy chcieliby ominąć wojnę domową, lecz że wynikał rzeczywiście z warunków rozkładu
ugodowego reżimu, z jego głębokich sprzeczności. Rząd Tymczasowy chciał pozbyć się garnizonu.
Żołnierze nie chcieli iść na front. My zaś temu realnemu życzeniu nadaliśmy wyraz polityczny,
rewolucyjny cel, „legalną” osłonę. W ten sposób wytworzyliśmy wyjątkową jednomyślność wewnątrz
garnizonu i ścisłe związaliśmy garnizon z robotnikami Piotrogrodu. Nasi przeciwnicy – przeciwnie;
mimo beznadziejności swej sytuacji i zagmatwania myśli, skłonni byli przyjąć radziecką osłonę za istotę
rzeczy. Oni chcieli być oszukiwani, my zaś stworzyliśmy im ku temu pełne możliwości.

Walka między nami a ugodowcami dotyczyła radzieckiej legalności. W świadomości mas źródłem

władzy były rady. Z rad wyszedł Kiereński, Cereteli, Skobieliew. Lecz my także byliśmy ściśle związani
z radami poprzez nasze hasło: „cała władza w ręce rad!”. Burżuazja wywodziła swoje prawne dziedzictwo
z Dumy Państwowej. Ugodowcy – z rad, lecz tak, aby całkiem zniweczyć ich rolę. My także – z rad, lecz
tak, by przekazać władzę radom. Ugodowcy nie mogli jeszcze zerwać z radzieckim dziedzictwem
prawnym i spieszyli tworzyć pomost między radami a parlamentaryzmem. W tym celu zwołali oni
Naradę Demokratyczną i utworzyli Przedparlament. Udział rad w Przedparlamencie jakby sankcjonował
tę drogę. Ugodowcy starali się złowić rewolucję na wędkę radzieckiej legalności, a złowiwszy – rzucić ją
w nurt burżuazyjnego parlamentaryzmu.

My także jednak byliśmy zainteresowani tym, by wykorzystać radziecką legalność. Pod koniec

Narady Demokratycznej wymusiliśmy na ugodowcach zgodę na zwołanie Drugiego Zjazdu Rad. Zjazd
ten stwarzał dla nich nadzwyczajne utrudnienia – z jednej strony nie mogli oni sprzeciwiać się zwołaniu
Zjazdu Rad nie porzucając radzieckiej legalności; z drugiej strony, nie mogli nie widzieć tego, że Zjazd
Rad, ze względu na swój skład, nie zapowiada dla nich niczego dobrego. Tym wytrwałej apelowaliśmy o

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 23 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Drugi Zjazd Rad jako gospodarza kraju, tym mocniej całą naszą pracę przygotowawczą
dostosowywaliśmy do podtrzymywania i ochrony Zjazdu Rad przed nieuchronnymi zakusami
kontrrewolucji. Jeśli ugodowcy łowili nas na radziecką legalność za pomocą Przedparlamentu, który
powstał z rad, to my łowiliśmy ich na tę samą radziecką legalność, ale poprzez Drugi Zjazd Rad. Czymś
innym jest organizowanie powstania zbrojnego pod gołym hasłem przejęcia władzy przez partię, a czymś
innym przygotowanie a potem zrobienie powstania pod hasłem obrony praw Zjazdu Rad. Tak właśnie
dopasowywanie kwestii przejęcia władzy do Drugiego Zjazdu Rad nie zawierało w sobie jakichkolwiek
naiwnych nadziei na to, że problem władzy rozwiązać może sam z siebie Zjazd. Tego rodzaju fetyszyzm
formy radzieckiej był dla nas całkiem obcy. Pełną parą szła cała niezbędna dla przejęcia władzy praca
przygotowawcza, nie tylko polityczna, lecz także organizacyjna i techniczno-wojskowa. Ale legalną
osłoną dla tej pracy pozostawało wciąż owo odwoływanie się do nadchodzącego Zjazdu Rad, który
powinien rozwiązać problem władzy. Prowadząc ofensywę na całej linii, zachowaliśmy pozory obrony. I
na odwrót, gdyby tylko Rząd Tymczasowy chciał poważnie się bronić, to powinien był targnąć się na
Zjazd Rad, zakazać jego zwoływania i tym samym dostarczyć stronie przeciwnej najbardziej
niedogodnego dla siebie pretekstu do powstania zbrojnego. Mało tego, nie tylko postawiliśmy Rząd
Tymczasowy w politycznie niewygodnej sytuacji, lecz wręcz uśpiliśmy jego – bez tego zresztą leniwą i
nieruchawą – świadomość. Ci ludzie wierzyli poważnie w to, że chodzi nam o radziecki parlamentaryzm,
o nowy zjazd, na którym uchwalona będzie nowa rezolucja dotycząca władzy – w stylu rezolucji Rady
Piotrogrodzkiej i Moskiewskiej – i że potem rząd, powołując się na Przedparlament i oczekiwane
Zgromadzenie Ustawodawcze, pożegna się z nami i postawi nas w śmiesznej sytuacji. Niekwestionowane
świadectwo tego, w jakim właściwie kierunku zmierzała myśl najmądrzejszych mieszczańskich mędrców,
daje Kiereński. W swoich wspomnieniach opowiada on o tym, jak to o północy 25 października w jego
gabinecie miały miejsce burzliwe spory z Danem i innymi z powodu przebiegającego już pełną parą
powstania. „Przede wszystkim Dan oświadczył – opowiada Kiereński – że oni poinformowani są
znacznie lepiej ode mnie i że ja przeceniam sytuację pod wpływem komunikatów mojego «reakcyjnego
sztabu». Następnie poinformował, że przykra «dla ambicji rządu» rezolucja większości Rady Republiki
okazuje się nadzwyczaj korzystna i istotna dla «przełamania nastrojów mas», że jej efekt «już daje się we
znaki», i że obecne wpływy propagandy bolszewickiej będą «szybko malały». Z drugiej strony – zgodnie
z jego słowami – sami bolszewicy w rozmowach z liderami radzieckiej większości przejawili gotowość
«podporządkowania się woli większości rad», że są oni gotowi «już jutro» zastosować wszelkie środki,
by ugasić powstanie, które «wybuchło wbrew ich oczekiwaniom i bez sankcji z ich strony». Na
zakończenie Dan, który nadmienił, że bolszewicy «już jutro» (już jutro!) rozwiążą swój sztab wojskowy,
oświadczył, że wszelkie przyjęte przeze mnie środki tłumienia powstania jedynie «rozdrażniają masy», i
że w ogóle swoim «wtrącaniem się» tylko «przeszkadzam przedstawicielom większości rad w szybkim
prowadzeniu rozmów z bolszewikami na temat likwidacji powstania»… Dla uzupełnienia obrazu dodać
należy, że akurat w tym czasie, gdy Dan przekazał mi tę nadzwyczajną informację, zbrojne oddziały
Czerwonej Gwardii zajmowały jeden za drugim budynki rządowe. A prawie, że po odjeździe Dana i jego
towarzyszy z Pałacu Zimowego, na ulicy Millionnej, w drodze do domu z posiedzenia Rządu
Tymczasowego, został aresztowany minister do spraw wyznań Kartaszew, którego wówczas zawieziono
do Pałacu Smolnego, dokąd powrócił Dan, by prowadzić z bolszewikami rozmowy pokojowe. Należy
przyznać, że bolszewicy działali wtedy z ogromną energią i z nie mniejszym znawstwem. W tym czasie,
gdy powstanie rozwinęło się w pełni i gdy «czerwone wojska» działały na terenie całego miasta,
niektórzy liderzy bolszewiccy, którzy byli do tego wyznaczeni, nie bez sukcesów, starali się zmusić
przedstawicieli «demokracji rewolucyjnej» do tego, by patrzyli nie widząc i słuchali nie słysząc. Całą noc
bez przerwy spędzili owi sztukmistrze na prowadzeniu niekończących się sporów na temat rozlicznych
sformułowań, które jakoby powinny się stać fundamentem zgody i likwidacji powstania. Dzięki metodzie
«negocjacji», bolszewicy zyskali dla siebie ogromną ilość czasu, a bojowe siły eserów i mienszewików
nie zostały w tym czasie zmobilizowane. Co zresztą było do udowodnienia!” (A. Kiereńskij, Iz dalieka,
str. 197-198).

To właśnie było do udowodnienia! Z opowieści tej wynika, że ugodowcy zostali całkiem i w pełni

złowieni na wędkę radzieckiej legalności. Nie jest prawdziwe pod względem faktycznym twierdzenie
Kiereńskiego, iż jakoby wprowadzali w błąd mienszewików i eserów co do rychłej likwidacji powstania

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 24 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

jacyś specjalnie odkomenderowani do tego bolszewicy, W istocie, w negocjacjach brali czynny udział ci
bolszewicy, którzy rzeczywiście chcieli likwidacji powstania i którzy wierzyli w formułę rządu
socjalistycznego, utworzonego dzięki ugodzie partii. Jednak obiektywnie owi parlamentariusze bez
wątpienia wyświadczyli partii pewną przysługę, gdyż żywili swymi własnymi iluzjami iluzje wroga.
Jednakże zdolni oni byli wyświadczyć rewolucji tę przysługę tylko dlatego, że wbrew ich radom i
ostrzeżeniom, partia prowadziła powstanie naprzód z niesłabnącą energią, jak też dlatego, że
doprowadziła je do końca.

Aby cały ten szeroki manewr okrążający mógł się powieść, konieczny był zbieg zupełnie

wyjątkowych okoliczności, mniej lub bardziej znaczących. Przede wszystkim konieczna była armia, która
nie chciała już więcej walczyć. Cały przebieg rewolucji, szczególnie w pierwszym jej okresie, od lutego
do października włącznie – o czym już mówiliśmy – wyglądałaby całkiem inaczej, gdybyśmy nie mieli
od chwili rozpoczęcia rewolucji rozbitej i niezadowolonej wielomilionowej armii chłopskiej. Tylko w
tych warunkach można było przeprowadzić z powodzeniem eksperyment z garnizonem piotrogrodzkim,
który poprzedził październikowe zwycięstwo. Nie mogło być mowy o zbudowaniu jakiegokolwiek prawa
w oparciu o tę swoistą kombinację „chudego” i prawie niewidocznego powstania z obroną radzieckiej
legalności przed korniłowcami. Przeciwnie, stwierdzić można z przekonaniem, że w tej postaci
doświadczenie to nigdy i nigdzie nie powtórzy się. Jego skrupulatne badanie wydaje się jednak
niezbędne. Rozszerzy ono horyzont każdego rewolucjonisty, odkrywając przed nim różnorodne metody i
środki, które mogą być uruchomione o ile cele zostały jasno postawione, o ile sytuacja została oceniona
prawidłowo i o ile jest dyscyplina w doprowadzeniu walki do końca.

W Moskwie powstanie trwało znacznie dłużej, co wiązało się ze znacznie większymi ofiarami.

Wyjaśnić to można w pewnej mierze tym, że garnizon moskiewski nie był poddany takiemu
rewolucyjnemu przygotowaniu, jak garnizon piotrogrodzki, w związku z próbą wysłania batalionów na
front. Mówiliśmy już o tym i powtarzany raz jeszcze, że powstanie zbrojne w Piotrogrodzie przebiegało
w dwóch ratach: w pierwszej połowie października, gdy pułki piotrogrodzkie podporządkowały się
postanowieniom Rady, które w pełni odpowiadały ich własnym nastrojom, i gdy bezprzykładnie
odmówiły wykonania rozkazu naczelnego dowództwa, oraz 25 października, gdy niezbędne okazało się
jedynie niewielkie uzupełniające powstanie, które odcięło pępowinę lutowej państwowości. W Moskwie
zaś powstanie dokonało się za jednym zamachem. Taka była prawdopodobnie podstawowa przyczyna
jego przewlekłego charakteru. Była też inna – brak zdecydowania kierownictwa. W Moskwie można było
zauważyć przejście od działań zbrojnych do negocjacji i znów powrót do walki zbrojnej. O ile wahania
kierownictwa, które są odczuwalne dla kierowanych, są szkodliwe w polityce, o tyle w warunkach
powstania zbrojnego stają się one śmiertelnym zagrożeniem. Klasa panująca już traci zaufanie do swej
siły (bo bez tego nie mogłoby być w ogóle nadziei na zwycięstwo), lecz aparat jeszcze znajduje się w jej
rękach. Klasa rewolucyjna ma za zadanie opanowanie aparatu państwowego; w tym celu musi mieć
zaufanie do swoich sił. Jeżeli partia raz już naprowadziła masy na drogę powstania, to musi wyciągnąć z
tego wszystkie niezbędne wnioski. „Na wojnie, jak na wojnie” – wahania i strata czasu są mniej
dopuszczalne, niż gdziekolwiek indziej. Wojna toczy się szybko. Dreptanie w miejscu, choćby tylko
przez kilka godzin, zwraca rządzącym część ich pewności siebie, odbierając ją tym, co powstali. A
przecież właśnie to określa bezpośrednio stosunek sił, który wyznacza przebieg powstania. Z tego punktu
widzenia należy krok za krokiem zbadać przebieg operacji wojennych w Moskwie w połączeniu z
przywództwem politycznym.

Nadzwyczaj ważne wydaje się także nakreślenie kilku punktów, w których wojna domowa

przebiegała w szczególnych warunkach, komplikując się na przykład na skutek czynnika narodowego.
Tego rodzaju analiza, prowadzona w oparciu o staranne uporządkowanie materiału faktograficznego,
powinna ogromnie wzbogacić naszą znajomość mechaniki wojny domowej i, tym samym, ułatwić
sformułowanie podstawowych metod, prawideł i faz, które posiadają na tyle ogólny charakter, iż można
byłoby wprowadzić je do swego rodzaju „regulaminu” wojny domowej

24

. Uprzedzając jednak te, bądź

inne, wnioski z tego rodzaju badań, można powiedzieć, że przebieg wojny domowej na prowincji
przesądzony był w ogromnym stopniu jej przebiegiem w Piotrogrodzie, i to niezależnie od zahamowań,
które miały miejsce w Moskwie. Rewolucja lutowa nadłamała stary aparat; Rząd Tymczasowy

24

Patrz: L. D. Trockij, Woprosy grażdanskoj wojny (w:) „Prawda” nr 202, 6 września 1924 r. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 25 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

odziedziczył go i nie było możliwości ani go odnowić, ani też wzmocnić. W rezultacie jego państwowy
aparat między lutym a październikiem działał wyłącznie dzięki pozostałościom biurokratycznej bierności.
Biurokratyczna prowincja nawykła do wzorowania się na Piotrogrodzie – uczyniła to w lutym,
powtórzyła to w październiku. Ogromna nasza przewaga wynikała z tej okoliczności, że przygotowaliśmy
obalenie reżimu, który jeszcze nie zdążył się ukształtować. Ogromna chwiejność i brak pewności siebie
„lutowego” aparatu państwowego nadzwyczaj ułatwiła nam pracę i umocniła pewność siebie mas
rewolucyjnych i samej partii.

W Niemczech i w Austrii po 9 listopada 1918 roku miała miejsce podobna sytuacja. Lecz tam

socjaldemokracja zapełniła sobą dziury w aparacie państwowym i pomogła w utrwaleniu burżuazyjno-
republikańskiego, który jeszcze i dziś nie może stanowić wzoru trwałości, i to pomimo sześciu lat od
chwili narodzin. Co się tyczy innych krajów kapitalistycznych, to tam nie będzie tej przewagi, tj.
bliskości rewolucji burżuazyjnej i proletariackiej. Ich luty pozostał daleko za nimi. Oczywiście, w Anglii
zachowało się jeszcze niemało feudalnego chłamu, lecz nie można mówić o jakiejkolwiek samodzielnej
rewolucji burżuazyjnej w Anglii. Oczyszczenie kraju z monarchii, lordów i temu podobnych dokonane
zostanie za pierwszym zamachem miotły angielskiego proletariatu, po tym jak przejmie on władzę.
Rewolucja proletariacka na Zachodzie będzie miała do czynienia z w pełni ukształtowanym państwem
burżuazyjnym. Nie znaczy to jednak, że będzie to aparat trwały, gdyż sama możliwość powstania
proletariackiego wymaga daleko idącego procesu rozpadu kapitalistycznego państwa. O ile u nas
Rewolucja Październikowa rozwinęła się w walce z aparatem państwowym, który nie zdążył się jeszcze
po lutym ukształtować, o tyle w innych krajach powstanie będzie miało przeciwko sobie aparat
państwowy, ulegający postępowemu rozpadowi.

Jeszcze na IV Kongresie Kominternu wskazywaliśmy, że ogólną regułą może być to, iż siła

przedpaździernikowego oporu burżuazji będzie w starych krajach kapitalistycznych znacznie większa niż
u nas; trudniej będzie uzyskać proletariatowi zwycięstwo; ale za to zdobycie władzy zagwarantuje mu od
razu trwalszą i solidniejszą pozycję, niż ta, w jakiej my się znaleźliśmy nazajutrz po Październiku. Wojna
domowa rozwinęła się u nas natychmiast po tym, jak proletariat przejął władzę w głównych ośrodkach
miejskich i przemysłowych, i wypełniła sobą pierwsze trzy lata władzy Radzieckiej. Wielu uważa, że w
krajach Europy Zachodniej i Środkowej władzę uda się przejąć ze znacznie większym trudem, lecz za to,
po przejęciu władzy, proletariat będzie miał ręce znacznie mniej skrępowane. To zrozumiałe, że owe
perspektywiczne wyobrażenia mogą mieć wyłącznie względny charakter. Bardzo wiele będzie zależało od
tego, w jakiej kolejności zachodzić będzie rewolucja w różnych krajach Europy, jakie będą możliwości
interwencji wojskowej, jaka będzie w tym momencie siła ekonomiczna i wojskowa Związku
Radzieckiego itp. Lecz w każdym wypadku, zasadnicze i – jak sądzimy – bezsporne jest nasze
wyobrażenie o tym, że sam proces zdobycia władzy napotykać będzie w Europie i Ameryce na znacznie
poważniejszy, bardziej uporczywy i bardziej przemyślany opór klas panujących niż u nas, i że tym
bardziej obowiązani jesteśmy potraktować poważnie, jak sztukę, powstanie zbrojne i w ogóle wojnę
domową.

Jeszcze raz o radach i partii w rewolucji proletariackiej

Rady delegatów robotniczych powstały u nas zarówno w roku 1905, jak i w 1917 z samego ruchu,

jako jego naturalna forma organizacyjna na pewnym poziomie walki. Lecz w młodych partiach
europejskich, które w mniejszym lub większym stopniu przyjęły rady jako „doktrynę”, jako „zasadę”,
wciąż powstaje niebezpieczeństwo fetyszystycznego stosunku do rad, które przedstawiane są jako
samowystarczalny czynnik rewolucji. Tymczasem, niezależnie od ogromnych zalet rad, jako form
organizacji walki o władzę, całkiem prawdopodobne są wypadki, gdy powstanie rozwinie się w oparciu o
zupełnie inne formy organizacyjne (komitety fabryczne, związki zawodowe) i gdy rady pojawią się
dopiero w procesie powstania lub po jego zwycięstwie, już jako organy władzy.

Z tego punktu widzenia niezwykle pouczająca jest ta walka, którą rozpoczął Lenin po dniach

lipcowych przeciwko fetyszyzowaniu organizacyjnej formy rad. Ponieważ eserowsko-mienszewickie
rady stały się w lipcu organizacjami, które otwarcie namawiały żołnierzy do uderzenia i stłumienia
bolszewików, ruch rewolucyjny mas robotniczych mógł i musiał poszukiwać dla siebie innych dróg i

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 26 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

form. Lenin zastanawiał się nad komitetami fabrycznymi jako organizacjami walki o władzę (patrz np.
wspomnienia na ten temat tow. Ordżonikidze). Jest całkiem prawdopodobne, że ruch poszedłby właśnie
tą drogą, gdyby nie wystąpienie korniłowowców, które zmusiło rady do samoobrony a bolszewikom dało
powtórnie możność tchnięcia w rady rewolucyjnego ducha, związanie ich w ścisły sposób z masami
poprzez lewe, tj. bolszewickie, skrzydło.

To zagadnienie, czego dowiodły niedawne doświadczenia Niemiec, posiada ogromne znaczenie

międzynarodowe. Właśnie w Niemczech rady formowały się wiele razy jako organy powstania bez
powstania, jako organy władzy – bez władzy. Doprowadziło to do tego, że w roku 1923 ruch szerokich
mas proletariackich i półproletariackich zaczął się grupować wokół komitetów fabrycznych, które w
zasadzie pełniły wszystkie te funkcje, jakie u nas spadały na rady w okresie poprzedzającym bezpośrednią
walkę o władzę. Tymczasem w sierpniu-wrześniu sformułowana została przez niektórych towarzyszy w
Niemczech propozycja, by niezwłocznie przystąpić do tworzenia rad. Po długich i gorących dyskusjach
propozycja ta została odrzucona, co było w pełni uzasadnione. W sytuacji, w której komitety fabryczne
stały się już ośrodkami skupiającymi masy rewolucyjne, rady w okresie przygotowawczym okazałyby się
formą równoległą, pozbawioną treści. Odwracałyby tylko uwagę od materialnych zadań powstania
(wojsko, policja, oddziały powstańcze, kolej itp.), obracając ją w stronę samoistnej formy organizacyjnej.
Z drugiej strony, utworzenie rad jako rad, przed powstaniem i poza bezpośrednimi zadaniami powstania,
oznaczałoby gołosłowną proklamację: „Idziemy na was!”. Rząd, który zmuszony był „ścierpieć” komitety
fabryczne, gdyż skupiały one ogromne masy, uderzyłby w pierwszą powstałą radę jako oficjalny organ,
który „pokusił się” o przejęcie władzy. Komuniści zmuszeni byliby wystąpić w obronie rad jako
przedsięwzięcia czysto organizacyjnego. Rozstrzygająca walka dotyczyłaby nie przejęcia lub obrony
realnych pozycji i nie zaczęłaby się w tym momencie, który zostałby przez nas wybrany dopiero
wówczas, gdyby powstanie wypłynęło z warunków ruchu mas, lecz wybuchłaby z powodu radzieckiej
„symboliki” i to w chwili wybranej przez wroga i przez niego nam narzuconej. Tymczasem, jest zupełnie
oczywiste, że cała praca przygotowawcza do powstania mogła być z powodzeniem współzależna
względem organizacyjnej formy komitetów fabrycznych i zakładowych, które mogły się stać rosnącymi i
umacniającymi się organizacjami masowymi, pozostawiającymi partii swobodę co do wyboru terminu
powstania. To zrozumiałe, że na pewnym etapie powinny byłyby narodzić się rady. Prawdopodobnie, w
przywołanych wyżej warunkach, powstałyby w ogniu walki jako bezpośrednie organy powstania, co
groziłoby utworzeniem w najbardziej napiętej sytuacji dwóch ośrodków rewolucyjnych. Angielskie
przysłowie parlamentarne powiada, że nie należy przesiadać się z konia na koń, gdy przejeżdża się przez
bystry potok. Możliwe, że rady zaczęłyby powstawać powszechnie w najważniejszych punktach kraju po
zwycięstwie. W każdym wypadku zwycięskie powstanie doprowadziłoby nieuchronnie do utworzenia rad
jako organów władzy.

Nie można zapominać, że u nas rady powstały jeszcze na „demokratycznym” etapie rewolucji, że

na tym etapie zostały jakby zalegalizowane, a później zostały przez nas odziedziczone i były przez nas
wykorzystywane. Nie powtórzy się to w trakcie proletariackich rewolucji na Zachodzie. W większości
wypadków rady tworzone tam będą na wezwanie komunistów i, co za tym idzie, będą jawnymi organami
powstania proletariackiego. Nie jest oczywiście wykluczona taka możliwość, że rozprzężenie
burżuazyjnego aparatu państwowego zajdzie dostatecznie daleko zanim proletariat będzie mógł przejąć
władzę, co stworzy warunki dla powstania rad jako jawnych organów przygotowania powstania. Nie
stanie się to jednak chyba ogólną zasadą. Bardziej prawdopodobne jest to, że rady uda się utworzyć
dopiero w ostatnich dniach, jako bezpośrednie organy powstających mas. W końcu, zupełnie możliwe są
takie warunki, w których rady powstaną po przesileniu się powstania, a także jako jego następstwo, stając
się organami nowej władzy. Należy mieć na uwadze wszystkie te warianty, aby nie popaść w
organizacyjny fetyszyzm i aby nie przekształcić rad z tego, czym być powinny, tj. z elastycznej, żywej
formy walki, w „zasadę” organizacyjną, która do ruchu wprowadzana jest z zewnątrz i która narusza jego
prawidłowy rozwój.

W ostatnim czasie pobrzmiewały w naszej prasie takie mniej więcej głosy, że niby to my nie

wiemy, jakimi drzwiami wejdzie rewolucja proletariacka w Anglii – przez partię komunistyczną czy też
przez związki zawodowe. Takie postawienie kwestii, odznaczające się pozorną głębią perspektywy
historycznej, wydaje się niesłuszne i niebezpieczne przez to, że zniekształca główną naukę płynącą z

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 27 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

minionych lat. Jeśli do zwycięskiej rewolucji nie dojdzie w wyniku wojny, to właśnie dlatego, że zabrakło
partii. Taki wniosek odnosi się do Europy jako całości. Stać się on może bardziej konkretny, gdy
prześledzimy losy ruchu rewolucyjnego w poszczególnych krajach. W Niemczech kwestia ta pod tym
względem wygląda całkiem jasno: rewolucja niemiecka mogła zwyciężyć i w roku 1918, i 1919, gdyby
posiadała należyte kierownictwo partyjne. W roku 1917 widać to było na przykładzie Finlandii – ruch
rewolucyjny rozwijał się tam w wyjątkowo sprzyjających warunkach, pod osłoną i przy jawnym wsparciu
wojskowym rewolucyjnej Rosji. Ale partia fińska posiadała w swym kierownictwie socjaldemokratyczną
większość i zaprzepaściła rewolucję. W nie mniej ostry sposób naukę tę potwierdza nam doświadczenie
Węgier. Komuniści wraz z lewicowymi socjaldemokratami władzy tam nie zdobyli, lecz otrzymali ją z
rąk wystraszonej burżuazji. Zwycięska – bez walki, i bez zwycięstwa – rewolucja węgierska okazała się
już na pierwszym etapie pozbawiona bojowego przywództwa. Partia komunistyczna zlała się z
socjaldemokratyczną, ujawniając, że sama nie była partią komunistyczną i że – co za tym idzie –
niezdolna była do tego, by mimo bojowego ducha węgierskich proletariuszy utrzymać tak łatwo uzyskaną
władzę. Rewolucja proletariacka nie może zwyciężyć bez partii, wbrew partii, omijając partię, czy dzięki
surogatowi partii. Jest to najważniejsza nauka z ostatniego dziesięciolecia. To prawda, że angielskie
związki zawodowe mogą się stać potężnym motorem rewolucji proletariackiej, mogą także w pewnych
warunkach i w pewnym okresie zastąpić rady robotnicze. Lecz taką rolę mogą odgrywać nie wbrew partii
komunistycznej, a tym bardziej nie przeciwko niej, lecz wyłącznie w warunkach, gdy rozstrzygające staną
się wpływy komunistyczne w związkach zawodowych. Za ten wniosek, odnośnie roli i znaczenia partii
dla rewolucji proletariackiej, zapłaciliśmy zbyt drogo, abyśmy teraz mieli szybko z niego zrezygnować,
bądź weń zwątpić.

W trakcie rewolucji burżuazyjnych świadomość, celowość, planowanie – odgrywały

nieporównanie mniejszą rolę niż – jak się sądzi – powinny odgrywać i już odgrywają w rewolucjach
proletariackich. Tam także siłą napędową były masy, lecz znacznie mniej zorganizowane i świadome niż
obecnie. Przywództwo znajdowało się w rękach rozmaitych frakcji burżuazji, która jako całość
dysponowała bogactwem, środkami kształcenia i związaną z tym przewagą organizacyjną (miasta,
uniwersytety, prasa itp.). Monarchia biurokratyczna broniła się powierzchownie, działała po omacku.
Burżuazja wybrała odpowiednią chwilę, aby móc wykorzystać oddolny ruch mas, rzucić na szalę swój
społeczny ciężar i zagarnąć władzę. Odmienność rewolucji proletariackiej wynika także z tego, że
proletariat występuje w niej nie tylko jako główna siła uderzeniowa, lecz także – poprzez swoją
awangardę – jako siła kierownicza. Tę rolę, którą w burżuazyjnych rewolucjach odgrywała ekonomiczna
przewaga burżuazji, jej wykształcenie, jej samorządy miejskie i uniwersytety, przejąć może w rewolucji
proletariackiej wyłącznie partia proletariatu. Jej rola wzrosła, gdyż niepomiernie wyższa stała się także
świadomość wroga. W ciągu wieków swego panowania burżuazja wypracowała szkołę polityczną, której
nie można przyrównać do szkół starej monarchii biurokratycznej. O ile parlamentaryzm był dla
proletariatu do pewnego stopnia szkołą przygotowującą do rewolucji, to dla burżuazji stanowił on w
jeszcze większym stopniu szkołę kontrrewolucyjnej strategii. Wystarczy wspomnieć, że za
pośrednictwem parlamentaryzmu burżuazja wychowała socjaldemokrację, główną dziś podporę własności
prywatnej. Epoka rewolucji społecznej w Europie będzie – co pokazały pierwsze jej kroki – epoką nie
tylko walk uporczywych i bezprzykładnych, lecz także przemyślanych i wyrachowanych, i to
przemyślanych w stopniu znacznie większym, niż nasz bój z roku 1917.

Oto dlaczego potrzebne nam jest zupełnie inne, niż to obserwowaliśmy do tej pory, podejście do

problemu wojny domowej i – zwłaszcza – powstania zbrojnego. W ślad za Leninem często powtarzamy
słowa Marksa, że powstanie jest sztuką. Lecz ta sentencja przekształca się w pusty frazes, gdy nie jest
wypełniona badaniem podstawowych elementów sztuki prowadzenia wojny domowej w oparciu o
gigantyczne doświadczenie zgromadzone w ostatnich latach. Trzeba powiedzieć to wprost – w
powierzchownym stosunku do powstania zbrojnego przejawia się nieprzezwyciężona jeszcze siła tradycji
socjaldemokratycznej. Partia, która pomija problemy wojny domowej, mając przy tym nadzieję, że w
rozstrzygającym momencie wszystko to jakoś się ułoży, z całą pewnością poniesie porażkę. Należy
kolektywnie przeanalizować doświadczenie walk proletariackich, od 1917 roku poczynając.

* * *

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 28 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Nakreślona wyżej historia ugrupowań partyjnych w roku 1917 stanowi także istotniejszą część

doświadczenia wojny domowej i posiada – jak sądzimy – bezpośrednie znaczenie dla polityki
prowadzonej przez Międzynarodówkę Komunistyczną w całości. Powiedzieliśmy już, i powtórzymy to
raz jeszcze, że badanie rozbieżności w żadnym wypadku nie może i nie powinno być pojmowane jako
atak na tych towarzyszy, którzy prowadzili błędną politykę. Z drugiej jednak strony, niedopuszczalne
byłoby wyrzucanie z historii partii ogromnego rozdziału tylko dlatego, że nie wszyscy członkowie partii
szli noga w nogę z rewolucją proletariatu. Partia może i powinna znać całą przeszłość, aby prawidłowo ją
oceniać i aby na wszystko znaleźć odpowiednie miejsce. Tradycja partii rewolucyjnej tworzona jest nie z
niedomówień, lecz z krytycznej wyrazistości.

Historia dała naszej partii wiele wręcz niezrównanych przywilejów rewolucyjnych. Wskażmy tu

na tradycje bohaterskiej walki z caratem, nawyki i metody rewolucyjnego poświęcenia, które związane
były z warunkami pracy podziemnej, szeroką analizę teoretyczną doświadczenia rewolucyjnego całej
ludzkości, walkę z mienszewizmem, walkę z narodnictwem, walkę z ugodowstwem, wielkie
doświadczenie rewolucji 1905 roku, pracę teoretyczną nad tym doświadczeniem w latach kontrrewolucji,
sposób podejścia do problemów międzynarodowego ruchu robotniczego z punktu widzenia
rewolucyjnych lekcji 1905 roku. Wszystko to w całości niesłychanie zahartowało naszą partię,
wytworzyło głęboką teoretyczną przenikliwość, bezprzykładny rozmach rewolucyjny. Tym nie mniej
jednak, także i w tej partii – na jej szczytach – w chwilach poprzedzających decydujące działania,
wyodrębniła się grupa doświadczonych rewolucjonistów, starych bolszewików, którzy stanowili ostrą
opozycję wobec przewrotu proletariackiego i którzy w najbardziej krytycznym okresie rewolucji –
począwszy od lutego 1917 do, w przybliżeniu, lutego 1918 roku – zajmowali we wszystkich
podstawowych kwestiach stanowisko w istocie socjaldemokratyczne. Aby uchronić partię i rewolucję
przed ogromnym zamieszaniem, które powstawało w tej sytuacji, niezbędne stały się wyjątkowe i już
wówczas bezprzykładne wpływy Lenina w partii. Nie możemy o tym w żadnym razie zapominać, jeżeli
chcemy, aby partie komunistyczne innych krajów czegokolwiek się od nas nauczyły. Kwestia doboru
składu osobowego kierownictwa posiada absolutnie wyjątkowe znaczenie dla partii
zachodnioeuropejskich. W krzyczący sposób dowodzi tego przykład bankructwa niemieckiego
Października. Ale ów dobór prowadzony być musi pod kątem rewolucyjnego działania. W tych latach w
Niemczech wiele razy dokonany został w chwili bezpośredniej walki przegląd członków kierownictwa
partii. Gdy brak jest tego kryterium, wszystko pozostałe jest wątpliwe. We Francji było w ostatnich latach
znacznie mniej wstrząsów rewolucyjnych, nawet tych drobniejszych. Lecz i tam życie polityczne
wytworzyło wiele zarzewi wojny domowej, w czasie których Komitetowi Centralnemu i przywódcom
związków zawodowych przychodziło reagować konkretnie na pilne i ostre problemy (na przykład
krwawy mityng 11 stycznia 1924 roku). Uważne studia nad takimi gwałtownymi epizodami dostarczają
niezastąpionego materiału dla oceny kierownictwa partyjnego, zachowania poszczególnych organów
partii oraz ich kierownictwa. Ignorowanie tego rodzaju nauk, pomijanie wynikających zeń wniosków przy
doborze ludzi oznacza wychodzenie naprzeciw nieuchronnej porażki, albowiem zwycięstwo rewolucji
proletariackiej nie jest możliwe bez przenikliwego, zdecydowanego i bojowego kierownictwa partyjnego.

Także najbardziej rewolucyjna partia nieuchronnie wytwarza swój organizacyjny konserwatyzm –

w przeciwnym razie byłaby pozbawiona niezbędnej trwałości. Wszystko sprowadza się do wielkości
konserwatyzmu. W partii rewolucyjnej niezbędna życiowa dawka konserwatyzmu powinna być
połączona z pełną wolnością od rutyny, z pomysłowością orientacji, z rzeczywistą odwagą. Te cechy
potwierdzają się najbardziej na zakrętach rozwoju historycznego. Przywołaliśmy wyżej słowa Lenina o
tym, że często także najbardziej rewolucyjne partie, w trakcie ostrej zmiany sytuacji, wobec wynikających
z niej zadań, wciąż zmierzają po wytyczonej wczoraj drodze i tym samym przekształcają się, bądź grozi
im przekształcenie, w hamulec rozwoju rewolucyjnego. Zarówno konserwatyzm partii, jak i jej
rewolucyjna pomysłowość znajdują swój skoncentrowany wyraz w organach kierowniczych partii.
Tymczasem najgwałtowniejszy „zwrot” – zwrot od pracy przygotowawczej do przejęcia władzy – wciąż
jeszcze znajduje się przed europejskimi partiami komunistycznymi. Jest to zwrot niezbędny, nie dający
się odłożyć, odpowiedzialny i groźny. Przegapienie właściwej dla niego chwili oznacza największą
porażkę, jaka w ogóle może spotkać partię.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 29 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Doświadczenie walk europejskich z ostatnich lat, przede wszystkim w Niemczech, rozpatrywane

w świetle naszego własnego doświadczenia, wskazuje na to, że można mieć do czynienia z dwoma
typami przywódców, którzy skłonni są ciągnąć partię do tyłu w tej właśnie chwili, gdy powinna ona
wykonać niezbędny skok naprzód. Jedni z nich widzą na drogach rewolucji przeważnie trudności,
przeszkody i zapory, i oceniają każdą sytuację z uprzednim – choć nie zawsze świadomym – zamiarem
uchylenia się od działania. Przekształcają oni marksizm w metodę uzasadniania niemożności
rewolucyjnego działania. Najczystszą hodowlą tego typu przywódców był rosyjski mienszewizm. Lecz
sam w sobie typ ów wykracza poza mienszewizm i dlatego w najbardziej krytycznych chwilach może
ujawnić się nagle na odpowiedzialnych posterunkach w najbardziej rewolucyjnej partii. Przedstawiciele
innej odmiany przywódców charakteryzują się powierzchowną agitacyjnością. Ci – nigdy nie widzą
przeszkód i trudności, dopóki nie zderzą się z nimi głowami. Gdy przychodzi czas rozstrzygającego
działania, wówczas owa zdolność do omijania realnych przeszkód za pomocą pustych sloganów,
skłonność do niesłychanego optymizmu we wszystkich kwestiach (oni „gwiżdżą na wszystko”)
nieuchronnie przemienia się w swoje przeciwieństwo. Dla pierwszego typu pedantycznie nastrojonych
rewolucjonistów trudności związane z przejęciem władzy stanowią jedynie nagromadzenie i rozwinięcie
wszystkich tych trudności, które przywykli widzieć na swej drodze. Zgodnie z typem drugim –
powierzchownych optymistów – trudności działania rewolucyjnego pojawiają się zawsze znienacka. W
odmienny sposób postępują jedni i drudzy w okresie przygotowawczym – pierwsi pozostają sceptykami,
na których nie można polegać w znaczeniu rewolucyjnym; za to drudzy, przeciwnie, mogą się okazać
wściekłymi rewolucjonistami. Jednakże w decydującej chwili jedni i drudzy idą ręka w rękę przeciwko
powstaniu. A tymczasem cała praca przygotowawcza posiada wartość tylko wówczas, gdy czyni partię, a
przede wszystkim jej organy przywódcze, zdolną do określenia momentu powstania i kierowania nim.
Albowiem zadaniem partii komunistycznej jest zdobycie władzy w celu przebudowy społeczeństwa.

W ostatnich czasach często mówiliśmy i pisaliśmy o konieczności „bolszewizacji” Kominternu.

Jest to zadanie całkowicie bezsporne i pilne; zdecydowanie wysunęło się ono na czoło zwłaszcza po
zeszłorocznych naukach, jakie otrzymaliśmy w Bułgarii i w Niemczech. Bolszewizm to nie doktryna (tj.
nie tylko doktryna), lecz system rewolucyjnego wychowania niezbędny dla przewrotu proletariackiego.
Co oznacza bolszewizacja partii komunistycznych? Jest to wprowadzenie w nich takiego wychowania,
takiego doboru kierowniczego składu osobowego, aby nie dryfował on w chwili swego Października.
„Wot Giegiel’, i kniżnaja mudrost’, i smysł fiłosofii wsiej…”

25

.

25

Rosyjskie: „Oto Hegel, i mądrość książkowa, i sens filozofii całej…”. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 30 –

http://skfm.dyktatura.info/


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lew Dawidowicz Trocki – Stalinizm a bolszewizm (1937 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Rewolucja hiszpańska (1931 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Włościaństwo a Socjaldemokracja (1909 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – ZSRR w wojnie (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Komunizm a kobiety Wschodu (1924 rok)
Lew Dawidowicz Trocki Państwo radzieckie a kwestia termidora i bonapartyzmu (1935 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Bilans wydarzeń fińskich (1940 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Walcząc pod prąd (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – W czym się różnimy (Losy rewolucji rosyjskiej) (1908 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – O pesymizmie, optymizmie, XX stuleciu i wielu innych sprawach (1901 rok)
Lew Dawidowicz Trocki Agonia kapitalizmu a zadania Czwartej Międzynarodówki (1938 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Referendum a centralizm demokratyczny (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Jeszcze i jeszcze raz o naturze ZSRR (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Trzy koncepcje Rewolucji Rosyjskiej (1940 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909 1911 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Centryzm a IV Międzynarodówka (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Od zadrapania do niebezpieczeństwa gangreny (1940 rok)
Lew Trocki, Nauki Października

więcej podobnych podstron